Niemen Aerolit

Archiwum forum fanów Czesława Niemena

Chwila ciszy

Listy przeniesione z pierwszego forum, do którego zaczęliście spontanicznie wpisywać się na wieść o odejściu Niemena. Pożegnaliśmy już artystę, dlatego i forum zostaje zamknięte. Zapraszam do dyskusji w pozostałych forach.

Fan 2004-01-22 A... 2 5230
A...
2004-01-22 08:37:16
Jest jeszcze taki człowiek, może jedyny... którego całe życie związane było z osobowością i muzyką Czesława Niemena. Początki sięgają wczesnej podstawówki. Opowiadał mi swój sen z tamtych czasów, w którym „stereo i w kolorze” dostąpił rozmowy ze swym idolem. Dyskutowali o muzyce o nowych płytach, wymieniali opinie. Ten sen zapamiętał na całe życie i zawsze do niego wracał w rozmowach na jedynie pasjonujące go tematy związane z muzyką nie zawsze najłatwiejszą. Latami zbierał wszystko co się dało o Niemenie. Nie opuścił żadnego koncertu, no i oczywiście zdobywał płyty. Najpierw czarne, winylowe, potem kompakty. Mijał czas lecz na hasło „Czesiek” J... zawsze miał błyszczące oczy i sypał jak z rękawa aktualnymi informacjami. Opowiadał mi, że nawet zmieniając stan cywilny zapowiedział swojej przyszłej żonie, że jeśli w zaplanowany wcześniej dzień ślubu wypadnie koncert Niemena to termin ślubu musi być przesunięty (nie doszło wprawdzie do tego, ale jestem pewny, że słowa by dotrzymał). Będąc już dojrzałym człowiekiem jego młodzieńczy sen wreszcie się spełnił. W latach dziewięćdziesiątych, dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności poznał osobiście Pana Czesława i pozyskał nawet jego sympatię. Wielokrotnie udało mu się prowadzić rozmowy z Niemenem na tematy muzyczne, przy różnych okazjach, a na dodatek otrzymał od Niego przywieziony prosto ze Stanów „Murners Rhapsody” po raz pierwszy w wersji CD z osobistą dedykacją autora. No i dopiero wówczas stał się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Pomyślny rozdział w jego życiu dopełniała dobra praca, mnóstwo znajomych z kręgu muzycznego, bogate życie towarzyskie i chyba wówczas jeszcze szczęśliwe małżeństwo. I nagle ku zaskoczeniu wszystkich, którzy go znali nastąpiła niewyobrażalnie tragiczna zmiana. Zbyt romantyczna i zbyt wrażliwa natura, a przy tym jak się okazało kruchość samokontroli, nie były w stanie udźwignąć zderzenia ze zmaterializowanymi marzeniami. Wprawiając w szok najbliższych popadł w straszną chorobę, która konsekwentnie powodowała degenerację i życiowy kataklizm . Wreszcie nastąpił całkowity rozkład i utrata wszystkiego co posiadał: rodziny, przyjaciół, znajomych, środków do życia i... możliwości kontynuowania swoich pasji. W końcu zniknął z oczu wszystkim dotykając dna i skrajnego upodlenia. Upłynęło kilka lat życia bezdomnego i nieustannie wystawiającego na śmiertelną próbę swój organizm, zbieracza puszek po piwie, któremu nikt nie był w stanie pomóc. Nie słuchał żadnych perswazji. Nikt na niego nie czekał i nikt go nie potrzebował, a najbliższe mu osoby zaprzestały raz na zawsze walki o jego powrót. Stracił motywację do normalnego życia, a każdą kilkugroszową jałmużnę przeznaczał na wszystko co posiadało dowolnie procentową zawartość. W niedzielę 18 stycznia powiadomił mnie o odejściu Czesława Niemena. Słowa przeplatane były tak rzadko spotykanym u dorosłego mężczyzny, łkaniem. Świat tym razem już całkowicie się zawalił i na dobre zgasło słońce, którego ostatnim promykiem była dla niego muzyka ukochanego twórcy.... Wypowiedziane przez J... wówczas słowa, z którymi starałem się walczyć, jednoznacznie wyrażały ostateczną kapitulację i ciała i ducha. Pozbawiony złudzeń co do dalszej swojej beznadziejnej egzystencji bohater mojej opowieści, wielki i romantyczny fan, pragnie nade wszystko kolejnego spotkania ze swym mistrzem, bo to ma dla niego jedyny sens. Myślę, choć serce mi pęka, że i tym razem niebawem dopnie swego i nikt nie może mu w tym przeszkodzić. Historia naprawdę autentyczna.
Marek
2004-01-22 09:15:35
Bardzo ciekawe. Pięknie napisane. I aż wierzyć się nie chce żeby było prawdziwe.
Anon
2004-01-22 15:27:57
Łatwiej się stoczyć niż dojść do celu ...
Przejdź na: główną stronę z listą forów | listę wpisów z Chwila ciszy | górę strony