On był nam jak rodzony

Wasiliszki Stare na Białorusi. To tutaj urodził się Czesław Niemen. – Ja nie mogę nie płakać – chlipie Teresa Aksciłowicz. Jej matka i matka Czesława to siostry. Wychowywała się razem z nim.

Dziękuję, że o nim pamiętacie – płacze przy starym piecu Teresa Aksciłowicz. O śmierci ciotecznego brata dowiedziała się od innych, wiadomość mknęła w niedzielę z domu do domu. Potem słuchała wspomnień w polskim radiu.
Wasiliszki Stare na Białorusi. Miejscowości nie ma na mapie i to mimo że jest tu parafia z ogromnym kościołem. Kilkadziesiąt domów, wiele opuszczonych. Może z pięćdziesięciu mieszkańców, ani jednego młodego – wszyscy wyjechali do Grodna, Lidy czy Mińska. Starzy rodzice nadal prowadzą gospodarstwa, kupują sobie wzajemnie chleb w oddalonych o kilka kilometrów Wasiliszkach.
– Kiedyś był i u nas magazin, ale zlikwidowali.
– Gdzie?
– Tu, w domu Wydrzyckich – pokazuje sąsiadka

(calosc reportażu z Białorusi niestety w wydaniu papierowym magazynu "Kuriera Porannego' z dn 23.I.- gazecie wydawanej w Bialymstoku)

(...) Czesław Niemen, gdy stał się sławny, kilkakrotnie odwiedził swoją rodzinną miejscowość. Spotykał się z uczniami swojej podstawówki. Jednak nigdy nie udało się go namówić, by tu zaśpiewał. Przyjaciół zapraszał na koncerty organizowane w Grodnie czy Mińsku. Zawsze pierwszy rząd był zarezerwowany dla nich.
Często mieszkańcy Wasiliszek przyjeżdżali do Polski. – W 1965 roku pojechałam do Kołobrzegu. Wszyscy się ze mnie śmiali, bo pojechałam tak jak stałam. Czesiu następnego dnia zaprowadził mnie do sklepu i ubrał. Płaszcz, pamiętam, kosztował 600 złotych – opowiada Teresa Aksciłowicz. (...) Kurier Poranny z 26.I br