Było, minęło jak sen jaki złoty... Piątek był pierwszym dniem, w którym ekspozycja była udostępniona dla publiczności. Harmonogram kontaktów autorów z publicznością był b. gęsty na wszystkich stoiskach - zmienialiśmy się już co pół godziny. Mimo to nie narzekam - na stoisku ISKIER pojawiłem się o 16.20 i już na mnie czekano, a i przedłużyłem co nieco... Kilkanaście podpisów, kilka miłych rozmów - ot, i wszystko... A że pociąg powrotny miałem już o 18, więc nawet nie miałem czasu dobrze się rozejrzeć... Takie oto "potargowe" (potargane) refleksje autora...