Niemen Aerolit

Archiwum forum fanów Czesława Niemena

Cztery ściany świata

Telewizja, prasa, radio i organizatorzy koncertów będą (mamy nadzieję) cały czas wspominać Niemena. Tutaj informujcie innych fanów o artykułach, programach i wydarzeniach, żeby też ich nie przegapili!

Alina Lużyńska "Witold, Niemen i ja" 2022-07-05 - 2022-07-18 Domin189 3 2060
Domin189
2022-07-05 10:24:20
al_wnij.jpgal_wnij.jpg
Maria Gutowska na autoryzowanej facebookowej grupieWłaśnie ukazała się książka Alina Lużyńska pt. "Witold, Niemen i ja - historia niejednej znajomości". Autorka przez ponad rok przeprowadzała i nagrywała wywiady z Witoldem Lannskärem, producentem, managerem i przyjacielem Czesława Niemena, a także publikowała je na kanale YT (...). Wywiady te, będące świadectwem mało znanego okresu pracy twórczej Czesława Niemena z lat 80-tych w Szwecji, Danii oraz w Polsce stanowią wartościowe źródło historyczne. Poza tym, to historia niejednej znajomości ... :-) Zachęcam Miłośników Czesława Niemena do zapoznania się z tą książką (...).
Nieopodal mojego miejsca zamieszkania w Kopenhadze znajduje się cmentarz, który jest pięknym parkiem, gdzie każda alejka odkrywa przede mną stale coś nowego.

Przychodziłam tam codziennie, by na łonie natury i w ciszy oddawać się refleksji o życiu, aż pewnego dnia nastąpiło skrzyżowanie dróg i poznałam w tym miejscu najbliższego przyjaciela oraz producenta muzycznego Czesława Niemena, Witolda Lannskära ze Szwecji.

Od samego początku miałam wrażenie, że nasze spotkanie nie jest przypadkowe. Mogłabym to nawet określić jako ingerencję z nieba i wolę samego artysty, bowiem okazało się, że producent od 33 lat przechowuje znaczną, nieopublikowaną jeszcze twórczość tego wielkiego geniusza muzycznego, której Czesław Niemen nie zdążył ujawnić za życia, i czekał na kogoś takiego jak ja, by przygotować materiały dla fanów.

- Alina Lużyńska, autorka

Przeczytałam książkę i wzruszyłam się. Z książkami jest często tak, że autorowi przy końcówce brakuje już inwencji, polotu i jakby sam nudził się tematem – a u Ciebie im dalej, tym cudniej. W swoim życiu przeczytałam wiele książek z dzieciny duchowości i jestem wyczulona przede wszystkim na atmosferę klimatu. W twoim tekście jest nurt, skandynawski wiatr, osad głębi i eter wznoszenia się. W książce jest Witold z całą jego duchowością i… smutkiem, jest Niemen w tle i w kwintesencji i Twój odbiór jednego i drugiego. Jednocześnie nie zatracasz w tym wszystkim siebie – całość jest przepuszczona przez światło, którym emitujesz na każde słowo. Konkludując – bardzo mi się podoba.
- Maria Gutowska, córka Czesława Niemena, patron medialny

Informacja na stronie wydawnictwa New Space: https://otoksiazka.com/index.php/2022/0 ... emen-i-ja/
Książkę można obecnie zamówić na taniaksiazka.pl za niespełna 30zł.
Ewa
2022-07-09 09:19:41
Przyznam, że mam problem z recenzją książki, promowanej przez najstarszą córkę Niemena.
Dużo się w tej książce mówi o duchowości i rzeczywiście patrząc tylko przez ten pryzmat można książkę pozytywnie odebrać. Jednocześnie cały czas powraca temat mitycznych materiałów, które WL zgromadził i w końcu po trzydziestu paru latach chciał zaprezentować publiczności z pomocą pani Aliny.

Tak się składa, że w 2007 r., podczas zlotu fanów Niemena w Kołobrzegu, a także po zlocie odbyłam kilka długich rozmów z Witoldem i zgadzam się z autorką, że zupełnie nie miał on poczucia czasu i z wielką pasją opowiadał o Niemenie. Uważał Niemena za największego światowego artystę i twierdził, że pokazanie tych wszystkich materiałów rzuci Szwecję na kolana. Obawiam się, że dziś nie byłoby to możliwe…
Tak więc słyszałam o tych wszystkich wspaniałych koncertach po kościołach, w tym o legnickim „Requiem pożegnalnym z narodem polskim i Matką Ojczyzną Polką”, choć sam tytuł brzmiał dla mnie dość dziwacznie…
Słyszałam o wielkich planach związanych z tymi nagraniami. To samo, a nawet jeszcze więcej, usłyszała autorka książki, której Witold dodatkowo obiecywał nagranie płyty „Tribute to Niemen”, która miałaby promować wydanie tych materiałów. No, ale nigdy już nie dowiemy się, czy coś by wyszło z tych wszystkich wielkich planów i marzeń producenta. I czy te mityczne materiały rzeczywiście były w czarnych walizkach pokazanych pani Alinie po prawie półtora roku rozmów.

Nie wiem, czy dla Niemena Witold był największym przyjacielem i najbliższą duchowo osobą, tak jak się przedstawia. Nie udało mi się znaleźć nikogo, kto by to potwierdził. Na pewno był sprawnym producentem i organizatorem wielu koncertów w Polsce, Szwecji i Danii w bardzo trudnym okresie dla Niemena. Był wielkim admiratorem talentu Niemena i otaczał go opieką podczas tras koncertowych. I za to mu chwała.
Kiedyś Romuald Wydrzycki, który znał Lannskara najlepiej z całej rodziny, napisał o nim na naszym forum "szwedzki szeleniec" i to niech wystarczy za cały komentarz. ;)

Wracając do książki, można ją odebrać jako ciekawą historię o przyjaźni i porozumieniu dusz, historię, która nie doprowadziła jednak do szczęśliwego finału, bo przerwała ją śmierć producenta.

Trudno mi jednak zaakceptować pewne „kwiatki”, które pojawiły się w tej książce, zresztą oceńcie sami.

*Artysta we wszystkich utworach wyśpiewywał treści, w których była mowa o człowieku: „Człowiek jam niewdzięczny”, „Człowiek com czynił” (…)str.45
*„Rabinowitz chciał dowiedzieć się, jakie pochodzenie ma Czesław Niemen, ale artyście nie zależało na pieniądzach i tej tajemnicy nie chciał zdradzić” (str165)
*"Szwedzka branża muzyczna powiedziała, że gdybym wcześniej dostał te pieniądze, czyli w roku 1972, to przebiłbym Niemena na Europę i cały świat".(str. 165)
*"Od 1970r. Czesław już był bardzo zaawansowany. Po Aerolit przyszedł Józef Skrzek i cała obstawa." (str.166)
*„Potem był zespół Aerolit(…) Następnie założył jeszcze inny zespół, była to tak zwana grupa Niemena. To już był taki skład , który zawiązał się dokładnie w 1969 r., mniej więcej w latach 1969-70. (str. 253)
*"Terra Deflorata"została wydana w 1989 przez firmę WL Music Production, która to finansowała" (str.256)
*„Oprócz tego został wydana płyta „Piżyk”i to jest w zasadzie przypomnienie z płyty „Marionetki”(…) str.272
*„Wtedy jak przyjechał zespół Czerwono-Czarni do Legnicy(…).Ja miałem dokładnie 12 lat, Czesław, z tego, co wiem 23.(…) Po tym spotkaniu Czesław powiedział mi trochę później, że właśnie wiedział o tym już wtedy,że my się nigdy nie rozstaniemy. I tak też się stało.” (str.281)

Znalazłoby się tego więcej, ale nie chce mi się dalej szukać. Jednym słowem - fanom Niemena nie polecam tej lektury.
Domin189
2022-07-17 20:41:35
Pod niniejszym adresem pani Maria Gutowska zamieściła powyższą recenzję autorstwa Ewy, opatrując ją następującym komentarzem:
Maria Gutowska na autoryzowanym fanpage ARCHIWUM PAMIECI...Poniżej zamieszczam ocenę książki Aliny "Witold,Niemen i ja. Historia niejednej znajomości" dokonaną przez Ewę Oleszczuk - admina z grupy "Czesław Niemen" zamieszczonej na Forum Niemen Aerolit 9 lipca br.

Przytaczam tę recenzję, gdyż jest cenna polemicznie oraz dlatego, że Ewa reprezentuje osoby, które powątpiewają w istnienie materiałów audio z koncertów Czesława Niemena w Skandynawii w latach 80-tych, których producentem i właścicielem jest Witold Lannskar. A materiały te istnieją ! Widziała je autorka książki, która odwiedziła Witolda w Szwecji w sierpniu 2021r. Właściwie całe mieszkanie Witolda Lannskara było jednym, wielkim archiwum, z uginającymi się półkami, pełnymi kartonami i walizkami z materiałami audio. Alina posiada swoją osobistą dokumentację fotograficzną ze spotkania. Dzisiaj materiały te są własnością i w posiadaniu jedynej córki Witolda. I to od niej zależy, co teraz się z nimi stanie. Czy będzie ich strzegła, jak najcenniejszą pamiątkę po ojcu, czy może zechce powierzyć materiały profesjonalnym, uczciwym specjalistom, których mogę polecić. Uczciwość to słowo klucz, bo właśnie nieuczciwości obawiał się Witold, sprzeniewierzenia własnej pracy utrwalonej na taśmach, roztrwonienia talentu Niemena przez marny grosz złodziei cudzej twórczości. Nie spotkał ludzi godnych zaufania i dlatego tyle lat strzegł swojego prywatnego archiwum dotyczącego Czesława Niemena.

Argumentem na niewiarygodność Witolda Lannskara - oprócz nieujawniania tych historycznych pamiątek - miałaby być opatrznie zrozumiana ocena Witolda, jako "szwedzkiego szaleńca", wyartykułowana przez Romualda Wydrzyckiego na tymże Forum Niemen Aerolit w 2006. Ale...tam jest uśmieszek, emotikon wyrażający rozbawienie, a nie potępienie. Kto znał i kochał Romualda, ten wie, że "szwedzkiego szaleńca" nazwał tak "szczeciński szaleniec". I co to oznacza ? Szaleńcem nazywamy człowieka pełnego pasji, energicznego, potrafiącego zrealizować każde marzenie i projekt wbrew wszelkim przeciwnościom i przeszkodom, człowieka kreatywnego, pchanego wichrem wizji, wkładającego w dzieło całą swoją osobowość - duszę i ciało, a nawet...pieniądze - duże pieniądze ! I niczego za to nie oczekującego, nie żądającego, bo jego podziw dla swojego Idola jest w rzeczy samej - szaleńczy. Taki był Witold Lannskar, taki był Romuald Wydrzycki doprowadzający do wydania "Terra Deflorata - koncert", takim w końcu był Czesław Niemen w swojej pasji i talencie - im podobnych znamy wszyscy. Dostrzegam, że "szaleńcom" tzw. normalsi po prostu zazdroszczą tego, czego im samym brakuje : wizji i kreacji, pracowitości i dokonań, predyspozycji osobistych i umiejętności ich wykorzystania, idealizmu i prawości, oświecenia i świadomości. Ja osobiście, wprost kocham i uwielbiam wszelkiej maści "szaleńców" :-)

Książka Aliny jest swoistą siecią łowiącą i chroniącą od zapomnienia nieurzeczywistnioną Ideę Witolda i Niemena - ich pracy nie można bagatelizować, o takich ludziach nie można zapomnieć, trzeba ich zrozumieć, trzeba ich kochać, doceniać i... czekać na przychylność Nieba :-)

Jednak ja, odwrotnie niż Ewa bardzo zachęcam Państwa do przeczytania książki, wyrobienia sobie własnego zdania po lekturze, wysłuchania wywiadów z YT i oczekiwania na rychłe ukazanie się audiobooka :-)
- tym bardziej dziwi fakt, że na minionym zlocie fanów pani Maria nie wspominała o książce, nie mówiąc już o możliwości nabycia jej przy tej okazji...

Nieszczególnie zorientowani w materii fani, jak autorka innego komentarza w facebookowej dyskusji, mogą pewne opisane w książce rewelacje wziąć za pewnik i narobić wiele szkód spuściźnie Niemena:
pewna pani KrystynaJa mam zupełnie odmienne zdanie. Przeczytałam od deski do deski. Nie podważam informacji zawartych w książce, ponieważ ufam autorce i W. L.. Niby jaki mieliby powód okłamywać nas fanów a przede wszystkim córkę Cz. Niemena Marysię Maria Gutowska , która objęła patronat medialny nad wydaniem książki. Być może opinia Ewy Oleszczuk była by inna, gdyby to nie Marysia była mentorem.
Maria GutowskaEeee, niemożliwe - to byłaby jakaś niewiarygodna małostkowość. O ile pamiętam, to Ewa zawsze była bardzo skrupulatna, wręcz pedantyczna w ustalaniu faktów. Zresztą nie tylko ona. To czasami jest zaleta, ale w przypadku Artystów, których twórczość nie jest prostą mechaniką cepa, a wyższymi doznaniami duchowymi, to chyba coś po drodze tych przenikliwych dociekać się gubi
- w tym komentarzu rykoszetem oberwali wszyscy dociekliwi fani artysty, na czele z autorem książki "Dyskografia, fakty, twórczość", Tadeuszem Sklińskim ;) Dziwne, że pani Maria nie odnosi się do żadnego merytorycznego błędu, które wypunktowała Ewa. Czy bohater niniejszego forum pochwalałby tak dalece idącą bezkrytyczność w odbiorze serwowanego przekazu? :roll:
Ewa
2022-07-18 16:40:32
Chciałabym napisać kilka słów polemiki do uwag Marii Gutowskiej na temat mojej recenzji książki. Zamieszczę je tutaj, bo niestety zostałam wykluczona z fejsbukowej grupy, prowadzonej przez Marię.
Maria GutowskaA materiały te istnieją ! Widziała je autorka książki, która odwiedziła Witolda w Szwecji w sierpniu 2021r.

Przeczytałam dokładnie książkę i nie zauważyłam, żeby autorka napisała, że widziała taśmy z koncertami, o których z taką pasją opowiadał Witold. Uwierzyła mu na słowo, że materiały znajdują się w czarnych walizkach. Pani Alina pisze tylko, że podniosła walizkę, a potem, że: „Walizka była ciężka, więc odstawiłam ją z powrotem na miejsce”. Więc gdzie mowa o tym, że widziała te materiały??? Napisała tylko o tym, że oglądała albumy ze wspólnymi zdjęciami Witolda i Niemena , na podstawie których wydedukowała, że wiele ich łączyło. Oglądała również prasowe wycinki dotyczące Niemena. Potem jeszcze raz wspomina o „tajemniczych walizkach” – wygląda więc na to, że wcale nie poznała ich zawartości.
Maria Gutowska Argumentem na niewiarygodność Witolda Lannskara - oprócz nieujawniania tych historycznych pamiątek - miałaby być opatrznie zrozumiana ocena Witolda, jako "szwedzkiego szaleńca", wyartykułowana przez Romualda Wydrzyckiego na tymże Forum Niemen Aerolit w 2006.

Później Maria podaje swoją definicję szaleńca, jako człowieka pełnego pasji etc. Co ciekawe rozszerza pojęcie szaleńca także na Niemena. :?: Hmm, przyznam,że nigdy w życiu bym nie pomyślała o Niemenie jako szaleńcu tylko dlatego, że miał pasję i talent. Wręcz przeciwnie, uważam go za osobę bardzo wyważoną i konsekwentnie realizującą swoją muzyczną drogę.

Jestem przekonana, że Romuald pisząc o szwedzkim szaleńcu, jednak miał na myśli tę słownikową definicję szaleńca, ponieważ już dawno słyszałam o problemach natury psychicznej Witolda.
Szaleństwo ma różne oblicza, jednemu wydaje się, że jest Napoleonem, drugiemu, że jest największym przyjacielem i najbliższą duchowo osobą swojego idola. I obaj w to święcie wierzą. Zastanówmy się, czy są jakieś dowody na tę ich wielką przyjaźń. Owszem, mamy zdjęcia i opowieści Witolda. Tylko czy ktoś jest w stanie potwierdzić jego słowa?
Przyznam, że trudno mi sobie wyobrazić przyjaźń introwertycznego, ważącego każde słowo Niemena i gadatliwego Witolda, który nie był w stanie mówić krótko i rzeczowo i miał potrzebę dłuższych monologów. Czy Niemen w ogóle miałby czas na kultywowanie takiej przyjaźni?

Nie potrafię sobie również wyobrazić, żeby Niemen, znany z niechęci do nagrywania koncertów live i chroniący swoje życie prywatne, pozwolił Witoldowi nagrać „tysiące godzin taśm z koncertów, życia prywatnego i wszelkich innych”(str.128). Czy to nie brzmi niedorzecznie?
Albo to zdanie: „Oprócz tego, że jestem właścicielem materiałów, Niemen dał mi całkowitą klauzulę”. Przy czym nie wyjaśnia, jaką to klauzulę dał mu Niemen.

Czy Maria naprawdę nie dostrzega, że są to opowieści dziwnej treści? Rozumiem, że tak bardzo wierzy w istnienie tych koncertów, że nie dopuszcza do siebie pewnych faktów. Według niej dociekliwość nie jest zaletą, lecz wadą.

Ja też bardzo bym chciała, żeby te materiały istniały, ale nie bądźmy aż tak naiwni...

Krystyna Fijołek w komentarzu napisała: „Nie podważam informacji zawartych w książce, ponieważ ufam autorce i W. L.” Można być bezkrytycznym i wierzyć w we wszystko, co się napisze, ale czasem jednak warto samemu trochę pomyśleć.
Przejdź na: główną stronę z listą forów | listę wpisów z Cztery ściany świata | górę strony