Wysłuchałem pobieżnie nagrania z konferencji i muszę przyznać, że najlepsze wrażenie zrobili na mnie Jacek Gwiazdowicz, którego z tego miejsca serdecznie pozdrawiam
oraz Jacek Kurek. Poza niewątpliwie interesującymi wynikami badań i świeżymi tezami zgromadzonych prelegentów, usłyszałem kilka wypowiedzi, które mnie - delikatnie mówiąc - zaniepokoiły, a dotyczyły one głównie archiwaliów.
[w przypadku Czesława Niemena - przyp. DK] mamy już twórczość zamkniętą i mamy coraz większy dystans, bo ta śmierć nastąpiła jednak już jakiś czas temu. Jeszcze niejedno uda nam się tu wykoncypować, natomiast pewnie niewiele [czeka nas - przyp. DK] odkryć, bo domyślam się, że to, co jeszcze gdzieś się znajdzie, to już są naprawdę krople [w morzu...? - przyp. DK].
- Jacek Kurek
Wydaje mi się, że muzyka teatralna i filmowa jest jeszcze do publikacji (...); obraz koncertowy to się jakoś tam niewiele zmieni, jakieś mamy mniej więcej [o tej materii - przyp. DK] pojęcie (...), troszkę tych nieoficjalnych rzeczy powychodziło w ostatnich latach. Najbardziej chyba muzyka teatralna i filmowa, która się na dosyć wczesnym etapie pojawiła, w różnych formach, u Niemena i tak intensywnie była uprawiana gdzieś od połowy lat '70.
- Piotr Chlebowski
Zdumiewa mnie, że do takich dyskusji nie są zapraszani ludzie, którzy oprócz ogromnej wiedzy, posiadają w swoich zbiorach wiele godzin muzyki, o której dyskutanci mogą wyłącznie snuć domysły i domniemania. Nazwisko Tadeusza Sklińskiego pojawiło się bodaj tylko raz, o czym napiszę w dalszej treści komentarza, tymczasem jest on w moich oczach dla Niemena co najmniej tym, kim dla Norwida był Juliusz Wiktor Gomulicki; nie jest tajemnicą, że autorzy najważniejszych pozycji biograficznych poświęconych artyście - panowie Gaszyński, Radoszewski i Michalski - w mniejszym lub większym stopniu konsultowali z nim treść swoich książek, pożyczali od niego materiały audiowizualne czy korzystali z jego bogatego archiwum prasowego... Wracając jednak do zasadniczej kwestii, którą poruszyli panowie Kurek i Chlebowski, nie mogę przyznać im racji. Garść autoryzowanych (2 albumy = 3 CD) i nieautoryzowanych koncertów (3 albumy = 3 CD) stanowi moim zdaniem niedostateczną ilość materiału do generalizowania czy wyciągania wniosków na temat zjawiska, jakim były występy Niemena z różnymi formowanymi przez siebie zespołami. Wypowiedź profesora KUL niebezpiecznie zbliża się bowiem do retoryki w stylu "jak słyszałeś jeden koncert Grupy Niemen, to wiesz już, jak brzmiały wszystkie inne"
Pozwolę sobie zacytować kolejny fragment konferencji, tym razem poświęcony brakującym ogniwom dyskografii Niemena:
Te (...) elementy, które pojawiają się w książce Sklińskiego są bardzo nieuporządkowane. Nie wiemy, jak długa chociażby była ta muzyka przy poszczególnych spektaklach, bo przecież wiadomo, że muzyka nie rozbrzmiewa nieustannie. Bywają co prawda takie spektakle, gdzie muzyka w tle jest niemal nieustannie, ale o ile się mogę zorientować się z tych spektakli, z którymi mieliśmy do czynienia z tej wybiórczej listy, to ona zajmowała jakąś część. Czy tam nie było (...) powtórzeń, czy niektóre motywy nie były wielokrotnie wykorzystywane - trudno nam to w ogóle ocenić.
- Piotr Chlebowski
Wystarczyłoby uważnie obejrzeć film "Zapach ziemi" (1978), aby przekonać się, że niektóre motywy muzyczne wykorzystywane są jednorazowo, skomponowano je niejako na potrzeby konkretnych scen i emocji, a inne cyklicznie wracają; mało tego, Niemenowi nierzadko zdarzało się ponownie wykorzystywać już istniejące kompozycje (czasem z kosmetycznymi przeróbkami) - stąd we wspomnianym filmie pojawiają się dźwięki studyjnej wersji "Mojej ojczyzny" czy "Kołysanki" z dramatu "Ballada łomżyńska" Ernesta Brylla w reż. Jacka Grucy.
W cytowanej powyżej wypowiedzi wyczuwam nieco lekceważący stosunek do spisu stworzonego przez zasłużonego niemenologa. Czy informacja o długości poszczególnych ścieżek byłaby z punktu widzenia czytelnika, który i tak nie ma do tej muzyki dostępu, istotna? Nie wydaje mi się. Tę sekcję można niewątpliwie uzupełnić (np. o sztuki wystawiane w Legnicy, w reżyserii Józefa Jasielskiego) i rozbudować na wzór tej z wydawnictwami muzycznymi, pokusić się o reprodukcję afiszu czy programu - ale w żadnym wypadku nie sprawia ona wrażenia "nieuporządkowanej".
Przy tej okazji warto byłoby wznowić ideę wspólnego seansu dzieł filmowych i widowisk telewizyjnych z muzyką Niemena, poprzedzonego/zwieńczonego omówieniem lub dyskusją na ich temat. Można się nawet pokusić o zakup licencji na jednorazowe wyświetlenie jakichś unikatów z archiwum WFDiF (np. teledysk do "Hymnu do Matki Ziemi", film krótkometrażowy "Żyć przeciw śmierci") czy Studia Filmowego KADR (dwie nowele "CDN") - to z pewnością byłoby ożywcze! Choć z drugiej strony wydaje mi się, że taki pokaz lepiej wpisywałby się w program zlotu fanów, przez wzgląd na liczbę zainteresowanych tą materią osób. Może ktoś zechce napisać kilka słów na temat cyklu "Niemen Cinematic", który towarzyszył kilku odsłonom festiwalu - jak sprawdzała się ta formuła w przeszłości?
Na koniec ciekawostka - Jacek Gwiazdowicz odwołał się w trakcie swojego referatu na temat związków Niemena z Norwidem do nagrania audio skasowanego programu "100 pytań do..." z Czesławem Niemenem, które - jak przyznał - znalazł w Internecie
Cóż, takie materiały nie biorą się znikąd - według mojej wiedzy, ich źródłem jest nikt inny, jak...
Tadeusz Skliński, który udostępnił swoje prywatne nagranie (w 1975r. nagrywał dźwięk z telewizora na swoim magnetofonie!)
koledze po fachu; ten natomiast dzielił się nim dalej, aż w końcu wylądowało na YouTube. Tą dygresją chciałbym wysłać sygnał do organizatorów tej i przyszłych konferencji, aby spróbowali poszerzyć kryteria, jakimi kierują się przy wyborze gości, np. o związki z Niemenem czy pasję, jaką
ten (lub
ta) czy
ów (lub
owa) darzą jego twórczość. No chyba, że do udziału w "sesji naukowej" zapraszani są - jak nazwa wskazuje - wyłącznie naukowcy