Wiadomość o Jego śmierci jest dla mnie ciosem ogromnym.

Wraz z Nim jakby definitywnie umarła również i moja młodość.

Odeszło coś nie do zastąpienia.

Gdy ISTNIAŁ czułem sie dobrze i młodo.

Jego aura docierała nawet tu nad Ren, do Kolonii.

W Polsce żyliśmy Jego muzyką. Podążaliśmy za Nim.
Koncerty, Katowice, Warszawa, Opole, Sopot, Kołobrzeg... Akwarele, Enigmatic...


Był WIELKI.

Słów brakuje.

Teraz Dobry Bóg, zabierając Go do siebie, sam rozkoszuje sie Jego muzyką.

Teraz bedzie miał i w niebie swoich zaprzysieżonych fanów.

Żegnaj Czesławie!

Roman /55/
gdzieś nad Renem.