W książkach, które posiadam (M. Gaszyńskiego i R. Radoszewskiego) nie ma żadnej wzmianki (a bynajmniej sie nie dopatrzyłem takowej) na temat "Musica Magica" - pytam zatem Was - jak doszło do tego nagrania i gdzie się ten utwór pojawił?
Farida Gangi w Sopocie - 1994. Czy ktoś wiedział o tym?
Dla mnie to wielkie zdziwienie!
Ptaszki ćwierkają, że zawita do nas nim przyjdzie wiosna...
W niedzielę 10.10. między 17-18 na antenie Radia dla Ciebie Marek Gaszyński będzie rozmawiał z Faridą.
Pojawił sie tam również głos Tadeusza Sklińskiego. Należy o tym wspomniec!
Koncert FARIDY, znanej od zawsze i power organizacyjny, to dobre antidotum na rzeczywistość, która wygląda, jak wygląda. Stowarzyszenie Muzyczne Brzmienia i jego szef. Krzysztof Wodniczak trzymają rękę na pulsie proponując -jak zwykle - coś niezwykłego i niezapomnianego.
"Sentyment, jaki mam do tej budzącej szczery zachwyt w nas pięknej Włoszki i zazdrość jaką odczuwaliśmy do jej polskiego- kochającego także przez nas - wybrańca, skłoniła mnie do zorganizowania koncertu FARIDY w Poznania "
- wyznał w jednym z wywiadów K. Wodniczak.
Le mie radici,Verdai,verdai,Non andare via,Radbia,Listrione,Io senza lei Niemena i D.Pace czyli włoska wersja Dziwnego świata stworzyła monodram muzyczny jaki mógłby być prezentowany na wrocławskim Festiwalu Piosenki Aktorskiej, Wykonanie podyktowane gardłowym szeptem niemal wytrącają rytm i przenoszą w sferę kontemplacji i zmysłowej delikatności. Czuje się, ze FARIDA stwarza receptę na szczęście w ... nieszczęściu. Zachwyt i nutka zadumy pojawiała się na scenie, w cieniu mało muzycznych sporów sądowych. Sztuka i wrażliwość broni się sama – to było widać i słychać ! Na koncercie obroniliśmy i jedno i drugie. Kiedy znowu, bez niepotrzebnych napięć usłyszymy zjawiskową Artystkę z Italii; kiedy znowu rozbujamy się przy evergreenach, spisanych przez Cz. Niemena i dla nas.
Przy wyjściu spytałem przyjaciół: czy przyszliby na kolejny koncert Faridy? Skinienia głową, krótkie tak i niedosyt, że... tak mało. Prosimy o więcej, Panie Krzysztofie!.
O TYM JAK KOBIETA ODGADUJE DUSZĘ NIEMENA
Pierwszą motywacją spotkania powinno być umiłowanie sztuki – ta zaś spełnia się w najbardziej wiarygodny sposób w imieniu muzyki i słowa poetyckiego – dowodem tego są kompozycje wykonywane niegdyś przez Czesława Wydrzyckiego Niemena. Echo tej właśnie myśli stało się pierwszą nutą spotkania Concetti Gangi – Faridy i Grażyny Łobaszewskiej, która włoską piosenkarkę określiła „największą inspiracją Niemena”. Ze względów artystycznych Farida przybyła do Polski na koncert, który odbył się w Sali Centrum Kongresowo-Dydaktycznego w Poznaniu – 28 stycznia br. Dzień później Grażyna Łobaszewska wyśpiewała duszę Niemena, w recitalu jemu w dużej mierze poświęconym. Piosenkarki, w rozmowach zakulisowych, a przecież rozśpiewanych na scenie przeżyć godnych odgadnięcia duszy Rzeki Niemen, podzieliły się wzruszeniami myśli i serca, jakie stały się udziałem ich samych, a także „ich”, choć przecież tak bardzo Niemenowej publiczności. I choć „czas jak rzeka, jak rzeka płynie” – przyjaciele Niemena pozostają wraz z nim i z jego sztuką, aż do dziś, jak można było wywnioskować z tonu zamyślenia m.in. Krzysztofa Wodniczaka, ostatniego menedżera Niemena. W muzyce ważne jest to, by taka „muzyka” pozostała właśnie, niezależnie od nut, które podpowiada realny nurt życia.
Dominik Górny
Udało się Krzysztofowi Wodniczakowi zorganizować trzeci w Poznaniu, w ciągu wielu lat występ niepowtarzalnej Faridy. I śledząc zachowanie się publiczności i swoje był to sukces zarówno wykonawczyni, jak i towarzyszącym włoskiej pieśniarce polskim artystom.
Było to spotkanie z artystką niezwykle oryginalną, dysponującej niespotykaną skalą głosu i jednocześnie umiejętnością wykorzystania tego daru.
A zaczynało się spokojnie i kameralnie, jak to bywa na tego typu recitalach. Najpierw dla wprowadzenia w nastrój trójka wykonawców polskich, wybranych troskliwie przez Głównego Gościa. Z pewnością nie bez pomocy organizatora, czyli niezmordowanego Krzysztofa Wodniczaka. Świetny pianista Piotr Kałużny grał i akompaniował solistce Ewelinie Rajchel i usłyszeliśmy nastrojowe, spokojne piosenki, będące znakomitym wstępem do czekającej nas erupcji wulkanu! Tak bowiem można nazwać recital Włoszki Concetti, którą znamy właściwie tylko pod pseudonimem Farida. Kto obawiał się, że to będzie tylko sentymentalne, nastrojowe sięganie do wspomnień, ten się pomylił. Bo Farida dziś zachwyciła nas temperamentem, talentem wykonywania piosenek aktorskich. Każde jej nowe "dziełko" pokazały siłę talentu artystki. Na wstępie w części intro,usłyszeliśmy przy akompaniomencie duetu muzycznego : Piotr Kałużny pianino, oraz wiolonczelistki Magdy Pernal,w nastrojowym wyciemnieniu sceny,śpiewającej,a przecież niewidocznej Faridy!
Nie wiedziałem o tym pomyśle i podobnie jak wielu innych widzów starałem się odnaleźć wykonawczynię, która niesłychanie nastrojowym, początkowo cichym glisandem do czegoś nas jakby przygotowywała... A był to jej własny utwór, dedykowany Czesławowi Niemenowi. Pojawiła się wreszcie i pokazała co potrafi, jak nie widać i nie słychać upływu lat! To była ta znana nam Farida, cieniująca głosem piosenki od sopranu po buntowniczy mazzosopran, a może jeszcze niższy głos. Było w niej wiele z songu protestu, była niezgoda na los, były nuty szczęścia i optymizmu. Moi sąsiedzi kiwali tylko głowami ze zdumienia i zachwytu, który podzielałem. - Tyle ognia, takie niesłychanie całkowite oddanie się publiczności, no i ani cienia,mijających nieubłaganie lat! Niespodziewanie estradę opuścili scenę muzycy, ale Farida została i śpiewała z pół- playbackiem muzyki z głośników. Tu wyrażę zachwyt dla operatora świateł i dźwięku, który oprawił to widowisko, tak to było zdumiewające widowisko aktorsko - muzyczne, oprawił z wielkim wyczuciem materiału. Słyszeliśmy, nie będąc zagłuszani rykiem głośników, widzieliśmy nie oślepiani reflektorami. Wielkie brawa, bo uratowano w ten sposób pracę i pieśniarki i włoskiej orkiestry, dyrygowanej przez męża Faridy- Ameriko z synem i kilku jeszcze muzykami. Farida zachwyciła, wzruszyła i uradowała miłośników i jej i Czesława Niemena. Widziałem łzy płynące z oczu, nie tylko pań, ale nie wstydzących się ukazywania uczuć panów. I mnie bardzo "spociły się oczy"...
Ale trudno było spokojnie, przyjmować koncert, zwłaszcza, że solistka zakończyła ku naszej radości swoją, niezwykle dynamiczną interpretacją "Dziwny jest ten świat..."! Jakże ona czuła Jego muzykę. Zawsze wydawało mi się, że każdy, kto po Niemenie wykonuje ten światowy przebój Czesława Wydrzyckiego nie miał o tego prawa, bo niszczy naszą narodową legendę... A Farida ? Była ogniem, była protestem, zachwycającym błyskiem. To tylko Ona ma prawo śpiewać wyznanie wiary ukochanego mężczyzny. Włoski tytuł tej pieśni to "IO SENZA LEI !". To było wspaniałe przeżycie, którego nie bał się nam zgotować twardy i walczący o prawo do popularyzowanie dorobku Niemana - Krzysztof Wodniczak... Dziękujemy, a te brawa były też dla Ciebie. Zakończyły brawa i owacje na stojąco. Długo można pisać o zjawisku, któremu imię Farida, ja poprzestanę na tym. Mam nadzieję, iż zdjęcia z koncertu pokażą resztę.
Ryszard Podlewski (Porys).
Jedni wyczekiwali w napięciu wietrząc sensację, drudzy czekali na ulubione przeboje, ale byli i tacy, którzy liczyli na wpadkę Artystki-skandalistki, o której ostatnio głośniej bywało w prasie niż na scenie. Jednak pierwsze akordy w wypełnionej Auli Uniwersytetu Medycznej rozwiały wątpliwości. Zagrało muzycznie, lirycznie, po prostu, z klasą!
Piotr Kałużny - fortepian i Magda Plorer - wiolonczela tworząc akompaniament partii instrumentalnych (podporządkowane intonacyjnie i rytmicznie) partii głosowej Faridy, polegającej na ozdabianiu melodii wokalnej za pomocą duetu instrumentalistów.
Wszyscy oczekiwaliśmy na akcent niemenowski. Oczywiście, na zakończenie koncertu. Była kompozycja Niemena. „Dziwny jest ten świat” Farida zaśpiewała po swojemu i po włosku, jako ”In senza te".W interpretacji Faridy ten utwór wybrzmiał o dłuższej wartości rytmicznej, metrycznego ugrupowania dźwięków, nieznacznego wydłużenia dźwięku. W zależności od położenia w obrębie taktu wyróżnia się nadto akcent muzyczny regularnie przypadający zawsze na określone części taktu (pierwszą i trzecią ćwierćnutę w metrum).Często stosowanym sposobem uzyskiwania jest dodanie do dźwięku akcentowanego figury ozdobnikowej. Akcydencje, znaki chromatyczne powodujące w obrębie jednego głosu i jednego taktu zmianę chromatyczną notowanego dźwięku. Farida brawurowo w tym utworze zastosowała akoladę, czyli pionową linię lub klamrę łączącą wszystkie położone nad sobą pięciolinie. Po tak znakomitym, acz wyczerpującym wykonaniu „Dziwnego świata” po włosku i wzruszeniu Faridy nie sposób było, nie wypadało wręcz prosić Faridę do wykonania bisu. Czuło się, że musiało tak zostać i koniec.
Zaśpiewany przez Faridę utwór „Adagio”-dedykowany Niemenowi charakteryzuje się wolniejszym tempem niż np. andante. Śpiewa dowolnie, według upodobania i stosowania dowolnego tempa wprowadzenia improwizowanej kadencji solowej w formie określonej (candeza ad libitum).
Przejmująca interpretacja Faridy odzwierciedla konkretne jednostkowe afekty(emocje) przez odpowiedni dobór elementów muzycznych (rytmu, tempa, harmonii).Cała ta jej muzyczna estetyka to typowe affetti w celu podkreślenia emocjonalnego wyrazu kompozycji.
Raz śpiewa z łatwością, biegle, przyjemnie i miło, innym razem burzliwie i z niepokojem, ale zawsze jako element pierwszoplanowy wykazuje przewagę wartości interpretacyjnych nad melodycznymi i rytmicznymi.
Do tego Jej taniec z niewidocznym partnerem – wiadomo z Którym - w powolnym tempie polegający na harmonicznym szeregowaniu póz i płynność i maestria wykonania to nic innego jak monodram muzyczny z jakim się po raz pierwszy zetknąłem. W czasie koncertu i potem długo wszystko grało i gra. Do zobaczenia więc znowu, za niedługo!
Krzysztof Wodniczak
Nostalgiczny wieczór z Faridą
Wielka artystyczną ucztą dla poznańskich melomanów był bez wątpienia występ włoskiej piosenkarki Concetta Gangi , znanej pod artystycznym pseudonimem Farida. Setki miłośników talentu tej znakomitej artystki burzliwie oklaskiwało jej wokalne popisy. Koncert piosenkarki odbył się w niedzielny wieczór 29 stycznia br. w Centrum Kongresowo-Dydaktycznym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. A warto zaznaczyć, że tego wieczoru Poznań aż tętnił od wydarzeń muzycznych. W Teatrze Wielkim Operze Poznańskiej premiera osławionego spektaklu „Dzień świra” ,w Teatrze muzycznym Super Duo czyli Marian Opania-Wiktor Zborowski, w Arenie koncert Dream Theatre, w Filharmonii Poznańskiej koncert symfoniczny, w klubie Blue Note zespół Mitch & Mitch.
Farida urodzona pod koniec lat 40-tych w Katanii na Sycylii artystyczną karierę rozpoczęła w 1966 roku na festiwalu Ariccia, wzbudzając zainteresowanie włoskiego środowiska muzycznego. Zwrócono przede wszystkim uwagę na siłę interpretacji i niezwykłe walory wokalne artystki. W 1970 r. na festiwalu w Recoaro Terme we Włoszech została zauważona przez wybitnego polskiego kompozytora i piosenkarza Czesława Niemena, który zaprosił ja na festiwal w Sopocie. Od tego czasu rozpoczęła się wielka popularność piosenkarki w krajach środkowo-europejskich, która trwała przez wiele następnych lat. W połowie lat 80-tych po wyjściu za mąż i urodzeniu dziecka artystka wycofała się z życia publicznego. Na scenę wróciła w 2005 roku. W Poznaniu pierwszy raz zaśpiewała w lutym 2009. na koncercie zorganizowanym przez Stowarzyszenie Muzyczne „Brzmienia” z okazji 70-tej rocznicy urodzin Czesława Niemena dając wspaniały show zakończony bisami.
Podobnie było także i tym razem podczas koncertu zorganizowanego również przez „Brzmienia” w szczególności jego prezesa Krzysztofa Wodniczaka.
Wypełniona po brzegi aula powitała Faridę gorącymi brawami . Artystka odwzajemniła się żywiołowymi piosenkami, wśród których nie zabrakło czołowego utworu Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat”,po włosku "Io senza lei" zaśpiewanego przez nią jako „Jesteś tylko mój”. Farida zdumiewa nieprawdopodobnymi wprost warunkami wokalnymi (co za skala głosu!),nieprzecietną pomysłowością aranżacyjną,ustepując niekiedy miejsca zadumie.Nie bisowała, bo nie pozwolił jej na to stan zdrowia; miała gorączkę 39 stopni. Po koncercie długo jeszcze rozdawała autografy swoim wielbicielom, chętnie fotografowała się ze słuchaczami i była bardzo życzliwa dla wszystkich. Widać, że lubi Polaków i Polskę, a pamięć o jej ukochanym trwa już 42 lata. Ten koncert był hołdem dla Czesława. Tak go ona interpretowała.
Do artystycznej uczty wprowadzili publiczność Ewelina Rajchel i Piotr Kałużny Kameralnie i nastrojowo. I po włosku w języku Amora.
Ewelina Rajchel – piosenkarka, autorka tekstów i muzyki, italianistka; absolwentka Studium wokalnego im. Czesława Niemena w Poznaniu; laureatka programu “Szansa na sukces”; w 2005 r. nagrodzona Grand Prix Festiwalu Piosenki Greckiej w Zgorzelcu, a także statuetką Prezydenta Miasta Poznania w konkursie “Zostań Gwiazdą Kabaretu”.
Piotr Kałużny – absolwent PWSM w Poznaniu, pianista, kompozytor, aranżer i dyrygent. Wykładowca AM w Poznaniu i Wrocławiu; współpracował z czołowymi orkiestrami radiowymi w Poznaniu, Katowicach i Warszawie. Oprócz utworów jazzowych tworzy muzykę teatralną, filmową kameralną i symfoniczną.
Tadeusz Kujanek
Zamieszkała w Jego sercu
Byłem na koncercie - a właściwie należałoby napisać na spektaklu - Faridy. Nie do opisania. Słyszałem,widziałem. Farida to istny wulkan emocji. Zjawisko samo w sobie, śpiewała z pasją,ma przepiekny i znakomity głos - takiego dzisiejsi wyrachowani wykonawcy nie mają w połowie -poza bardzo nielicznymi- mogą się na kim uczyć, ba wzorować.Szkoda, że robią to tak rzadko.
Przypomniały mi się młode lata.Pomimo jej choroby w tym dniu w Poznaniu (wyskoka temperatura, gorączka) odśpiewane - to za mało powiedziane - wszystkie utwory cudownie. A jak zaśpiewała z miłości do Niemena Adagio wg schematu muzycznego Albinioniego oraz kończący recital "Dziwny jest ten świat" po włosku śmiem powiedzieć, nie zaśpiewal jeszcze nikt. Niemen śpiewal "Io senza lei" Ja bez niej, zaś w wersji Faridy wybrzmiało "Io senza te" Ja bez Ciebie. Cóż znaczy miłość, która zamieszkuje od tylu lat, bodajże czterdziestu, na stałe i ICH sercach. Śpiewająca dla Niego i tańcząca z Nim - to szczęście i wyróżnienie móc słuchać i oglądac Muzę Niemena -Faridę.
Na Facebooku jest oznaczenie LUBIĘ TO. Powiedzieć lubię - to za mało.
Lech Estken
Artłąka tyle kompozycji odsłania
otwiera nowe okna
więc jaśnieje mnóstwo we mnie
i się ociepla.
Dawać te ziarna, z których wschodzi wiosna
.. to talent ducha niepospolity,
talent serca...
Trzeba je sobie nawzajem dawać,
aby móc pokonać ten cichy szept cieni..
ale i by wzmocnić to,
co jest w nich wielkim koncertem,
poematem symfonicznym,
do którego słowa także fruną -
ak nimfy okryte woalami z tęcz...
W tej intymności, w której miejsce Niemena
było bardzo naturalne...
Czy Farida potrzebuje takich publicznych zapewnień?
Wielu może oczekuje odsłon nad jej myślami,
jej życiem, jej drogami i w ten sposób wyrażoną pamięcią,
troską, porywem dusz kochających...
Bo to ma siłę mowy do ludzkich dusz wielką
a i delikatną, na miarę kobiecego wrażliwego
na tak wiele jestestwa.
Bo są takie klejnoty serca w życiu,
które potrzebują bardzo subtelnego spojrzenia
i bardzo subtelnych gestów...
Trzeba w nich pamiętać o Ich rolach...
i własnych...
napisała Janina Kisówna
» Musica Magica «
Fascynująca » Musica Magica « jest jednym z najbardziej tajemniczych i najmniej znanych szerszej publiczności utworów muzycznych Czesława Niemena. Autorką tekstu jest Concitta Gangi ~ 'Farida'. Tak kompletny utwór o niebywałej sile artystycznego wyrazu musiał być świadectwem uczuć jego autorów. Istotnie, "» Musica Magica « należy do NIEMENA i do MNIE, do nas dwojga" ~ mówi współautorka w kontekście sporu sądowego z Małgorzatą Niemen o spadek autorskich praw majątkowych do spuścizny artystycznej Czesława. Farida i Czesław podarowali sobie nawzajem składniki tego dzieła. Taka to magia słów, muzyki i uczuć.
A słowami Faridy jest "to dar serca", i.e. 'darowizna spełniona', która wedle prawa autorskiego włoskiego i polskiego jest ważna nawet wówczas, gdy nie ma zapisu notarialnego. "Tylko tyle i aż tyle' ~ pisze Romuald Juliusz Wydrzycki, najbliższy krewny Czesława. Trzeba to wiedzieć, gdy po latach Farida przyjeżdża na koncerty do Polski ~ ojczyzny tego, 'który był i zawsze będzie dla mnie jedną z osób najbliższych sercu' ~ jak sama mówi w wywiadach. I dodaje "gdybym mogła cofnąć czas, nie pozwoliłabym Niemenowi odejść, krzyczałabym za nim z całych sił, że nie potrafię bez niego żyć!" I chyba dlatego » Musica Magica « działa również na słuchacza z niebywałą siłą. Sam jej doświadczyłem, gdy w lutym roku 2009, na 70-lecie urodzin Czesława usłyszałem po raz pierwszy ten utwór w Poznaniu ze sceny w wyjątkowym duecie ~ Faridy na żywo i Czesława z playbacku, bo nie było Go już wśród żywych. Ilustracyjny obraz włoskiego koncertu sprzed lat, odtwarzany na scenie z zapisu archiwalnego, dawał ułudę współobecności obojga. Vitrual i real w jednym ~ coś niesamowitego. Na tym tle faktograficznym pretensje pani Małgorzaty są małostkowością lub interesownością, bądź swoistym miksem tych dwóch ludzkich skądinąd emocji i postaw. Zaś o sile prawdy i pozytywnych ludzkich cech świadczy aktywność Krzysztofa Wodniczaka, zasłużonego dla kultury prezesa Stowarzyszenia Muzycznego 'Brzmienia', a zarazem ostatniego menedżera Niemena. Krzysztof jest 'spiritus movens' koncertów upamiętniających twórcę, które organizuje wbrew stawianym przeszkodom, za to również dla 'świadka pamięci o Czesławie' ~ Concitty Gangi o pseudonimie artystycznym 'Farida'. Pamięć o wspólnych losach i życiowym dramacie obojga skłania tę Sycylijkę do wizyt w chłodnym klimatycznie kraju pólnocy ~ ojczyźnie Czesława. Na melodię "Dziwny jest ten świat" zaśpiewała "Jesteś tylko mój" pomimo 39-stopniowej gorączki Faridy, podczas swego styczniowego koncertu. Słowa poprzedzających jej koncert Eweliny Rajchel i Piotra Kałużnego były ciepłym, kameralnym do niego wprowadzeniem w języku słonecznej zazwyczaj Italii. Zrządzeniem losu i/lub Dobrego Boga (jak kto woli) jest to również język Amora.
Ewelina Rajchel jest italianistką, piosenkarką, autorką tekstów i muzyki, absolwentką Studium Wokalnego imienia Czesława Niemena w Poznaniu. Piotr Kałużny jest wykładowcą Akademii muzycznych w Poznaniu i Wrocławiu, jazzmenem i twórcą muzyki teatralnej, filmowej, kameralnej i symfonicznej.
Warszawa, którą Czesław słowami piosenki nazwał 'tak samo jak Ty ~ miasto moje' (a dodam, że również tak samo jak ja) pamiętała o tym, w zwycięskim plebiscycie uczniów uznając Go za patrona Gimnazjum przy ulicy Zwycięzców na Saskiej Kępie. Istotnie, "Historia żyje" ~ to słowa Cypriana Kamila Norwida, którego Czesław rozumiał i przybliżał współczesnym, tworząc wyjątkowe nagranie między innymi "Bema pamięci rapsodu żałobnego" w swym nowatorskim i prekursorskim wykonaniu.
/ Jerzy W. Ryll /
To zdjęcie jest najbardziej wymowne z całego koncertu Faridy. Przyjaciel Niemena i Jego ostatni menedżer tym gestem nawiązał do sytuacji sprzed 42 lat kiedy to także w Poznaniu Niemen klecząc przed Faridą w Auli UAM w ramach trasy koncertowej NIEMEN PRZEDSTAWIA FARIDĘ ofiarowal jej bukiet róż, wyznając - nie po raz pierwszy- dozgonną miłość.
Po latach Jego przyjaciel K.Wodniczak nawiązał w sposób nieśmiały,wstydliwy i może nawet nieudolny (przecież takiego gestu nie można powielić do sytuacji sprzed 42 lat) i także na kolanach wręczając bukiet powiedzial do Muzy Niemena ...FARIDO WSZYSCY CIEBIE W POLSCE KOCHAMY. BĄDZ Z NAMI. CZĘŚCIEJ NAS ODWIEDZAJ, A SWOJĄ MUZYKĄ SWOIM ŚPIEWANIEM SPRAWIAJ, BY ŁATWIEJSZE BYŁO KOCHANIE.
FARIDA Z NIEMENOWYM AKCENTEM
W zimowy,niedzielny wieczór obfitujący w ostry mróz wybrałam się na koncert do zupełnie mi nieznanego dotąd miejsca.Była nim nowa sala w niedawno wybudowanym budynku:Centrum Kongresowo-Dydaktycznym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.Znam chyba wszystkie sale koncertowe, sceniczne ,teatralne, etc. w Poznaniu.Z tą się spotkałam jednak po raz pierwszy z racji niedawnego jej wybudowania.
Koncert miał się składać z 2 zasadniczych części: występu Piotr Kałużny i Ewelina Rejchel będącej jakby wstępem do obszerniejszej i właściwie najbardziej oczekiwanej przez widownię części. W tej drugiej - dłuższej części uczestniczył główny gość programu,który przybył z Włoch.Była nim Farida ,a właściwie Concetta Gangi-niegdysiejsza bliska Niemenowi osoba.
Pierwszą znacznie krótszą część zawartą w 3 piosenkach wykonywał duet :śpiew wraz z akompaniamentem instrumentu klawiszowego.
Farida miała podobno możliwość wyboru zespołu poprzedzającego jej występ i niejako wprowadzającego w atmosferę jej prezentacji .Z kilku zaproponowanych wybrała duet- Piotr Kałużny i Ewelina Rajchel.Powodem takowego jej wyboru mogło być to ,iż zaprezentowali oni 3 piosenki,z czego dwie zaśpiewane były przez Rajchel po włosku. Najpierw usłyszeliśmy"Mai si zipetera..." napisana razem przez Ewelinę i Piotra (muz. Piotra Kałużnego z tekstem Eweliny Rajchel).I potem dwa następne utwory autorstwa Niemena czyli
"Oggi forse o,me Domani "kompozycji w całości Niemena i
"Italiam,Italiam"z muzyką Niemena z tekstem Cypriana Kamila Norwida.
Wszystkie zagrane przez ten duet utwory były przedstawione w stonowanych, spokojnych raczej rytmach i dość statycznie wykonane .Ewelinę Rajchel przyznam się szczerze słyszałam po raz pierwszy śpiewającą swoje teksty.Natomiast Piotr Kałużny jest mi dobrze znany.Nasze dróżki czasami się w Poznaniu przecinały ,więc już nieraz poznałam go jako zarówno świetnego przede wszystkim pianistę, jak również i muzyka w całościowym ogólnym tego słowa znaczeniu.
Pierwsze dwie piosenki były wykonane po włosku,z racji tego ,że p. Ewelina świetnie zna ten język i pisze w nim nawet wiersze .Na końcu tego wystąpienia zaśpiewana została "Italiam,Italiam" ,tym razem w języku polskim z pięknym tekstem Norwida.W tej ostatniej towarzyszyły linii śpiewu Eweliny podobnie jak i w innych piosenkach rozłożone akordy głównie w lewej ręce gry Piotra Kałużnego z czasem akordowym podkreśleniem szczególnie ważnych części tekstu.Ostatni utwór wykonany już tylko w naszym rodzimym języku o budowie zwrotkowej posiadał zastanawiający tekst o aniołach i nawiązywał do słów tak znanego pozdrowienia :"Szczęść Boże". Tym razem raczej następowała jego trawestacja:"Szczęść CI Boże". Jakbyśmy i my mieli życzyć również szczęścia samemu Bogu, aby się w jakiś sposób poczuł zadowolony...??? Motyw pływających po powierzchni wody żagli zawartych podkreślanych kilka razy w tekście jeszcze bardziej wprowadza w nastrój wyciszenia.Mało znany tekst Norwida nadał już samą swoją akcentacją utworowi wrażenie płynięcia i przemijania.Wspomaga to odczucie zastosowana tu wersyfikacja trocheiczna.Spokojna, nastrojowa i chwilami pełna zadumy piosenka, w przerwach między zwrotkami jazzowo trochę potraktowana w przez Piotra Kałużnego z elementami improwizacji i z celowym chwilowym odejściem w inną tonację.Które zresztą bardzo wtedy mi się spodobało.Jednakże całość tej piosenki pod względem wykonawczym odebrałam porównując z oryginalnym jako bardzo ugrzecznione przekazanie pierwowzoru.
Jakże inne było to wykonanie, niż znane mi "Italiam" z charakterystycznym,ochrypłym głosem, pełnym ozdobników w linii melodycznej śpiewane przez Niemena! Tamto było znacznie bardziej emocjonalne i naładowane ekspresją. Zawierało końcowe niesamowite, wirtuozerskie solo na klawiszach i powtarzane kilkanaście razy w codzie :"Płyń wspomnieniem,płyń wspomnieniem, płyń wspomnieniem..."
Wykonanie tego małego dziełka należącego autorsko zarówno do Norwida, jak i przecież Wydrzyckiego było jakiś czas w PRL-u zabronione.Może dlatego jest ono tak mało znane?
Całość pierwszej części wykonanej w tym duecie później odebrałam, jako specjalnie stonowaną,przyciszoną, spokojną i wyważoną prezentację przeciwstawiającą się całkowicie w swym charakterze żywiołowej, wulkanicznej i rozsadzanej energią osobie Faridy.
W krótkiej przerwie między obydwiema częściami zgasło oświetlenie sali.Sądziłam,że to jest chwilowa przerwa w dostawie prądu,ponieważ były w ten dzień siarczyste mrozy.Tymczasem wtedy na scenę niewidoczna dla publiczności weszła Farida .Ukryta pod płaszczem ciemności stała na scenie i zaskoczyła nas swoją obecnością ,gdy zaświeciło światło.Wykonała na początek piosenkę swojego autorstwa poświęconą Niemenowi.Darzy go bowiem ta diwa szczególnym sentymentem,ponieważ jak wiemy kiedyś łączyła ich nie tylko muzyka...
Concetta wykonała ten utwór z towarzyszeniem półplaybecku ,chcąc wykorzystać brzmienie orkiestry znakomicie nagranej we Włoszech , a prowadzonej przez jej męża Amerigo Colaptrisco wraz z synem.Farida szokowała już przy wykonaniu pierwszej piosenki swoją ruchliwością i to nie tylko głosu, lecz i całego ciała.Pełna południowej energii unikała statycznego śpiewania.Ruchem aktorskim podkreślała niuanse zawarte w tekście.Głos jej o dość ciemnym zabarwieniu o rozległej skali mezzosopranu miał zdolność przechodzenia,w różne sposoby ekspresji jak szept, prawie płacz,ostre zabarwienie, staccato,glissando przechodzące w krzyk .W jakimś stopniu była to prezentacja możliwości głosowych artystki.Z Faridą miałam okazję spotkać się po raz pierwszy na żywo i jej wysłuchać.Więc zaskoczyła mnie pod wieloma względami wtedy już w tym pierwszym utworze.Zaintrygował mnie jej głos,z którym potrafiła robić to, co chciała.Zastanowił mnie też ekspresyjny sposób wykonania na scenie,pełny żywiołowości i aktorskiego ruchu.Gość z Italii bowiem nie jest taki młody, a wygląd i sposób wykonania zupełnie nie pasował do metrykalnego wieku, ,jakim podobno legitymuje się Farida. Lecz kobiety o wiek się nie pyta i tu to przysłowie ma w jak najbardziej szerokim zakresie zastosowanie.Całość utworu poświęconego Czesławowi (Intro" Le Mie Radici"co można przetłumaczyć:wstęp-"Moje korzenie" -ewentualnie pochodzenie ) została w sposób delikatny i subtelny zgrana z widowiskową zmianą oświetlenia.Chylę tu więc czoła przed wiedzą i wyczuciem operatora oświetlenia i dźwięku.
Potem nastąpiło wykonanie przez śpiewaczkę drugiej pozycji, czyli hitu nad hitami! Znany wszystkim choćby z Sopot 70 :"Vedrai, Vedrai".
A od tego momentu do prawie samego końca koncertu Faridzie w większości piosenkach towarzyszył w akompaniamencie duet: Piotr Kałużny (klawisze)i młoda wiolonczelistka Magdalena Pernal.Partia wiolonczeli w subtelny sposób podkreślała linię melodyczną śpiewaną przez Gangi.Na szczególną uwagę zasługiwał akompaniament Piotra Kałużnego,odchodzący czasami od pierwowzoru utworów i w subtelny sposób traktujący improwizacyjnie niektóre fragmenty piosenek.Nie traciły one przy tym wcale na wartości i urodzie,lecz uzyskiwały wymiar w pewnym sensie osobisty wprowadzając pewny element niepowtarzalności i oryginalności.
"Vedrai,Vedrai" to "hicior" znany zwłaszcza doskonale mojemu pokoleniu.Pamiętam lata mojego dzieciństwa,gdy nawet nastolatki chodziły po ulicach nucąc refren:"Vedrai, Vedrai"... Pozornie prosta melodyjka zyskała status przeboju na kilka sezonów.A zaczęło się wszystko od wykonania piosenki przez Faridę podczas festiwalu w Sopocie w 1970 r.i wtenczas to otrzymała ona Nagrodę Dziennikarzy.Jakże inaczej był wtedy przez nią zaśpiewany ten znany hit! Tam gwiazda operuje znacznie spokojniejszym i o mniejszej ekspresji głosem.W Poznaniu nie uchyla się Farida od bardzo emocjonalnego i ukazującego jej wielkie możliwości artykulacyjne głosu wykonania.Dotyczy to zarówno linii melodycznej,którą moduluje ona i zmienia w zależności od dramatyzmu i emocji zawartych w tekście, jak i gry aktorsko -ruchowej,podkreślającej przekaz słowny.Concetta rusza palcami, rusza rękami,zmienia odpowiednio mimikę twarzy,wykonuje obroty wokół siebie, czasami wręcz biega po scenie.klaszcze,klęka, siada, a nawet się kładzie na deskach estrady.W zmianach artykulacyjnych głosu można się dopatrzyć i domyśleć wpływu Niemena,który podobnie jak Farida wyrażał w śpiewie złość, gniew, nadzieję,krzyk etc.
Po ukończonej piosence diwa mówi do zgromadzonej na widowni publiczności-"Kocham cię"po polsku. To też wpływ Czesława !!!
Przed wykonaniem następnej pozycji wyszła tłumaczka i powiedziała, iż ten wkrótce wykonany utwór został poświęcony przez Faridę Niemenowi i posiada tekst niedawno napisany przez nią .Ponieważ za bardzo ona nie zdążyła się go nauczyć na pamięć,będzie go śpiewać z kartki.Po raz pierwszy zresztą Concetta ustawiła sobie stojak i korzystała z niego.Było to w rzeczywistości muzycznie nieco przerobione" Adagio na smyczki i organy" Tomaso Albinioniego( tak naprawdę autorem tegoż jest Remo Giazotto w 1949r.)dostosowane w linii melodycznej do potrzeb tekstu i możliwości głosowych.Towarzyszył śpiewaczce sam Piotr Kałużny na klawiszach i wyjątkowo podczas grania tego utworu wiolonczela milczy.Na początku we wstępie Farida zaczęła cicho śpiewać,później w miarę trwania utworu,coraz głośniej.Niektóre wersy podkreślała ona naśladowaniem łkania i następowało powoli narastające crescendo, wkrótce po zmianie tonacji przechodzące w dramatyczny krzyk.Akompaniujący na klawiszach Kałużny bardzo delikatnie i odpowiednio dostroił się do narastającego natężenia dźwięku.Utwór ten jest mi doskonale znany,wielokrotnie wykonywałam go na pogrzebach (organy).Również właściwie większość ze względu na smutnawy charakter linii melodycznej kojarzy go się z uroczystościami pogrzebowymi i ostatecznymi w naszym życiu, podczas których rzeczywiście jest często i chętnie grany.Odczułam to wykonanie, mimo towarzyszącej mu bariery językowej jako śpiew wykonawczyni smutnej po stracie i śmierci bliskiej jej osoby.
Do tego momentu koncertu Farida wykonała 9 piosenek, z których opisałam te moim zdaniem najbardziej znane i lubiane przez polskich słuchaczy.
Lecz zaśpiewała ona też podczas poznańskiego koncertu i inne znane w Polsce hity, ,jak: "Io per Lui"," L'istrione","Io donna" ,"Mister Uomo".Zwłaszcza "Io per Lui"zrobiło na mnie wrażenie swym dramatyzmem wykonania i siłą wyrażanych emocji.Artystka wyrażała mimiką swój smutek, ból i rozpacz,a także podkreślała te uczucia swoim głębokim głosem, wykorzystując jego możliwości artykulacyjne.
I na koniec z półplaybecku, bez towarzyszenia Piotra i wiolonczeli wykonane zostało:" Io Senza Lei" ("Ja bez Niego")niejako zamykające jak klamra koncert wykonany przez Faridę. Dzięki temu czuło się w całym wystąpieniu artystki ducha twórcy i nasze myśli krążące wokół osoby Niemena.W sali koncertowej była wręcz odczuwana Niewidzialna Jego Obecność, jak się dalej dziwi:"Dziwny jest ten świat". Wprawdzie zamiast słynnego wstępu organów, jak jest to w oryginalnym autorskim nagraniu , zaczął się utwór innym wstępem. Jest nim poszum wiatru,a potem wokaliza zakończona westchnieniami.I nagle usłyszeliśmy :"Io Senza Lei"(!!!),co jak możemy się domyśleć oznacza :"Ja bez Ciebie" wykrzyczany po włosku! Concetta ruchowo podkreślała w sposób aktorski znaczenie słów.Które i tak większość z nas zna po polsku, co tym bardziej ułatwiało zrozumienie tego,co chce nam przekazać gwiazda.A ona chciała wręcz wyrzucić z siebie, wykrzyczeć na całą salę, a może i dalej..: "Jak naprawdę trudna jest nasza miłość."?! Właściwie było to najlepsze wykonanie tego utworu, jakie słyszałam przez te wszystkie lata oprócz tego,wykonanego naturalnie w oryginale przez samego autora, czyli Czesława Niemena.Zaśpiewany przez Faridę wykazał znakomitą znajomość intencji ,ale i też osobowości twórcy.Obserwując nawet ekspresję i żarliwość samego wykonania tego małego dziełka (bo tak myślę można tę pieśń nazwać) przez gościa wieczoru mogliśmy się domyśleć,że kiedyś znakomicie w czasie swojej znajomości się rozumieli,a muzyka była dla nich ważnym aspektem życia.Rzeczywiście wtenczas dla nich dziwnie i niespodziewanie to wszystko się ułożyło...
A zaprawdę dla Concetty jest dziwny nawet i teraz ten świat! Kiedy to zabroniono jej wykonywać utwór napisany specjalnie dla niej i podarowany jej przez kochającego Czesława jako prezent od serca.Autorką tekstu zawartego w "Musica Magica" jest też sama Farida.Była więc tak naprawdę to ich wspólna piosenka! Lecz prawo o decydowaniu jego rozpowszechniania posiadają obecnie decyzją sądu spadkobierczynie..
Dziwny jest ten świat.
Mniszka Brudnica
Concetta Gangi,Via Luigi Pirandello n.21
Catania,Italia,cap.95 100
Wiem,że każdego roku Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego honoruje Artystę takiego jak Fryderyk Chopin czy Czesław Miłosz. Moim największym marzeniem i pragnieniem,a także wielu Polaków jest to, by zainaugurować Rok 2014 - Wielkim Artystą Czesławem Niemenem, żeby sprawić, aby pozostał w pamięci przyszłych pokoleń.
Serdecznie przesyłam wielki całus dla wszystkich.
Wasza Farida
...Punktem kulminacyjnym koncertu był występ Faridy. Niemen poznał Ją w latach siedemdziesiątych we Włoszech. Zachwycony niesamowitą ekspresją i podobnym rozumieniem wokalistyki, zorganizował dla niej występ na festiwalu w Sopocie, gdzie odniosła duży sukces.
Publiczność zasiadająca w ławach auli Poznańskiego Uniwersytetu, przywitała Ją wyjątkowo gromkimi brawami, a na pierwsze nuty piosenek znanych z longplaya, wydanego w Polsce z górą ponad trzydzieści lat temu, reagowała z wielkim poruszeniem i, co chwilę rozlegającymi się, oklaskami.
Włoski temperament, autentyczność przeżywania muzyki udzieliły się bardzo szybko publiczności, aż cały występ Faridy stał jednym wielkim i odurzającym transem.
Na zakończenie występu publiczność na stojąco, gromkimi i długimi owacjami dziękowała Artystce za występ, domagając się jednocześnie bisów. Bisy oczywiście były, były też łzy wzruszenia w oczach wokalistki, i z pewnością w oczach niejednego widza.
Wyraźnie było widać ogromne zaskoczenie Faridy żywiołową reakcją publiczności, bo nigdy by się tego nie spodziewała, że aż tak mocno utkwiła w naszej pamięci.
Na uwagę zasługuje też ogromny wdzięk osobisty Artystki, Jej poczucie humoru, wielka sympatia i szacunek do publiczności.
Wśród widzów było wielu uczestników Zlotów sympatyków twórczości Niemena, jakie rokrocznie odbywają się w różnych miejscach Polski
Panie Krzysztofie, dziękujemy Panu za tak wspaniała ucztę muzyczną. Siedemdziesiąte urodziny Czesława Niemena obchodzone były dzięki Panu z należnym Artyście szacunkiem i uznaniem.
Tadeusz Wójcik
W "Głosie Wielkopolskim" 16.02. ukazał się artykuł o rodzinnych związkach Faridy z Polską.
[attachment="0"]GW 16.02.09..jpg[/attachment]
Dziennikarz najwyraźniej nie był najlepiej poinformowany, bo nie wspomniał, że Farida ma w Polsce również siostrzenicę, która rok temu wyszła za mąż za Polaka.
Podczas pobytu u rodziny nad morzem, Farida odwiedziła m.in. Sopot, gdzie złożyła swój podpis na ścianie autografów w Krzywym Domku.
Być może niedługo Farida wystąpi w Trójmieście...
Frida nie ma siostrzenicy:)