,,Milczenie jest najwyższym wyrazem pogardy,,-mimo to,trudno zbyć milczeniem ten żenujący ,wielce familiarny( bo nie mający nic wspólnego z familią) koncert.Wyciąganie starych szmat z szafy,wiercenie dziur w podłodze w paroksyzmie napadu Parkinsona, publiczne zachwycanie się przedszkolnymi rysunkami dziecka ani pseudofilozoficzne rozważania córki Gwiazdy nie były w stanie podnieść rangi tego koncertu.Natalia, o ile w koncercie wrocławskim wypadła bardzo dobrze i śpiewała czysto,tak w Opolu męczyła się strasznie i niestety nie udźwignęła muzyki Mistrza.Naśladowanie ,a właściwie-parodiowanie maniery wykonawczej Niemena jest już tylko żałosne i chyba nikt nie da się nabrać,że są to naturalne walory córki,tak łudząco podobnej do ojca,że i śpiewa jak on sam.Najbardziej żal jednak samych superdebiutantów.Zastanawiające jest,dlaczego byli tak spięci i ,,na baczność,,.Czy z powodu bolącej z potakiwania ,faktycznym gospodyniom tego koncertu-głowy,czy z powodu wątpliwej przyjemności bycia poklepywanym i dotykanym-co najmniej dwuznacznie,przez pana Sztompke.Tym bardziej,że do tego procederu dołączyła później sama Natalia,sądząc zapewne,że to wyraz dobrego wychowania.I po co pluć na pomysły tzw.Gracelandu,skoro samemu wyczynia się inne Kolorowe Jarmarki.Biedny ten Niemen...