Dziwne rzeczy dzieją się wokół tego festiwalu. Ludzie powariowali-jedni drugim robią na złość. Przypomina mi to stare powiedzonko: " na złość mamie odmrożę sobie uszy". Brak słów...
Festiwal opolski jest jednym z elementów polskiej kultury popularnej, wpisał się na trwałe, mimo wahań poziomu, w krajobraz wydarzeń artystycznych. Jeżeli któryś z wykonawców wpadł na pomysł, aby go bojkotować, a za nim inni "ideolodzy", bo nie ta partia rządzi, to po prostu zebrało się stado baranów, które podcina pod sobą gałąź i cieszy się z tego jak ćpun po podwójnej dawce speed'u.
Ja tegorocznego "Opola"praktycznie nie oglądałem.Mignął mi jedynie moment,kiedy Stan Borys śpiewał swoją słynną "Jaskółkę".Zresztą słowo śpiewał byłoby chyba nieadekwatne,bo całą robotę "śpiewaczą"robił za niego chórek,a on jedynie melodeklamował.Muszę przyznać,że byłem tym trochę zniesmaczony.Oczywiście,czas leci/Borys za 4 lata skończy 80-tkę/i głos już nie jest ten sam.A więc należałoby zapytać.Czy jest sens występować w Opolu,będąc świadomy swoich ograniczeń?Ewa Demarczyk zeszła ze sceny zanim się zestarzała i chyba w jakimś sensie zeszła ,cytując słowa piosenki Perfectu,jako "niepokonana".Z jednej strony po ludzku Borysa jest mi żal,ale z drugiej ,czytając czy też oglądając różne z nim wywiady,czy to w necie czy w telewizji bądź radiu,można było odnieźć wrażenie,że nie grzeszy on skromnością
.Utkwił mi w pamięci fragment książki Marka Karewicza"Big Beat",gdzie w rozdziale poświęconym jego osobie Marek Karewicz napisał.
"Stanisław Guzek chyba od urodzenia uważał,że wyznaczony został po to,by zrobić międzynarodową karierę,i dlatego wymyślił sobie psudonim Stan Borys,który traktuje z niezwykłą powagą.Nie tak dawno spotkałem go na jakimś "znajomym"pogrzebie.Nie widzieliśmy się ładnych kilka lat,więc zawołałem:-Cześć Stasiu!On zatrzymał się jak wryty,obrócił się w tempie czołgowej wieżyczki,spiorunował mnie lodowatym wzrokiem i wycedził przez zęby:-Stasia to ja już dawno pochowałem.
Pięknie ten fragment opisuje to rozbuchane ego Borysa.A ile jeszcze takich "Borysów"by się znalazło w naszym show-biznesie?