Czesław Niemen na temat „Hymnu do Matki Ziemi” :
„Miałem mnóstwo wątpliwości, jaką formę wybrać dla wierszy...w końcu największych poetów na świecie. Wiadomo: musiała ona być krótka, czyli – piosenki, w sumie ich
wiązanka. A więc forma prosta, której zaletą jest, że pozwala na zaakcentowanie tego,co poezję łączy, co jest dla niej najważniejsze: uczucia, po prostu serce.
Chyba mi się to udało, bo reakcja podczas wszystkich moich występów była taka sama, bez względu na ich publiczność, miejscową, kubańską, czy międzynarodową. Moja interpretacja była chyba trafna, bo... – zastanawiam się jakiego użyć dla niej określenia – sugestywna! Tak, sugestywność tego hymnu – bo ostatecznie owo dzieło zatytułowałem Hymn do Matki Ziemi – była ogromna. Niektórzy nazywali go oratorium, ale to nie było oratorium; nie był on również kantatą. Po prostu, jak już powiedziałem, to wiązanka piosenek połączonych wspólną ideą, choć poruszających tematy rozmaite, acz jednako ważne: człowiek i jego wielkość, praca, miłość, no i muzyka. Muzyka, która łączy narody. Taki był cel zebrania w jednym hymnie dwunastu wierszy poetów z Francji, Związku Radzieckiego, Niemiec, Hiszpanii, Nikaragui, Chile, Stanów Zjednoczonych i Polski. Wyboru wierszy dokonał Ryszard Kubiak – reżyser polskiego programu artystycznego w Hawanie.
Hymn rozpoczyna się od wiersza Rafaela Albertiego, który mówi o czasie: jego Czas ma barwę nocy – spokojnej, znieruchomiałej. Filozoficzny Czas ma taką właśnie barwę i taka jego jakość istnieje jedynie w kosmosie, bo noce na Ziemi są jeszcze niespokojne : to wina ludzi, bardzo jeszcze niedojrzałych...Ten początkowy fragment Hymnu tworzyłem akurat wtedy, kiedy tam, hen, wysoko leciał nasz pierwszy kosmonauta, pułkownik Hermaszewski,i tę część Hymnu dedykuję właśnie jemu.
Później słowami Norwida mówię, jak wielki jest Człowiek, któremu wystarczy pochylić czoła, żeby bez włóczni, bez tarczy zwyciężać. I że wierzę w to, iż przyjdą czasy, kiedy Człowiek,
żeby być wielki, już nie musi dowodzić dywizjami i zwyciężać na pięści czy przy użyciu broni, tylko poprzez swoja pracę, przy pomocy swego umysłu.
Potem jest obrazek zwyczajnej, codziennej Pracy, o czym śpiewam po hiszpańsku, słowami Garcii Lorki i Antonia Machado: śpiewam po prostu o codziennym trudzie i pięknie tej pracy.
Następnym tematem hymnu jest Miłość – fragmenty wierszy Baudelaire’a i Heinego, połączone w całość.
Później jest Walka: fragmenty Cardenala, Nerudy i Rożdiestwienskiego, w których mówię o tych trudnych dniach dla postępowej części społeczeństwa południowoamerykańskiego.
I kończę ten temat słowami Rożdiestwienskiego, który nawołuje ludzi do szanowania Ziemi, w końcu jedynej – ich i dla nich – planety.
Potem jest Różewicz, ale już w części Muzyka: wątpi w ludzi, a jednak – stwierdza – to właśnie wy, ludzie, jesteście moimi bliźnimi.
Wreszcie słowami Whitmana mówię o tworzeniu wieku Nowego Człowieka, a właściwie o śpiewaniu Nowego Człowieka, który jest jednostką samą w sobie wolną, ale tworzącą społeczność o nowych horyzontach. Całość kończy Rafael Alberti, którego śpiewam częściowo w stylu flamenco. (...)Tak więc Alberti rozpoczyna i kończy ten Hymn do Matki Ziemi śpiewaniem Nowego Człowieka. Kończy chóralnie. Dość patetycznie.
(...) całej tej „operacji” dokonałem samodzielnie, to znaczy sam wszystko nagrałem, wszystkie instrumenty i wszystkie głosy: w finale śpiewam razem z Chórem Politechniki Szczecińskiej, ale śpiewam szesnastoma głosami – szeroko, interesująco. Śpiewam też w innych miejscach Hymnu sam ze sobą w tercecie i kwartecie – i w takiej formie nagranie to zostało zaprezentowane, to znaczy korzystałem z taśmy, z kilku instrumentów i własnego głosu.”
[ Dariusz Michalski, Niemen o sobie, Warszawa, 2005, str.153-155 ]