To właściwie bardziej pub niż muzeum. Na ścianach wiszą gabloty z różnymi częściami garderoby naszych rodzimych gwiazd rocka i nie tylko (jest np. suknia Wioletty Villas i strój Kayah). Na ścianach i sufitach są płyty winylowe, zdjęcia, plakaty etc. Nawet menu lokalu nie jest pisane na papierze, lecz na starych winylach. Szkoda tylko, że panujący w lokalu półmrok nie pozwala na dokładniejsze przyjrzenie się zgromadzonym eksponatom.
Mam nadzieję, że w końcu powstanie w Trójmieście muzeum polskiego rocka z prawdziwego zdarzenia.