Niemen Aerolit

Archiwum forum fanów Czesława Niemena

Cztery ściany świata

Telewizja, prasa, radio i organizatorzy koncertów będą (mamy nadzieję) cały czas wspominać Niemena. Tutaj informujcie innych fanów o artykułach, programach i wydarzeniach, żeby też ich nie przegapili!

Ostatni wywiad Czesława Niemena 2014-03-25 - 2014-04-15 Veriton 13 6309
Veriton
2014-03-25 20:44:34
Ostatnie wywiady Czesława Niemena:

Miejsce: Czasopismo Gala
Autor: Ewa Smolińska-Borecka
Data powstania: miedzy sierpniem 2003 a 5 styczniem 2004
Data publikacji: 26 stycznia 2004

Miejsce: TVP 1
Autor: Marcin Zimoch i Magda Olszewska-Mikołajczak
Data powstania: 8 grudnia 2003
Data publikacji: 8 grudnia 2003

Miejsce: Audycja "Kleszczowisko" Polskie Radio 2
Autor: Włodzimierz Kleszcz
Data powstania: 9 grudnia 2003
Data publikacji: 9 grudnia 2003


Miejsce: Audycja "Wieczór z Jedynką" Polskie Radio 1
Autor: Michał Montowski i Marek Gaszyński
Data powstania: 12 grudnia 2003
Data publikacji: 12 grudnia 2003

Miejsce: Audycja dla PR Polskie Radio Esperanto
Autor: ?
Data powstania: połowa grudnia 2003
Data publikacji 29 stycznia 2004

Miejsce: TVP2
Autor: Jolanta Fajkowska
Data powstania: 23 grudnia 2003
Data publikacji: 26 grudnia 2003

Poprawki i uzupełnienia mile widziane.

"...
Czesław Niemen - ostatni wywiad

Rozmowy trwały od sierpnia. Nie było tygodnia, w którym dziennikarka Gali Ewa Smolińska-Borecka nie telefonowałaby do Czesława Niemena lub On do niej. Nie przeczuwaliśmy, że powstaje zapis ostatniego Jego wywiadu. Dziś te słowa brzmią jak testament.

Nigdy się nie spotkaliśmy, a czułam się tak, jakby odszedł ktoś najbliższy. Kilka miesięcy temu zadzwoniłam do Czesława Niemena w sprawie wywiadu. Od tamtej pory pracowaliśmy nad nim wspólnie. Była to współpraca długa, urywana, szarpana. Ostatni raz rozmawiałam z Nim w pierwszy styczniowy poniedziałek. Komórkę odebrała żona. Prosiła, bym zatelefonowała za godzinę. Minęło zaledwie kilkanaście minut, dokładnie o 12.04 zadzwonił Niemen. Był w szpitalu.

- Zapeszyła pani, pani Ewo - powiedział z wyrzutem, a ja zamarłam. To, jak się domyśliłam, odnosiło się do mojego stwierdzenia w wywiadzie: "Wygrał Pan walkę z rakiem". - Dlaczego Pan tak mówi? - spytałam z pretensją. W sobotę przed południem w kiosku zobaczyłam gazetę, która na pierwszej stronie krzyczała tytułem: "Czesław Niemen walczy o życie. Lekarze z Centrum Onkologii robią wszystko, co możliwe". Pocieszałam się, że i reanimacja, i pobyt na oddziale intensywnej terapii to kaczka dziennikarska. Chciałam wierzyć, że Pan Czesław za chwilę zadzwoni. W poniedziałek zatelefonowałam do Jego żony. Powiedziała: "Jest pod bardzo dobrą opieką". To wszystko. Pięć dni później odszedł.

Po raz pierwszy zadzwoniłam do Niemena w sierpniu ubiegłego roku. Dla dziennikarza wywiad z Nim to duże wyzwanie. Szczególnie jeśli miałby być bardzo osobisty, o prywatności i o chorobie, z którą walczył. W środowisku szeptano, że ma raka, ale nikomu nie udało się Go namówić, by o tym opowiedział. Uważał, że życie rodzinne artysty nie jest na sprzedaż. Jeśli rozmawia, to najwyżej o swojej twórczości. A w ogóle, to tak wielu wywiadów już udzielił, że... Jednak zgodził się. Uprzedził, że dopiero po 1 września, kiedy, jak sądzi, upora się z pracą nad płytami, możemy wrócić do rozmowy. I żebym się po Nim zbyt wiele nie spodziewała.

Kiedy dzwoniłam ponownie, byłam dobrej myśli. Tymczasem zalecił mi, bym uzyskała z Polskiego Radia, które było wydawcą cyklu płyt, dwie napisane przez Niego książeczki - miniautobiografie. A kiedy się z nimi zapoznam, mam przesłać Mu pytania na Jego adres e-mailowy. Byłam zdruzgotana. Jak przez internet rozmawiać o tak delikatnych sprawach? Przygotowałam pytania. Byłam uparta. Wiedziałam, jak nie znosi osób, które wtykają nos w Jego sprawy, mimo to pytałam także o życie rodzinne i chorobę. Czekałam niepewna, jaka będzie Jego reakcja.

Po kilku dniach zadzwoniłam. - Kto pani naopowiadał, że się rozwiodłem? - spytał wyraźnie zdenerwowany pytaniem o Jego pierwsze małżeństwo. Nie chciałam, by odniósł wrażenie, że Go ponaglam, ale dzwoniłam co jakiś czas. Rozmawialiśmy o Jego twórczości, o stosunku do mediów, o wywiadach z innymi artystami, ukazujących się w różnych pismach. Zauważyłam, że czyta nawet kolorowe tygodniki.

Pod koniec listopada przesłał na mój e-mail treść wywiadu. Trochę pomajstrował mi przy pytaniach, ale nie to było najgorsze. Gorsze, że na pytania odpowiadał nie tylko zdawkowo - co zapowiedział - ale z ironią i lekką kpiną. Przechytrzył mnie. Odezwał się nazajutrz. Zapodział gdzieś numer mojej komórki, więc zadzwonił do domu. Odebrał mój syn. Potem pytał zdziwiony: "To dzwonił Niemen? Ten Niemen?". Pewnie, że ten Niemen! A Niemen był ciekaw, jak odebrałam Jego wywiad. Najdelikatniej, jak potrafiłam, powiedziałam, że nie jestem zadowolona, bo starał się uciec przed odpowiedziami. Długo wtedy rozmawialiśmy. Kilka dni później znów zadzwonił. Powiedział, że jeśli poczułam się urażona Jego tonem i ironią, to przeprasza. Że postanowił rozszerzyć niektóre odpowiedzi. Pozwolił, bym przesłała Mu drugą, znacznie poszerzoną wersję pytań.

Nasza zażyłość nieco mnie ośmieliła i tym razem już na wstępie pojawiło się moje stwierdzenie: "Wygrał Pan walkę z rakiem". Poprzednio słowa "rak" unikałam jak ognia, żeby Go nie urazić. - Z grubej rury pani zaczęła, pani Ewo - skomentował to. I powiedział, że po pierwsze, to nie jest rak, ale chłoniakmedonet, a po drugie, to
może jednak nie powinien mówić, że wygrał walkę, bo wcale nie jest tego pewien. Nad tą odpowiedzią i nad dodatkowymi, bardzo osobistymi pytaniami, chciałby się głęboko zastanowić. Ciągle brakowało Mu czasu, bo pojawiały się sprawy ważniejsze. Kiedy skończył pracę nad płytami, zaczął przygotowywać grafiki na zagraniczną wystawę. Kiedy zaś je wysłał, zaczęły się grudniowe spotkania związane z promocją nowo wydanych płyt. Ubolewał, że ciągle nie ma dla mnie czasu.

W końcu zdecydował, że oboje musimy pójść na kompromis: ja zrezygnuję z niektórych pytań, On opowie o sobie jak najwięcej. Usprawiedliwiał się, że pisze autobiografię, więc nie może zbyt wiele zdradzić w moim wywiadzie. Chciałby pewne informacje zostawić wyłącznie dla własnej publikacji. Nikt nie przypuszczał, że praca nad nią zakończy się tak szybko.

"Po ciężkiej chorobie zmarł Czesław Niemen, legendarny piosenkarz, kompozytor, instrumentalista. Miał 64 lata. Był największą gwiazdą polskiej muzyki rozrywkowej". Pasek z tą informacją, jako jedyną, przesuwał się w sobotę 17 stycznia przed północą na ekranie stacji TVN 24 przez wiele minut. Czesław Niemen powiedziałby, jak to On: "Cóż to właściwie znaczy, poza tym, że jest najbanalniejszym z banałów".

GALA: Wygrał Pan walkę z ciężką chorobą. Mógłby Pan o tym opowiedzieć?

Czesław Niemen: Co tu opowiadać. Nie jestem medialnym bohaterem. Żyję dzięki szybkim decyzjom kilku znakomitych lekarzy i ofiarnym siostrom pielęgniarkom z warszawskiego Centrum Onkologii.

GALA: Kiedy człowiek dowiaduje się o zagrożeniu życia, zawsze rodzi się strach. Czy komuś, kto przeżył je tak intensywnie i atrakcyjnie jak Pan, łatwiej przyjąć do wiadomości chorobę?

C.N.: Ależ ma pani wyobrażenie o moim "intensywnym i atrakcyjnym" życiu. Ale do rzeczy. Z chorobą oswajałem się od początku lat 80. Bojąc się dowiedzieć o wyroku skazującym, stosowałem przez 20 lat niskobiałkową dietę, żeby moja nieproszona "jemiołka" nie miała komfortu pasożytowania. Myślę, że dzięki temu dotrwałem do czasów, kiedy medycyna łatwiej może "wykopać" takiego intruza z organizmu.

GALA: Robił Pan podsumowania swoich dokonań?

C.N.: W jakimś sensie tak. Nowa technologia nagraniowa zadała mi więcej syzyfowej pracy nad utrwalaniem rzeczy tak ulotnych jak dźwięki. Powiedziałem syzyfowej, ponieważ ile razy można powtarzać prace już kiedyś wykonane.

GALA: Stał się Pan ikoną popkultury. To cieszy?

C.N.: Gdyby traktować pani pytanie dosłownie, musiałbym stwierdzić, że moje zwierciadło mówi mi całkiem co innego. Ale serio. Nie zawsze jest istotne, kto i jakimi schodami wchodzi na świecznik. Ja się nigdy nie pchałem i nadal się nie pcham. Choć oczywiście fakt, że wielu ludzi wciąż o mnie pamięta, dodaje odrobinę pewności. Pomaga wierzyć w sens tego, co robię.

GALA: Nie zgadza się Pan, by w powstającym Panteonie Sławy znalazły się eksponaty, które dotyczą Pana?

C.N.: Przed rozmową pani zastrzegła sobie prawo do pytań osobistych ze względu na profil pisma, które opowiada o ludziach. Wpisuje mi się to w kontekst zapożyczonego wzorca amerykańskiego Hall of Fame. Zawsze myślałem, że gadżety osobiste nie mogą być pretekstem, żeby mówiono z zainteresowaniem o człowieku, a nie o jego choćby i niewiekopomnym dziele. Jeżeli ktoś zechce poznać mnie bliżej, znajdzie wszystko w mojej muzyce i słowie. Utrwaliłem siebie na grających krążkach. Kapelusze czy inne osobiste gadżety są tylko nieistotnym elemencikiem, że człowiek sobie był, ponieważ żył.

GALA: Był Pan zadowolony, kiedy dowiedział się Pan, że fragment piosenki "Sen o Warszawie" ma być wykorzystany do reklamy samochodów Skoda?

C.N.: Podpisałem umowę i w ten sposób częściowo powetowałem sobie stracony rok na przymusowym bezrobociu.

GALA: Czy to dowód, że Pana piosenki się nie starzeją? Motyw jednej z nich wykorzystano podobno w hiphopowym utworze.

C.N.: Nie mam pojęcia. Szczerze mówiąc, jakoś mnie to nie podnieca. Wklejanie cudzych fraz muzycznych do swoich - jak pani powiedziała - "hiphopowych utworów" zasługuje raczej na miano "otworów". Precyzując: jeżeli ktoś nie otwiera samodzielnie drzwi do swojej twórczości, jest tylko epigonem.

GALA: Najbardziej kontrowersyjny polski piosenkarz i najpiękniejsza polska modelka... Wciąż jesteście parą. "(...) trwamy ze sobą, niemodni, już trzy dziesiątki lat" - napisał Pan w książeczce dołączonej do drugiej części albumu Niemen od początku. Trwanie - to słowo wyprane z emocji. Wyobrażam sobie, że Pan nie zniósłby średnich klimatów. To musi być wielka namiętność, jak w filmie.

C.N.: Po pierwsze, muszę się wreszcie odnieść do tytułowania mnie "najbardziej kontrowersyjnym polskim piosenkarzem". Cóż to właściwie znaczy poza tym, że jest najbanalniejszym z banałów. Dlaczego ciągle musimy przypisywać znaczenie jakimś tępouchym krytykantom, którzy są w kontrze do obiektywnej prawdy o mnie jako piosenkarzu? Małgosia także wzrusza ramionami, gdy słyszy przydomek: "najpiękniesza polska modelka". Mówi o sobie, że jest jedynie fotogeniczna. Dodam od siebie, iż jej oryginalna uroda tylko zyskuje dzięki takiemu postrzeganiu własnej osoby. Jak pani widzi, oboje nie zwariowaliśmy na własnym punkcie i dlatego trwamy. Więcej, utrwalamy nasze trwanie jako coś bardziej cennego, niż wzorowane na filmowych scenariuszach ekshibicjonistyczne konfabulacje jacyśmy to emocjonalni i namiętni szaleńcy.

GALA: Ale napisał Pan w owej książeczce: "Pamiętne lato 1973 roku ukoiło moje najskrytsze tęsknoty". Poza pamiętnym latem kto ukoił Pańskie tęsknoty?

C.N.: Przedstawiona przez Grażynę Hase dziewczyna o niezwykle rzadkim uroku osobistym - Małgosia. Jak się później okazało, moja nieustająca Muza.

GALA: Brakowało jej Panu? Był już Pan żonaty, miał nastoletnią córkę Marysię.

C.N.: Po rozwodzie długo uważałem, że rodzina krępuje artyście skrzydła. Jednak samotność doskwierała. Toteż w naturalny sposób poszukiwałem szansy na odtworzenie rodziny jako czegoś, co daje poczucie bezpieczeństwa.

GALA: Myślałam, że odwrotnie: mężczyzna ma rodzinie dać poczucie bezpieczeństwa.

C.N.: Niech pani to powie feministkom. Ale poważnie. Bezpieczeństwo rodziny to nie tylko harówa mężczyzny na jej utrzymanie, to także wzajemna pomoc i czułość wszystkich domowników, którzy ją tworzą.

GALA: Mówi się: są jak stare małżeństwo. Wtedy widzi się dwoje ludzi, którzy - od kiedy odchowali dzieci - nie mają już nawet o czym ze sobą rozmawiać. A jak jest w związku z Małgorzatą? Łączy Was twórczość: malowanie, pisanie?

C.N.: Łączy nas wszystko: od światopoglądu, poprzez sztukę, aż do coraz intensywniejszego uczucia. Jedyne, co dzieli: Małgosia nie lubi komputerów i kabli.

GALA: Czy zdarza się, że jesteście Państwo dla siebie nawzajem źródłem natchnienia?

C.N.: Powiem za siebie. Nie po to jest moją Serdeczną Muzą, żebym nie był natchniony.

GALA: Kiedy tworzycie, każde zamyka się w swoim świecie czy też potrzebujecie czuć swoją bliskość, od czasu do czasu spojrzeć na siebie, dotknąć się?

C.N.: Mamy, oczywiście, swoje kąciki twórcze. Ja nawet za dużo, ze wspomnianymi kablami, na które Małgosia pomstuje. Czasem przekraczamy owe rewiry, a nawet wtrącamy swoje trzy grosze do powstających "dziełek". Znowu powiem za siebie. Świadomość, że ktoś taki jak Małgosia jest obok i dotknie mnie uzdrawiającym ciepłem dłoni, dodaje mi energii. Zwłaszcza w mojej obecnej sytuacji.

GALA: Marysia, pana pierworodna córka, jest już dojrzałą kobietą. Udało się Panu wynagrodzić jej to, że przez lata nie było przy niej Ojca?

C.N.: Cudów nie ma. Co się stało, nie odstanie, nad czym ubolewam. Pocieszam się jedynie, że jesteśmy w serdecznych stosunkach.

GALA: Jest Pan z niej dumny?

C.N.: Duma nie ma tu nic do rzeczy. Myślę o niej i jej dzieciach z troską i czułością.

GALA: A jest Pan dumny z młodszych córek: Natalii i Eleonory? Obie idą śladem Taty.

C.N.: I w tym wypadku duma nie ma nic do rzeczy. Robią swoje. Są niezależne. Moje ślady, jak sądzę, powoli będą się zacierać w ich świadomości. Zwłaszcza że nowe pokolenie "rozrywkowych modnisiów" we współczesnej muzyce popularnej rośnie lawinowo. Moje córki, jeżeli zechcą w tym natłoku odnaleźć siebie, będą musiały nie lada się nagłowić. Same talenty nie wystarczą.

GALA: Ukończył Pan pracę nad drugą częścią projektu Niemen od początku. Na format cyfrowy przeniósł Pan cały swój "winylowy" dorobek z lat 1962-80. Zbiór składa się z 12 płyt CD.

C.N.: To syzyfowa praca, jak już wspomniałem. Za chwilę zostanie wymyślona jeszcze doskonalsza technologia cyfrowa i znowu trzeba będzie zaczynać wszystko od początku.

GALA: Trzydzieści lat temu brytyjski prezenter radiowy Alan Freeman powiedział o Panu: "Gdyby nagrywał w Anglii, byłby popularniejszy od Toma Jonesa".

C.N.: Gdyby ciocia miała wąsy, byłaby wujaszkiem... Mimo to moje osiągnięcia są i tak wystarczające. Alan Freeman tylko potwierdził bezwzględność "artystów światowych" wobec "prowincjuszy". W tych warunkach i tak dokonałem znaczącego wyłomu, miałem wieloletni kontrakt z wytwórnią CBS International. Nie licząc włoskich singli, nagrałem trzy albumy w Monachium i jeden w Nowym Jorku.

GALA: Nie chciałby Pan żyć jak światowe gwiazdy? Niektórym polskim wykonawcom, mniej zdolnym od Pana, to się udało.

C.N.: Trawestując popularną przedwojenną piosenkę, powiem tak: "Nie srebro, ni złoto - to nic, chodzi o to, by zdrowym być". Co do niektórych zagranicznych karier polskich wykonawców - o czym po raz pierwszy słyszę od pani - życzę owym szczęśliwcom, żeby oprócz opowiadań w polskich mediach o ich światowych podbojach jeszcze zaczął trąbić o tym świat... Ja kiedyś, próbując mocować się z wielkim światem, najchętniej wracałem jednak na jego "peryferie". I uważnych słuchaczy nad Wisłą nigdy nie brakowało. Powiem więcej: na ich brak nie narzekam i dziś.

GALA: Wciąż lubi Pan popisywać się przed słuchaczami?

C.N.: Popisywać się nie cierpię. Lubię jednak podzielić się z wrażliwymi ludźmi każdym nowym twórczym doświadczeniem. Szkoda tylko, że nie wszyscy mają cierpliwość do zagłębiania się w szczegóły moich aktualnych zdziwień światem. A świat zamiast stawać się piękniejszy, niestety, jest coraz bardziej dziwny.

Rozmawiała Ewa Smolińska-Borecka
...

Czasopismo Gala (numer 5, 26 stycznia/1 lutego 2004)
Veriton
2014-03-25 20:50:08
Do niedawna sądziłem, że to faktycznie wywiad ostatni. Jednak już tutaj na forum przeczytałem:
Markovitz...Na jeden szczegół z książki "Niemen, czy go jeszcze pamiętasz?" chcę jeszcze zwrócić uwagę.
Na str.361 D.Michalski wspomina jesienny wywiad dla GALI jako ostatni wywiad Niemena...
A przecież w grudniu 2003r. były jeszcze wywiady radiowe dla M.Gaszyńskiego i Wł.Kleszcza oraz dwie rozmowy w TVP: w KCH (M.Olszewska-Mikołajczyk i M.Zimoch) i świąteczna (J.Fajkowskiej). Widoczna jest tu próba pewnej mitologizacji źródeł.

a na stronie Polskiego Radia znalazlem wywiad datowany co prawda 29.01.2004 ale przeprowadzony w połowie grudnia 2003
...
Czesław Niemen - wokalista, kompozytor, aranżer, poeta - zmarł po ciężkiej chorobie. W ankiecie tygodnika „Polityka” uznany został za najwybitniejszego polskiego wokalistę XX wieku. Pozostała jego muzyka, jego piosenki, utrwalone także przez Polskie Radio w wielkim cyklu płytowym wydanym w ubiegłym roku „Niemen od początku”. Mieliśmy okazję rozmawiać z Czesławem Niemenem po promocji II-giej części tego cyklu, w połowie grudnia ub. roku. Jeszcze wtedy miał wiele planów...
Oto ta rozmowa - ostatnia - z Czesławem Niemenem.

CZESŁAW NIEMEN: Na 12-tu płytach zawarty został tzw. dorobek z dwóch dekad, lat 60-tych i 70-tych. Jest to jednocześnie swoisty pamiętnik. Nie zajmowałbym się tym w ogóle, gdyby nie konieczność, a konieczność jest taka, że przyszły nowe technologie, a winylowych płyt nikt już prawie nie słucha. Większość dawnych słuchaczy i posiadaczy moich płyt już chyba nie ma w swoim domu gramofonów. I z tego powodu podjąłem się takiej trochę syzyfowej pracy.

RADIO POLONIA: To są pana kolejne płyty, tylko przetworzone elektronicznie, wydane oczywiście już jako krążki CD.

CZESŁAW NIEMEN: Tak, przeniesione po prostu na nośnik cyfrowy. Z tradycyjnych taśm, na szczęście nie z płyt, ponieważ dawny monopolista - Polskie Nagrania - udostępnił mi taśmy. I dzięki temu mogłem to jakoś na tyle dobrze wymasterować, bo to tak się mówi, że one brzmią rzeczywiście w tej chwili bardzo dobrze, bo „odszumione” i pozbawione charakterystycznych trzasków płyty winylowej.

RADIO POLONIA: „Marionetki”, „Katharsis”, „Idea Fix”, na koniec „Post Scriptum” - to tytuły tych płyt, to są lata 70-te. Zaś wcześniejszy cykl - to również wcześniejsze lata i te pana piosenki, z którymi pan na ogół jest utożsamiany.

CZESŁAW NIEMEN: Tak. Zaczynałem w 1962 roku. Powoli zaczynałem śpiewać rock and rolla i ktoś uważny, kto będzie śledzić całą drogę mojej kariery, na podstawie tych 12-tu płyt zorientuje się, że rzeczywiście przeszedłem niesamowitą metamorfozę.

RADIO POLONIA: Na samym początku - przypomnijmy - były takie piosenki, jak „Dziwny jest ten świat”, „Pod papugami”, „Mimozami jesień się zaczyna”, „Sen o Warszawie” i wiele, wiele innych.

CZESŁAW NIEMEN: To nie początki, to był już taki zaawansowany okres. Bo początkowo śpiewałem z gitarą piosenki południowoamerykańskie. I dopiero później zająłem się rock and rollem ze świata, który do nas docierał. Przetwarzałem to i powoli pisałem własne piosenki. „Dziwny jest ten świat” napisałem dopiero w 1967 roku. Pamiętam słynny występ w Opolu, dość kontrowersyjny.

RADIO POLONIA: Ale dzisiaj ta piosenka jest uważana za klasykę, można powiedzieć, polskiej piosenki, a także za klasykę w pana dorobku.

CZESŁAW NIEMEN: Tak, piosenka ma ten walor, że jest ponadczasowa, ponieważ świat nie przestał być dziwny. Mnie jest przykro z tego tytułu, bo ja bym chciał żeby świat wypiękniał wreszcie. Ale cóż...

RADIO POLONIA: Ale wróćmy do tego albumu, tych płyt, które ilustrują to, co pan robił w latach 70-tych. We wstępie pisze pan, że odszedł od poezji lirycznej w stronę poezji publicystycznej. I tutaj nie sposób nie zauważyć wielkiego zafascynowania Norwidem. Dlaczego Norwid?

CZESŁAW NIEMEN: Dlatego Norwid, ponieważ jego poezja stała się ponadczasowa. Ona jest aktualna właściwie do dziś, bo porusza wiele aspektów dotyczących człowieczeństwa, postępowania, a wreszcie sprawy mentalne, one są wciąż aktualne. A przecież poeta tworzył w XIX wieku.

RADIO POLONIA: Może to zafascynowanie Norwidem wynika także z tego, że pan w jakiejś mierze jest do niego podobny?

CZESŁAW NIEMEN: Miło mi to słyszeć. Oczywiście ja nie pretenduję, jakkolwiek użyłem takiej przenośni. Bo kiedyś sam poeta w swojej twórczości podnosił ten temat, że później wnuk odczyta jego pismo. Współcześni Norwida byli przyzwyczajeni do poezji romantycznej, a on już był postromantyczny. Ale przede wszystkim ta właśnie publicystyka, te morały w zasadzie, one były niemiłe współczesnym. One dalej nie są miłe dla ludzi, którzy z moralnością są na bakier. Tak to wygląda. Więc ja powiedziałem, że czuję się tym późnym wnukiem, który odczytał pismo. Zarzucali mi różne rzeczy, że szargam poezję, że w ogóle nie rozumiem, co śpiewam. I to jest bardzo krzywdzące i niesprawiedliwe, ponieważ ja żadnego wiersza nie wybrałem przypadkowo. Teraz, kiedy słuchałem po latach, masterując te płyty, nagle stwierdziłem, że do dziś mają one podwójną siłę i moc oddziaływania. Myślę, że jeszcze długo będzie tak, zanim świat nie wypięknieje.
...


Moje pytanie - czy to jest jeden z tych dwóch wywiadów radiowych o których wspomina Markovitz?
Markovitz
2014-03-25 23:12:16
Veritonczy to jest jeden z tych dwóch wywiadów radiowych o których wspomina Markovitz?

M-tz.. w grudniu 2003r. były jeszcze wywiady radiowe dla M.Gaszyńskiego i Wł.Kleszcza

Wywiad ze strony Polskiego Radia (Polonia, Esperanto, PRdZ) nie jest ani zapisem rozmowy w radiowej Jedynce z Markiem Gaszyńskim (z 12 grudnia 2003r.), ani wcześniejszej rozmowy z Włodzimierzem Kleszczem (z 9 grudnia 2003r., emitowanej w radiowej Dwójce kilkakrotnie we fragmentach).

W komentarzu poprzedzającym zapis krótkiego wywiadu udzielonego przez Czesława Niemena redaktorom Polskiego Radia dla Zagranicy pada sugestia, że rozmowa miała miejsce już po turze promocyjnych spotkań, co ma zapewne przekonać czytelników (słuchaczy), że ów krótki wywiad był czymś wyjątkowym... Otóż - nie był takim, bo prezenterzy byli słabo przygotowani. Nie mieli bladego pojęcia o początkach drogi artystycznej Niemena, pamiętali ledwie cztery tytuły piosenek, a z tuwimowskiego "Wspomnienia" znali tylko pierwsze słowa (incipit). Na domiar złego przekręcili tytuł jednego z najważniejszych niemenowskich albumów, który ich zdaniem nosi nazwę "Idea Fix" :cry:

Ciekawe, czy po latach wiedzą na temat dorobku twórczego Niemena coś więcej..?
Veriton
2014-03-26 10:17:04
To jedno z nielicznych, a może i jedyne, forum gdzie można liczyć na szybką i kompetentną odpowiedź.
Markovitz - dziękuję bardzo!
Nie irytował bym się tak tą "Ideą Fix" bo to pewnie tylko błąd przy wklepywaniu wywiadu. Ja, dbając o wierność, go powtórzyłem :)
Moje kolejne pytanie brzmi, czy wspomniany przez Ciebie wywiad z M. Gaszyńskim jest gdzieś do posłuchania?
W jego książce znalazłem tylko taki fragment:
...
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia zaprosiłem go do audycji "Wieczór z Jedynką", był dobrej kondycji, pogodny, snuł plany.
Mówił też, że na wiosnę zostanie dziadkiem, że Natalia przyniesie mu wnuka lub wnuczkę ...
Markovitz
2014-03-26 10:47:02
Veritonie - powinieneś chyba wybrać się na jakiś zlot, bo pytań masz wiele, a tam zawsze znajdziesz kogoś, kto nie tylko zna odpowiedź, ale pomoże w zdobyciu dla celów poznawczo- kolekcjonerskich jakiejś archiwalnej audycji.

Veriton Moje kolejne pytanie brzmi, czy wspomniany przez Ciebie wywiad z M. Gaszyńskim jest gdzieś do posłuchania?

Gdzieś to on jest, bo co bardziej zapobiegliwi nagrywają takie rzeczy, ale gdzie..? - nie umiem powiedzieć.

Tę rozmowę z 12 grudnia 2003r. przesłuchałem dopiero w 2007r., gdy redaktor Gaszyński przypomniał ją w rocznicowym cyklu audycji w Radio Dla Ciebie. Niestety nic specjalnego nie udało mi się z niej zapamiętać.

Lepiej wspominam audycję M. Gaszyńskiego emitowaną pierwszy raz bodaj w 1991r. w radiowej Dwójce i przynajmniej raz powtórzoną. Tematem prawie godzinnego spotkania był Czesław Niemen na co dzień i od święta (w tym przypadku chodziło akurat o Święta Wielkanocne). Artysta był wtedy dość rozmowny... W tej audycji padło m.in. takie pytanie:

-Czego wymagasz od swoich przyjaciół..? Pomocy, porady..?

Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak:

-Niczego nie wymagam. Przyjaźnię się z ludźmi, z którymi się przyjaźnię, dlatego że po prostu ich lubię 8)
Veriton
2014-03-26 20:47:36
Podstawową wadą wszelkich zlotów jest to, że wymagają sporego wysiłku logistycznego, a ten mnie przerasta, przynajmniej na dzisiaj. Natomiast wdzięczny jestem niezmiernie za wszystkie odpowiedzi i wyjaśnienia.
A kwestia zdobycia dla celów poznawczo- kolekcjonerskich różnych rzeczy rozwiąże się, o ile dobrze zapamiętałem Twoje słowa, samoistnie już za niecałe 7 lat ;)
Inna rzecz, że dwóch forowiczów, nicków przez dyskrecję nie podam, już zechciało podesłać mi to o co prosiłem, i tą drogą im raz jeszcze serdecznie dziękuję!
Ewa
2014-03-27 10:04:15
Markovitz
Tę rozmowę z 12 grudnia 2003r. przesłuchałem dopiero w 2007r., gdy redaktor Gaszyński przypomniał ją w rocznicowym cyklu audycji w Radio Dla Ciebie. Niestety nic specjalnego nie udało mi się z niej zapamiętać.

Jednym z wątków tej rozmowy było wydawanie pirackich płyt. Czesław ubolewał nad tym, że niemiecka firma bez jego zgody wydaje nagrania z zagranicznych płyt, nad którymi wtedy akurat pracował.
Cóż, minęło ponad 10 lat i nic się nie zmieniło - firma niemiecka dalej wydaje, a projekt "Na pomieszane języki" pozostał nieukończony.
Veriton
2014-04-06 08:09:15
"Wieczór z Jedynką" Program 1 Polskiego Radia, 12.12.2003 20:30

Witają państwa Michał Montowski, Marek Gaszyński i nasz miły gość.
Witamy bardzo serdecznie - pan Czesław Niemen, witamy pana.


CN: Dziękuję, dobry wieczór.

MG: Czesiu, chcieliśmy cię już dawno zaprosić i bardzo się cieszymy, że mimo kłopotów zdrowotnych
przyszedłeś do radia, będziesz z nami co najmniej pół godziny.


CN: Ja też bardzo się cieszę, właściwie pomimo swoich kłopotów, jak powiedziałeś,
podczas leczenia cały czas nad tym pracowałem, ale był taki moment na początku września,
bo to już miało wtedy mniej więcej się ukazać, że ja po prostu się przeziębiłem.
No ale miałem po prostu odporność słabą i nagle jakieś chłody przyszły, gdzieś wyszedłem,
że tak powiem, na świeże powietrze i się podziębiłem. I to mnie niestety położyło na półtora miesiąca niemal.
Niemniej, no zdążyłem przed Gwiazdką i dlatego się bardzo cieszę, że jednak dotrwałem...


MG: Z wydaniem tej płyty, którą mamy przed sobą, ale jeszcze chciałbym tylko wrócić do tego zdrowia - ty silny, mocny chłop...

CN -Nie ma silnych.

MG: Wegetarianin, stroniący od alkoholu.
MM: Ćwiczący tężyznę fizyczną.
MG: Tak, i jednak cię złapało.


CN: No nie, z tą tężyzną fizyczną to ja kiedyś, owszem, ćwiczyłem na tam, jakieś tam przyrządy,
gimnastyka przyrządowa etc., ale to było naprawdę dawno. Faktycznie być może to, że nie jestem słabeuszem,
to przetrzymałem taką dość poważną operację. W końcu mnie trochę pocięto, jestem tak ... z wojny wróciłem...


MG: Aha

CN: Więc to nie jest takie byle co, więc przetrzymałem jakoś, zobaczymy co dalej.
Następne badania będę miał w lutym, mam nadzieję, że wszystko będzie OK.


MG: Jesteśmy przekonani, wróćmy do muzyki, a właściwie zacznijmy od muzyki.
MM: Marku, ja mogę się wtrącić?
MG: Tak, oczywiście.
MM: Bo mówilismy o jednej płycie do tej pory, a to przecież chodzi o całe komplety płyt.
MG: No tak, to jest ...
MM: No tak, całe pudełko, taki prezent pod choinkę.
MG: Sześć płyt, druga część.


CN: Druga część, no to są 70 lata. Trzeba powiedzieć, że ja nad tym projektem pracowałem
jeszcze niemal 10 lat temu. Zacząłem taki pomysł z Polskimi Nagraniami, jakoś tam różnie to się toczyło.
Troszkę wydałem ale trochę się znechęciłem tą ustawą autorską nieciekawą, bo mi właściwie dużo ci wydawcy,
tacy no bezpardonowi, którzy nie pytali o moje zdanie, napsuli całego pomysłu, ponieważ...


MG: Wydawali poza kontrolą.

CN: To, że poza kontrolą, to jeszcze mało. Wydawali nieporządnie, to nie brzmi nic,
to w ogóle jakieś zastępcze ohydki na okładkach, ja nie wiem o co chodzi.
No i, niestety, dużo moich fanów nabrało się. Mało tego, tu nawet muszę powiedzieć,
i przestrzec wszystkich zbieraczy płyt z dawnego okresu, moich oczywiście, ktorzy się nagle nabrali
na następnego wydawcę, tym razem w Niemczech, co mnie bardzo zbulwersowało.
Niby europejskie prawo takie doskonałe. Tam natomiast wydają nielegalnie,
bez mojej wiedzy i zgody, płyty nagrane kiedyś za granicą.


MG: Anglojęzyczne.

CN: A ja nad tym pracuję. Ja w tej chwili pracuję nad trzecim projektem,
który też będzie się składać z tych płyt właśnie zagranicznych.


MG: No tak, no tak.

CN: Będzie francuska wersja "Sen o Warszawie", wspaniała piosenka, i po francusku,
będą włoskie, będą angielskie, będzie płyta rosyjska, która też jest bodajże...


MG: Nie do dostania w tej chwili.

CN: No, oczywiście.

MM: Ale te radiowe nasze, wydane przez Polskie Radio są w porządku.
MG: Musimy się teraz pochwalić...


CN: No nie, to jest to co, na co się zgodziłem, nad czym pracowałem ciężko, to cała ikonografia,
są książeczki, czyli taki trochę pamiętnik.


MG: Pamiętnik Czesława Niemena.

CN: Pamiętnik artysty, który zaczynał od południowo amerykańskich piosenek.

MM: To wybierzmy coś z tego pamiętnika.
MG: Myśmy już wybrali, z płyty "Katharsis" - "List do M."


CN: "Z listu do M."

MG: Kto to jest M.?

CN: No, to jest moja Muza.

MG: Małgosia?

CN: Tak!


Wywiadu (to jego fragment tylko) mogłem posłuchać, dzięki uprzejmości i bezinteresowności jednego z forowiczów.
Dzielę się więc i z innymi.
Nie jest to wierna kopia, opuściłem drobnostki takie jak powtórzenia wyrazów, chrząknięcia itp.
Niewykluczone, że gdzieniegdzie błędnie wstawiłem znaki interpunkcyjne.
Ciąg dalszy nastąpi ...
Markovitz
2014-04-06 15:25:39
To dobry moment, żeby przypomnieć fragment przedostatniego wywiadu telewizyjnego dla TVP, w którym (podobnie jak kilka dni później w radiowej Jedynce) nasz Artysta narzeka na płyty wydane w Niemczech bez jego zgody (aluzja do firmy GTR) i prosi fanów o cierpliwość, bo właśnie pracuje nad trzecim boxem (Niemen na pomieszane języki)...

Ostatni telewizyjny wywiad został nagrany dla TVP2 tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, a rozmowę przeprowadziła Jolanta Fajkowska. Tam również była mowa o drugiej części boxu "Od początku", a z rzeczy mogących zainteresować fanów Czesław Niemen zdradza kulisy korespondencji z Chemical Brothers na temat wykorzystania przez słynny duet dj-ów improwizacji na moogu z płyty "Niemen Aerolit" oraz wyjaśnia, że słynną maskę z okładki narysowała pani M.

Oto urywek wcześniejszej rozmowy Cz.Niemena z M.Zimochem i M.Olszewską-Mikołajczak => YT
Jakość obrazu gorsza niż taka sobie, ale najważniejsze, że dobrze słychać każde słowo.
Veriton
2014-04-06 18:43:24
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2014-04-06 18:43:24 przez Veriton
Uporządkowałem chronologicznie te ostatnie wywiady Czesława Niemena:

Miejsce: Czasopismo Gala
Autor: Ewa Smolińska-Borecka
Data powstania: miedzy sierpniem 2003 a 5 styczniem 2004
Data publikacji: 26 stycznia 2004

Miejsce: TVP 1
Autor: Marcin Zimoch i Magda Olszewska-Mikołajczak
Data powstania: 8 grudnia 2003
Data publikacji: 8 grudnia 2003

Miejsce: Audycja "Kleszczowisko" Polskie Radio 2
Autor: Włodzimierz Kleszcz
Data powstania: 9 grudnia 2003
Data publikacji: 9 grudnia 2003


Miejsce: Audycja "Wieczór z Jedynką" Polskie Radio 1
Autor: Michał Montowski i Marek Gaszyński
Data powstania: 12 grudnia 2003
Data publikacji: 12 grudnia 2003

Miejsce: Audycja dla PR Polskie Radio Esperanto
Autor: ?
Data powstania: połowa grudnia 2003
Data publikacji 29 stycznia 2004

Miejsce: TVP2
Autor: Jolanta Fajkowska
Data powstania: 23 grudnia 2003
Data publikacji: 26 grudnia 2003

Poprawki i uzupełnienia mile widziane.
Markovitz
2014-04-06 19:22:28
Jeśli pozwolisz- wniosę korektę do dat wywiadów telewizyjnych:

Miejsce: TVP 1
Autor: Marcin Zimoch i Magda Olszewska-Mikołajczak
Data powstania i publikacji: 8 grudnia 2003 (transmisja na żywo)

Miejsce: TVP 2
Autor: Jolanta Fajkowska
Data powstania: 23 grudnia 2003*
Data publikacji: 26 grudnia 2003 (...)

* potwierdzenie znajdziesz w albumie DYSKOGRAFIA, FAKTY, TWÓRCZOŚĆ- Tadeusza Sklińskiego.
Veriton
2014-04-06 19:35:18
Dzięki!, poprawiłem :)
Pytanie-prośba do Ewy? Darka? Może sensowne byłoby podpięcie tej wyliczanki na początku tematu?
Ewa
2014-04-07 11:09:45
Veriton
Pytanie-prośba do Ewy? Darka? Może sensowne byłoby podpięcie tej wyliczanki na początku tematu?

Nie widzę takiej opcji, żeby zmienić kolejność postów w danym temacie. Ale zawsze można wkleić tę wyliczankę do Twojego pierwszego posta.
Veriton
2014-04-15 20:30:49
"Wieczór z Jedynką" Program 1 Polskiego Radia, 12.12.2003 20:30
ciąg dalszy:

(...)
MG: Muzyka z 1975 roku, sprzed 28 lat. Ta ostatnia partia wokalna przypomina mi trochę dokonania Bobby McFerrina.


CN: No właśnie, tylko, no tak się składa, że ja na pewno nie zapożyczyłem.

MG: Na pewno nie ty zapożyczyłeś od niego.

CN: Mało tego, ja wam tu powiem jedną rzecz, ciekawą.
Ten cały ostinatowy wstęp, to należy do sfery techno teraz.


MG: Aha.

CN: To są tak zwane słynne loopy, co to muzycy zapożyczają teraz z jakichś nagrań.
Ja kiedyś używałem - zresztą do tej pory właściwie mam to w swoim arsenale muzycznym - instrument,
który można było zaprogramować na, tak zwany, kołowy zapis jakiejś tam frazy.
Mnóstwo rzeczy tutaj jest na "Idée Fixe" w ogóle, na "Katharsis", właśnie z udziałem tego instrumentu.
A nawet na płycie ostatniej z tego cyklu "Postscriptum", więc opowiadanie o nowej muzyce techno
trochę jest niedorzeczne, ponieważ, no, każdy by chciał byc prekursorem.


MG: No ale, ty tutaj praktycznie jesteś.

CN: Ale tak, właściwie tak się złożyło, że rzeczywiście ja używałem to pierwszy.

MM: A pańscy koledzy mówią o panu w wywiadach rozmaitych, że pan najbardziej lubi pracować sam.

CN: Tak, to prawda.

MM: Dlaczego?

CN: A ja panu powiem dlaczego!
Dlatego, że wtedy cała myśl kompozytorska i wykonawcza jest jedna, niesprzeczna.
Oczywiście to nie jest jedyny powód, powodem było też to, że kiedyś były takie ciągoty
różnych muzyków z którymi współpracowałem, że to oni mi tworzą muzykę, a nie ja,
a ja właściwie jestem dodatkiem tam jako wokalista. I ja się, szczerze mówiąc, bardzo zdenerwowałem,
to był właśnie ten okres mniej więcej. Później zacząłem różne rzeczy sam robić,
i udowodniłem na podstawie tych płyt, jeżeli ktoś uważnie prześledzi, że nie mam lewych rąk.
I to nie prawda, że ja tylko dotykam (bo były takie...) do klawiszy. No, dotykam na pewno, no bo ...


MG: Bez tego nie byłoby muzyki.

CN: Bo siłą woli nie można zrobić dźwięku, natomiast wiem o co chodzi,
wiem o co chodzi w kompozycji i w aranżacji.


MM: Poza tym idzie pan swoją drogą nie zważając też na przyzwyczajenia słuchaczy, publiczności
To się nieraz też zdarzało, że na koncertach publiczność domagała się żeby pan grał te stare, a pan grał nowe.


CN: A tak, nie, no to była wieczna batalia. Znaczy od początku 70 lat kiedy zapanowała taka tendencja
nie tylko zresztą z mojej strony, ale w ogóle,tendencja do awangardy takiej bezkompromisowej.
Ja poszedłem bardzo daleko. Mianowicie spotkałem się z Helmutem Nadolskim,
z moim kolegą jeszcze z młodości, bośmy chodzili do szkoły muzycznej w Gdańsku.
I on zerwał, on, jak powiedział, że przestał grać do rozpusty czyli na dancingach, a był kontrabasistą,
i zaczął właściwie nową muzykę jakąś uprawiać, nawet na Warszawskiej Jesieni wystąpił.
Już nie pamiętam który to rok, pewnie 71. Pod koniec roku 71 zaangażowałem Helmuta,
później wyłuskałem ze Śląska ...


MG: Trębacza.

CN: Józefa Skrzeka.

MG: Aaa, jeszcze przed, potem był trębacz.

CN: Tu mylne pojęcie jest o tym, o zespole SBB, bo SBB kiedy ja ich wyłuskiwałem, to nie istniało już.
Oni grali bluesy w stylu BB Kinga natomiast jak przyszli do mnie, najpierw Skrzek,
później już perkusista Jurek Piotrowski, który był już w zespole Niebiesko Czarni, taki był okres,
i później Antymos Apostolis. Ja miałem gotowy pomysł jaka ta muzyka ma być,
oni jeszcze nie wiedzieli co mają grać, i trochę tak dziwnie się zachowywali.
Myśmy grali koncerty a to była intuicyjna muzyka, tu Helmut oszalały z tym kontrabasem,
no, to były dziwne rzeczy ale jednak osiągnęliśmy dość duży sukces, w Niemczech szczególnie.
Jako support zagraliśmy z zespołem Jack Bruca. Akurat, traf chciał, że Jack Bruce
przyjechał do Niemiec niezbyt przygotowany, ten zespół jego nie za bardzo, a myśmy już byli po próbach.
Zresztą po tej trasie, to była halowa trasa dookoła Niemiec, pojechaliśmy do Monachium,
nagraliśmy świetny album "Dziwny jest ten świat" po angielsku.
Tak, że to tak ... no później oczywiście nasze drogi się rozeszły,
bo tyle indywidualności w jednym zespole po prostu nie dało się pogodzić.


MG: Uhmm.

CN: Ale to nieprawda, że muzycy mi narzucali swoje ja, to było odwrotnie. No, tak jak w reżyserii jest,
tak jak, właściwie, w teatrze, prawda? No, aktorzy muszą być znakomici, żeby było dobrze.


MG: Jesteś dziś aktorem w naszej audycji głównym, w pierwszej roli.
To wobec tego kolejny utwór "Serdeczna Muza", to jest tryptyk.

MM: Ta sama Muza zresztą.

MG: No właśnie, to jest ta Muza.

MM: Jak dobra Muza nie należy zmieniać.

MG: Hy, hy, hy ... Z 79 roku, nagrany w Teatrze Narodowym. To w okresie współpracy z Adamem Hanuszkiewiczem.


CN: No, ja wspominam tutaj o Adamie Hanuszkiewiczu w książeczce, bo jest przyczynek do każdej z płyt.
Najpierw Adam nie chciał mnie tam specjalnie widzieć, bo ja go pytałem czy może ma jakąś piwniczkę, czy coś.
Nie, no wie pan, to jest teatr państwowy tutaj nie mamy miejsca.


MG: Aha

CN: Ale kiedyś wystąpiłem w telewizji właśnie opowiadając o płycie "Katharsis" i tak dalej i ...
On spotkał mnie, ja niedaleko mieszkałem teatru, mówi -proszę pana, proszę do nas przyjść.
No i tak się zaczęło, tam gdzieś znalazłem kąt w sali prób, odgrodziłem się.
Oczywiście w zamian robiłem usługi teatralne, nawet zgrywałem kwadrofoniczne jakieś ilustracje.


MG: Ale chętnie to robiłeś?

CN: Bardzo chętnie, zresztą mnie to pasjonowało, ja wtedy ...
od tego właściwie zaczęła się moja współpraca z teatrami.


MG: To może posłuchamy ... posłuchamy?

CN: Proszę bardzo.

MG: "Serdeczna Muza" (...)

_______________________________________________

To nie jest, niestety, cały wywiad, ale całości nie posiadam.
Raz jeszcze dziękuję Z. za podesłanie tych obszernych fragmentów,
a jeśli ktoś ma brakującą resztę, to proszę o podrzucenie na PW, zobowiązuję się przepisać ją na forum.
Przejdź na: główną stronę z listą forów | listę wpisów z Cztery ściany świata | górę strony