Pierwsi uczestnicy pojawili się w piątek ok. godz. 16, a o 18 nastąpił prawdziwy wysyp. Pojawili się starzy bywalcy zlotów, wśród nich Jerzy i Romuald Wydrzyccy oraz Tadeusz Skliński, przybyło też wielu nowych. Zaskoczeniem jest dla mnie przekrój pokoleniowy uczestników – „rodzice ze swoim potomstwem”.
Gradką dla ucha była wiązanka piosenek Niemena z okresu włoskiego i francuskiego. ED udostępnił płytę, ja swój samochodowy sprzęt grający. Dźwięki niosły się aż na pobliską Sobótkę (najwyższa góra w okolicy Wrocławia, własciwa nazwa Ślęża). Ok. 20.20 uczestnicy zasiadali do kolacji
Atmosfrea jest wspaniała, już przed kolacją zanosiło się na uroczą noc z muzyką Niemena. Ja niestety musiałem opuścić zlot ze względu na pilne obowiązki, ale dzisiaj znowu tam pojadę i zostanę dłużej!!!!