Na początku go nie lubiłem. Byłem wyznawcą jedynie kultu Beatlesów. Dziwiłem się czemu wygrał plebiscyt Polityki. Jakoś w 2001 roku kupiłem sobie tak od niechcenia "Dziwny jest ten świat" i "Sukces" na 1CD (Andromeda). Kilka piosenek było OK, ale jakoś nie miałem przekonania do Niego. Pożniej kupiłem, również Andromedy "Czy mnie jeszcze pamietasz?" i "Engimatic". Ten drugi, był dla mnie czymś nowym, odryciem, te dzwony, ten tekst, to wykonanie, ta perkusja, to..... Można by tak w nieskoczońość. Miałem wstedy 14 lat. Mimo, że to "nie moje pokolenie", to jednak Czesław Niemen, dołączył do mojej grupy ulubionych artystów obok The Beatles, K. Klenczona i grupy Omega. Po "Engimaticu" zgłodniałem na progresywę, chciałem więcej i więcej. Aż w końcu pokochałem wszytsko co tworzył. I dziś taki szok - Niemen nie żyje. I to jeszcze żeby było smutniej i bardziej źle - zmarł na raka. A przecież był wegetarianinem, nie od wczoraj - od 20 lat, nie pił, nie palił. I nie ma go. Miał operację jelit. Wszytsko było OK. A jednak nie. Podobnie było z Georgem Harrisonem - miał raka, operowali go, było OK. Niemen to samo.
Nie zawsze jego muza odrazu do mnie trafiała. Gdy kupiłem "Spodchmurykapelusza" zawiodłem się. Na co ja wydałem kasę ? Po pół roku jednak zrozumiałem o co chodzi i jakie jest przesłanie tej wspaniałem płyty. Wszytsko nabrało kształtu. Jest jedna z WIELKICH płyt.
Lubiłem czytać jego felietony w Tylko Rocku, miał nawet poglądy podobne do moich...

Pozostaną jednak płyty. I pamięć.