Na rozgryzanie
kompleksu rzekomego kompleksu nie miałem ochoty, zwłaszcza że wymienieni przez Tadeusza wykonawcy długi czas ulegali wpływom amerykańskiego swingu...
Tadeusz
Pewno mało kto wie, że nas płycie "Dżambli" wystąpił gościnnie Marek Ałaszewski, lider "Klanu"
Ten zespół już dawno winien się pojawić w tematach na Forum, dlatego dobrze się stało, że zagailiście Panowie tę dyskusję. Doceniam biegłość instrumentalną muzyków krakowskiego zespołu (zwłaszcza basisty Pawlika), ale pierwszą postacią, jaka przychodziła na myśl, gdy mowa o Dżamblach był jednak wokalista -
Andrzej Zaucha.
Niesłychanie sprawny samouk, biegle poruszający się w różnych stylach muzycznych, nie gardzący także pieśniami dwudziestolecia międzywojennego, piosenką lat 50, soulem, piosenką poetycką, a nawet rockiem progresywnym i jazz-rockiem (epizod z zespołem Anawa). Miał silny, dobrze ustawiony głos...
I otóż właśnie - o GŁOS tu chodzi... Zapewne i Wy zwróciliście uwagę na podobieństwo stylu i barwy wokalu młodego Zauchy do głosu Niemena z przełomu lat 60. i 70. Mam z tym związane wspomnienie z wczesnych lat szkolnych. Po lekcjach wracałem pośpiesznie do domu żeby posłuchać audycji po godz. 15.
O tej też porze czekał na mnie obiad (dzięki Mamo!), miałem tylko wstawić ziemniaki. Pewnego dnia otwieram mieszkanie, rzucam teczkę w kąt i włączam Trójkę. Zapowiedź prowadzącego poszła w eter zanim włączyłem odbiornik, więc zamieram w bezruchu, bo oto z głośników dobiega jakby znajomy GŁOS (a szczególnie sposób frazowania). 'Leci" piosenka za piosenką- bez żadnych komentarzy. Teksty były osadzone w tematyce współczesnej, niektóre nawet dowcipne, inne na serio o miłości...
A ja stałem jak wryty i nie mogłem poznać, czy to śpiewa mój idol, czy jednak nie..?!
Wsłuchując się w prezentowane utwory doszedłem w końcu do przekonania, że nazbyt wesoły ten " Niby-
".
Wytrwałem tak do końca audycji, obiad opóźnił się o godzinę, ale moja cierpliwość została nagrodzona- spiker podał nazwisko solisty i nazwę zespołu. Wtedy po raz pierwszy usłyszałem o Dżamblach. Płytę "Wołanie o słońce nad światem" zakupiłem wiele lat później. Nie moglem im darować, że tak się ze mną zabawili w ciuciubabkę
"Odpuściłem" im dopiero po reaktywacji zespołu, gdy błysnęli piosenką "Bezsenność we dwoje" =>
You Tube
PS Między swingującym Foggiem a przywołanym piosenkarzem młodszego pokolenia różnica była kolosalna !