Jestem już po lekturze książki i uważam, że jest to ciekawa i cenna pozycja, choćby ze względu na unikalne, niepublikowane nigdy dotąd zdjęcia.
W jej treści raczej nic mnie zaskoczyło, bo już wcześniej słyszałam o bliskich związkach łączących Niemena ze Świebodzinem, głównie z wypowiedzi rodziny Czesława, ale na pewno wielu fanów Niemena mało wie na ten temat i z ciekawością o tym przeczyta. Zresztą sama też nie wiedziałam wszystkiego, bo tych wizyt Niemena w Świebodzinie było przecież całkiem sporo.
Książka Jana Czachora ukazuje czytelnikowi Czesława z zupełnie innej strony niż dotychczasowe pozycje. Pokazuje przede wszystkim człowieka wysoko ceniącego wartości rodzinne, przyjaznego ludziom oraz wrażliwego na piękno przyrody. Pewnie niewiele osób wie, jak bardzo Czesław był związany ze swoim stryjem i całą jego rodziną. Pomimo wielu artystycznych obowiązków, zawsze o nich pamiętał i odwiedzał ich tak często, jak to było możliwe. Nigdy nie odmawiał występów w Świebodzinie (również charytatywnych) i nawet sam starał się, żeby włączyć Świebodzin do swojej trasy koncertowej.
Bardzo cenne są wspomnienia braci stryjecznych Czesława (zwłaszcza Jerzego, który dość długo współpracował z Niemenem, nagłaśniając jego koncerty), wspomnienia siostry Jadwigi oraz mieszkańców Świebodzina, którzy go znali.
Dzięki książce jeszcze więcej ludzi będzie miało okazję poznać znanych zlotowiczom świebodzińskich pasjonatów twórczości Niemena, którzy byli autorami wielu cennych inicjatyw, w tym powstania w Świebodzinie ławeczki Niemena, w której odsłonięciu mogliśmy uczestniczyć.
Nie zabrakło też wzmianki o dwóch świebodzińskich zlotach fanów Niemena, co więcej, zostaliśmy nawet uwiecznieni na zdjęciach.
Niestety autorowi nie udało się uniknąć kilku błędów oraz literówek, ale w innych książkach o Niemenie też się zdarzały, więc nie będę się czepiać.
Największe zastrzeżenia mam do sporządzonego przez Zenona Musiałowskiego alfabetycznego spisu utworów Czesława. Czy można np. nazwać utworem pozycję „Antyki (muzyka filmowa)", w dodatku, kiedy w spisie są już utwory z tego filmu („Duma rycerska” i „Bywaj dziewczę zdrowe”)? Czy powinno się wymienić w spisie utwór, który nie powstał („Piękny jest ten świat”) albo sztukę, która nie powstała („Joanna d’Arc”)czy też wiersz znajdujący się na okładce płyty („Na cześć Mateo”)? Dlaczego w takim razie nie ma wszystkich wierszy albo nie ujęto wszystkich filmów i spektakli, tylko niektóre? Zastanawiam się, co ma wspólnego „Cyd" z „Sobie królem”, że jest wymieniony jako jedna pozycja (podobnie „Rebelia” i „Sobie król”)? Dlaczego ten sam utwór pod dwoma różnymi tytułami traktowany jest jak dwie pozycje (i to nie raz!)? Dlaczego wymieniony jest dwa razy „The Best Men Cried” (po włosku i po angielsku)? Dlaczego w spisie utworów Niemena znajdują się kompozycje Krzesimira Dębskiego z kasety „Di Rock Cimbalisten” bez udziału Niemena? Czy dżingiel radiowy można nazwać utworem? Itd,itp. Doceniam pracę Zenka, ale takiego spisu utworów zaakceptować po prostu nie mogę.