10. Festiwal Niemen Non Stop już za nami.
Nie mogłam niestety być na wszystkich imprezach towarzyszących, ale wiem od znajomych, że zarówno piątkowa sesja naukowa na temat muzyki elektronicznej (w tym filmowej) oraz panel dyskusyjny były bardzo interesujące. Przy okazji panelu odbył się też mini koncert duetu Per Aspera Ad Astra.
Również czwartkowe spotkanie w bibliotece z okazji promocji książki Piotra Chlebowskiego przerodziło się w ciekawą dyskusję.
Koncert w Filharmonii rozpoczął się wspomnieniem zmarłego niedawno Franciszka Walickiego. Pokazano też fragment jego przemowy na festiwalu 3 lata temu. W kawiarni "Pod papugami" była mini-wystawa zdjęć pana Franciszka ( m.in. słynne zdjęcie na kanapie).
Poziom koncertu laureatów Złotej Dziesiątki nie był może tak wysoki jak w niektórych poprzednich edycjach, ale było kilka wykonań, które przypadły mi do gustu.Przede wszystkim chwała wykonawcom za to, że nie były to wersje naśladowcze, lecz utwory w których wyrażali też siebie. Może niektóre były troszkę przekombinowane, tak jak "Why Did You Stop Loving You" Patrycji Mizerskiej (trochę ciężko było rozpoznać ten utwór). Natomiast od pierwszych dźwięków swoją niepowtarzalną barwą głosu i oryginalną interpretacją "Statusu mojego ja" urzekła mnie Dominika Barabas i bardzo się cieszę, że to ona zdobyła Grand Prix oraz wygrała sesję nagraniową w Radio Koszalin. Podobała mi się też Iza Kozacka wykonująca utwór "Człowiek jam niewdzięczny" (zdobyła I m-ce). Wahałabym się jednak, czy pierwsze miejsce nie należy się bardziej Maciejowi Zadykowiczowi, który wspaniale zaśpiewał "Marionetki" (zdobył II m-ce ex aequo z bardzo oryginalnym duetem Klaudia Janus i Łukasz Sasko- człowiek wyprawiający cuda ze swoją gitarą - dostał nawet pochwałę za swoją grę od Tomka Jaśkiewicza). Jeśli chodzi o miejsce trzecie to tylko połowicznie zgadzam się z decyzją jurorów, bo niespecjalnie podobała mi się Magdalena Bill wykonująca "Moja piosnkę", natomiast bardzo podobał mi się raegowy zespół Roots Rockets, który w swoim stylu wykonał utwór "Czas jak rzeka" (m-ce III ex aequo). Były jeszcze 4 wyróżnienia i nagroda w kategorii Open dla Joanny Świniarskiej (piękny, jazzowy głos).
Jury w składzie: Tomasz Jaśkiewicz, Dorota Miśkiewicz i Paweł Sztompke (w zastępstwie Soni Lachowolskiej, która z powodu mgły nie dotarła do Słupska) było bardzo wspaniałomyślne, bo nikt z wykonawców nie wrócił do domu bez nagrody.
Prowadzący koncert Paweł Sztompke mógłby jednak trochę bardziej się przygotować, jeśli chodzi o autorstwo tekstów utworów Niemena, bo zrobił dwa rażące błędy zapowiadając utwory "Czas jak rzeka" i "Człowiek jam niewdzięczny". Mam nadzieję, że za rok będzie lepiej.
Po krótkiej przerwie na scenie wystąpiła laureatka Grand Prix ubiegłorocznego festiwalu Michalina Olszewska, brawurowo wykonując utwór "Inside I'm Dying".
Później było wydarzenie, na które czekałam od bardzo dawna, ba, nawet już przestałam wierzyć w to, że ci muzycy kiedykolwiek wystąpią na tej scenie. A jednak wystąpili i to w swoim najlepszym, starym składzie - oczywiście mowa tu o grupie SBB.
Na początku koncertu Józef Skrzek bardzo ciepło mówił o Niemenie, przypominając ile grupa SBB mu zawdzięcza. Później był sam miód dla ucha, czyli koncert, który trwał długo ponad godzinę. Zaczęli utworem "Odwieczni wojownicy", w sumie zagrali bodajże 9 kompozycji, wśród których było wyczekiwane przez niektórych słuchaczy "Memento z banalnym tryptykiem", przez innych "Z których krwi krew moja" oraz po długich owacjach już na samo na zakończenie koncertu - "Pielgrzym". Były też popisy perkusyjne będącego w świetnej formie Jurka Piotrowskiego i Lakisa. Po koncercie były rozmowy z muzykami, wspólne zdjęcia i autografy. Potem jeszcze długie, nocne rozmowy fanów, które zakończyły się o poranku. Cieszę się, że mogłam tam być i to wszystko przeżyć.
Nie mogłam niestety być na wszystkich imprezach towarzyszących, ale wiem od znajomych, że zarówno piątkowa sesja naukowa na temat muzyki elektronicznej (w tym filmowej) oraz panel dyskusyjny były bardzo interesujące. Przy okazji panelu odbył się też mini koncert duetu Per Aspera Ad Astra.
Również czwartkowe spotkanie w bibliotece z okazji promocji książki Piotra Chlebowskiego przerodziło się w ciekawą dyskusję.
Koncert w Filharmonii rozpoczął się wspomnieniem zmarłego niedawno Franciszka Walickiego. Pokazano też fragment jego przemowy na festiwalu 3 lata temu. W kawiarni "Pod papugami" była mini-wystawa zdjęć pana Franciszka ( m.in. słynne zdjęcie na kanapie).
Poziom koncertu laureatów Złotej Dziesiątki nie był może tak wysoki jak w niektórych poprzednich edycjach, ale było kilka wykonań, które przypadły mi do gustu.Przede wszystkim chwała wykonawcom za to, że nie były to wersje naśladowcze, lecz utwory w których wyrażali też siebie. Może niektóre były troszkę przekombinowane, tak jak "Why Did You Stop Loving You" Patrycji Mizerskiej (trochę ciężko było rozpoznać ten utwór). Natomiast od pierwszych dźwięków swoją niepowtarzalną barwą głosu i oryginalną interpretacją "Statusu mojego ja" urzekła mnie Dominika Barabas i bardzo się cieszę, że to ona zdobyła Grand Prix oraz wygrała sesję nagraniową w Radio Koszalin. Podobała mi się też Iza Kozacka wykonująca utwór "Człowiek jam niewdzięczny" (zdobyła I m-ce). Wahałabym się jednak, czy pierwsze miejsce nie należy się bardziej Maciejowi Zadykowiczowi, który wspaniale zaśpiewał "Marionetki" (zdobył II m-ce ex aequo z bardzo oryginalnym duetem Klaudia Janus i Łukasz Sasko- człowiek wyprawiający cuda ze swoją gitarą - dostał nawet pochwałę za swoją grę od Tomka Jaśkiewicza). Jeśli chodzi o miejsce trzecie to tylko połowicznie zgadzam się z decyzją jurorów, bo niespecjalnie podobała mi się Magdalena Bill wykonująca "Moja piosnkę", natomiast bardzo podobał mi się raegowy zespół Roots Rockets, który w swoim stylu wykonał utwór "Czas jak rzeka" (m-ce III ex aequo). Były jeszcze 4 wyróżnienia i nagroda w kategorii Open dla Joanny Świniarskiej (piękny, jazzowy głos).
Jury w składzie: Tomasz Jaśkiewicz, Dorota Miśkiewicz i Paweł Sztompke (w zastępstwie Soni Lachowolskiej, która z powodu mgły nie dotarła do Słupska) było bardzo wspaniałomyślne, bo nikt z wykonawców nie wrócił do domu bez nagrody.
Prowadzący koncert Paweł Sztompke mógłby jednak trochę bardziej się przygotować, jeśli chodzi o autorstwo tekstów utworów Niemena, bo zrobił dwa rażące błędy zapowiadając utwory "Czas jak rzeka" i "Człowiek jam niewdzięczny". Mam nadzieję, że za rok będzie lepiej.
Po krótkiej przerwie na scenie wystąpiła laureatka Grand Prix ubiegłorocznego festiwalu Michalina Olszewska, brawurowo wykonując utwór "Inside I'm Dying".
Później było wydarzenie, na które czekałam od bardzo dawna, ba, nawet już przestałam wierzyć w to, że ci muzycy kiedykolwiek wystąpią na tej scenie. A jednak wystąpili i to w swoim najlepszym, starym składzie - oczywiście mowa tu o grupie SBB.
Na początku koncertu Józef Skrzek bardzo ciepło mówił o Niemenie, przypominając ile grupa SBB mu zawdzięcza. Później był sam miód dla ucha, czyli koncert, który trwał długo ponad godzinę. Zaczęli utworem "Odwieczni wojownicy", w sumie zagrali bodajże 9 kompozycji, wśród których było wyczekiwane przez niektórych słuchaczy "Memento z banalnym tryptykiem", przez innych "Z których krwi krew moja" oraz po długich owacjach już na samo na zakończenie koncertu - "Pielgrzym". Były też popisy perkusyjne będącego w świetnej formie Jurka Piotrowskiego i Lakisa. Po koncercie były rozmowy z muzykami, wspólne zdjęcia i autografy. Potem jeszcze długie, nocne rozmowy fanów, które zakończyły się o poranku. Cieszę się, że mogłam tam być i to wszystko przeżyć.