Najpiękniejsza polska piosenka !
http://www.youtube.com/watch?v=0gA5lwqcX0s
Nie pamiętam nazwiska autora pewnej recenzji tej piosenki, ale zniesmaczyła mnie ona bardzo, mimo że byłem młokosem i sprawy ustrojowe były mi zupełnie obce, byłem szczęśliwym młodzieńcem, uczniem liceum, zafascynowanym muzyką, beztroskim życiem
i urodą moich koleżanek z klasy. Napisał on ( ten redaktor,
zupełny cymbał), że tekst nawiązuje do szczęśliwej krainy PRL-u, szczęśliwej wyspy pozbawionej wszelkich nieszczęść jakie spotykają zachodnie kraje.
Tak oto napisałem kiedyś o płycie Miry Kubasińskiej, na którą nagrania dobierał jej syn, Piotr Nalepa. Płyta nosi tytuł:
"Powiedzieliśmy już wszystko...":
"Powiedzieliśmy już wszystko..." – płyta wydana specjalnie dla koneserów.
Gdyby przyszło mi wymienić wokalistkę polską, której nagrania zabrałbym ze sobą na bezludną wyspę, byłaby to Mira Kubasińska. Nie ma bowiem i nie było w polskiej muzyce rozrywkowej drugiej tak muzykalnej i wrażliwej wokalistki, która by potrafiła bez zbędnego nadwerężania swoich strun głosowych zawrzeć w śpiewanych frazach cały wachlarz uczuć.
Dramat, refleksja, spokój, miłość- płyną z jej ust niczym żaglówka na spokojnych wodach, wprowadzając słuchacza w odpowiedni nastrój. „ Zabierz smutek”, kompozycja Tadeusza Nalepy do tekstu Bogdana Loebla, może być zachętą do bliższego zapoznania się z kunsztem wokalno- recytatorskim Miry. Mira bowiem, śpiewając, recytuje w bardzo romantyczny sposób, a jest to recytacja bardzo dyskretna; aż tak dyskretna, że tylko wrażliwy słuchacz jest w stanie ją rozpoznać. Bardzo poetycki i oryginalny tekst wspomnianej kompozycji, profesjonalna wokaliza i umiejętnie dozowana przy jej pomocy dawka uczuć – w tym przypadku jest to żal i rozczarowanie – sprawiają, że piosenka ta staje się ideałem, mogącym służyć za przykład niejednej damie aspirującej do miana piosenkarki. Śpiewając tę piosenkę, Mira nie łkała, nie wykrzykiwała, ani nie posługiwała się innymi sztuczkami aktorskimi. Śpiewała ją pięknym metalicznym głosem, czasami dyskretnie ozdabianym delikatną chrypką; śpiewała ją całym swoim wnętrzem – tak, jak wszystkie swoje piosenki.
Warta odnotowania jest aranżacja instrumentalna tej płyty, a właściwie jej znaczenie i udział w całej kompozycji. Otóż, aranżacja pełni w piosenkach Miry rolę tła i instrumenty nigdy nie usiłują rywalizować z wokalistką. Ich brzmienie w trakcie trwania każdego utworu potwierdza jedynie kunszt wokalistki, żaden z nich nie wyskakuje, nawet i w solówkach, ze zbędnym łojeniem- jak to nazywa Tomasz Jaśkiewicz, gitarzysta zespołu"Akwarele"
Szkoda, że znajomość twórczości Miry Kubasińskiej ogranicza się dla wielu z nas do trzech, no - co najwyżej, czterech piosenek. Taką edukację zawdzięczamy ówczesnym prezenterom, a właściwie redakcjom muzycznym, radia i telewizji. Na talerze adapterów studyjnych najchętniej wrzucano tandetę- głośną i rytmiczną , a na dodatek z banalnymi, a często i głupimi, tekstami.
Straciliśmy w ten sposób Mirę, ale płyta ta pozwoli nam Ją odzyskać.
Wierzę w to, bo wielu z nas nadal Ją kocha tak, jak kocha się swojego Idola.
--------------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------------
Do płyt Miry zawsze warto wracać: w chwilach nostalgii, w chwilach radości i w chwilach zadumy, jednym słowem- zawsze.
Choć słowa tu wypowiadane nie dotyczą konkretnej płyty, to dotyczą twórczości Miry, której cząstka tkwi w naszych umysłach- dinozaurów słuchających starego dobrego rocka- a zatem Mira i jej piosenki dźwięczą wszędzie tam - gdzie jej miłośnicy. I dobrze, że tak jest ! Może ta rozprawka będzie przyczynkiem do ziszczenia się marzeń miłośników talentu Miry o zebraniu jej nagrań z późniejszego okresu -okresu, kiedy jej popularność była w zupełnym zaniku – na płycie wspomnieniowej. Tej wielkiej Damie polskiego rocka należy się taka płyta, i to nie ze względów sentymentalnych, a ze względu na wielki talent wokalny i wartości artystyczne jakie wniosła na to- wciąż ubogie i skromne - poletko żeńskiej wokalistyki polskiego rocka. Bez niej to poletko byłoby zupełnie suchą i nieprzyjazną pustynią. Ona sprawiła, że widnieje na niej jeden, jedyny cudowny kwiat.
Niech za przykład posłuży piosenka nagrana wiele, wiele lat po okresie popularności- „Czy warto było ?”
http://www.youtube.com/watch?v=91_WRh6TnQs
_________________
PS A dzisiaj znowu ktoś nam opowiada o wyspie- zielonej Niewiele zmieniło się we łbach koniunkturalistów. Na szczęście naszą wyspą szczęśliwą jest muzyka.