Niemen Aerolit

Archiwum forum fanów Czesława Niemena

Dziwny jest ten świat

Dyskusje na dowolne tematy dla ktorych nie znalazło się miejsce w pozostałych forach. Wątki nie muszą dotyczyć Czesława Niemena, jednak ograniczamy się do tematów związanych z kulturą i sztuką.

NIEMEN: ŚWIATOPOGLĄD, RELIGIA - MYŚLI I CZYNY 2007-10-20 - 2019-12-29 ratajczak bogdan 95 53034
ratajczak bogdan
2007-10-20 21:35:21
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-10-20 21:35:21 przez ratajczak bogdan
NIEMEN: ŚWIATOPOGLĄD, RELIGIA - MYŚLI I CZYNY

Niemen wielokrotnie nawiązywał w swej twórczości i życiu do wartości i myśli religijnej.
Marek Gaszyński w swej książce „Czas jak rzeka” na stronie 11 napisał , cytując słowa ciotecznej siostry Czesława - Teresy Aksciłowicz: „Cała rodzina była bardzo pobożna, regularnie chodziła do kościoła i nawet śpiewała w chórze. (...) Boże Narodzenie i Wielkanoc były zawsze świętowane w rodzinnym gronie”. I kolejny przykład, ze strony 25:
W Wigilię składali sobie życzenia, łamiąc się opłatkiem przez telefon” [chodzi o Wigilię z 2003 roku z rodziną w Świebodzinie]. A więc sakramentalne: „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy: to jest bowiem ciało moje, które za was będzie wydane”. Co więcej, żyjąc ze świadomością ciężkiej choroby i będąc sam w trudnej sytuacji, nie zaniechał myśli dzielenia się z innymi i wspierania potrzebujących. W dalszej części powyższego artykułu z „Gazety Lubuskiej” czytamy bowiem:
„(...) Obiecywał, że pomyśli o fancie na dobroczynny bal, który w lutym ma zasilić konto świebodzińskiego szpitala” W 1990 roku w jednym z wywiadów nie wstydził się stwierdzić „Ojciec mój był bardzo pracowity, ja niestety nie. Jednak generalnie nie sprzeniewierzyłem mu się. Mam z nim bardzo silny kontakt, czuję przy sobie jego d u c h a. Wiem, że mi pomaga, sprzyja mi. I widzi, że nie przebimbałem życia.” (s.23 M.G.). Bardzo wyraźny sygnał wiary oraz wypełnienie jednego z podstawowych przykazań Dekalogu – „Czcij ojca swego i matkę swoją ”.
W tym kontekście stwierdzenie M. Gaszyńskiego, człowieka mianującego się wieloletnim (co prawda, z zastrzeżeniami, o których rzetelnie napisał – co należy przyznać) przyjacielem Czesława, jakie spotykamy na stronie 222, w rozdziale „Pożegnanie” – relacjonującym uroczystości pogrzebowe, celebrowane przez księdza Wiesława Niewęgłowskiego, w którym ni mniej, ni więcej stwierdził, że : „(...) Mówił [ksiądz W.N.] przy tym o Bogu, o wierze, o miłości do Boga, a przecież niewielu z nas wiedziało, jaki był stosunek Niemena do spraw religii. (...) Podkreślał, że muzyk należał do ludzi prawych, rzetelnych, pokornych i skromnych.(...) <<Cechowała go potrzeba życia duchowego. Pan Bóg dał mu niezwykły głos i wyjątkowy słuch>>”.
Nie bardzo zgadzam się z takim stwierdzeniem autora książki, a wręcz przeciwnie, taka konstatacja budzi we mnie zdziwienie, świadczy bowiem o braku znajomości jego biografii i dorobku artystycznego.
Co z samego założenia budzi dualizm oceny wiarygodności i podważa dogłębność zastanowienia się nad szczerością pojmowania istoty dorobku i oceny artysty, o którym pisze. Autor monografii, a ma tak podstawowe dylematy, aby określić najistotniejszą sferę życia wewnętrznego człowieka, o którym pisze? Ignorancja i wstyd, albo niechlujstwo i bylejakość. Tylko w imię czego?
Wróćmy do meritum - po rozmowach z bliskimi i znajomymi Czesława, mogę stwierdzić, że Niemen jednoznacznie określił się jako wyznawca religii chrześcijańskiej – wyznania Rzymsko-Katolickiego, co więcej, całe jego życie i, co istotne, dokonania artystyczne wskazują, że tak w istocie było.
Co pozwala mi tak twierdzić?
To nie tylko rozmowa z siostrą Czesława - Jadwigą i jego bratem stryjecznym Romualdem Juliuszem Wydrzyckim oraz człowiekiem, który Niemena znał jak mało kto – Tadeuszem Sklińskim. To przede wszystkim obserwacja drogi życiowej Niemena – począwszy od wychowania w rodzinie o głębokich tradycjach religijnych – jeszcze na Kresach w Wasiliszkach Starych, o czym już wyżej było nieco napomknięte.
Wszyscy w rodzinie czynnie uczestniczyli w życiu liturgicznym i w poszanowaniu wiary ojców i współbraci narodowości polskiej. Brali czynny udział w życiu kościoła parafialnego – ojciec grał na organach, matka i rodzeństwo: Jadwiga i Czesław Juliusz – śpiewali w kościelnym chórze.
Przesiąknięty taką tradycją, takim wychowaniem, pozostał do końca jednoznacznie określony jeśli chodzi o sferę światopoglądową. Bywały okresy fascynacji kulturą hinduska, a wraz z tym i religia buddyjską (bo tego nie można przecież rozdzielić), bywały zauroczenia ornamentycznymi melizmatami arabskimi, śpiewem muezinów (islam), przyznawał się i mocno to podkreślał, że specjalnie – jeszcze w okresie młodzieńczym, jeździł do Grodna posłuchać obrządku Kościoła Prawosławnego (stąd późniejsze echa chórów gregoriańskich w jego utworach ), to także głęboko przeżywany śpiew kantorów w synagogach. Niemen nie zasklepiał się jak w kokonie jednej kultury i jednej religii. W czasach, gdy o ekumenii*) jeszcze nieśmiało się wspominało (termin stał się powszechny zwłaszcza za pontyfikatu i za sprawą J.P.II), on te wartości starał się poszukiwać, łączyć w jeden świat filozoficzny, światopoglądowy i artystyczny.
Przejdźmy do kilku przykładów biograficznych, potwierdzających tezę o kierowaniu się przez Niemena, w głównej mierze w oparciu o światopogląd bazujący na myśli, wartościach moralnych i filozofii Rzymsko-Katolickiego Kościoła.

Nie będzie to może zbyt chronologiczne posługiwanie się przykładami, ale nie w tym rzecz, aby kolejno – rok, po roku – badać i uzasadniać, co akurat w interesującej nas kwestii, w danym momencie intrygowało Niemena w stopniu najwyższym.
Raz, że jesteśmy jednak zbyt odlegli od wiedzy kompletnej, dwa – nie o systematykę tym razem chodzi i po trzecie, poruszamy się po gruncie natury bardzo delikatnej, albowiem nasza Wiara i stosunek do Niej należy do najbardziej osobistych atrybutów naszego życia wewnętrznego.
Stąd w dyskusji prosiłbym o wyjątkową kulturę i poszanowanie tej sfery życia Niemena.
Powie ktoś, to po co zaczynać taki wątek? Pytanie może i nie pozbawione sensu, ale odpowiem pytaniem – dlaczego nie? To ważna inspiracja w jego życiu artystycznym, ważny aspekt biografii, nad którym niezbyt głęboko zastanowili się inni. Nie ma w tym nic zdrożnego, jeśli tylko zachowamy umiar i zdrowy rozsądek, o który już wcześniej apelowałem i mocno wierzę w to, że tak właśnie potrafimy ze sobą o tym rozmawiać.





*************************************************************

I.
17.10.1999 roku
- Zacznę od udziału Niemena w koncercie artystycznym „Z nich zaś największa jest miłość”, jaki miał miejsce w 15-tą rocznicę śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzy (parafialnym kościele Niemena).
Niemen był jednym z artystów i wykonał a cappella cztery teksty biblijne:



1) „HYMN O MIŁOŚCI” wg św. Pawła1)

13
1 Chodźbym mówił językami ludzi i aniołów1,
a miłości bym nie miał,
byłbym jedynie jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
2 Chociażbym miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i umiejętność wszelką,
i choćbym miał wszystką wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
niczym jestem.

3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie2,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
4 Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5 nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8 Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
9 Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
11 Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany3.
13 Tak4 więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.




2) PSALM 22(21) 2)

Męka Mesjasza i jej owoce. Psalm Dawidowy.
22
1 [Uwaga] Kierownikowi chóru. Na modłę pieśni: «Łania o świcie». Psalm. Dawidowy.
2 Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?2)
Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku.
3 Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz,
[wołam] i nocą, a nie zaznaję pokoju.

4 A przecież Ty mieszkasz w świątyni,
Chwało Izraela!2
5 Tobie zaufali nasi przodkowie,
zaufali, a Tyś ich uwolnił3;
6 do Ciebie wołali i zostali zbawieni,
Tobie ufali i nie doznali wstydu.
7 Ja zaś jestem robak4, a nie człowiek,
pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu.
8 Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą,
rozwierają wargi, potrząsają głową:
9 «Zaufał Panu, niechże go wyzwoli,
niechże go wyrwie, jeśli go miłuje»5.
10 Ty mnie zaiste wydobyłeś z matczynego łona;
Ty mnie czyniłeś bezpiecznym u piersi mej matki.
11 Tobie mnie poruczono przed urodzeniem6,
Ty jesteś moim Bogiem od łona mojej matki,
12 Nie stój z dala ode mnie, bo klęska jest blisko,
a nie ma wspomożyciela.
13 Otacza mnie mnóstwo cielców,
osaczają mnie byki Baszanu.
14 Rozwierają przeciwko mnie swoje paszcze,
jak lew drapieżny i ryczący7.
15 Rozlany jestem jak woda
i rozłączają się wszystkie moje kości;
jak wosk się staje moje serce,
we wnętrzu moim topnieje8.
16 Moje gardło suche jak skorupa,
język mój przywiera do podniebienia,
kładziesz mnie w prochu śmierci.
17 Bo [sfora]9 psów mnie opada,
osacza mnie zgraja złoczyńców.
Przebodli ręce i nogi moje10,
18 policzyć mogę wszystkie moje kości.
A oni się wpatrują, sycą mym widokiem;
19 moje szaty dzielą między siebie
i los rzucają o moją suknię.
20 Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka;
Pomocy moja, spiesz mi na ratunek!
21 Ocal od miecza moje życie,
z psich pazurów wyrwij moje jedyne dobro,
22 wybaw mnie od lwiej paszczęki
i od rogów bawolich - wysłuchaj mnie!11
23 Będę głosił imię Twoje swym braciom
i chwalić Cię będę pośród zgromadzenia:
24 «Chwalcie Pana wy, co się Go boicie,
sławcie Go, całe potomstwo Jakuba;
bójcie się Go, całe potomstwo Izraela!
25 Bo On nie wzgardził ani się nie brzydził nędzą biedaka,
ani nie ukrył przed nim swojego oblicza
i wysłuchał go, kiedy ten zawołał do Niego».
26 Dzięki Tobie moja pieśń pochwalna płynie w wielkim zgromadzeniu.
Śluby me wypełnię wobec bojących się Jego12.
27 Ubodzy13 będą jedli i nasycą się,
chwalić będą Pana ci, którzy Go szukają.
«Niech serca ich żyją na wieki»13.
28 14 Przypomną sobie i wrócą
do Pana wszystkie krańce ziemi;
i oddadzą Mu pokłon
wszystkie szczepy pogańskie,
29 bo władza królewska należy do Pana
i On panuje nad narodami.
30 15 Tylko Jemu oddadzą pokłon wszyscy, co śpią w ziemi,
przed Nim zegną się wszyscy, którzy w proch zstępują.
A moja dusza będzie żyła dla Niego,
31 potomstwo moje Jemu będzie służyć,
opowie o Panu pokoleniu przyszłemu,
32 a sprawiedliwość Jego ogłoszą ludowi, który się narodzi:
«Pan to uczynił».


3) PSALM 42 3)
1 [Uwaga] Kierownikowi chóru. Pieśń pouczająca. Synów Koracha.

2 Jak łania pragnie
wody ze strumieni,
tak dusza moja pragnie
Ciebie, Boże!
3 Dusza moja pragnie Boga,
Boga żywego:
kiedyż więc przyjdę i ujrzę
oblicze Boże?
4 Łzy stały się dla mnie chlebem
we dnie i w nocy,
gdy mówią mi co dzień:
«Gdzie jest twój Bóg?»2
5 Gdy wspominam o tym, rozrzewnia się dusza moja we mnie,
ponieważ wstępowałem do przedziwnego namiotu3,
do domu Bożego,
wśród głosów radości i dziękczynienia
w świątecznym orszaku.
6 Czemu jesteś zgnębiona, moja duszo,
i czemu jęczysz we mnie?
Ufaj Bogu, bo jeszcze Go będę wysławiać:
Zbawienie mego oblicza 7 i mojego Boga.

A we mnie samym dusza jest zgnębiona,
przeto wspominam Cię z ziemi Jordanu
i z ziemi Hormonu, i z góry Misar4.
8 Głębia przyzywa głębię
hukiem Twych potoków.
Wszystkie twe nurty i fale
nade mną się przewalają5.
9 Za dnia udziela mi
Pan swojej łaski,
a w nocy Mu śpiewam,
sławię Boga mego życia.
10 Mówię do Boga: Moja Skało6,
czemu zapominasz o mnie?
Czemu chodzę smutny,
gnębiony przez wroga?
11 Kości we mnie się kruszą,
gdy lżą mnie przeciwnicy,
gdy cały dzień mówią do mnie:
«Gdzie jest twój Bóg?»7
12 Czemu jesteś zgnębiona, moja duszo,
i czemu jęczysz we mnie?
Ufaj Bogu, bo jeszcze Go będę wysławiać:
Zbawienie mego oblicza i mojego Boga.



4) Modlitwę Pańska – „Ojcze nasz”4):

Ojcze nasz, któryś jest w niebie,
święć się imię Twoje;
przyjdź Królestwo Twoje;
bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;
i odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom;
i nie wódź nas na pokuszenie,
ale nas zbaw ode Złego.



1) NOWY TESTAMENT - 1 List do Koryntian
2) Psalm 22 – Psalm Dawidowy.
3) Psalm 42 – Pieśń pouczająca. Synów Koracha
4) Tradycja liturgiczna Kościoła przyjęła tekst św. Mateusza (Mt 6, 9-13):
*)„Ewangelii o Królestwie po całym świecie (ekumenii) na świadectwo wszystkim narodom” (Mt 24,14)
**) Tekst wytłuszczony – wykonał a cappella Czesław Niemen



II
20.10.1985 rok
– Udział w koncercie (rejestracja i nagłośnienie) Chóru Filharmonii Narodowej San Anthony Quinten p/d Jozeffa hoffera wykonującego kompozycję „Pije Jesu Domine” – Krzesimira Dębskiego w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu z okazji 1-wszej rocznicy śmierci ks. Jerzego Popiełuszki.


*************************************************************

III
22.05.1983 rok
– Udział w III Festiwalu Muzycznym w Łańcucie
Niemen wykonał: „Moja Ojczyzna”, „Psalm 15”, „Hymn o Miłości” wg św. Pawła,„Pieśń milenijną”


1) PSALM 15*)
Pieśń Dawidowa.

1 Panie! któż będzie przebywał w przybytku twoim? Któż będzie mieszkał na świętej górze twojej?
2 Ten, który chodzi w niewinności, i czyni sprawiedliwość, a mówi prawdę w sercu swojem;
3 Który nie obmawia językiem swoim, nic złego nie czyni bliźniemu swemu, ani zelżywości kładzie na bliźniego swego.
4 Przed którego oczyma wzgardzony jest niezbożnik, ale tych, którzy się boją Pana, ma w uczciwości; który, choć przysięże z szkodą swoją, nie odmienia;
5 Który pieniędzy swych nie daje na lichwę, i darów przeciwko niewinnym nie przyjmuje. Kto to czyni, nie zachwieje się na wieki.


{{DG}}
{{nawigacja|bieżący=Ps 15|wstecz=[[Biblia Gdańska/Księga Psalmów 14|Ps 14]]|dalej=[[Biblia Gdańska/Księga Psalmów 16|Ps 16]]}}
[[Kategoria:Biblia Gdańska: Księga Psalmów|Ps 015]]


*) Brak znajomości tego koncertu uniemożliwia mi zaznaczenie tekstu, który zaśpiewał Niemen

2) „Hymn o Miłości” wg św. Pawła

3) „ PIEŚŃ MILENIJNA”


Naszym przodkom wystarczały ryby słone i cuchnące,
My po świeże przychodzimy, w oceanie pluskające!
Ojcom naszym wystarczało - jeśli grodów dobywali,
A nas burza nie odstrasza, ni szum groźny morskiej fali.
Nasi ojce na jelenie urządzali polowanie,
A my skarby i potwory łowim skryte w oceanie"




Inna nazwa utworu:
1."Pieśń o zdobyciu Kołobrzegu"
2."Pieśń wojów"
3."Pieśń o zdobyciu morskiego brzegu"
4."Pieśń 1000-lecia Państwa Polskiego"
Tekst - Gall Anonim.
Muzyka i wykonanie: Czesław Niemen (1977)
Użyto w spektaklu "Kronika polska Galla Anonima"(1977)
oraz wykonał w Hawanie na XI ŚFMiS w 1978 roku




4) „MOJA OJCZYZNA”

Kto mi powiada, że moja ojczyzna:
Pola, zieloność, okopy,
Chaty i kwiaty, i sioła - niech wyzna,
Że - to jej stopy.


Dziecka - nikt z ramion matki nie odbiera;
Pacholę - do kolan jej sięga;
Syn - piersi dorósł i ramię podpiera:
To - praw mych księga.


Ojczyzna moja nie stąd stawa czołem;
Ja ciałem zza Eufratu,
A duchem sponad Chaosu się wziąłem:
Czynsz płacę światu.


Naród mię żaden nie zbawił ni stworzył;
Wieczność pamiętam przed wiekiem;
Kluch Dawidowy usta mi otworzył,
Rzym nazwał człekiem.


Ojczyzny mojej stopy okrwawione
Włosami otrzeć na piasku
Padam: lecz znam jej i twarz, i koronę
Słońca słońc blasku.


Dziadowie moi nie znali też innéj;
Ja nóg jej ręką tykałem;
Sandału rzemień nieraz na nich gminny
Ucałowałem.


Niechże nie uczą mię, gdzie ma ojczyzna,
Bo pola, sioła, okopy
I krew, i ciało, i ta jego blizna
To ślad - lub - stopy.



Paryż, styczeń 1861


*************************************************************

IV
26-27.05.1999 rok
. Z okazji pielgrzymki Jana Pawła do Polski – Niemen wraz z Anną Marią Jopek, Natalią Kukulską, Kasią Stankiewicz, Robertem Amirianem, Joszko Brodą, Grzegorzem Markowskim, Ryszardem rynkowskim i Mietkiem Szczesniakiem – zarejestrowali w dla Radia PLUS utwór „Osiem błogosławieństw” wg św. Mateusza do muzyki Jana Pospieszalskiego.


"OSIEM BŁOGOSŁAWIEŃSTW"/*/


Błogosławieni ubodzy w duchu
Albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie
Błogosławieni którzy się smucą
Albowiem oni będą pocieszeni
Błogosławieni cisi
Albowiem oni na własność posiądą Ziemię
Błogosławieni którzy łakną i pragną sprawiedliwości
Albowiem oni będą nasyceni
Błogosławieni miłosierni
Albowiem oni miłosierdzia dostąpią
Błogosławieni czystego serca
Albowiem oni Boga oglądać będą
1)
Błogosławieni czystego serca
Albowiem Boga oglądać będą
Błogosławieni którzy wprowadzają pokój
Albowiem oni będą nazwani Synami Bożymi
Błogosławieni którzy cierpią, cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości
Albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie
Błogosławieni jesteście
Gdy ludzie wam urągają i prześladują was
I gdy z mego powodu mówią kłamliwie na was źle
Cieszcie się i radujcie
Bo wasza nagroda wielka jest w niebie
Tak bowiem prześladowali proroków
Którzy byli przed wami

/*/ muzyka: Jan Pospieszalski
tekst: Mt 5,, 3-12, Kazanie na Górze
1) Tekst wykonywany przez Niemena



*************************************************************


V
23.11.1984 rok
. Szczecin – kino „Promień” jedno z pierwszych wykonań kompozycji Czesława Niemena do jego własnych słów pieśni, którą z czasem dedykował śp. ks. Jerzemu Popiełuszce –
„Amen” [„Nie obawiajcie się prawdy”; lub „Nie obawiajcie się Prawdy”] – z licznymi odniesieniami do symboliki chrześcijańskiej i głęboko rozumianym wyznaniem wiary.


„AMEN”
[”W imieniu Niepodległej”]


Nie obawiajcie się Prawdy
Białej Gołębicy
chociaż orle mam skrzydła
nikogo nie napadnę
pieśni nie skończonej
bronić aż do końca będę
bronić będę różańca
pereł Dobrej Nadziei
płonącego kagańca

Gdy na ogłuchłe uszy
runą monumenty
dźwięki diamentowe
nie obawiajcie się
zajrzeć mej pamięci w oczy
zasypane piaskiem żalu
nad błękitem źrenic
dłonie swe unieście
posłuchajcie w milczeniu
pieśni

Aż się rozdźwięczy dzwonem
ze wszystkich stron Kosmosu
ludziom sprawiedliwym
niosąc Zwiastowanie
Miłość zstąpi z Nieba
żywa postać Absolutu
Biel Niepokalana
Dobrem się objawi
w Arcydziełach Pana
Amen

Słowa i muzyka: Czesław Niemen
Wykonanie: Czesław Niemen


*************************************************************

VI
1980 rok
. Niemen sięgał również po poezje mistyczną naszych wieszczów, głównie Adama Mickiewicza i Cypriana Kamila Norwida.
Jednym z takich tekstów wielkiej Poezji była „Modlitwa o niepodległość” do słów A.Mickiewicza.
Niemen skomponował muzyke i przejmująca pieśń została wykorzystana w filmie
„Polonia Restituta” w reżyserii Bohdana Poręby.


„MODLITWA O NIEPODLEGŁOŚĆ”*
[ „Modlitwa pielgrzyma”]*



Przez rany, łzy i cierpienia
Wszystkich niewolników
Wygnańców i pielgrzymów polskich
Wybaw nas Panie
Wybaw nas Panie

O wojnę powszechną
O wolność ludów
Prosimy cię Panie

O broń i ordy narodowe
Prosimy cię Panie

O śmierć szczęśliwą na polu bitwy
Prosimy cię Panie

O grób dla kości naszych
W ziemi naszej
Prosimy cię Panie

O niepodległość, zadość
I wolność ojczyzny naszej
Prosimy cię Panie



*) fragment „Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego” (cz.4 „Litania pielgrzymska”)
Adam Mickiewicz – Paryż (1832 rok)
Tekst: Adam Mickiewicz
Muzyka: Czesław Niemen

Premiera filmu: 18.05.1981


************************************************************


VII
1978rok
. Niemen wykonał na zamówienie reżysera Grzegorza Królikiewicza nowa wersję kompozycji A. Zaryckiego do słów Galla Anonima, którą rozsławiła Ewa Demarczyk.
„Ballada o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego” została wykorzystana w spektaklu TV „Kronika polska Galla Anonima” obok drugiej pieśni do słów Galla Anonima „Pieśni milenijnej”.



„BALLADA O CUDOWNYCH NARODZINACH BOLESŁAWA KRZYWOUSTEGO”*)



Bolesław, książę wsławiony,
Z daru Boga narodzony,
Modły świętego Idziego
Przyczyną narodzin jego.

W jaki sposób się to stało,
Jak się Bogu spodobało,
Możemy wam opowiedzieć,
Jeśli chcecie o tym wiedzieć.

Doniesiono do rodzica,
Któremu wciąż brak dziedzica,
By ze złota kazał odlać,
Jak najszybciej dziecka postać.

Niech ją szybko śle świętemu,
By pomyślność zesłał jemu,
Bogu śluby niech składają
I nadzieję silną mają.

Szybko złoto roztopiono
I posążek sporządzono,
Który za syna przyszłego
Do świętego ślą Idziego.

Złoto, srebro, płaszcze cenne
Oraz różne dary inne
Posyłają, święte szaty
I złoty kielich bogaty.

Wnet posłowie się wybrali
Do krajów, których nie znali;
Gdy już Galię przekroczyli,
Do Prowansji wnet przybyli.

Dary posłowie oddają,
Mnisi dzięki im składają:
Cel podróży swej podają,
Jakość sprawy przedstawiają.

Wtedy mnisi trzy dni całe
Pościli na Bożą chwałę;
Ledwie się ich post zaczyna,
Matka już poczęła syna!

Więc posłom zapowiedzieli,
Co w swym kraju zastać mieli,
Załatwiwszy rzecz z mnichami
Posłańcy wracają sami.

Minąwszy burgundzką ziemię,
Wrócili, gdzie polskie plemię;
Przybyli z twarzą promienną,
Księżnę zastając brzemienną!

Takie były narodziny
Owego właśnie chłopczyny,
Nazwanego Bolesławem.
Ojciec zwał się Władysławem.

Matka zaś Judyt imieniem
Za dziwnym losu zrządzeniem.
Owa Judyt kraj zbawiła,
Gdy Holoferna zabiła -

Ta zaś porodziła syna,
Co rozgromi poganina.
Spisać dzieje tego księcia
To cel mego przedsięwzięcia


*)Tekst: Gall Anonim
Przekład: Roman Grodecki
Muzyka: Andrzej Zarycki
Śpiew: oryginalnie - Ewa Demarczyk
Śpiew: Czesław Niemen (1978)



***********************************************************


VIII
.
Markovitz
2007-10-21 07:33:56
Ciekawy, choć delikatny temat.

Ratajczak Bogdan

III 1) PSALM 15 *)
Pieśń Dawidowa.

*) Brak znajomości tego koncertu uniemożliwia mi zaznaczenie tekstu, który zaśpiewał Niemen


Oglądałem ten koncert w tv i pamiętam wykonanie psalmu autorstwa Jerzego Andrzejewskiego, wykorzystanego wcześniej w filmie "Teraz na Ciebie zagłada" (DYSKOGRAFIA T.Sklińskiego str.344-345).

Ratajczak Bogdan

VII. 1978rok. Niemen wykonał na zamówienie reżysera Grzegorza Królikiewicza nowa wersję kompozycji A. Zaryckiego do słów Galla Anonima, którą rozsławiła Ewa Demarczyk.

„BALLADA O CUDOWNYCH NARODZINACH BOLESŁAWA KRZYWOUSTEGO”

Tekst: Gall Anonim
Przekład: Roman Grodecki
Muzyka: Andrzej Zarycki
Śpiew: oryginalnie - Ewa Demarczyk
Śpiew: Czesław Niemen (1978)


Niemen do tekstu tej BALLADY.. napisał własną muzykę.
ratajczak bogdan
2007-10-21 09:01:27
Dziękuję Marku za zainteresowanie i wniesione uwagi.
Liczę, że jeszcze nie raz potrafisz skorygować zauważone błędy merytoryczne i włączysz się do dyskusji, która oczywiście jest - jak słusznie zauważyłeś - delikatnej natury.
Odnośnie "Ballady o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego" - w wykonaniu Niemena w 1978 roku - chodziło mi bardziej na zwrócenie naszej uwagi na tekst Galla Anonima i zawarte w nim pierwiastki religijne.
Natomiast muzykę, faktycznie skomponował Niemen diametralnie różną w nastroju, w stosunku do pierwowzoru Andrzeja Zaryckiego.
Dzięki temu mamy dwie różne wersje i materiał do analiz i porównań, ale to może w innym temacie.
Zarycki po rozpoczęciu współpracy z "Piwnicą Pod Baranami" w 1966 roku został drugim, obok Zygmunta Koniecznego, dostarczycielem wspaniałej muzyki do wierszy, z których Ewa Demarczyk wyczarowywała swą interpretacją utwory "nieziemskiej" urody. Ten pierwowzór należy datować na rok 1966/1967.
Ciekawe co sam Niemen mówił o genezie powstania jego muzyki do tekstu Galla Anonima. Pomocną okaże się książka D. Michalskiego - "Niemen o sobie" - na sronie 147 Czesław wspomina:
"No i mialem wielki problem, bo znam kompozycje [Andrzeja] Zaryckiego w wykonaniu Ewy Demarczyk i bardzo mi się ona podoba, bo uważam, że kompozytor bardzo trafnie oddał klimat tego wiersza Galla Anonima. Ale Królikiewicz na to, że on to słyszy inaczej. No, przyznam, bardzo długo się z tym męczyłem, żeby moja pieśń była mniej triumfalna, a raczej liryczna, może nawet nieco łzawa. I kiedy potem oglądałem scenę z tego filmu, to ona rzeczywiście do niego pasuje. Bo to moment, kiedy Gall tuli młodego króla, przytula go do siebie i mówi, że <<oto powzięliśmy zamiar: czcić wielkość tego władcy>>. No i rzeczywiście: moja muzyka ten nastrój, to uczucie podkreśla."

Drugi problem, do którego odniósł sie Marek, to "Psalm XV" z koncertu w Łańcucie w 1983 roku.
Ja nie znając ani spektaklu TV "Teraz na ciebie zagłada" w reż. Tadeusza Kijańskiego (wersja z 1978 i 1982), ani koncertu w Łańcucie, sądziłem , że jest to kolejny, a właściwie pierwszy wykonany przez Niemena, Psalm Dawida - "XV Psalm". Okazuje się jednak, że jego autorem jest Jerzy Andrzejewski. To wyjaśnia problem, choć na dziś i tak nie znam jego treści i trudno mi się odnieść do tego tekstu.
Proszę więc o pomoc posiadaczy nagrania "Psalmu XV" z III Festiwalu w Łańcucie w 1983 roku lub z TV przedstawień "Teraz na ciebie zagłada" o wsparcie.

Ciekawi mnie wasza opinia, czy tekst nie będący autorstwa Niemena, a jedynie przez niego użyty i wykonywany, jeśli zawiera pierwiastki religijne, świadczy o jego światopoglądzie?
Była ta często, jak w tym przypadku, praca zlecona, z przeznaczeniem do konkretnego celu, narzucona tematyka, a zatem nie świadomy wybór samego Niemena.
Jak to rozumiecie?
Mógł przecież odrzucić propozycję, gdyby nie utożsamiał się z wykonywanym tekstem. Nikt nikogo - mającego wolną wolę - nie zmusi do pisania na temat, z którym się nie zgadza, który jest wbrew głoszonym poglądom, w tym i religijnym!
A co z poezją Norwida (Mickiewicz - to drugi poeta z mistycznymi tekstami, do których Niemen nawiązał w "Zdaniach i uwagach" - G. Królikiewicza - ale to też praca na zlecenie), tą dotykającą kwestii religii - tu sprawa jest prosta - Niemen sam dokonał takiego wyboru - a zatem całkowicie się z nią utożsamiał i tym samym należy przyjąć, iż to był również jego, w pełni równoległy świat myślenia i filozofii - również religijnej.
Markovitz
2007-10-21 09:23:47
Bogdan Ratajczak\" cytując zdanie z książki \"Czas jak rzeka Marka Gaszyńskiego a przecież niewielu z nas wiedziało, jaki był stosunek Niemena do spraw religii


Myślę, że M.Gaszyński napisał to szczerze i chyba do dziś wielu miłośników muzyki NAE ma niewielką wiedzę na ten temat. Dlatego też ten topic uważam za interesujący.

Bogdan Ratajczak Dziękuję Marku za zainteresowanie i wniesione uwagi.


Nie ma sprawy :) , ale wolę kiedy używacie mojego nicka :)

Bogdan Ratajczak
sądziłem , że jest to kolejny, a właściwie pierwszy wykonany przez Niemena, Psalm Dawida - XV Psalm. Okazuje sie jednak, że jego autorem jest Jerzy Andrzejewski. To wyjaśnia problem, choć na dziś i tak nie znam jego treści i trudno mi sie odnieść do tego tekstu


Nie jest to jednak tekst dotyczący sfery religijnej, mimo iż nazywa się go psalmem.
Ewa
2007-10-21 09:56:36
Ratajczak Bogdan
...po rozmowach z bliskimi i znajomymi Czesława, mogę stwierdzić, że Niemen jednoznacznie określił się jako wyznawca religii chrześcijańskiej – wyznania Rzymsko-Katolickiego, co więcej, całe jego życie i, co istotne, dokonania artystyczne wskazują, że tak w istocie było.

A jak ma się do tego wywiad dla "Interradia" z 77r. na temat norwidowskich tekstów z płyty "Idee fixe", o którym również wspomina Roman Radoszewski na str. 183 swojej książki?
Mówiąc o "Mojej piosnce", a konkretnie o słowach "przez uszanowanie dla darów nieba", Niemen twierdzi, że rozumie to "oczywiście troszeczkę inaczej niż Norwid", że "dla darów przyrody trzeba szanować każdą kruszynę i trzeba wszystko szanować". Później, mówiąc o "Promethidionie", twierdzi, że dzięki pracy człowiek "właściwie tak jakby zmartchwywstał".
Tłumacząc tytuł płyty ("Zwątpienie i wiara") Niemen stwierdził : "Żeby pracować i tworzyć ( a właściwie każda praca jest tworzeniem) należy wątpić w jakość wykonywanej pracy. Innymi słowy po prostu daleko posunięta samokrytyka". Jest też mowa o zwątpieniu w dobra cywilizacji, w pogoń za pieniądzem. O wierze nie ma ani słowa...

Te wszystkie słowa świadczą raczej o ateizacji własnej twórczości i poglądów. Czy zostały wypowiedziane tylko dlatego, że wtedy mówienie o własnej wierze w mediach nie było czymś dobrze przyjętym, czy też Niemen jednak wątpił w prawdy wyznawanej przez siebie wiary? Chyba nikt z nas dziś tego nie potrafi jednoznacznie stwierdzić.
ratajczak bogdan
2007-10-21 10:03:45
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-10-21 10:03:45 przez ratajczak bogdan
Markovitz
Myślę, że M.Gaszyński napisał to szczerze i chyba do dziś wielu miłośników muzyki NAE ma niewielką wiedzę na ten temat. Dlatego też ten topic uważam za interesujący.


Ja też wierzę, żę to szczere wyznanie, ale w związku z określeniem siebie mianem przyjaciela (z czasem juz tylko, z "doskoku") - M. Gaszyński przeszedł nad tą kwestią bardzo pobieżnie, zajmując się szeregiem spraw mało istotnych dla percepcji twórczości Niemena, dla poznania Człowieka, ale za to atrakcyjnych w formie fabuły literatury popularnej. Na zasadzie współczesnych potrzeb marketingowych: trochę zajrzeć do domu, trochę, jakby od niechcenia, poplotkować, podrzucić miałkie i banalne treści dla "gawiedzi", upstrzyć to szeregiem kolorowych fotografii i... dobrze sprzedać.
O to mam żal do kogoś, kto uważa się za przyjaciela Niemena i na pewno, z racjii długoletniej znajomości, mógł zasadnicze kwestie, ważne dla każdego człowieka, a taką jest szeroko rozumiany światopogląd, potraktować z należytym szacunkiem i wnikliwością.
Tak pozostało wrażenie "zrobienia" książki-albumu, bardzo powierzchownego, zrobionego nie z potrzeby serca, potrzeby wnikliwego poznania Człowieka, a jedynie atrakcyjnej pozycji albumowo-tabloidalnej.


Bogdan Ratajczak
Sądziłem, że jest to kolejny, a właściwie pierwszy, wykonany przez Niemena, Psalm Dawida - XV Psalm. Okazuje się jednak, że jego autorem jest Jerzy Andrzejewski.


Markovitz
Nie jest to jednak tekst dotyczący sfery religijnej, mimo iż nazywa się go psalmem.


To nie powoduje żadnej różnicy w dążeniu do poznania i kontynuowania naszego rozważania. Nie burzy bowiem zasadniczych zrębów, na których chcielibyśmy oprzeć zrozumienie kwestii światopoglądowych Niemena.
ratajczak bogdan
2007-10-21 10:30:15
Ewa
Te wszystkie słowa świadczą raczej o ateizacji własnej twórczości i poglądów. Czy zostały wypowiedziane tylko dlatego, że wtedy mówienie o własnej wierze w mediach nie było czymś dobrze przyjętym, czy też Niemen jednak wątpił w prawdy wyznawanej przez siebie wiary? Chyba nikt z nas dziś tego nie potrafi jednoznacznie stwierdzić.


Ewo!
Należy wziąć pod uwagę, że Niemen, jak każdy z nas miał (musiał mieć!), różne okresy życia wewnętznego - w tym okresy zwątpienia, poszukiwania. Ja to tak odbieram.
Ponadto nie biorę tych wszystkich wypowiedzi dosłownie. One padały w konkretnej sytuacji społeczni-politycznj i osobistej Niemena.
Nie był w tym czasie głosicielem PRAWDY w rozumieni kościoła misyjnego.
Nie czuł jeszcze takiej potrzeby. Doroślał i utwierdzał się dopiero we wierze, którą być może, w trakcie gonitwy za karierą, gdzieś zaniedbał, coś może w tym okresie wydawało mu się istotniejsze.
Ale tak jak w odniesieniu do sztuki, którą tworzył - zauważamy ciągłe poszukiwania, ciągły ferment, zmiany koncepcji i wizji artystcznych, tak i w sprawach światopoglądowych musisz zauważyć to jego, zmieniające się z czasem i wiekiem, podejście do kwestii religijnych.
Niemen w 1977 roku (z okresu wywiadów, o których mówisz), a Niemen po roku 1981 - to dwa różne światy w spojrzeniu na religię, na wiarę.
A po drodze było też szereg niedopowiedzeń i niejasności.
I o tym chciałbym rozmawiać.
I o postawie życiowej - czy kłóciła się z zasadami Kościoła?
A jeżeli tak - to kiedy?
I przykłady - za i przeciw. To podstawa i baza dyskusji.
Kwestia rozumienia sensu Pracy, Miłości, Przebaczenia, Zbawienia.
A Wiara, Nadzieja i Miłoć - czy nie tak miał nazywać się LP?
Skąd wziął się pomysł na ten tytuł? Czy nie z Biblii?
A zatem jednak nie wzystko, co wyartykułowane, co zwerbalizowane - to jednobrzmiące, w sensie łatwej do zinterpretowania, prawdy.
Tadeusz
2007-10-21 10:41:06
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-10-21 10:41:06 przez Tadeusz
Szeroko pojęta kultura europejska opiera się na podstawowych kanonach wiary chrześcijańskiej. Każdy z nas , wierzący i niewierzący, praktykujący i niepraktykujący, swoim życiem pokazuje, że tak jest. Światopogląd myślącego człowieka sprowadza się do rozważań na temat relacji międzyludzkich, na temat stosunku do innych kultur, na temat sensu istnienia, choć ten ostatni aspekt jest już domeną ludzi o zacięciu filozoficznym. Współczesne codzienne życie, podobnie jak życie naszych przodków, pędzone w puszczach, jest walką o przetrwanie i wobec najprzeróżniejszych trudności jakie nas spotykają , nie zawsze udaje się nam zachowywać zgodnie z kanonami wiary chrześcijańskiej. Czasami zależy to od nas, a czasami-nie. Jedni się potem z tego spowiadają, inni – nie. Jeszcze inni poddają czasami analizie swoje postępowanie. Jednym słowem mamy do czynienia ze zbiorem zachowań ludzkich , dyktowanych kanonami wiary. Nikt z nas nie zastanawia się nad światopoglądem naszych sąsiadów jeżeli ten nie wyróżnia się w jakiś szczególny sposób, jednym słowem: jeżeli mieści się w kanonach naszej kultury.
Jeżeli mówimy o osobie publicznej , sprawa ma się zupełniej inaczej, a jeżeli już dotyczy uznanego artysty to zaczynamy dokładnie przyglądać się jego poczynaniom w życiu codziennym i konfrontujemy je z tym, co przekazuje nam w swoich dziełach.
W przypadku Niemena, nie zauważyłem Jego szczególnej religijności mimo tworzenia dzieł, najogólniej rzecz ujmując, nawiązujących do religii. To raczej filozoficzne zacięcie Niemena wiodło Go w te obszary twórczości. Jego życie - twierdzę tak, choć słabo je znam- zaświadczało raczej o uczciwości wobec siebie i wobec innych niż o religijności. Fakt, że unikał konfliktów i intryg przemawia bardziej za Jego pokojową naturą niż mocnej wierze w Stwórcę. Jeżeli nawet popełnił w swoim życiu jakieś niegodziwości, to z pewnością nie zrobił tego z premedytacją i z pewnością żałował tego potem-jak każdy człowiek. Żal ten z pewnością nie był wywołany potrzebami wiary lecz zwykłym ludzkim sumieniem.
Religijność Niemena i jego światopogląd z pewnością nie odbiegały od tzw. oczekiwanej, właściwej dla naszego społeczeństwa.
Markovitz
2007-10-21 11:02:53
Rzeczywiście - stosunek do religii był u Niemena pochodną rozważań natury filozoficznej, ale też na pewno wynikał z konkretnych doświadczeń życiowych.

Bogdan Ratajczak o tym chciałbym rozmawiać.

I o postawie życiowej - czy kłóciła się z zasadami Kościoła?


Myślę, że nasza domena to jednak nie Sąd Ostateczny. Dyskutujmy raczej o wpływie religii na twórczość i o naszym odbiorze tej twórczości :idea:

Przesłanie Psalmu XV J.Andrzejewskiego jest moim zdaniem dość odległe od chrześcijańskiego miłosierdzia. No ale cóż - możemy się przecież różnić w naszych odczuciach, prawda ?

Różnić się możemy zabierając głos i tworząc topiki w interesujących nas tematach. To jest właśnie wolność dyskusji.
dzek
2007-10-21 13:22:39
Zawsze uważałem,że wkraczanie przez przedstawicieli "lekkiej muzy "na tereny bardzo poważne jest dośc ryzykowne.Poruszanie tematów religijnych czy też im pochodnych obliguje do stosowania adekwatnych środków muzycznych.A to jest zadanie dość karkolomne.Sprawia też ,że nieuchronnie wpada się w ton poważny,a moze nawet i czasem w przesadny patos.Irytuje mnie płyta Marka Grechuty "Dziesięć ważnych słów",bo Marek wpada tam w ton ,mówiąc delikatnie,mentorski.Stracił on przy okazji na tej plycie tę bezpretensjonalnośc i lekkość ,jaka cechowała jego wczesną twórczość.To samo można chyba odnieść do Niemena.Wiem,że to co teraz napiszę może zabrzmieć kontrowersyjnie,ale wcale nie uważam,że np takie piosenki jak "Pod Papugami"czy "Wspomnienie są gorsze od utworów z drugiej polowy lat 70-tych.Mam kolegę,ktory jest wielkim fanem jazzu.Ma kilkaset płyt z tego gatunku i słucha tej muzyki od prawie 40-tu lat.Uwielbia Davisa,Stańkę,Colemana i wielu innych jazzmanów.Z piosenek Niemena najbardziej ceni właśnie nagrania wczesne.Uwielbia również piosenki z Kabaretu Starszych Panów,piosenki Ewy Demarczyk.Ma też kilka płyt Marka Grechuty,z których najbardziej ceni "Korowód","Szaloną Lokomotywę","Marek Grecguta i Anawa"oraz "Pieśni".Ostatnio na śliskie tereny okołoreligijne czy też wręcz religijne wkroczył P.Rubik,co wielu mu czyni,byc może dość uzasadniony , zarzut.Niemniej każdy ma oczywiście prawo pisać i śpiewać o czym chce,a te moje refleksje są tylko moimi i tylko moimi skromnymi przemyśleniami.
Andrzej Mróz
2007-10-21 13:54:02
EwaTe wszystkie słowa świadczą raczej o ateizacji własnej twórczości i poglądów. Czy zostały wypowiedziane tylko dlatego, że wtedy mówienie o własnej wierze w mediach nie było czymś dobrze przyjętym, czy też Niemen jednak wątpił w prawdy wyznawanej przez siebie wiary? Chyba nikt z nas dziś tego nie potrafi jednoznacznie stwierdzić.


TadeuszW przypadku Niemena, nie zauważyłem Jego szczególnej religijności mimo tworzenia dzieł, najogólniej rzecz ujmując, nawiązujących do religii. To raczej filozoficzne zacięcie Niemena wiodło Go w te obszary twórczości. Jego życie - twierdzę tak, choć słabo je znam- zaświadczało raczej o uczciwości wobec siebie i wobec innych niż o religijności. Fakt, że unikał konfliktów i intryg przemawia bardziej za Jego pokojową naturą niż mocnej wierze w Stwórcę. Jeżeli nawet popełnił w swoim życiu jakieś niegodziwości, to z pewnością nie zrobił tego z premedytacją i z pewnością żałował tego potem-jak każdy człowiek. Żal ten z pewnością nie był wywołany potrzebami wiary lecz zwykłym ludzkim sumieniem.
Religijność Niemena i jego światopogląd z pewnością nie odbiegały od tzw. oczekiwanej, właściwej dla naszego społeczeństwa.



Wiara jest wewnętrzną potrzebą każdego człowieka. Jedni wierzą w Boga inni w Jego nieobecność i nazywają siebie ateistami. Dla mnie każdy ateista jest również człowiekiem wierzącym tylko że wierzy w nieobecność Boga.
Wiara jest stanem własnej duchowości, dojrzałości duchowej, nie dojrzałości intelektualnej, bo intelekt może jedynie rozważać, ale nie potrafi się jednak przybliżyć do tej duchowej granicy, poza którą wszystko nabiera właściwych wartości i właściwych treści.

Treści literackie które były wykonywane przez Niemena jednoznacznie świadczą o tym, że Niemen dobrze się wśród nich czuł, że otaczał się tymi wartościami, którymi może otoczyć się jedynie człowiek, który potrafi się do tej duchowej „granicy” przybliżyć, a nawet ją przekroczyć. Wiara, religijność (nie użyję tu głupawego kolokwializmu, że jest to sprawa osobista), są to te duchowe atrybuty, cechy, które raczej kształtują wnętrze, dają też podmiotowi ludzkiemu tę wspaniałą możliwość uczestnictwa w wielkiej i nie do końca rozumianej przez niego przygodzie życia.
Pozwalają też na formowanie świadomego, własnego (a nie zapożyczonego) światopoglądu, formułowanie filozoficznego spojrzenia na życiowe treści i doznania, na świat, na ludzkie problemy.
Mówienie o sobie, że jest się człowiekiem wierzącym, religijnym itp. byłoby komiczne, niedojrzałe. To raczej my możemy to stwierdzić na podstawie tego jak ktoś (w tym wypadku Niemen) żył, co robił w życiu i czy nie było sprzeczności między tym co przekazywał, a tym jak postępował.
ratajczak bogdan
2007-10-21 14:24:30
Rozmowa robi się interesująca, ale ...
Muszę najpierw odnieść sie do tego, co napisał Tadeusz.

Tadeuszu nie można twierdzić z całym przekonaniem czegoś, o czym nie mamy pełnej wiedzy, a jedynie swoje domniemania. Niemen wiódł życie artystyczne na przestrzeni ponad czterdziestu lat. Przedtem żył na kresowej prowincji i tam życie toczyło się zupełnie innym rytmem niż od czasu, gdy w 1958 przybył do Polski i włączył się w rytm intensywnego życia kulturalnych środowisk Trójmiasta. Na przestrzeni całego, 64-letniego życia (nawet jeżeli wyłączymy kilkuletni okres dzieciństwa), to przedział czasu tak duży, w którym tyle się wydarzyło, że jego światopogląd musiał w naturalny sposób ewoluować, podlegać wielu zmianom, związanym z nabywaniem wiedzy i doświadczenia życiowego. Zatem trudno stawiać stanowczą tezę, że:

Tadeusz
„Jego życie - twierdzę tak, choć słabo je znam- zaświadczało raczej o uczciwości wobec siebie i wobec innych niż o religijności. Fakt, że unikał konfliktów i intryg przemawia bardziej za Jego pokojową naturą niż mocnej wierze w Stwórcę. Jeżeli nawet popełnił w swoim życiu jakieś niegodziwości, to z pewnością nie zrobił tego z premedytacją i z pewnością żałował tego potem-jak każdy człowiek. Żal ten z pewnością nie był wywołany potrzebami wiary lecz zwykłym ludzkim sumieniem.”


Jego życie znamy jednak głównie z tego, jak je sam, w sposób szczątkowy, niepełny, i nie do końca zakończonej formie, opowiedział w wywiadach radiowych, trochę w wywiadach prasowych, trochę w różnych książkach. I jest to raczej poddane całkowicie subiektywne ocenie samego Niemena. Nie o wszystkim mógł i chciał opowiedzieć. Po latach te opowieści są uzupełniane przez wspomnienia ludzi, bliżej lub dalej go znających, i to też przez pryzmat sentymentu, a więc nieco wyidealizowany to obraz. Prawdy nie dowiemy się zapewne nigdy, chyba, że zaskoczy nas jakaś publikacja typu – pamiętniki – o czym na razie, jedynie coś się przebąkuje, że jest szansa na nieco więcej niż to, o czym mówił i dzielił się z nami w comiesięcznych artykułach i wierszach zamieszczanych w „Tylko Rocku” i później w „Teraz Rocku” w latach 1992 – 2004. To oczywiście materiał całkiem spory do prowadzenia naszych rozważań i należy dokładnie się z nim zapoznać, próbując wydać swą opinię na ten, bądź inny temat. Nie ma pośpiechu. To zbyt ważna sprawa i znając oddziaływanie takich opinii, jakie tu się pojawiają, nie należy zbyt pochopnie stawiać tez, bez ich dogłębnego zastanowienia się nad ich argumentami. A zwłaszcza tez ostatecznych, napisanych jako kategoryczne i nie podlegające podważeniu.
Jak możesz Tadeuszu zatem stwierdzić, że życie Niemena – to jedynie uczciwość wobec siebie (a więc etyka związana z filozofią i rozumem), a nie moralność (będąca atrybutem religii i wiary) wyznawanego kultu religijnego.
Dalej twierdzisz (nie mając przecież wiedzy i pewności), że prostolinijność i bezkonfliktowość, to przejawy jego naturalnych przymiotów charakterologicznych.
Dlaczego odrzucasz głębokie przekonanie i praktykowanie w ten sposób nauk kościoła.
Przecież śpiewając „Hymn o Miłości” – jednoznacznie stwierdził, że:

Chodźbym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
byłbym jedynie jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
2 Chociażbym miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i umiejętność wszelką,
i choćbym miał wszystką wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
niczym jestem.


Czy to wyznanie jest dla Ciebie mało wiarygodne?
Mnie przekonuje w zupełności. Nie mam powodu mu nie wierzyć. Bo jaki miałby cel, aby głosić słowo z Biblii, nie utożsamiając się z tym o czym śpiewa. Jaki cel stałby za kłamstwem?
On nie potrzebował chwytania się tanich chwytów, bo wszystko było (wiele jego czynów o tym stanowi) naturalna konsekwencją jego głębokiej wiary w to co robi i o czym stara się podzielić z nami. Był (i przecież miał tę świadomość) pod bystrą obserwacją mediów i zwykłych fanów i każdy fałsz, niezgodność głoszonych poglądów religijnych z rzeczywistymi faktami, byłby zaraz ujawniony, wykorzystany, wyśmiany i rzucałby się złym cieniem na głębokość jego wiary.

Tadeusz„W przypadku Niemena, nie zauważyłem Jego szczególnej religijności mimo tworzenia dzieł, najogólniej rzecz ujmując, nawiązujących do religii. To raczej filozoficzne zacięcie Niemena wiodło Go w te obszary twórczości. Religijność Niemena i jego światopogląd z pewnością nie odbiegały od tzw. oczekiwanej, właściwej dla naszego społeczeństwa.”



Trudno zauważyć przejawy religijności kogokolwiek, zwłaszcza będąc z dala od tej osoby. Nie widząc czy, i w jaki sposób, praktykuję swą wiarę. Tej wiedzy również nie posiadamy, dlatego należy z ostrożnością ją odrzucać, jeśli w ogóle w takiej sytuacji można ja odrzucać.
Wiemy, że uczestniczył w obrządkach religijnych. Święcił w katolicki sposób dni świąteczne: Wigilię Bożego Narodzenia, Wielkanoc. Nie wiemy dużo więcej.
Wiemy, że uczestniczył w obrzędach pogrzebowych. Rodzinnych i swych przyjaciół (choćby Piotra Dziemskiego) zobacz zdjęcia w „Dyskografii” – Tadeusza Sklińskiego.
Był ochrzczony, przyjął sakrament komunii, bierzmowania, małżeński. Sądzić należy, że i ostatnie namaszczenie. Pochowany został w obrządku kościoła Rzymskokatolickiego. Od narodzin do śmierci jego życie przebiegało godnie i zgodnie z naukami Kościoła. Były na tej drodze również i błędy. Możemy o nich mówić, ale czy jest sens?
Nie chodzi więc o szczególne, wyróżniające go w jakiś specjalny sposób, traktowanie przez niego światopoglądu chrześcijańskiego. To nie jest wszak próba zrobienia z Niemena męczennika, dewota, misjonarza, w efekcie świętego. Jestem od tego daleki.
Naszym zadaniem jest jedynie stwierdzenie faktu, czy był człowiekiem kierującym się naukami religii i żył w zgodzie z nimi, lub stwierdzenie, że było nie tak, że sprzeniewierzył się swej wierze i żył w oddaleniu od nauk Kościoła. Widzę konieczność potwierdzenie tego poprzez znane nam przykłady, które dają się udowodnić i czynią, że nasze rozumowanie jest prawdziwe.
Piszesz, że dzieła z elementami religijnymi wynikały nie z religijności, a jedynie z zacięcia filozoficznego. O jakiej filozofii zatem mówisz? Co masz na myśli? Jaka filozofia zdominowała, Twoim zdaniem, jego światopogląd. Nigdzie o tym nie mówił, a Ty twierdzisz jedynie ogólnikowo,
że to f i l o z o f i a. To zbytnie uproszczenie i wymagałoby w tej sytuacji uściślenia.
A czy nie może być to filozofia chrześcijańska, mająca swe korzenie w głębokiej wierze i naturalnie wypływająca z nauk Kościoła i głębokiej wiary?
Czy wykluczasz tę ewentualność? Jeśli tak to daj jakieś tego dowody. Przekonaj mnie do Swej racji.
Jestem otwarty, bo sam nie wiem nic na pewno, a bardzo chciałbym dowiedzieć się, jaka była prawda.

(.)
dzek
2007-10-21 14:46:36
Strasznie poważnie się tu zrobilo.Powiem szczerze.Dla otrodoksyjnych katolików zabrzmi to pewnie obrazobórczo,ale dla mnie nie ma wielkiego znaczenia czy ktoś był wierzący czy nie.Znam ludzi,którzy deklaruja się jako wierzący,a wydają mi się,mówiąc delikatnie "podejrzani",znam też zadeklarowanych ateistów,w których szlachetność nigdy nie wątpiłem.Nie wiem jaki był Niemen,niemniej mam prawo sądzić ,że był to człowiek prawy i szlachetny i to jest dla mnie najważniejsze.
Ewa
2007-10-21 15:08:38
Ratajczak Bogdan
Niemen w 1977 roku (z okresu wywiadów, o których mówisz), a Niemen po roku 1981 - to dwa różne światy w spojrzeniu na religię, na wiarę.

Oczywiście, Bogdanie, że widzę różnicę między Niemenem z lat 70-tych a tym po 81 roku. Na pewno stan wojenny i przeżycia z nim związane miały duży wpływ na Niemena i jego późniejszą twórczość.

Ratajczak Bogdan
A czy nie może być to filozofia chrześcijańska, mająca swe korzenie w głębokiej wierze i naturalnie wypływająca z nauk Kościoła i głębokiej wiary?

No właśnie, może coś w tym jest. To, że Niemen był ochrzczony i uczestniczył w róźnych chrześcijańskich obrządkach nie musi wcale świadczyć o jego wielkiej religijności, choć z pewnością był chrześcijaninem i wierzył w istnienie Boga.
Niechętnie o tym mówił w wywiadach, ale znalazłam jeden taki wywiad udzielony w 99r. Hannie Marii Gizie. Na pytanie dziennikarki:
-"Co dla ciebie stanowi wartość absolutną i niepodważalną. Co jest tym światłem w twoim tunelu?"
Niemen tak odpowiedział:
-"Niewątpliwie Stwórca, ponieważ wszystko, co mnie otacza, jest tak niepojęte, że nie można tego nie dostrzec. To jest coś, co wyzwala zachwyt."
Stach
2007-10-21 15:29:16
Edytowany 3 raz(y), ostatnio 2007-10-21 15:29:16 przez Stach
Temat bardzo śliski i w jakimś sensie ... niebezpieczny (zawężony i mocno ... tendencyjny i "przereklamowany" jedną opcją)
Czytając wszystkie posty, sądzę, że jedynie wypowiedzi Tadeusza i Ewy są mi bliższe, choc mam bardziej radykalne.

Ktoś pisał jakiś czas temu , że jest człowiekiem ... wierzącym (nick, przemilczę) a dziś wyczytałem odpowiedż : A.Mróz napisał : Mówienie o sobie, że jest się człowiekiem wierzącym, religijnym itp. byłoby komiczne i niedojrzałe.

Ktoś napisał o uczestnictwie w obrzędach, nie jest to owe uczestnictwo równoznaczne z .. przynależnością, gdyż wielu z nas uczestniczyło w pochodach 1-majowych , czy to znaczy że należeliśmy do partii .Ja i wiele innych znanych mi osób uczestniczymy ( w celach poznawczych :wink: ) w wielu 'imprezach", różnych religii, partyjeczek, sympozjach i innych 'nasiadówkach".I mamy :D
Co zaś do samego NIEMENA, to odpowiedz jest bardzo wyraźna dla mnie.
Dopatrywanie się i gdybanie w tym konkretnym temacie postawy Niemena a spraw wyznaniowych, moim zdaniem jest zbędne ,wystarczy dokładna analiza JEGO Dzieł.
Życzę owocnej dyskusji.
Tadeusz
2007-10-21 15:29:30
Ewa zacytowała Niemena:

-"Niewątpliwie Stwórca, ponieważ wszystko, co mnie otacza, jest tak niepojęte, że nie można tego nie dostrzec. To jest coś, co wyzwala zachwyt."


Myślę, ze jest to jednak wypowiedź filozfa i artysty, a nie głeboko wierzącego katolika.
ratajczak bogdan
2007-10-21 16:12:41
Tadeusz
Ewa zacytowała Niemena:

-"Niewątpliwie Stwórca, ponieważ wszystko, co mnie otacza, jest tak niepojęte, że nie można tego nie dostrzec. To jest coś, co wyzwala zachwyt."


Myślę, ze jest to jednak wypowiedź filozfa i artysty, a nie głeboko wierzącego katolika.


Tadeuszu.
Rozumiem, że starasz się twardo trzymać swego zdania, ale na to nie wystarczy proste stwierdzenie. "Dalej uważam, że..."
Przytocz proszę przykłady, mogące Twe przekonanie uzasadnić.
Odnieś się do moich pytań z poprzedniego postu. To pozwoli podjąć rzeczową dyskusję, bo inaczej czytający naszą rozmowę odniosą wrażenie, że: "Uważam tak, bo tak uważam i nie obchodzi mnie udawadnianie swych pogladów".
Wiem, że stać Cię na taką obronę swych poglądów i z utęsknieniem na nie czekam.
Jeżeli teraz piszesz w odpowiedzi na cytat Ewy, że Niemen wierzy w Stwórcę i utrzymujesz, iż jest to wypowiedź filozofa i artysty, a nie głęboko wierzącego katolika, to wytłumacz mi, skąd czerpiesz te przekonanie.
Ono jest w jawnej opozycji od jednoznacznego oświadczenia Niemena.
Ty wiesz lepiej - skąd ta wiedza?
A przy okazji małe pytanie dodatkowe, które może wiele wyjaśnić:
Jaka jest, według Ciebie, różnica, jaki wyróżnik powoduje, że można odróżnić głęboko wierzącego katolika od artysty i filozofa?
Ja z czyms takim jeszcze się nie spotkałem.
Gdzie Ty to wyczytałeś?
Andrzej Mróz
2007-10-21 16:16:05
StachKtoś pisał jakiś czas temu , że jest człowiekiem ... wierzącym (nick, przemilczę) a dziś wyczytałem odpowiedż : A.Mróz napisał: Mówienie o sobie, że jest się człowiekiem wierzącym, religijnym itp. byłoby komiczne i niedojrzałe.


Ja nie napisałem, że Niemen był człowiekiem niewiary. Dla mnie Jego wiara i religijność jest oczywista.

Ale Niemen był dla publiczności artystą i trudno byłoby wymagać od Niego (artysty) aby wyrażał swój światopogląd, a przede wszystkim odkrywał własne wnętrze inaczej niż poprzez twórczość.
Komicznym byłoby gdyby nas informował, powiadamiał, zapewniał i przekonywał.
To, to co po sobie pozostawił mówi samo za siebie, mówi jednoznacznie, nie pozostawia cienia wątpliwości, nie pozostawia miejsca do spekulacji.

I w takim kontekście Stachu należy odczytać mój post.

TadeuszMyślę, ze jest to jednak wypowiedź filozofa i artysty, a nie głęboko wierzącego katolika.


Skądinąd wiem, że był człowiekiem głęboko i szczerze wierzącym. Ale nie o to zapewne Bogdanowi chodziło gdy inicjował kolejny pasjonujący temat abyśmy w oparciu o konkretne wypowiedzi mogli ten fakt stwierdzić i zaklepać.
Wybierzmy się we wspaniałą podróż poznawczą po Jego dorobku artystycznym, przyjrzyjmy się faktom i rozbudźmy swoją dociekliwość. Tak jest o wiele ciekawiej i o wiele dojrzalej.
ratajczak bogdan
2007-10-22 16:52:34
Andrzej Mróz
Wybierzmy się we wspaniałą podróż poznawczą po Jego dorobku artystycznym, przyjrzyjmy się faktom i rozbudźmy swoją dociekliwość. Tak jest o wiele ciekawiej i o wiele dojrzalej.


Andrzeju - widzisz - jak ciężko idą dyskusje na tematy naprawdę frapujące.
Jak na razie cisza!?
Rozumiem, że to nie są łatwe do rozstrzygania kwestie, ale nich nas nie przerażają trudności. Twórzmy wspólnie, poprzez rzeczowe argumentacje i burzliwe dyskusje, wizerunek Niemena, którego nie znamy, nikt nie starał się jeszcze zwerbalizować w ten sposób tej, jakże ważnej, strony osobowości Niemena - człowieka mającego głębokie życie duchowe i wewnętrzne. Przecież jego twórczość z czegoś wynikała. Cenimy Niemena nie tylko za głos, niepodważalnie piękny, za ciekawe kompozycje, ale również za teksty, za ich dobór, za przekaz myśli niebanalnej, czasami kontrowersyjnej, ale przecież intrygujacej i każącej głębiej się nad nimi zastanowić... Pewnie jeszcze za wiele innych spraw, dla każdego innych. Ale zastanówmy się, skąd takie myślenie i ten przekaz w Niemenie "zaiskrzył"? To jest moim zdaniem pytanie kluczowe przy ocenie Niemena - jako CZŁOWIEKA MYŚLI. To ta pozamuzyczna sfera jego osobowości nas tak silnie urzekła i ciągle pozostajemy pod jej silnym wpływem.
Nie bójmy sie o tym mówić! Nie uciekajmy od problemu, bo on i tak wróci. Zróbmy to tutaj i nich każdy czerpie satysfakcje ze swego wkładu w głębsze poznania naszego patrona.
Wymaga to penetracji, zastanowienia się, refleksji i trochę wiedzy, ale przecież jesteśmy tu właśnie po to. Mamy potencjał intelektualny i żródła, które pozwalają zmierzyć się z tak trudną materią.
Zapraszam do dyskusji.
Nie uciekajmy w tematy zastępcze. Markovitz stosuje uniki i stara się wciągnąć nas w mało twórcze ankiety, a to o piosenkarce, a to o tańcu.
Owszem można bawić się i w tego rodzaju, mało poważne i nic nie wnoszące, gry i zabawy towarzyskie, ale postarajmy się o skonstruowanie czegoś głębszego, o próbę poznania czegoś mniej nam znanego, o dokumentowanie i analizowanie spraw naprawdę ważnych.
Czekam Tadeuszu na Twój głos, na odpowiedź i ustosukowanie się do pytań, jakie Tobie i przy okazji innym userom postawiłem.
Ewa bardzo mi pomogła cytujac wypowiedź Czesława. W zanadrzu ma zapewne wiele innych. Warto je z całą pewnością tu przytoczyć. Wierzę, że taka rozmowa, jeśli pójdzie w tym kierunku ma głęboki sens poznawczy.
Markovitz też nie pozostanie zapewne obojętny, bo powinien trochę się wytłumaczyć za odpowiedź, dotyczącą "Psalmu XV" z widowiska wg Jerzego Andrzejewskiego "Teraz na ciebie zagłada".

Markovitz
Nie jest to jednak tekst dotyczący sfery religijnej, mimo iż nazywa się go psalmem.


Otóż poszedłem do biblioteki i wyszperałem ten tekst sztuki Andrzejewskiego, dotarłem do nagrania "Psalmu XV", wykonanego w Łancucie w 1983 roku i okazuje się drogi "Markovitzu", że nie miałeś racji.
Czas widać zatarł w Twej pamięci sedno problemu, poruszanego i w samej sztuce i Psalmie.
To w prostej linii nawiązanie do Bibli, do przypowieści o Kainie i Ablu z proroctwa Ezechiela, VII 2-3:

"A TY, SYNU CZŁOWIECZY! TAK RZECZE BÓG,
PAN NASZ ZIEMI IZRAELSKIEJ: OTO KONIEC!
PRZYSZŁA ZAGŁADA NA CZTERY STRONY ŚWIATA.
TERAZ NA CIEBIE ZAGŁADA"


Tekst samego psalmu, śpiewanego przez Niemena, też ma charakter klasycznego psalmu biblijnego i postaram się go zamieścić w najbliższej przyszłości, ale wymaga spisania go ze scieżki dźwiękowej (a to jest kłopotliwe, bo w kilku momentach jest dla mnie niezbyt czytelny), ale wart jest tego w tym miejscu, bo jest nawiązaniem do tematu, który... po latach powróci głośnym echem do twórczości Niemena.
A zatem ten wątek mordu bratobójczego - jego praprzyczyn i konsekwencji, mocno utkwił w głowie Niemena i dojrzewał w nim dość długo, by w efekcie zaistnieć już, jako całkowicie autonomiczny fragment płyty "Terra Deflorata" - w pieśni - "Począwszy od Kaina".

„POCZĄWSZY OD KAINA”


my
....z przodków naszych
począwszy od Kaina
niewinnym ptakom
udowadniamy winy
w potrzasku
..................rdzawej
mechanicznej szczęce
trzepocą skrzydła
konając w męce

my
....z przodków naszych
począwszy od Kaina
wykwintne gesty
uczone miny
patrzymy
.............czujni
wzajemnie
................nielubieżni
kto z nas
..............następny
wypadnie z toru bieżni
...agenci - konferenci
do słów
........dodają rtęci
trują
.......dławią
..........psują
.............prawią
niszczą
...........po zgliszczach
przeciągają bożyszcza
my
....z przodków naszych
począwszy od Kaina
skąpane słowa
w potokach sliny
mutualizmy
i superwizje
dyplomatyczne hipokryzje
my
....z przodków naszych
począwszy od Kaina
bratobójcy
z ojca
z syna
przemocy akty
i najeżone grzbiety
korzystne pakty
fortuny i kobiety
......agenci - konkurenci
...pobiją się
....... z niechęci
otrują
.........udławią
............popsują
...............naprawią
zniszczą
......na zgliszczach
ustawią swe bożyszcze

my
....z przodków naszych
począwszy od Kaina
być zawsze p o n a d
zabłysnąć
...............na wyżynach
spienione tempo
rywalizacja broni
na rzecz Pokoju
i
na ironię
my
....z przodków naszych
począwszy od Kaina
Historii koniec
zostaje nam margines
totalnej klęski
przodkowie
................nie doznali
my
...... ..w samobójstwie
będziemy doskonali
......agenci - konkurenci
....pobiją się
..........z niechęci
otrują się
.......udławią
..........popsują
nie naprawią
zniszczą
.......a w zgliszcza
zwalą się bożyszcza



Ważny również dla niego w sposób szczególny, bo właśnie, jako jedną z niewielu kompozycji z tej płyty, sławił ją na koncertach, przygotowując się do wydania (niestety do tego nie doszło) następnej płyty dla wydawcy zachodniego. Chodzi o anglojęzyczną wersje - "From Cain On".

(.)
Piotr Starzyński
2007-10-22 18:47:08
Temat zaiste bardzo delikatny i ...osobisty.Pozwolę sobie coś na ten temat napisać.
Może uprawnia mnie do tego tematyka "Listy pokornych", a może i ostatnia rozmowa (telefoniczna) z Czesławem Niemenem z ...30.12.2003...
Otóż po krótkiej rozmowie ( ku mojemu zdziwieniu, gdyż w ogóle tego tematu nie poruszałem) Czesław zaczął mi opowiadać o swoim aktualnym stanie zdrowia.
Poczułem, że mam jemu zaproponować modlitwę o jego zdrowie- zgodził się; była to modlitwa przeze mnie odczytana, trwająca co najmniej minutę.
Spokojnie jej wysłuchał do końca, następnie mi za nią podziękował.
Dalszy ciąg naszej rozmowy niech zostanie między nami dwoma...
Uważam go za swojego Przyjaciela, a tajemnic przyjaciół się nie zdradza.
Jako podsumowanie tej tematyki niech posłuży mój aktualny (na dziś) awatar, na którym widzisz od lewej- Krzysztofa W., Czesława i Piotra S. na mszy w Kościele Ojców Franciszkanów w Poznaniu, na początku lat 90-tych, po koncercie.
Głęboko ( by nie powiedzieć "... i mocno..." :wink: ) wierzę w to , że Czesław przebywa już u Pana Panów i Króla Królów- JEZUSA CHRYSTUSA)
Jedynym "usprawiedliwieniem" (może dla niektórych) tak śmiałej tezy jest moja codzienna lektura Pisma Świętego.
Niewiele tematów skłania mnie do zabrania tu głosu (wolę czytać WASZE wypowiedzi), ale ten- tak i owszem.
Po-zdrowie-nia serdeczne :)
ratajczak bogdan
2007-10-22 19:53:02
MarkovitzPrzesłanie Psalmu XV J.Andrzejewskiego jest moim zdaniem dość odległe od chrześcijańskiego miłosierdzia. No ale cóż - możemy się przecież różnić w naszych odczuciach, prawda ?


Z tego, co na razie jestem w stanie zrozumieć z tekstu "Psalmu" Andrzejwskiego, istotnie jest tak jak mówisz, ale z tekstu, już przeze mnie poznanego, sztuki "Teraz na ciebie zagłada", a więc z bazy, której jedynie elementem był ów "Psalm XV" wynika wręcz coś innego.
Jest to przewrotna interpretacja przypowieści biblijnej, z której wypływa dokładna odwrotność tego o czym piszesz - oto zabójstwo Abla przez pierworodnego Adama i Chawy - wypływa z czystych relacji miłości brata do brata, którą Andrzejewski wyjaśnia już na wstępie:

" Oto opowieść o dwóch braciach (...) historia niezawinionego sporu, zrodzonego w obliczu tajemnych źródeł prapoczątku [słowo często uzywane później przez Niemena - dopisek B.R.], a zakończonego bratobójstwem, które Kain popełnił był nie z zawiści lub urazy, jak głosi starodawna przypowieść, lecz z litościwej miłości, ona bowiem - miłość łaknąca ocalenia - nie tylko nieszczęśnika do zbrodniczego czynu nakłoniła, lecz również gdy po dokonaniu mordu popadł w szaleńcze opętanie, kazała podjąć niespełnione pragnienie zabitego".

W tej konwencji "Psalm XV" ( nie wiem skad ten tytuł, skoro w sztuce nie było innych Psalmów) spełnał rolę skargi Kaina w stosunku do Boga i był rodzajem buntu przeciwstawiającego się Woli Boga, który do tego doprowadził.

Zatem "chrześcijańskie miłosierdzie" - jak to ująłeś - (nie takie wszak było przesłanie przypowieści znanej z Bibli), miało tu mniejsze znaczenie - chodziło mi o sam udział Niemena w przedstawieniu dość kontrowersyjnym, w swej wyimaginowanej interpretacji autora sztuki, jednak starającego się, poprzez taka właśnie interpretacje wątku kainowego zabójstwa, inaczej spojrzeć i skomentować wątek bratobójstwa.

Markovitz
Poza tym każdy temat ma swój czas, a kwestie religijne i filozoficzne jednak lepiej roztrząsa się z dala od zgiełku kampanii wyborczej...


Tu pełna zgoda, ale ja też stwierdzałem wielokrotnie, że nie ma pośpiechu, temat wymaga przemyślenia, a nie rzucania sformułowań nie do końca przemyślanych, z których szybko trzeba byłoby się wycofywać.
I drobna uwaga, z jakich moich słów wnioskujesz, że ja staram się "dezawuować tematy podejmowane przez innych"?

Czy rozszerzenie dociekań o wątki nie do końca rozwinięte i często jedynie zasygnalizowane, jest zabronione?
Jeżeli czegoś nie doczytałem, bo potraktowane było bardzo niechlujnie lub zgoła pominięte (M.Gaszyński), lub rozbudziły mą ciekawość, nie dając ostatecznej i dostatecznej odpowiedzi na nurtujący mnie temat
(R. Radoszewski), oczywistym staje się, że staram się ten swój niezaspokojony głód wiedzy zaspokoić.
Nie sądzę, że Roman z takiego stanu rzeczy jest niezadowolony. Jest na forum i zaprotestowałby sam, gdybym faktycznie dopuścił się do, jakiegokolwiek, umniejszenia jego pracy.
I myślę, że nie jest to jedynie moja niezaspokojona ciekawość, bo wówczas dałbym spokój innym i nie starałbym się wciągać ich (Was) w swe rozważania i dociekania. Robiłbym to w samotności, jak robię w wielu innych sprawach, o których nie piszę na forum.

(.)
Stach
2007-10-23 08:00:42
B.R. rozpisał się o "opowieści o dwóch braciach..." przytoczył usprawiedliwienie - litościwa miłośc , która usprawiedliwia zbrodnię , uzasadnienie bratobójstwa.
....zaraz, zaraz cos tu nie gra a gdzie proste przykazanie " NIE ZABIJAJ".Co do licha!!! I dziś tak się dzieje , że się usprawiedliwia mordowanie sie wzajemne w imię "nadrzędnych celów'- to z praktycznego codziennego obcowania z ludzmi, nawet z tymi ,którzy powrócili z "misji pokojowej' = doskonalenie narzędzi zabijania ...bliźniego w ... imię utrwalenia ...pokoju- o ironio ! i tam strzelali (zabijali), choc uprzednio byli błogosławieni przez kapelanów, którzy pośrednio są winni przelanej ...niewinnej krwi. TOTALNA HIPOKRYZJA !
ratajczak bogdan
2007-10-23 16:54:03
Stach
B.R. rozpisał się o "opowieści o dwóch braciach..." przytoczył usprawiedliwienie - litościwa miłośc , która usprawiedliwia zbrodnię , uzasadnienie bratobójstwa.


Odbiegamy od tematu, ale Stachu, wymaga to, jak widzę, wyjaśnienia, bo najwyraźniej nie zrozumiałeś o czym pisałem.
To było wyjaśnienie genezy utworu literackiego i wskazanie, jak Andrzejewski podszedł w swej imaginacji literackiej do motywu biblijnego. Ja odniosłem się do samej sztuki, nie próbując nawet ocenić czynu bratobójstwa. Tu nie ma dyskusji, każdy mord jest nie do usprawiedliwienia, nawet jeśli wynikał z litości czy miłości.
Nic tego nie usprawiedliwia, tak jak obecnie, nic nie usprawiedliwia próby uznania i usankcjonowania eutanazji.
Chciałem - i to powtórzę - jedynie wszystkim, którzy sztuki nie znają, przybliżyć jej sens. A swoja drogą, zachęcam do przeczytania dramatu (to zaledwie kilkadziesiąt stron), aby poznać w jakim przedsięwzięciu artystycznym Niemen uczestniczył. Jego także zainteresował problem moralny i etyczny i dał temu wyraz wówczas, a później w "Począwszy od Kaina".
Nie wystarczy zamknąć się jedynie w sferze czysto muzycznej.
Chcąc poznać Niemena, należy również podążać jego śladami, związanymi z twórczościa filmową i teatralną. To bardzo ważne, aby chociaż dla tego faktu, spróbować poszerzać swoje horyzonty. Powróćmy do klasyki, to dobra okazja.
Dla mnie taka podróż za Niemenem, też jest formą głębszego poznaniem jego samego.
Taki bunt i wyrazy zgorszenia, jakie usłyszałem z Twych ust:

Stach
....zaraz, zaraz cos tu nie gra a gdzie proste przykazanie " NIE ZABIJAJ".Co do licha!!! I dziś tak się dzieje , że się usprawiedliwia mordowanie sie wzajemne w imię "nadrzędnych celów'- to z praktycznego codziennego obcowania z ludzmi, nawet z tymi ,którzy powrócili z "misji pokojowej' = doskonalenie narzędzi zabijania ...bliźniego w ... imię utrwalenia ...pokoju- o ironio ! i tam strzelali (zabijali), choc uprzednio byli błogosławieni przez kapelanów, którzy pośrednio są winni przelanej ...niewinnej krwi. TOTALNA HIPOKRYZJA !


świadczą dobrze o Twym morale i trzeźwej ocenie rzeczywistości, jednak zwróć uwagę, że tak interpretując i oceniając największe dramaty - począwszy od starożytnich sztuk Aischylosa, Sofoklesa, Eurypidesa, kończąc choćby na Szekspirze - należałoby umieści je na indeksie ksiąg zakazanych. To już nie "Giertyzm", lecz...
Wszystko ocieka tam krwią, mordami w imię tego, czy owego. Nie o to przecież Stachu chodzi. Są to dzieła-moralitety, nikt nie wygłasza przeciw twórcom słów dezaprobaty i nie wyklina ich za prezentowanie takiej fabuły. Doszlibyśmy do absurdu. To nie o to chodzi.
Ocena faktów jest niepodważalna, dostrzegamy jednak wszyscy maestrię poezji i talent ujęcia tematu, nadający tym tragediom rangę nieśmiertelnych dzieł literackich.

(.)
ratajczak bogdan
2007-11-05 18:45:14
Nie widzę chętnych do podjecia dyskusji, a może bieżące sprawy odsunęły nieco temat na pobocze.
Należy do niego powrócić.
Swego czasu - bodaj w 1989 roku - Niemen skomponował muzykę do tekstu hinduskiego poety i myśliciela - Rabindranatha Tagore.
Niemen mówił o sobie w wywiadzie z Markiem Niedźwieckim: "Jestem filozofem, co prawda domorosłym, ale jednak filozofem".
Fascynacja filozofią Wschodu - czy jej podłoża szukać należy w wyprawie na festiwal "Jazz Yatra'78"? Dokładnie tego nie wiadomo, zakładać jednak można, że tamten wyjazd dał mu mocniejszy impuls do zgłębienia tamtejsej filozofii i przybliżył myślenie i życie ludzi z całkiem odrębnego kręgu kulturowego i religijnego. Stąd wzięła się chyba bliższa przyjaźń ze Sławomirem Kulpowiczem i współpraca przy realizacji longplaya - "Samarpan".
Pierwsza płyta z muzyką "new age" w Polsce!
Skrytykowana i odrzucona poprzez jednoznacznie złe opinie "fachowców od jazzu", ale wzbudzająca ogromna ciekawość u odbiorców.
Rozdźwięk wręcz dramatyczny. Boleśnie odebrana krytyka, uderzyła zwłaszcza w Sławomira Kulpowicza. Brak tolerancji na poszukiwanie swego świata, okazał się dla niego bardzo bolesny. A przecież sprzedano cały jej nakład - ponad 120 tysięcy egzemplarzy. Złotej Płyty jednak Kulpowicz, ani Niemen się nie doczekali.
Kulpowicz bardzo poważnie traktował i traktuje nadal, swe poszukiwania muzyczno-religijno-światopoglądowe w tamtej kulturze.
Niemen śladowo (czy aby na pewno?) kontynuował te zainteresowania i mamy zaledwie kilka wyraźnych nawiazań do tego okresu zainteresowań.
Najbardzie było to widoczne na zewnątrz w jego pogłębionym stosunku do wegetarianizmu i filozofi za nim stojacej: "(...)Wegetarianizm niesie bowiem w sobie pierwiastek Dobra i to cenię w nim najbardziej(...)" (tutaj warto polecić "Przedmowę" do książki "Kuchnia Kryszny - indyjskie potrawy wegetariańskie" - autorstwa Adiraja dasa - wydanej w 1993 przez The Bhaktivedanta Book Trust).
Przytoczę tylko jeden cytat: "(...) Ludzie, którzy jedzą mięso, są pełni stresów, agresji i niepokoju... Osobiście nigdy nie byłem agresywnym człowiekiem, ale odkąd przeszedłem na dietę wegetariańską, jestem jeszcze bardziej spokojny. O czymś to świadczy. (...) Oprócz aspektów zdrowotnych istotna jest strona moralna. Zabijanie zwierząt jest całkowicie sprzeczne z szeroko pojmowanym humanizmem. Miłość bliźniego kojarzy mi sie z miłosierdziem okazywanym każdemu stworzeniu(...)"
Czy chodziło tylko o wegetarianizm? Z całą pewnością nie, ale jak widzimy , był ważnym czynnikiem stojącym za tak ukształtowaną stroną jego światopoglądu.
Wróćmy jeszcze do filozofii - wybór myśli Rabindranatha Tagorego, też nie wziął się z przypadku. To dogłębna analiza myśli Tagorego, kazała Niemenowi sięgnąć po jeden z jego tekstów.
O jakich myślach mówimy?
Są wymienione w "Specyfika procesu wychowania według Tagorego".
Wymieńmy pokrótce zasadnicze elementy tego myślenia, które Niemen musiał zaakceptować, by być w zgodzie z nim i z sobą:
1) Preferowanie percepcji emocjonalno – estetycznej, przed poznaniem naukowym.
2) Kształtowanie charakteru i życia duchowego, osiągnięcie wyzwolenia z bolesności życia, poznawanie siebie, nauka powściągliwości, opanowania pożądliwości wobec dobrobytu i prostego konsumpcyjnego stosunku do niego, poszanowanie w dziecku potrzeby wyrażania się, ekspresji.
3) Odkrywanie harmonii prawdy i piękna, wychowanie przez prawdę i dla prawdy absolutnej. Przezwyciężanie samoograniczenia, samodoskonalenie i nauka pokonywania trudów poznawania prawdy – przez stosowanie wyrzeczeń i naturalnej inspiracji radości życiem.
4) Wychowanie wyrastające z naturalnych kulturowych podstaw
5) Kształtowanie moralności przez aktywność na rzecz domu.
6) Krzewienie ideału miłości – nadrzędnej wartości moralnej, co sprzyja głębszemu, bezpośredniemu wglądowi w esencję ludzkiej natury, poprzez miłość człowiek zwielokrotnia samego siebie (oparcie na wzorcach otwartości i prostoty).
7) Przezwyciężanie samoograniczenia, samodoskonalenie i nauka pokonywania trudów poznawania prawdy – przez stosowanie wyrzeczeń i naturalnej inspiracji radości życiem
8.) Nauka pokory – chroni przed agresywną interpretacją mniemań o tym co dobre, i przed jednostronnym identyfikowaniem twórczego działania z sukcesem.
9) Zacność życia – akcent na treści i formy, rozwijanie świadomej tożsamości kulturowej i umiejętności twórczego oraz samodzielnego rozwiązywania problemów społecznych.
10) Czerpanie radości z nauczania – jako wyraz doświadczania własnego życia duchowego i zrozumienia, że istnieje harmonia między ich życiem duchowym, prawdą i pięknem, a życiem duchowym innych osób.
11) Specyfika środowiska, w jakim powinno się odbywać nauczanie – strefa neutralna, w bliskim kontakcie z naturą, z dala od osad i od niepożądanych zewnętrznych wpływów burzących spokój.
12) Uwzględnianie różnorodności doświadczeń – wspólnoty i samotności, aktywności i kontemplacji (nauka władania sobą).
To ważne założenia i chyba niezbyt odległe od tego, czym kierował się Niemen począwszy od połowy lat 70-tych, w preferowanym stylu życia, jego jakości, wartosciach etycznych i moralnych.
Czy jest w tym sprzeczność z naukami wyniesionymi z domu rodzinnego - jak już wiemy - o wyraźnej orientacji rzymskokatolickiej?
Ależ nie!
Nie ma tu sprzeczności, a Niemen sam określał ten sposób rozumienia podejścia do spraw religijnych.
Ewo, czy możesz przytoczyć jakiś przykład z tej rozmowy Czesława z Hanną Marią Gizą? Tam pada szereg ciekawych stwierdzeń.

"Ciepłe słowa"

Ciepłe słowa, co płyną z ust pełnych dobroci
Oto serca jałmużna prawdziwa
Uśmiech więcej czasami radości przysporzy
Niźli dar, choćby z serca wypływał.

Najwspanialszą ozdobą jest zwykła prostota
Pobłażliwa na cudze przewiny
Ten do kogo podejście ma każda istota
Bez goryczy wspomina swe czyny.

Dobre słowo zjednywa przychylność sąsiada
I toruje nam drogę do Ciebie
Ten, kto bólu na świecie nikomu nie zadał
Zazna szczęścia na Ziemi i w Niebie.


(.)
Ps.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rabindranath_Tagore[/i]
dzek
2007-11-05 20:13:33
Niemen zdawał się być człowiekiem,który wierzył,iż jego los jest jakby całkowicie w jego rękach.A tymczasem wiemy wszyscy/a moze nie wszyscy podzielają mój pogląd?/,iż nasze życie,nasz los zależy od tak wielu czynników,że nasza wola nie jest tu decydująca.Wielka ironia i to,co J.Przybora nazywał "opacznością "sprawiła,iż Niemen jako człowiek zdrowo żyjacy,nie jedzacy mięsa,nie pijacy, nie palący ,zmarł na raka przewodu pokarmowego.Z tego co wiem to na tę samą dolegliwośc umarł jego ojciec,a więc tak naprawdę zadecydowały "bezduszne"geny.W tym sensie jego śmierć niczym okrutne przeznaczenie wisiało nad nim,choć być może nie zdawał sobie z tego sprawy.Pamiętam jak kiedyś zszokowała mnie wiadmośc o śmierci na raka Lindy McCartney,która również była wegetarianką.Z kolei A.Grubba,czlowiek,który, jak sie zdaje nigdy nie wziął papierosa do ust zmarł na raka pluc.A więc wiara iż zdrowy styl zycia daje nam jakby gwarancję zdrowia jest niestety dośc naiwna.Co do wegetarianizmu to też nie jest wszystko aż tak oczywiste.Pamietam kiedys głośną sprawę pewnego małżeństwa,któremu sądownie nakazano,aby dawało jednak swojemu dziecku produkty mięsne jako niezbędne i konieczne do prawdziwego rozwoju.Nasza cywilizacja jest rzeczywiscie w jakiś sposób bezduszna wobec zwierząt.Te wszystkie zakłady miesne to w pewnym sensie "fabryki smierci".Niemniej mówienie,ze ktos kto je mieso jest jakoby gorszy od wegetarianina jest chyba stwierdzeniem delikatnie mówiac kontrowersyjnym.Cenię i zawsze ceniłem w Niemenie jego szlachetność i prawośc,która jest dla mnie bezdyskusyjna.Podobno planował nagrać kiedyś utwór pod tytułem "Piękny jest ten świat".Tylko czy ten swiat jest tylko piekny?Kiedys E,Rylski zapytany w TVP Kultura czy jest szczesliwy powiedział"czy mozna byc szczesliwym w swiecie,w ktorym codzienie umiera z głodu tysiace dzieci?Albo umieraja one ,ku straszliwej rozpaczy swoich rodziców w hospicjach?"Może jednak ten swiat jest jednak bardziej dziwny niż piękny?
ratajczak bogdan
2007-11-05 21:23:19
dzek
Nasza cywilizacja jest rzeczywiscie w jakiś sposób bezduszna wobec zwierząt.Te wszystkie zakłady miesne to w pewnym sensie "fabryki smierci".Niemniej mówienie,ze ktos kto je mieso jest jakoby gorszy od wegetarianina jest chyba stwierdzeniem delikatnie mówiac kontrowersyjnym.


Trochę "Dzeku" pomieszałeś sprawy, o których rozmawiamy. W konkluzji, jaką zacytowałem, odniosłeś się jednak - po części - do meritum problemu. I o to mi właśnie chodziło.
Nie mówię, że wegetarianizm to sposób na długowieczność lub na poczucie się lepszym od tych, jedzących mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego. Nikt z nas dotychczas nie zabrał na ten temat głosu, bo nie było tematu. Jako pierwszy zauważyłeś i to napisałeś: "rzeźnia = fabryka śmierci". I się określiłeś! Czy aby do końca się z tym utożsamiasz i dajesz głowę, że nie korzystasz w swym codziennym życiu z produktów tej "fabryki"?
Niemen tak łagodnie nie stawiał tej sprawy. Mówił o swych pogladach jednoznacznie i - co ważniejsze - wprowadził je w czyn!
Był bardziej kategoryczny i jednoznaczny w swych pogladach oraz ostrzejszy niż my w stawianiu osądów - zobacz choćby - co na ten temat napisał w "Antropocosmicus":

"(...)z komórek
dawniej czystych
nieskażonego mózgu
powstała szara masa
szarego myślenia
tryska
skwiercząc tłuszczem
fermentem kanibalizmu
rzeźnik
w codziennym
mięs pożeraniu
wszędzie go pełno
dzieli się
mnoży

Antropocosmicus
nachalny multiplikator(...)"


Mówiąc o wegetarianizmie dostrzegał w nim "PIERWIASTKU DOBRA", pisał o "STRONIE MORALNEJ", o "MIŁOŚCI BLIŹNIEGO" oraz związanym z nią (Miłością) "MIŁOSIERDZIU". Co więcej, jak mówisz, chorobę miał w genach i w rozmowach prywatnych, jakby przewidująco, o tym czasami napomykał. Mimo to, starał się żyć wstrzemięźliwie i z dala od używek oraz w zgodzie z naturą (oczywiście w swoim czasie od wszystkiego tego nie stronił) i u podstaw tego stały właśnie, przejęte z hinduizmu poglądy filozoficzne, które doprowadziły go do takiego rozumienia humanizmu, jaki przedstawiłem wyżej. I o takie poglądy etyczno-moralne, głęboko przemyślane i wprowadzane w czyn mi chodziło.
Pytanie brzmiało - czy kłóciło się to z poglądami Kościoła, na których opierał się i bazował w życiu i jak w tym stanie rzeczy, odebrać takie poglądy i jego osąd tego problemu?

(.)
Ewa
2007-11-05 22:30:54
ratajczak bogdan
Ewo, czy możesz przytoczyć jakiś przykład z tej rozmowy Czesława z Hanną Marią Gizą? Tam pada szereg ciekawych stwierdzeń.

Bogdanie, faktycznie oprocz słów na temat Stwórcy, które już wcześniej przytoczyłam, jest w tej rozmowie jeszcze inna ciekawa wypowiedż Niemena związana z jego filozofią. Na pytanie H.M. Gizy o to, co jest dla niego ważne, odpowiedział, że osiągnięte doświadczenie. Dalej mówi tak:
"Jednego się nauczyłem - niczego nie chcieć, naprawdę niczego nie chcieć i to chciałbym jeszcze w sobie rozwinąć i może dojść do prawdziwej ascezy".
Nie wiem tylko, co rozumiał przez prawdziwą ascezę, ale nie chodziło mu chyba o umartwianie się wzorem średniowiecznych ascetów, tylko o dalsze ograniczenie potrzeb życiowych, które i tak zawsze były niewielkie.
Przypomina mi się pewna "recepta na młodość", którą Niemen dawał swoim słuchaczom na jednym z koncertów (chyba pod koniec lat 80-tych), twierdząc, że sam właśnie tak się odżywia: na śniadanie kromka chleba i cebula, na obiad 2 kromki chleba i 2 cebule, na kolację szklanka wody. Jeśli to jeszcze nie była asceza, to co musiał jeść później :?:
Dasza
2007-11-06 01:09:33
Andrzej MrózWybierzmy się we wspaniałą podróż poznawczą po Jego dorobku artystycznym, przyjrzyjmy się faktom i rozbudźmy swoją dociekliwość. Tak jest o wiele ciekawiej i o wiele dojrzalej.


W wątku tym nie może zabraknąć tekstu „Terra deflorata”, najpiękniejszej modlitwy
jaką napisał Czesław Niemen. Świadomie piszę ‘modlitwy” , bo tak ten tekst odbieram,
właśnie jako modlitwę. Niemen tutaj bezpośrednio zwraca się do Boga „Dałeś nam Panie...”
Jednoznacznie stwierdza, że to Bóg stworzył Wszechświat i dał człowiekowi wszystko, co
jest mu potrzebne do życia, a ponadto dał mu dar tworzenia dobra.
Jednocześnie skarży się, że człowiek brutalnie niszczy to, co otrzymał dzięki „Łasce Nieba”.
Na zakończenie tej rozmowy z Bogiem, prosi Go o wybawienie nas (w tym siebie)od kłamstwa i czynienia zła.


TERRA DEFLORATA


Dałeś nam Panie
Cud Wszechświata
Owoc Wszechbytu Ziemię
człowiek
brutalny technokrata
gwałci jej przeznaczenie

Dałeś nam Panie
zbóż rodzaje
i wielobarwne kwiaty
człowiek
wytwarza nieurodzaje
Terra Deflorata

Dałeś nam Panie
źródła wody
Cud życiodajnej gleby
człowiek
rozmnożył własne trzody
w iluzji sił potrzeby

Dałeś nam Panie
sny bezpieczne
schroniłeś przed zatratą
człowiek się wcielił
w armie sprzeczne
Terra Deflorata

Dałeś nam Panie
nad bogactwa
Dar powszedniego chleba
człowiek
w obsesji ziemiowładztwa
urąga Łasce Nieba

Dałeś nam Panie
Święte Prawa
nad ksiąg elaboraty
człowiek
przemocą się napawa
Terra Deflorata

Dałeś nam Panie
Słowo dźwięczne
nad grzmiących trąb hejnały
człowiek
oracje swe niezręczne
ozdabia w komunały

Dałeś nam Panie
Dar tworzenia
Dobra wśród Bliźnich Świata
Zbaw nas od kłamstwa
złoczynienia
O!Terra Deflorata
!
Stach
2007-11-06 09:20:33
http://www.emuzyka.pl/aktualnosci/wiadomosc/70.php
ratajczak bogdan
2007-11-06 12:06:06
Czego chcemy od życia? Co dla każdego z nas jest wartością nadrzędną? Do czego zmierzamy, co nas popędza i zmusza do szeroko rozumianej aktywności?
Odpowiedź trudna, bo każdy ma inne aspiracje, inny światopogląd, a w związku z tym i cele są różne. I bardzo dobrze, bo nie żyjemy w świecie czarno-białym lub zgoła szarym, zunifikowanym. Nikt nie jest i nie chciałby chyba być kalką drugiego. Dążymy do indywidualizacji życia osobniczego i swobody wyrażania myśli i życia z nimi w zgodzie. To wymaga czasu, żmudnego nabywania doświadczeń i wiedzy – także tej życiowej. Czy to osiągamy? Zależy już od każdego z nas. Naszych możliwości intelektualnych, samozaparcia, konsekwencji, przekonania o słuszności tej czy innej drogi poznania świata i siebie. Sądzę, że każdy, kimkolwiek jest, chce i głęboko w to wierzy, iż postępuje i czyni jak najlepiej dla siebie, dla innych – bliższych i dalszych. Oceniać to trudno, bo życie mamy jedno i każdy przeżyje je w jedyny i niepowtarzalny sposób. Podsumowanie i życiowy rachunek sumienia możliwy jest zapewne dopiero „po przejściach” , patrząc na swe życie z szerszej perspektywy czasu i nabytych doświadczeń.
Czy możemy spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie czego chciał Niemen? Znamy już szereg jego wypowiedzi, jego księga życia już się domknęła, a więc chyba można dokonać próby odpowiedzi na tak postawione pytanie.

Ewa napisała:
Na pytanie H.M. Gizy o to, co jest dla niego ważne, odpowiedział, że osiągnięte doświadczenie.


Odpowiedź bardzo jasna i czytelna.
Wielu z nas może się pod tym podpisać, bo jest tak zwykła i tak zwyczajnie ludzka.
Nieprzekombinowana i osłonięta otoczką filozoficzną, choć mieści w sobie przemyślenia przeżytego życia oraz wiedzy przyswojonej. Przytoczyłem kilka postów wyżej myśli Tagorego, zacytuję jedną z nich : „ Kształtowanie charakteru i życia duchowego, osiągnięcie wyzwolenia z bolesności życia, poznawanie siebie...(...)”
Sądzić należy, że Niemenowi chodziło dokładnie o tę zasadę dogłębnego poznania siebie. Nie twierdzę, że jedynie te nauki doprowadziły go do tego rodzaju wyznania, bo to byłaby oczywista nieprawda i nadużycie. Nie szukam żadnych jednoznacznych dowodów, aby udowodnić jakąś przyjętą przez siebie i bronioną poprzez nie wyimaginowaną tezę. Po prostu staram się razem z Wami głośno myśleć i dociec do jakiejś konstatacji. Niemen doświadczał "smaku życia" od samego początku w dalekiej, kresowej rzeczywistości i to gdzieś się w nim kumulowało, jak w każdym z nas. Stwierdzenie, że „Dziwny jest ten świat”, to także obserwacja i wyrażenie głębszych myśli w tej lapidarnej, ale jakże celnej formie słownej. Nic odkrywczo-genialnego nie ma w sformułowaniu : „Człowiek jam niewdzięczny, bo niedoskonały”, ale to on nam tę prawdę przybliżył.

„(...)a wokoło Wszechświat
bezgraniczny
niepojęty
nieskończony ogród żyzny
myśli wiecznej
A r c y d z i e ł o !
Uszanować chciałbym
Niebo
Ziemi czołem sie pokłonić
ale człowiek jam niewdzięczny
że niedoskonały... (...)


Tę i kolejną, także o tym że:

„(...)Nonsensami
karmią się nawzajem
spraw komicznych
omotani siecią
wstyd mi za tych
co nie mając wstydu
zapomnieli
że u kresu
groby nas zrównają.”


I można by tak długo jeszcze, ale chodzi mi w tej chwili jedynie o przekaz jego myśli, którymi dzielił się z nami na bieżąco, na drodze poznawania świata i siebie – osiągania doświadczenia – tak dla niego ważnego.
W dalszej części postu Ewa zacytowała fragment wywiadu:

W rozmowie z A.M. Gizą Niemen stwierdził:
"Jednego się nauczyłem - niczego nie chcieć, naprawdę niczego nie chcieć i to chciałbym jeszcze w sobie rozwinąć i może dojść do prawdziwej ascezy".


Ewa dalej zauważyła:
Nie wiem tylko, co rozumiał przez prawdziwą ascezę, ale nie chodziło mu chyba o umartwianie się wzorem średniowiecznych ascetów, tylko o dalsze ograniczenie potrzeb życiowych, które i tak zawsze były niewielkie.


Sądzę Ewo, że nie należy „prawdziwej ascezy” odnosić jedynie do sfery życia materialnego. Ja wyczuwam, że Niemenowi chodziło raczej o nieosiągalny chyba, w jego sytuacji rodzinnej (miał na utrzymaniu czteroosobową rodzinę i nie mógł oczekiwać akceptacji jego osobistego dążenia do ascezy konsumpcyjnej, ograniczając tym samym inne potrzeby pozostałych domowników), ideał odrzucenia nie tylko dóbr zbytecznych (św. Franciszek?), ale myślenie w pojęciu „ascezy totalnej”, jak słusznie zauważyłaś, z jednej strony prowadzącej do ograniczenia swych potrzeb życiowych, z drugiej zaś, w podświadomym (a może własnie bardzo ś w i a d o m y m ?!), mentalnym stawianiu sobie ograniczeń wewnętrznych, mających na celu odejście od pokus zdobywania jakichkolwiek dóbr doczesnych.
Może należy w naszych rozważaniach podążać w tym kierunku?

(.)
ratajczak bogdan
2007-11-06 13:10:56
Dasza poruszyła cikawy temat.

W wątku tym nie może zabraknąć tekstu „Terra deflorata”, najpiękniejszej modlitwy jaką napisał Czesław Niemen. Świadomie piszę ‘modlitwy” , bo tak ten tekst odbieram, właśnie jako modlitwę. Niemen tutaj bezpośrednio zwraca się do Boga „Dałeś nam Panie...”


Sądzę Daszo, że każdy z nas odbiera ten tekst i tę pieśń dokładnie tak, jak o tym piszesz.
To modlitwa dziękczynna za wszystkie otrzymane dobra i postawiona "na kontrze", skarga do Boga na ludzką małość, zmierzającą do zniszczenia Boskich Darów.
Czy jedyna w wykonaniu Niemena?
Nie jedyna, ale bardzo osobista - wypowiedziana jego słowami - z żarem,
rozumną troską i nadzieją...?

"(...)Zbaw nas od kłamstwa
złoczynienia(...)"


Nadzieją, bo po co się modlimy?
Może ktoś zarzucić Niemenowi kaznodziejski ton i część odbiorców dokładnie o to ma do niego pretensje. Nie ma co z takimi poglądami walczyć, bo najwyraźniej nie w smak im takie jednoznaczne religijne i moralne, opowiedzenie się artysty estradowego. Jakby nie zauważyli, że Niemen, najzwyczajniej w świecie, doroślał, ewoluował i odszedł od banalnych tekstów z pierwszych lat swej twórczości.
To jest nawiązanie do św. Augustyna i jego rozumienia śpiewu, jako modlitwy ważnej po dwakroć.
Nie jest przecież to pierwszyzna w naszym świecie muzyki rockowej.
Taką modlitwę wyśpiewywali m.in. Tadeusz Nalepa, Ryszard Riedel, i wielu innych na całym świecie - nie wyłączając Dylana - tak często wspominanego prztez "Markovitza".
Słynna już dykteryjka o Bułacie Okudżawie, który słysząc interpretację jednej ze swych pieśni, wykonaną przez Gustawa Lutkiewicza, zwrócił się do niego ze słowami:
"Ja to śpiewam, ty się modlisz".
Czesław robił to doskonale, w sposób nie do podrobienia, niepowtarzalny i... niejednokrotnie.
Czy był to ekshibicjonizm robiony na pokaz?
Nie, on całym sobą przeżywał te wykonania. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie interpretacja "Hymnu o Miłości" w Sopocie. Był wyraźnie wzruszony, jakby nieobecny i w bliskim kontakcie z Bogiem.
Tego nie potrafię i nie chcę zamazać w swej pamięci.
Jedno z mocniejszych doznań artystycznych jakie przeżyłem za sprawą Niemena!
Wzruszajace i prawdziwe przekazanie biblijnego przesłania św. Pawła.
Kto tak jeszcze potrafi się modlić?
Nie widzę następcy!

(.)
rutek66
2007-11-06 15:52:52
-Nie widzę następcy-
rozumiem dlaczego się mnie tępi! :idea:
Niemen to był piosenkarz i robił w rozrywce! Wy wolicie pisać o Bogu , filozofii , OK! Ale co do tego ma Niemen??? :?:
Bez przesady! :!:
woda poniosła ratajczaka bogdana!!!
:D :D :D
ratajczak bogdan
2007-11-06 17:28:24
rutek66
Niemen to był piosenkarz i robił w rozrywce! Wy wolicie pisać o Bogu , filozofii , OK! Ale co do tego ma Niemen??? :?:
Bez przesady! :!:
woda poniosła ratajczaka bogdana!!!
:D :D :D


"Rutku 66"!
Twój post jest wyraźnym dysonansem w dyskusji - chyba to zauważyłeś już sam i sam też potrafisz wyciągnąć z tego odpowiednie dla siebie wnioski.
Mam głębokie przekonanie, że tak właśnie będzie. Rozumiemy się?
Jeżeli jeszcze nie dotarło do ciebie to, o czym tutaj piszemy, postaraj się zagłębić w treści zamieszczonych tu postów. Troche wysiłku intelektualnego nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie!
Proszę o to, mając na uwadze twój emocjonalny "rozgardiasz", o czym świadczą choćby, zamieszczane gdzie się da, głupawe emotikony.
Jeżeli jest to jedyny, dostępny ci sposób wyrażania myśli i uczuć, to jesteś biedny i długa droga przed tobą, aby zrozumieć to, o czy staramy się w tym miejscu porozmawiać.
Jeżeli to jednak dla ciebie świat niedosięgły, proszę omiń ten temat i idź bawić się do piaskownicy, bo tu brakuje dla ciebie zabawek.
Widzę, że jesteś jeszcze na etapie powierzchownego traktowania istoty ludzkiej i wszelkich uczuć wyższych z nią związanych .
Na to trzeba czasu i mądrości, a tę nabędziesz z wiekiem i tego ci serdecznie życzę.
Na razie jednak nie przeszkadzaj, zajmij się sprawami ci bliższymi i zrozumiałymi. Na wszystko przyjdzie czas. I to jest dla ciebie wariant optymistyczny.
Mądrości i taktu (może chociaż na początek dobrego smaku i wychowania)potrzeba również na zrozumienie prawdy tak oczywistej, że Niemen poza życiem estradowym, miał bogate życie wewnętrzne i sprawy filozofii, światopogladu i religii, były bardzo ważne w jego życiu i przekładały się w sposób oczywisty (czego ty starasz się nie dostrzegać, lub jeszcze tego zwyczajnie nie widzisz, jak mówia młodzi "nie czujesz bluesa") na głębię odczuwania i przekazu artystycznego.
Gdy to już zdołasz pojąć, zauważysz, jak bardzo wzbogaci się twój poziom percepcji jego twórczości. Tego ci szczerze życzę.
Nasze drogi się rozchodzą, a w zasadzie jeszcze się nie zeszły.
Wierzę jednak, że za jakiś czas, będziemy w stanie ze soba rozmawiać poważnie i będzie to rozmowa prowadzona poważnie przez obie strony.
Na razie jest to mój monolog, a tego chcę tu uniknąć.

(.)
Andrzej Mróz
2007-11-06 18:16:16
rutek66Niemen to był piosenkarz i robił w rozrywce! Wy wolicie pisać o Bogu , filozofii , OK! Ale co do tego ma Niemen???


Tak, "robił" w rozrywce. Ustalmy. To kumasz.

Piosenkarz - też kumasz.

Wy - tzn. kto? „wolicie pisać o Bogu”.

Nie spotkałem jeszcze człowieka (hm, mądrzejszego od Boga), który by o Nim pisał. Człowiek może najwyżej o Bogu rozważać, starając się samemu siebie rozwinąć, a przy okazji co nie co zrozumieć.

To "co nieco" to dla jednych jest więcej, dla innych mniej, lub znacznie mniej.

Pomyśl np. ile to może być w Twoim przypadku?

My natomiast tu w tym temacie próbujemy dotrzeć do czegoś, czego sami do końca nie przeczuwamy, ale tym bardziej wzmaga to w nas naszą dociekliwość. Nie wszyscy mają chęć podążyć ścieżkami tej dociekliwości, więc co najwyżej przyglądają się.
Skoro Ciebie nawet przyglądanie się męczy i sprawia spore trudności, to spróbuj w innych tematach, jest tu tego sporo, na pewno coś sobie znajdziesz.
Ewa
2007-11-06 20:44:20
Pewnie niektórzy z Was mają książkę Marka Różyckiego "Gwiazdy w oczach czyli Hollywood po polsku".
Dla tych, którzy jej nie czytali, zacytuję kilka fragmentów bardzo ciekawej rozmowy M. Różyckiego z Cz. Niemenem.
Myślę, że niektóre wypowiedzi Czesława przydadzą się nam w tym temacie.

M.R.:-Co Pana - jako człowieka, twórcę - szczególnie ogranicza i uzależnia: wierzenia, przesądy, zasady postępowania, doświadczenia? Z czym Pan walczy?
C.N.:-Tak wiele rzeczy mnie ogranicza, że nawet nie pokusiłbym się ich tu wyliczyć. Natomiast jako człowiek przekorny, w przeciwieństwie do obsesji powszechnej walki - nie walczę. Jak wiemy, obsesja ta dochodzi do rozmiarów absurdu, kiedy człowiek - tak zwany bojownik - obrał sobie walkę za cel. Należy wreszcie postawić pytanie: czy i o pokój też trzeba walczyć?! A może go po prostu czynić...(...)Myślę, że ewolucja umysłu ludzkiego powinna w końcu doprowadzić do pojmowania wojny - a więc i walki - jako czystego anachronizmu.(..)
M.R.:-Czy można poznać i przedstawić w twórczości wewnętrzny, psychiczny świat człowieka - te ogromne opory, lęki, sprzeciwy, troski i zahamowania; głębokie ukryte pokłady wrażliwości?
C.N.:- Do końca się nie da, ale każda twórczość artystyczna prawie wyłącznie żeruje na wewnętrznych stanach emocjonalnych. Innymi slowy: cała ta szumna "twórczość" - jest to umiejętne egzekwowanie własnych, często głębokich, stresów.(...)
M.R.:-Jesteśmy świadkami niezwykłego postępu nauki, a jednocześnie regresu w dziedzinie moralności. Jaka jest- zdaniem Pana- rola artysty we współczesnym świecie?
C.N.:-Historia sztuki jest naszpikowana przykładami nieustannych pouczeń i rozpraw moralnych, co jest tylko dowodem na to, że świat pozostaje głuchy i niemy na wszystkie te zagadnienia. Dlatego, jak już powiedziałem, artyści z racji swojej podwyższonej wrażliwości, wchodzą wciąż na tę samą trybunę. Głoszenie jednak tych prawd ex cathedra- choć często w wyrafinowanej formie artystycznej- staje się w końcu nawet banalne.
M.R.:- Jednak nadal korzysta pan z tej trybuny...
C.N.:-Tak, wygłaszam i ja moralitety. Wydaje się, że każdy nowy tekst- to jakbym wyjął kolejną drzazgę z licznych zadraśnieć, którymi mnie częstowano.(...)
M.R.:-Co Pana postawę, wrażliwość, zdolności, charakter, kształtowało w młodości: atmosfera i klimat domu rodzinnego, stosunek do tradycji, wpływ autorytetów najbliższych? Co Pana szczególnie uwrażliwia?
C.N.:-Wyniosłem z domu- szczególnie za sprawą ojca- właściwe pojmowanie sprawiedliwości, jak to z "Mojej piosnki" Norwida: "Tak za tak, nie za nie". Stąd moje ciągoty moralizatorskie.(...) Naturalnie musiałem mieć już od urodzenia zakodowaną wrażliwość na dźwięk, skoro aż do tej pory się w tym grzebię.
M.R.:-Od chwili, gdy czujemy się zaspokojeni, przestajemy być twórczy. Jak pozbyć się tej żądzy samozadowolenia? Nic nie zdobywać, nie gromadzić, nigdzie nie zarzucac kotwicy, nie szukać bezpiecznego schro nienia- aby ciągle być w stanie twórczego napięcia, niepokoju?
C.N.:-Czasem nie da się łączyć filozofii: nie zdobywać nic, nie gromadzić, nie pożądać, jako wyższe stadium szczęscia- z bytem twórczym. W tym przypadku nawet odrobina narcyzmu jest konieczna. Jakkolwiek bardzo często leżę na kowadle, a młot stara mi się wybić z głowy dalsze działanie.
M.R.:-Czym jest dla Pana doświadczenie?
C.N.:-Prawdziwe doświadczenie dopiero uwalnia czlowieka, a nawet pozwala odrzucić źródłowe dogmaty.
M.R.:-Twórczość jest środkiem porozumiewania się: to wyrażanie myśli słowami, muzyką, obrazem. Co przede wszystkim pragnie Pan przekazać ludziom - także piórkiem i pędzlem?
C.N.:-Wzruszenie.
dzek
2007-11-06 21:43:31
Niemen,jak sam się do tego przyznał,miał ciągoty do moralizowania.Znalezienie prawdy czy też ,jak to się ładnie mówi,sensu życia,to coś,co ludzi zajmuje od tysiącleci i nie sądzę,aby ktoś ową PRAWDĘ znalazł.Czasem odnoszę wrażenie ,że rację miał M.Zabłocki,którego słowa tak pięknie wyśpiewał G.Turnau-
"czy zdanie okrągłe wypowiesz
czy księgę mądrą napiszesz
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę"
"
Markovitz
2007-11-06 21:54:26
Z tą piosenką z tekstem M.Zabłockiego koresponduje tekst I.Iredyńskiego "Wieczory niekochanych" śpiewany przez Niemena do muzyki A.Kurylewicza - to obrazek takiej filozofii przy piwku :)

Odnoszę wrażenie, że w późniejszym okresie Czesław Niemen coraz poważniej traktował śpiewane przez siebie teksty i moralizował na serio, licząc na zrozumienie...

To był jeden z Tych nielicznych już artystów, którzy wierzą, że mogą swoją sztuką odmienić świat i myślenie ludzi.

Ale czy udało Mu się w znaczący sposób wpłynąć na postawy swoich Fanów ?

Część fanów i kolekcjonerów z dużym dystansem wypowiada się o przesłaniu Niemena.
Maciek
2007-11-07 12:59:35
Fragment wywiadu Marii Szabłowskiej z Jackiem Zielińskim ( Skaldowie ):

- Czy waszą ambicją było wychowywanie czy dokształcanie tej publiczności, przekazywanie jej trochę innego świata muzycznego ?

- Nigdy, nie mieliśmy żadnych pedagogicznych zapędów. Nie chcieliśmy zmieniać świata za pomocą naszych piosenek. Nic z tych rzeczy. Artysta nie jest od naprawiania rzeczywistości. On ma grać najlepiej jak umie i grać swoją muzykę, cieszyć się tym. Jak trafia do widza, to bardzo dobrze. To tak jak rozmowa, która jest coś warta, kiedy mówi się coś ciekawego, ktoś słucha i to go interesuje.

I ja mam podobne w tym temacie zdanie. Dodam tylko, że dla mnie głoszone poglądy przez C. Niemena miały wydźwięk bardzo humanistyczny. Choć nie zawsze owe poglądy zgadzały się z postawą prezentowaną przez samego Niemana, ale to naturalne bo jesteśmy tylko ludzmi !
ratajczak bogdan
2007-11-07 13:06:09
dzek
Niemen,jak sam się do tego przyznał,miał ciągoty do moralizowania.

Nawiązujesz tu do wypowiedzi Niemena, którą zacytowała Ewa:

Niemen:Dlatego, jak już powiedziałem, artyści z racji swojej podwyższonej wrażliwości, wchodzą wciąż na tę samą trybunę. Głoszenie jednak tych prawd ex cathedra - choć często w wyrafinowanej formie artystycznej- staje się w końcu nawet banalne.


Miał takie ciągoty i o tym mówiliśmy jakiś czas temu, ale czy to powód by robić jemu z tego powodu zarzuty? Czy artysta estradowy ma ograniczać się jedynie do dostarczania prostej rozrywki - jak sugerował "rutek 66"?
Zauważ jednak, że mimo, iż traktował to poważnie, potrafił też odnieść się do tego z dużą dozą sceptycyzmu, nie tyle odnośnie sensu takiego działania, samej idei, ile do osiąganych efektów.
Przypomnij sobie jednak papieskie pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny. Te ogromne tłumy, rozmodlenie społeczeństwa, okrzyki zapewniające...
Czy wszystko przekładało się później na zwykłe życie?
Zadajmy sobie jednak pytanie o czym świadczy to, że chciał się z nami dzielić SWYMI przemyśleniami, SWYM doświadczeniem? Czy to tylko wewnętrzne przeświadczenie o konieczności prowadzenia misji? I jakiej misji? Czego dotyczącej? A może niezaspokojone do końca ambicje umoralniania społeczeństwa, ślad głębokiego utożsamienia się z filozofią Norwida?
Uwagi i pouczania epigona późnoromantycznej myśli, osamotnionego w tym dziele, ale trwającego przy swoim "Idee Fixe"?
Jak sam to tłumaczył? Znowu posłużę sie cytatem z postu Ewy:

Niemen: Tak, wygłaszam i ja moralitety. Wydaje się, że każdy nowy tekst- to jakbym wyjął kolejną drzazgę z licznych zadraśnieć, którymi mnie częstowano.(...)


Gdzie szukać tych odpowiedzi na drzazgi, którymi Niemena przez lata szpikowano na wzór rytuałów voodoo? To są te teksty z płyt "Terra Deflorata" i "spodchmurykapelusza" oraz wiersze z "TR" i "TR".
Nie bez sensu bedzie tu zacytować wypowiedź Niemena z postu Stacha:


Niemen: Ja w tej chwili wyżej cenię warstwę słowną swoich utworów, bo słowo jest moim zdaniem najważniejszym nośnikiem myśli. Mimo że ubrałem to w piosenki, to w sumie jest to taki krótki tomik poetycki. Trochę górnolotnie to mówię, bo właściwie nie obrażę się na nikogo, kto mnie nazwie grafomanem, ale ta moja „grafomania” trwa już na tyle długo, że poznałem tajniki syntezy myśli. Złapałem się niedawno na tym, że łatwiej mi wypełnić rubrykę pisma, z którym współpracuję, w formie poetyckiej lub quasi-poetyckiej, niż opisać prozą jakąś aktualną treść. No więc zasmakowałem w tym, pasjonuje mnie synteza pewnych niedomówień i daje mi wielką satysfakcję zostawianie wielokropków dla czytelnika. A nuż domyśli się o co mi chodzi?


Markovitz trafnie to skomentował :

Odnoszę wrażenie, że w późniejszym okresie Czesław Niemen coraz poważniej traktował śpiewane przez siebie teksty i moralizował na serio, licząc na zrozumienie...


No właśnie! Liczył na zrozumienie, ale czy je uzyskał?
Co kazało mu wejść na tę drogę artysty-moralizatora? Przekonanie, że poznał prawdę, a może był to też rodzaj zadawania pytań innym i sobie?
Ciągłe poszukiwanie i stawianie pytań i prowokacyjne tezy. Wciąganie do dialogu, nawoływanie do dyskusji?
Co myślał o humanizmie - pisałem już o tej sprawie przedstawiając Niemenowskie rozumienie filozofii związanej z wegetarianizmem.
Warto jednak poszerzyć tę naszą wiedzę o kolejne stwierdzenie Niemena (wywiad z 2001 roku z premiery "spodchmurykapelusza"):


Niemen: Rodzą się absurdalne pomysły na humanizm. Przede wszystkim zaczęło się moim zdaniem od źle zrozumianego pojęcia antropocentryzmu, jako po prostu czegoś coś co wykracza poza religijne rozumowanie "człowiek na obraz i podobieństwo Boga". Ja myślę, że Bóg stworzył nie tylko człowieka i to że człowiek uzurpuje sobie prawo do wyjątkowej roli w jego twórczym akcie jest przesadą. A obserwujemy to coraz bardziej dosadnie, daleko posunięta tolerancja zmieniła się w daleko posuniętą obojętność. Tolerancja w rozumowaniu konstruktywnym pojawia się wtedy, kiedy nie przeszkadzamy inności. Kiedy zaś nie przeszkadzamy złu jest to przesada. To zło niestety wychodzi na jaw w sposób coraz bardziej bezwzględny, ordynarny i tutaj upatruję rzeczywiście, że się tak wyrażę, "bezwyjściówy".


Wróćmy jeszcze do postu "dzeka" i wątku o PRAWDZIE.
To mogło być właśnie to, o czym "dzek" napisał:


Znalezienie prawdy czy też ,jak to się ładnie mówi,sensu życia,to coś,co ludzi zajmuje od tysiącleci i nie sądzę,aby ktoś ową PRAWDĘ znalazł.


Tego nie wiesz na pewno. Znam ludzi , również z tego forum, którzy głoszą wprost, że tę PRAWDĘ znaleźli. I należy im wierzyć, że tak w istocie jest.
Czy Niemen ja znalazł? Nigdzie tego nie napisał, nigdzie nie powiedział.
Przynajmniej ja takiej wiedzy nie posiadam. Na pewno jednak, za Horacym - ośmielał się być madrym - pracował nad swym rozwojem i do tego nakłaniał. A skąd wzięły się teksty Herberta? Skąd cytowanie Biblii?
Skąd lektura książek filozoficznych?
To właśnie było jego poszukiwanie PRAWDY. Nie tej Objawionej, bo tu wystarczyłaby Biblia, ale głęboko osobistej - z licznymi znakami zapytania i dylematami, z którymi każdy z nas się stara zmierzyć.
"Dzek" przytoczył słowa Michała Zabłockiego mające potwierdzić bezsens poszukiwania prawdy, bo cokolwiek zrobimy, to i tak "będziesz zawsze mieć w głowie/tę samą pustkę i ciszę"
Dobrze, że napisałeś w trybie pytającym, refleksyjnym - "czasem odnoszę wrażenie", inaczej byłbym w kropce, co na to odpowiedzieć.
Ale w związku z tym zapytam ciebie o tę kwestię.
To co radzisz "dzeku"? Nie szukać sensu życia? Twierdzisz, że nikt go nie znalazł. Czy aby na pewno? Nie widzisz sensu zycia? Niemen go nie widział?
Podpowiem - bardzo lapidarnie i skrótowo - co myślę na ten temat.
Ten sens jest jasny, choć dla każdego inny. I ty też musisz czuć, co dla ciebie ma wartość nadrzędną, a więc to jest twoim sensem życia.
Natomiast pytaniem i zadaniem dla nas wszystkich, pozostaje ustalenie najważniejszych wartości dla samego Niemena? Dużo już wiemy, ale czy wszystko?
Właśnie o tym rozmawiajmy.
Wróćmy jeszcze do pojęcia PRAWDY, którego użył "dzek".
Posłużę się kilkoma cytatami, bo to ciekawe i pouczające:
Pytał o to Piłat po słowach Jezusa: "Wszelki, który jest z prawdy, słucha głosu mego". O co pytał? "Co to jest prawda?"
I kolejne, znowu za Jezusem: "Jam jest droga i prawda, i żywot."
czy: "Prawda was wyzwoli".
Ale pozostawmy Biblię i przypomnijmy choćby dewizę Jeana Jacques'a Rousseau (za Juwenalem) - "Życie poświęcić dla prawdy", pozostając w kręgu kultury francuskiej, stwierdzenie poety Nicolasa Boileau-Despreaux'a: "Piękna jest tylko prawda i tylko ona jest godna miłości", albo - znowu nawiążę do Horacego - "Zwodzą nas pozory prawdy" i jeszcze stare, ale mądre i wciąż aktualne: "Schlebianie przysparza przyjaciół, prawda - wrogów" (Terencjusz).

(.)
ratajczak bogdan
2007-11-07 16:00:45
Maciek
dla mnie głoszone poglądy przez C. Niemena miały wydźwięk bardzo humanistyczny. Choć nie zawsze owe poglądy zgadzały się z postawą prezentowaną przez samego Niemena, ale to naturalne bo jesteśmy tylko ludzmi !


Maćku zabrałeś głos w sprawie poglądów Niemena i stwierdziłeś, że były rozdźwięki między humanistycznymi poglądami Niemena, a jego postawą. Jest to klasyczny przykład braku konsekwencji wypowiedzi. Bo skoro w dyskusji mówi się "A", należy też powiedzieć "B" i poprzeć to przykładami.
Inaczej powstaje wrażenie mówienia o niczym.
Rozmowa jest po to, by przekonać innych do swych racji, a tutaj tego najwyraźniej brakuje.
Oczekiwałbym poparcia Twej tezy konkretami, aby powstał obszar do polemiki.
Stwierdzenie, że Niemen, jak każdy człowiek, miał prawo do błędów i niekonsekwencji - wybacz, ale jest ogólnikiem, niewiele nowego wnoszącym do naszej wiedzy.
Temat, a w zasadzie jego elementy - to "myśli i czyny".
Myśli odnośnie rozumienia przez Niemena humanizmu, częściowo już poznaliśmy. Może jeszcze to rozwiniesz i podaj te czyny, które świadczą o łamaniu tych, głoszonych przez niego, zasad.

(.)
dzek
2007-11-07 16:20:44
Oczywiście słowa M.Zabłockiego trudno zaliczyć do jakiejś wielkiej filozofii.Może i zresztą dobrze.Niemniej cóż one tak naprawdę znaczą?Otóż zanim powiem jak ja to widzę,to chciałbym zwrócić na pewną rzecz uwagę.Otóż od,powiedzmy,czasów średniowiecza ludzkość osiągneła niewyobrazalny postęp cywilizacyjny i teraz ów postęp odbywa się wrecz w tempie oszałamiajacym.A tymczasem jesli by spojrzeć na inny aspekt naszego życia,na sprawy fundamentalne to właściwie jesteśmy w tym samym miejscu.Tak samo aktualne są bowiem te odwieczne pytania ludzkosci "skąd przychodzimu,dokąd idziemy,kim jesteśmy".Kto z ludzi wniknął w tajemnicę śmierci?Kto wie,co jest po tej przysłowiowej drugiej stronie?A Bóg?Co o nim wiemy na pewno?Kluczowe w tych pytaniach jest właśnie słowo NA PEWNO.Co wiemy na pewno?W tym sensie każdy z nas,niezależnie od tego czy jest mędrcem ,filozofem czy też tzw zwyczajnym człowiekiem jest bezradny wobec tych pytań.Wielu wybitnych ludzi na pytanie "Jak żyć?"tylko wzrusza ramionami.Oczywiscie można powiedziec,ze wystarczy życ w zgodzie z własnym sumieniem,być dobrym dla ludzi,zwierząt.Starać się być tolernacyjny wobec innych ludzi i przekonań.Ale czy ta recepta jest wystarczająca?Ta pustka i cisza z tej piosenki mówi właśnie o tym.
Dasza
2007-12-24 20:49:22
Właśnie przeżywamy Święta Bożego Narodzenia, dlatego chciałabym przypomnieć
program świąteczny nagrany przez Czesława Niemena 12 grudnia 1981 roku
„A miłość największym jest darem”.
Wywiad z Niemenem na temat programu przeprowadziła Barbara Pietkiewicz .
Całość została pokazana telewizji w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w 1981 roku.

Fragmenty wspomnianego wywiadu:

C.N.
- Jest to szczególny program, ponieważ bezpośrednio dotyczy spraw i świąt Bożego Narodzenia i w ogóle muzyki liturgicznej w mojej działalności. Co prawda , ja tu zdradzę może tajemnicę, prawdopodobnie i tak znaną, ponieważ kilkakrotnie o tym mówiłem, że jako dziecko już należałem do chóru kościelnego, stąd moje związki z muzyką liturgiczną bardzo są, po prostu, ścisłe. Natomiast ostatnie czasy, bardzo niepewne, nie tylko u nas, ale i na całym świecie –ten pęd za czymś jeszcze lepszym, czy gorszym – nie wiem sam -
w każdym razie nastąpiła jakaś dewaluacja myśli, myśli humanistycznych na całym świecie.
Stąd moje powroty do tych treści najpiękniejszych jakie niosą w sobie dzieła sztuki i kultury
sakralnej. Wykorzystałem tu poezję św. Pawła – fragmenty „Hymnu o Miłości”...
...Natomiast specjalnie napisałem dwie, prawie tradycyjne, nowe kolędy – do wierszy
Juliusza Słowackiego i Teofila Lenartowicza oraz taką okazjonalną poezję Cypriana Norwida wykorzystałem do tego programu.
...urodziłem się na terenach pogranicza tych dwóch kultur sakralnych i w moim kościele,
do którego uczęszczałem jako dziecko, śpiewało się prawie tak jak w cerkwi – znaczy te chóry tak brzmiały. I stąd jest ta moja miłość, no, szczera zupełnie, do tych pięknych tradycji.

B.P.
- ...Jeśli mogę zrozumieć przesłanie czynione w tej chwili przez Pana i przesłanie tego programu, to jest wielkie wołanie o miłość wzajemną.
C.N.
- O miłość do bliźniego. To co powiedziałem na początku, te treści wczesnego chrześcijaństwa, nawołujące do zrezygnowania z egoizmu, do miłowania bliźniego jak siebie samego. Przecież jeszcze w tej pierwszej piosence sprzed kilkunastu lat, nagrodzonej w Opolu, -myślę o piosence „Dziwny jest ten świat” -no, żarliwie wtedy i do tej pory
afirmuję te słowa: czas najwyższy zniszczyć nienawiść, po prostu, w samych sobie.
Przestać naprawdę boczyć się na siebie, niezależnie od poglądów innych ludzi.
Ja akurat nie należę do żadnych grup politycznych i nie powiem nic, co będzie schlebiało różnym grupom politycznym w związku z tym, ponieważ uważam – to jest mój osobisty pogląd na te sprawy – że człowiek musi być otwarty na każdą myśl i z każdym człowiekiem się jednać. I to chyba nas odróżnia od zwierząt.
Dasza
2007-12-24 21:05:15
..........1.Hymn o miłości wg św.Pawła (fragment)
A
..........Choćbym mówił językami ludzi i aniołów
..........a miłości bym nie miał,
..........byłbym jedynie jak miedź brzęcząca
..........albo cymbał brzmiący.
..........I chociażbym miał dar proroctwa
..........i znał wszystkie tajemnice,
..........i umiejętność wszelką,
..........i choćbym miał wszystką wiarę,
..........tak iżbym góry przenosił,
..........a miłości bym nie miał,
..........niczym jestem.


...........2.Jasna kolęda - Juliusz Słowacki
M
..........Chrystus Pan się narodził
..........Świat się cały odmłodził...
.........................Et mentes...
..........Nad sianem, nad żłobeczkiem
..........Aniołek z aniołeczkiem
.........................Ridentes...
I
..........Przyleciały wróbelki
..........Do Panny Zbawicielki...
........................ Cantantes...
..........Przyleciały łańcuchy
..........Łabędzi, srebrne puchy
.........................Mutantes...
Ł
..........Puchu wzięła troszeczkę,
..........Zrobiła poduszeczkę
.........................Dzieciątku...
..........Potem go położyła
..........I sianem go nakryła
..............................W żłobiątku.
O
..........Nad sianem, nad żłobeczkiem
..........Aniołek z aniołeczkiem
.........................Ridentes...
..........Chrystus Pan się narodził
...........Świat się cały odmłodził...
.........................Et mentes...
Ś

...........3.Hymn o miłości wg św.Pawła ( fragment)

..........Miłość nigdy się nie kończy
..........Proroctwa moc swą utracą
..........Języki ustaną
Ć
.........Wiedza przeminie
..........Bo niedoskonała jest
..........Wiedza nasza


..........4.Mizerna cicha - Teofil Lenartowicz

..........Mizerna, cicha, stajenka licha,
..........Pełna niebieskiej chwały;
..........Oto leżący, przed nami śpiący,
..........W promieniach Jezus mały.
N
..........Nad nim Anieli w locie stanęli
..........I pochyleni klęczą;
..........Z włosy złotymi , z skrzydły białymi
..........Pod malowaną tęczą.
A
..........Wielkie zdziwienie, wszelkie stworzenie,
..........Cały świat orzeźwiony;
..........Mądrość Mądrości, światłość światłości,
..........Jezus wcielony.
J
..........I oto mnodzy ludzie ubodzy
..........Radzi oglądać Pana;
..........Pełni natchnienia, pełni zbawienia,
..........Upadli na kolana.
W
..........Długo czekali, długo wzdychali,
..........Aż niebo rozgorzało,
..........Piekło zawarte, niebo otwarte,
..........Słowo ciałem się stało.
I
..........Śpi jeszcze senne dziecię promienne,
..........W ciszy ubogiej strzechy;
..........Na licach białych, na ustach małych,
..........Migają się uśmiechy.
Ę
..........Jako w kościele ,choć ludzi wiele
..........Cisza pobożna wieje;
..........Oczy się roszą ,dusze się wznoszą,
..........Płyną w serca nadzieje.
K
..........Lulaj dziecino, lulaj ptaszyno,
..........Nasze umiłowanie;
..........Gdy się rozbudzi, w tej rzeszy ludzi,
..........Zbawienie nam się stanie.
S
..........Oto Maryja, czysta lilija,
..........Przy niej Staruszek drżący,
..........Stoją przed nami, przed pastuszkami,
..........Tacy uśmiechający.
Z
..........Hej! Ludzie prości, Bóg z nami gości,
..........Skończony czas niedoli.
..........On daje siebie chwała na niebie,
..........Pokój ludziom dobrej woli.
Y
..........Radość na ziemi, bo nad wszystkimi,
..........Roztacza blask rumiany.
..........Przepaść rozwarta, upadek czarta,
..........Zstępuje Pan nad pany.
M

..........5.Hymn o miłości wg św.Pawła ( fragment)

..........Gdy byłem dziecięciem
..........mówiłem jak dziecię,
..........myślałem jak dziecię,
..........rozumowałem jak dziecię.
..........Gdy mężem się stałem
..........wyzbyłem się tego, co było dziecięce.
J
..........6.Do Najświętszej Panny Marii Litania - Cyprian Norwid
..............................( fragment)

E
..........Czy prawda, ze się Prawda urodziła
..........I że Stworzyciel stawa się stworzeniem?...
..........Cóż wdzięczniejszego? albo jaka siła
S .......Szczycić się może tem wynalezieniem?
..........Albo gdzie Miłość czystsza i wznioślejsza
..........Między wszystkimi wszech-serc miłościami
..........Prócz tej Miłości?...
T

..........7.Rzecz o wolności słowa – Cyprian Norwid
...............IX ( „Przyszła nareszcie chwila ciszy uroczystej” )


..........Przyszła nareszcie chwila ciszy uroczystej
..........Stało się – między ludzi wszedł Mistrz-Wiekuisty,
..........I do historii, która wielkich zdarzeń czeka,
..........Dołączył bijografię każdego człowieka;
..........Do Epoki – dzień każdy, każdą dnia godzinę,
..........A do słów umiejętnych – wnętrzną s ł ó w p r z y c z y n ę,
..........To jest: i n t e n c j ę s e r c a...

D
..........8.Hymn o miłości wg św.Pawła (fragment)

A .........Miłość cierpliwa jest,
..........dobra jest.
..........Miłość nie zna zawiści
R .......nie przechwala się
..........pychą się nie unosi
..........dobrych nie narusza obyczajów
E
..........teraz trwają
..........wiara nadzieja i miłość
M .......tych troje
..........a z tych największa jest miłość.
Stach
2008-02-28 07:25:34
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2008-02-28 07:25:34 przez Stach
:N: - Pielgrzym

Nie jest to temat propagandowy , jedynie jeden z wielu sposobów na ... wędrówkę umysłu.
Nie wszyscy zdają sobie sprawę , że wokół nas żyją wyznawcy różnych religii i kultur.
" Dążyć do szczęścia " - Diamentowa Droga , droga w założeniach i ideach Buddyzmu...

c.d.n.
Markovitz
2008-02-28 07:34:37
Obawiam się, że po wyborczej fali postów politycznych, czeka nas grubo ciosana agitacja religijna...

Jeśli ciąg dalszy nastąpi, to chciałbym się dowiedzieć, co "diamentowa droga" ma wspólnego z Niemenem ..?

Bo chyba nie twierdzisz Stachu, że Czesław wyznawał tę religię..?
Stach
2008-02-28 10:23:40
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2008-02-28 10:23:40 przez Stach
Moim zdaniem , nie tak łatwo sklasyfikowac buddyzm, nie można go okreslic mianem religii w/g naszego rozumowania. Buddyzm jest systemem filozoficznym, przyciągającym ludzi, mających pewien potencjał w umyśle oraz mających chęc zrobienia czegoś dla innych.

W buddyzmie sami tworzymy nasz świat przyszłości przez to co robimy dzisiaj. Buddyzm zakłada , że żadna siła zewnętrzna nie kieruje naszym życiem. Większośc religii posiada stwórcę. W buddyzmie tego nie ma .

Hinduiści starają się najczęściej wyzbyc wszelkich myśli. W Buddyzmie jest tak ,że myśli nie są problemem. Staramy się zazwyczaj wyprzec złe myśli , a potęgowac dobre.
Mamy tylko dwa wyjścia , albo my pracujemy z umysłem albo umysł pracuje z nami. Np. : czasami coś pomyślimy, powiemy a nawet zrobimy zanim to zauważymy. Potem widzimy wokół wiele zniszczenia, aż w końcu przyznajemy się, że straciliśmy twarz.
Czasami ludzie stosują dziwne metody w drodze do szczęścia. Czasem , aby je osiągnąc szkodzą innym. Ci ludzie nie są źli , ale są ogarnięci niewiedzą. Jest takie stare buddyjskie powiedzenie „ Kiedy uczeń dojrzeje , znajdzie mistrza”.

Co ma Niemen z tym wspólnego?

Sądzę , że wystarczy wspomniec o :
-pobycie Niemena w Indiach ( "Co zrobic z życiem które trwa tylko mgnienie?")
-wegetarianizmie
-poszukiwanie drogi diamentowej „ chodząc po trawie , pamiętajmy,że tam też jest życie
- …”
-praca " rozkuwanie zakutych płatów czołowych"
Ewa
2008-02-28 10:48:02
Stach
Buddyzm zakłada ,że żadna siła zewnętrzna nie kieruje naszym życiem.
Większośc religii posiada stwórcę. W buddyzmie tego nie ma .

Może coś jest na rzeczy z tym buddyzmem, tylko jak to się ma do słów Niemena, które już cytowałam w tym temacie, a które powiedział w wywiadzie z Hanną Gizą w 99r.:

Na pytanie dziennikarki:
-"Co dla ciebie stanowi wartość absolutną i niepodważalną. Co jest tym światłem w twoim tunelu?"
Niemen odpowiedział:
-"Niewątpliwie Stwórca, ponieważ wszystko, co mnie otacza, jest tak niepojęte, że nie można tego nie dostrzec. To jest coś, co wyzwala zachwyt."
ratajczak bogdan
2008-02-28 14:04:30
Po raz kolejny jestem zszokowany. :shock:
Wywody Stacha nazwałbym: "Zwierzeniami buddysty - amatora" i, jako takie, należy traktować je w kategoriach "permanentnej pomroczności" prelegenta albo zwyczajnie zignorować.
Można też odnieść się do jego wywodów z przymrużeniem oka :wink: i czerpać wątpliwą satysfakcję z niezbyt wyszukanej rozrywki, jakiej mimowolnie, raz po raz, dostarcza nam swymi kolejnymi "rewelacjami".
Niemen i buddyzm tyle mają wspólnego i tak się mają do siebie, jak głęboka erudycja do totalnej ignorancji.
Klasyk napisał, a ja za nim powtórzę: "Kończ waść - wstydu oszczędź".

StachBuddyzm jest systemem , przyciągającym ludzi, mających pewien potencjał w umyśle oraz mają chęc zrobienia czegoś dla innych.


Jakim zatem sposobem przyciągnął ciebie - Stachu?

StachJest takie stare buddyjskie powiedzenie „ Kiedy uczeń dojrzeje , znajdzie mistrza”.


Tobie do tego stanu "dojrzałego ucznia" widać jeszcze daleko. Zacznij Stachu zatem te poszukiwania ponownie. Najlepiej za czas jakiś. Może wówczas z powodzeniem?
Na razie jest to błądzenie dziecka we mgle. Szkoda czasu i głowy, bo guzów nabijesz sobie co niemiara.
A czekamy na III edycję Festiwalu w Słupsku.
Zajmij się lepiej tym - tam "dojrzewa się" szybciej - i z pożytkiem dla innych.
Wówczas będziesz mógł osiągnąć "absolutne szczęście", zgodnie z przytoczoną myślą:

StachStaramy się zazwyczaj wyprzec złe myśli , a potęgowac dobre


I... tak trzymaj. Bądź konsekwentny, bo to co poniżej, jest pozbawione logiki i najnormalniej kłóci się z tym, co stwierdziłeś chwilkę wcześniej.
Już się pogubiłem.

Stach
Hinduiści starają się najczęściej wyzbyc wszelkich myśli


Kie licho? Jacyś bezmózgowcy? I Niemen nimi się fascynował? To mu imponowało? Do tego zmierzał?
Zdaje się, że mówił, iż chodzi mu o to, aby zgodnie z myślami Norwida, pracować w "pocie czoła". Czyli z udziałem intelektu, myśli, rozumu...
Jak to mógł uczynić "wyzbywając się wszelkich myśli"?

StachMamy tylko dwa wyjścia , albo my pracujemy z umysłem albo umysł pracuje z nami.


A jak jest w twoim przypadku?
Pytam więc, po co się w to pakujesz?
Po co mieszasz Niemena z buddyzmem i starasz się prowokować na siłę ?

StachCo ma Niemen z tym wspólnego?
Sądzę ,że wystarczy wspomniec o :
-pobycie Niemena w Indiach ( "Co zrobic z życiem które trwa tylko mgnienie?")
-wegetarianizmie
-poszukiwanie drogi diamentowej „ chodząc po trawie , pamiętajmy,że tam też jest życie
- …”
-praca " rozkuwanie zakutych płatów czołowych"
- ...


I te przykłady, według ciebie, Stachu są dowodem na to, że Niemen był wyznawcą buddyzmu? Że to była jego droga poszukiwania Boga? Boga w NIE-RELIGII?
Proszę o pomoc innych, bo widzę, że nie jestem w stanie tego pojąć - tak zwyczajnie - "na chłopski rozum".
A tobie Stachu już dziękuję.

(.)
Ewa
2008-02-28 16:22:04
Bogdanie, zamiat tak od razu negować wszystko, co napisał Stach, może zastanówmy się nad tym. Nie mówię, że wierzę w to, że Niemen był buddystą, ale mógł przejąć coś z buddyjskiej ideologii i filozofii. Oprócz wegetarianizmu, w którym widział "pierwiastek Dobra", z niektórych Jego wypowiedzi można było odnieść wrażenie, że wierzy w reinkarnację, nieobca mu była również poezja i filozofia R.Tagore...
Andrzej Mróz
2008-02-29 08:01:18
Im mniej jest w różnych religiach udziału człowieka, im głębsze rozumienie bardziej wysublimowanych form świadomości, im mniej jest w tym masowego udziału, tym różnym religiom jest bliżej do siebie.

Nie twierdzę, że chrześcijaństwo jest lepsze lub gorsze od buddyzmu, ani od innych religii.

Sam jestem katolikiem, ale buddyzm rozumiem i dostrzegam, że wiele elementów buddyzmu jest w nas gdzieś poza uświadomieniem sobie tego skąd lub gdzie mają one swoje źródła, czy większe, bardziej podkreślone niż u nas, w naszych chrześcijańskich świadomościach znaczenie.


Wcale nie trzeba Niemena umiejscawiać wśród wyznawców buddyzmu (choć tak naprawdę buddyzm nie ma wyznawców, gdyż nie jest ani systemem religijnym, ani religią w potocznym jej rozumieniu. Buddyzm jest mówiąc krótko stanem świadomości umysłu), aby dostrzec u Niego elementy świadomości charakterystyczne dla buddyzmu.
ratajczak bogdan
2008-02-29 12:18:48
Aby dalej prowadzić rozważania: Niemen, a religia buddyjska, trzeba jednak rozstrzygnąć kwestię zasadniczą.
Czy Buddyzm jest, czy nie jest religią?
Stachu stwierdził, że w naszym rozumieniu - nie jest.
Nie bardzo rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi.
Jako katolik zgadzam się, że buddyzm nie może być wyznawaną przeze mnie religią.
Ale jako człowiek uzbrojony w powszechnie dostępną wiedzę, nie mogę zgodzić się z absurdalnymi stwierdzeniami, że buddyzm religią nie jest.
Gdyby Stachu był jedynym na forum, który głosi takie teorie, mógłbym machnąć ręką. Każdy ma prawo do niewiedzy i tkwienia w absurdalnym błędzie.
Jednak to nie przypadek wyjątkowy, bo oto czytam:

Andrzej Mróz
Wcale nie trzeba Niemena umiejscawiać wśród wyznawców buddyzmu (choć tak naprawdę buddyzm nie ma wyznawców, gdyż nie jest ani systemem religijnym, ani religią w potocznym jej rozumieniu. Buddyzm jest mówiąc krótko stanem świadomości umysłu), aby dostrzec u Niego elementy świadomości charakterystyczne dla buddyzmu.


Zatem zdaniem Andrzeja buddyzm nie jest religią (!), co więcej - nie ma wyznawców (!!!)
Ile tu niekonsekwencji. Bo oto na wstępie Andrzej porównuje różne religie i wówczas buddyzm (o którym jest mowa) religią jednak jest.

Andrzej MrózNie twierdzę, że chrześcijaństwo jest lepsze lub gorsze od buddyzmu, ani od innych religii.


Co więcej, zauważa wpływ ludzi na różne religie.

Andrzej MrózIm mniej jest w różnych religiach udziału człowieka, im głębsze rozumienie bardziej wysublimowanych form świadomości, im mniej jest w tym masowego udziału, tym różnym religiom jest bliżej do siebie.


Skoro tak, nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po najprostsze środki.
Wyszukałem kilka linków i prosiłbym o zapoznanie się z ich treścią.

Buddyzm (inna nazwa to: sanskr. Buddha Dharma; pāli. Buddha Dhamma – "Nauka Przebudzonego") – religia, lub (jak obecnie uważa wiele osób) system filozoficzno-etyczny, rzadziej psychologia. Założycielem tej religii i twórcą podstawowych jej założeń był, żyjący od około 560 do 480 roku p.n.e. Siddhārtha Gautama (pāli. Siddhattha Gotama), syn księcia z rodu Śākyów, władcy jednego z państw-miast w północnych Indiach.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Buddyzm

Bóg w buddyzmie
Buddyzm jest religią w której pojęcie Boga odgrywa drugorzędne znaczenie, zaś ostatecznym celem wszystkich buddystów jest osiągnięcie oświecenia i wyzwolenie z kręgu kolejnych wcieleń. Zasadniczym zagadnieniem, które umożliwia ostatecznie osiągniecie owego oświecenia przez wszystkiego czujące istoty, czyli doskonałego stanu Buddy, jest natomiast idea Siunjaty. Z dogmatem Boga "Stwórcy" nie można pogodzić np. nauk o karmie i reinkarnacji. Niemniej, buddyzm nie jest religią całkowicie pozbawioną idei o możliwości istnienia istot w Samsarze "Świecie Cierpienia" zwanych bogami, a w różnych jego wersjach znaleźć można zarówno doktryny całkowicie nieteistyczne, ale z elementami występowania abstrakcyjnego absolutu (np. natura Buddy), jak i mentalistyczne, zabarwione panteizmem. Jednak to co jest znamienne, buddyzm nie kładzie nacisku na filozoficzne spekulacje, ale na bezpośrednie doświadczenie pochodzące z unikalnych praktyk umożliwiających wgląd w naturę rzeczywistości i umysłu, natury która tylko teoretycznie wydaje się być "absolutem", a ostatecznie przekracza wszelkie konceptualne wyobrażenia.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Bóg_w_buddyzmie

Religie, w których nie występuje pojęcie boga, takie jak buddyzm, dżinizm, także konfucjanizm i taoizm

http://pl.wikipedia.org/wiki/Bóg#Religie

Buddyzm to jedna z wielkich religii uniwersalistycznych, a zarazem jedna z najstarszych.
Buddyzm jest religią autosoteriolegiczną, czyli wskazuje drogę do samowyzwolenia, nie pokazując w Boga. Dlatego w kategoriach religioznawstwa Zachodu opisywany jest jako doktryna ateistyczna

http://www.religie.malutki.pl/religie_buddyzm_1.html

Stosunek buddyzmu do Boga
Buddyzm mimo potocznych wyobrażeń nie jest ateistyczny i posiada własną koncepcję ostatecznej rzeczywistości - zwanej dharmakają. Wzdraga się natomiast przed przypisywaniem jej jakichkolwiek kategorycznych określeń, fałszujących prawdę o niej poprzez ograniczenia ludzkiego języka. Tak więc buddyzm nie jest ateistyczną negacją absolutu. Wprost przeciwnie, stanowi jego najbardziej radykalną afirmacją, w czym przypomina, na gruncie chrześcijaństwa, takich wielkich mistyków jak Eckhart czy Tauler. W przeciwieństwie do ateizmu, buddyzm utrzymuje również obiektywną wartość moralności i najwyższe prawo do duchowych wartości, twierdząc, że kierujące się współczuciem i miłością czyny prowadzą do szczęścia i duchowego postępu.

http://budda.medytacja.net/t/buddyzm/po ... _boga.html

Czy buddyzm jest religią?
Co składa się na religię? Na pewno doktryna i kult. Czy buddyzm posiada owe dwa aspekty? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie bez dokonania podziału nauk pozostających w łonie buddyzmu na trzy wielkie działy - sutrę, tantrę i dzogczen. Wszystkie szkoły sutryczne - a więc buddyzm Mahajany i Therawady - posiadają doktrynę. Nie przypomina ona jednak teologii, gdyż za punkt wyjścia obiera człowieka wraz z jego uwarunkowaną egzystencją. Na gruncie współczesnej filozofii można by więc porównać buddyzm z pewnymi nurtami egzystencjalizmu. Jeżeli zaś chodzi o kult, sytuacja jest bardzo niejednoznaczna.

http://budda.medytacja.net/t/buddyzm/po ... ligia.html

Odłamy religijne buddyzmu:
A. Lamaizm
Lamaizm, inaczej nazywany jako Buddyzm Tybetański, pochodzi od nazwy duchownych - Lamów. Rozwinął się na terenie Tybetu dzięki królowi Srong-btsan-sgam-po w połowie VII w. n.e. Religia ta zaczęła wypierać ówcześnie wyznawaną - bon, będącą przemieszaniem szamanizmu i animizmu. NA przełomie XIV i XV wieku tybetański uczony i teolog Tsongkhapa zreformował buddyzm tybetański, powołując do życia szkołę Gelukpa (szkoła "Żółtych Czapek"). Aktualnie wyróżnia się cztery główne szkoły:

http://www.religie.malutki.pl/religia_6.html

B. Mahajana
Mahajana (Wielki Wóz, Szeroka Droga Wybawienia) powstała w I w. p. n. e. w Indiach, jednak teoretyczne podstawy zostały stworzone przez filozofa Nagardżuna w II w. przed narodzeniem Chrystusa. Jego główne dzieło "Madhjamakakarika" stało się zasadniczym podręcznikiem szkoły madhjamaka, co oznacza dosłownie "droga środkowa".
Mahajana jest systemem opartym przede wszystkim na sanskryckiej adaptacji Palijskiego Kanonu. Ideałem staje się Bodhisattwa, istota, która rozwinęła postawę Bodhiczitty, aby osiągnąć Doskonałe Oświecenie dla pożytku wszystkich czujących istot. Postawa ta charakteryzuje się wielkim współczuciem oraz pragnieniem osiągnięcia wyzwolenia nie tylko dla siebie, ale także, by móc działać dla innych istot czujących. Ostatecznym celem Mahajany stało się osiągnięcie Doskonałego Oświecenia, czyli trzech ciał Buddy.

http://www.religie.malutki.pl/religia_9.html

C. Theravada
Theravada ("Droga Starszych") jest jedyną ze szkół jaka przetrwała spośród szkół Sthaviravada. Odłam powstał w około 250 roku p.n.e, kiedy to miała miejsce schizma. Szkoła ta uważana jest za radykalną, konserwatywną i ortodoksyjną, ponieważ postanowiono przestrzegać wszystkich "pomniejszych i pośrednich" przykazań ustanowionych przez Buddę Gotamę.

http://www.religie.malutki.pl/religia_5.html

Dyskusja - jakakolwiek - ma sens wtedy i tylko wtedy, gdy rozmówcy wiedzą d o k ł a d n i e, o czym się dyskutuje. Jeżeli nie ma porozumienia w kwestiach zasadniczych, traci rację bytu.
To uważam za condicio sine qua non dalszej rozmowy na ten temat.

(.)
Andrzej Mróz
2008-02-29 13:34:32
ratajczak bogdanDyskusja - jakakolwiek - ma sens wtedy i tylko wtedy, gdy rozmówcy wiedzą d o k ł a d n i e, o czym się dyskutuje. Jeżeli nie ma porozumienia w kwestiach zasadniczych, traci rację bytu.
To uważam za condicio sine qua non dalszej rozmowy na ten temat.
(.)


Nie jest to dyskusja na to forum, więc ja pasuję.
Dla mnie wszystko co napisałem jest proste i jasne, ale nie wymagam Bogdanie Twojego zrozumienia, bo widzę że Tobie też o nie nie chodzi.

W swoim wpisie chciałem jedynie dostrzec pewne pozytywy wpisu Stacha, mimo, że sam bym na takie podejście łączące Niemena z buddyzmem raczej nie wpadł.
Napisałem:
choć tak naprawdę buddyzm nie ma wyznawców, gdyż nie jest ani systemem religijnym, ani religią w potocznym jej rozumieniu. Buddyzm jest mówiąc krótko stanem świadomości umysłu

I nie widzę powodu dla którego bijesz pianę Bogdanie.
ratajczak bogdan
2008-02-29 18:58:45
Edytowany 2 raz(y), ostatnio 2008-02-29 18:58:45 przez ratajczak bogdan
Jednak zdecydowałem się na zmianę postu, albowiem i mój adwersarz zmienił styl rozmowy. To już uważam za jakiś przejaw myślenia konstruktywnego i do czegoś prowadzącego. Choć myśli nie wyszły sopd pióra Stacha, jednak dobór wiersza, każe mieć nadzieję, że jednak coś do niego dotarło.
Potrafi nawet poprawnie przepisać wiersz z zachowaniem wierności tekstu pierwotnego. To już postęp.
Nie podjął wprawdzie rozmowy merytorycznej o Niemenie i buddyzmie. To dla niego może jeszcze temat za trudny, ale wszystko można pokonać.
Trochę dobrej woli, a wierzę Stachu, że wszystko przed tobą.
Na razie, jak widzę, wolisz personalne prztyczki, niż skupienie się na meritum, ale wolę takie teksty, albowiem są uniwersalne i każdemu można je przypisać.
Bo wiesz Stachu - miecz ma dwa ostrza i jest obosieczny.
Szkoda jedynie mego czasu na ciągnęcie tej rozmowy, bo...
Co możemy przeczytać, odnośnie meritum toczonej tu dyskusji o religii?
Nic! Zero! Null!

(.)
Ewa
2008-02-29 19:31:16
Bardzo proszę o wstrzymanie się od personalnych ataków i wzajemnych złośliwości.
ratajczak bogdan
2008-03-02 04:49:15
Stach niestety zrejterował. Nie będę tego komentował, chociaż sposób, w jaki to uczynił, każe się zastanowić, jakie miał intencje poruszając temat Niemen - a buddyzm.
Ale to niech uczyni każdy, kto uzana to za potrzebne (jednak na własny użytek, bo szkoda miejsca i czasu postronnych obserwatorów), kto brał udział w tej dyskusji.
Nie mogę jednak pozostawić bez odpowiedzi zdań, jakie skierował w moją stronę Andrzej:
Andrzej Mróz
(...)nie wymagam Bogdanie Twojego zrozumienia, bo widzę że Tobie też o nie nie chodzi.


Doprawdy nie wiem, na jakiej podstawie wysuwasz takie wnioski i dlaczego tak stawiasz sprawę?
Zawsze staram się zrozumieć intencje osoby, z którą rozmawiam, problem jedynie jest wówczas, gdy nie potrafię jednoznacznie odczytać intencji rozmówcy, bo ten mówi zbyt niejasno, lub artykułuje swe poglądy w sposób, alogiczny. Będąc w jawnej opozycji do powszechnie obowiązującej wiedzy. Wówczas koniecznym staje się powrót do bazy, do podstawowych i niekwestionowanych prawd, uznanych przez naukę za kanon obecnej myśli i wiedzy, będący punktem oparcia każdej normalnej, rzeczowej dyskusji, opierającej na nim, wszelkie dywagacje na konkretny t e m a t.
Jeżeli tak rozumianą próbę zgłębienia problemu, lub sprostowanie błędnego rozumowania, uznajesz za brak zgody na z r o z u m i e n i e wzajemne, to jestem zaskoczony.
Zaskoczony w dwójnasób, gdy słyszę to z Twoich ust.
Zwłaszcza, gdy czytam zdanie, z którym zgadzam się w całej rozciągłości.

Andrzej Mrózchciałem jedynie dostrzec pewne pozytywy wpisu Stacha, mimo, że sam bym na takie podejście łączące Niemena z buddyzmem raczej nie wpadł.


I mnie dokładnie o to chodziło. O ten nieprzemyślany głos Stacha w naszej rozmowie o szukani przez Niemena Boga w religii buddyjskiej.
Kiedy Stach rozpoczął tę dyskusję?
Po oświadczeniu córki Niemen - Natalii, że jej ojciec do śmierci poszukiwał Boga i do końca był religijnie "nieokreślony".
Przeskok Stacha do tego tematu był dla mnie zaskoczeniem, bo co buddyzm, jako r e l i g i a (nie mylić z innymi definicjami tego szerokiego pojęcia), miał wspólnego z Niemenem - chrześcianinem - wyznawcą Kościoła Rzymskokatolickiego?
To było podstawą mojej irytacji, której dałem wyraz, i na którą oczekiwałem ewentualnej, uzasadnionej sensownie, repliki.
Niestety tego się nie doczekałem, a wręcz przeciwnie, każdy kolejny głos, pogłębiał ten dysonans pomiędzy wiedzą, a żonglowaniem półprawdami. To starałem się jedynie sprostować i ukierunkować rozmowę na właściwe tory. Niestety - przyjąłeś sposób rozumowania Stacha i uznałeś to za powód, aby stwierdzić:

Andrzej MrózI nie widzę powodu dla którego bijesz pianę


Jeśli próba rozmowa w tonie rzeczowym, podjęta przeze mnie, w celu ukierunkowania jej na temat zasadniczy, uznawana jest przez Ciebie jako "bicie piany", jest mi przykro, bo sądziłem, że właśnie Ty byłeś odpowiednią osobą, aby ten dialog pomiędzy mna, a Stachem, a później innymi, kontynuować, aby rzecz cała, w końcu, została w miarę jasno wyjaśniona.
Niestety, jak widać, moje przypuszczenia były płonne i nic z tego nie wyszło.
Żałuję, ale może wrócimy do tematu przy innej, bardziej sprzyjającej tym rozważaniom okazji.

(.)
Andrzej Mróz
2008-03-02 08:15:23
ratajczak bogdanPo raz kolejny jestem zszokowany. :shock:
Wywody Stacha nazwałbym: "Zwierzeniami buddysty - amatora" i, jako takie, należy traktować je w kategoriach "permanentnej pomroczności" prelegenta albo zwyczajnie zignorować.
Można też odnieść się do jego wywodów z przymrużeniem oka :wink: i czerpać wątpliwą satysfakcję z niezbyt wyszukanej rozrywki, jakiej mimowolnie, raz po raz, dostarcza nam swymi kolejnymi "rewelacjami".
Niemen i buddyzm tyle mają wspólnego i tak się mają do siebie, jak głęboka erudycja do totalnej ignorancji.
Klasyk napisał, a ja za nim powtórzę: "Kończ waść - wstydu oszczędź"........
....
....
(.)


To napisałeś Bogdanie wcześniej.

Teraz napisałeś tak:

ratajczak bogdan]Andrzej Mróz napisał(a):
(...)nie wymagam Bogdanie Twojego zrozumienia, bo widzę że Tobie też o nie nie chodzi.


Doprawdy nie wiem, na jakiej podstawie wysuwasz takie wnioski i dlaczego tak stawiasz sprawę?
Zawsze staram się zrozumieć intencje osoby, z którą rozmawiam, problem jedynie jest wówczas, gdy nie potrafię jednoznacznie odczytać intencji rozmówcy, bo ten mówi zbyt niejasno, lub artykułuje swe poglądy w sposób, alogiczny. Będąc w jawnej opozycji do powszechnie obowiązującej wiedzy. Wówczas koniecznym staje się powrót do bazy, do podstawowych i niekwestionowanych prawd, uznanych przez naukę za kanon obecnej myśli i wiedzy, będący punktem oparcia każdej normalnej, rzeczowej dyskusji, opierającej na nim, wszelkie dywagacje na konkretny t e m a t.
Jeżeli tak rozumianą próbę zgłębienia problemu, lub sprostowanie błędnego rozumowania, uznajesz za brak zgody na z r o z u m i e n i e wzajemne, to jestem zaskoczony.
Zaskoczony w dwójnasób, gdy słyszę to z Twoich ust.................


A ja starałem się tylko po swojemu wyjaśnić o co mogło Stachowi chodzić.
ratajczak bogdan
2008-03-02 10:01:00
Andrzej Mróz
A ja starałem się tylko po swojemu wyjaśnić o co mogło Stachowi chodzić.


Andrzeju i o to właśnie chodzi.
Chcę jednoznaczności w czytaniu tekstu rozmówcy, a nie rozgryzania szarad, wynikających z braku wiedzy tego rozmówcy o przedmiocie rozmowy.
"Bo chodzi mi o to, aby język giętki powiedział to, co pomyśłi głowa".
Po co inni mają się trudzić i starać się wytłumaczyć mi, co chciał (być może) przekazać mi rozmówca?
Mieliśmy z tym do czynienia (nie tylko na forum) i nie bardzo to wyszło.
Po co wracać do tych niedobrych zwyczajów.
Niech każdy zabierający głos w dyskusji, zacznie ważyć słowo i bierze za to całkowitą odpowiedzialność. Tak jest w świecie ludzi dorosłych i nie starajmy się tego zmienić w imię tzw. świętego spokoju.
Nie osiągniemy wówczas nic.

(.)
ratajczak bogdan
2008-07-19 07:32:16
Swego czasu, bodaj w 1993 roku, Czesław z rozżewnieniem wspominał kościelne święto zapamiętane z lat dzieciństwa. Daleko, w Starych Wasiliszkach na Białorusi. Było mu na tyle bliskie i na tyle ważne, że snuł dalekosiężne i piękne plany. Niestety, tak jak często zdarzało mu się to w życiu artystycznym - również te, prywatne, głęboko osobiste i sięgające sfery DUCHA - nie zostały zrealizowane.
Czy planując swą kolejną, chyba już trzecią od chwili opuszczenia Kresów, eskapadę w okolice "rzeki dzieciństwa", potrzebował jedynie podróży sentymentalnej? Odnowienia i odświeżenia zapomnianych (zapamiętanych) obrazów tych ziem i obrzędów? Chodziło chyba o coś więcej...

Niedziela Palmowa *.
Leżę w łóżku Epidemia grypy próbuje mnie do niego przykuć. Niedoczekanie. Zamierzam zwyciężyć. W dzieciństwie, w wielkopostne okresy, przeziębienia mnie jakoś omijały. Często wracałem do domu z przemoczonymi nogami, od łazikowania po wiosennych roztopach. Grasowałem w okolicznych zaroślach w poszukiwaniu najokazalej ukształtowanych bazi. Jadzia, moja siostra, wyczarowywała później z tych gałązek piękne palmy. W Polsce centralnej nie widziałem takich. Kresowe byty płaskie, bardziej podobne do prawdziwych, jerozolimskich. Byty też bardziej różnorodne. Na przykład, do rozwiniętych gałązek wierzby, przywiązywało się inne, tui, długoiglastej pinii lub bukszpanu. Te z pinii, nie wymagały dodatkowego przybrania. Do złudzenia przypominały palmy z Ziemi Świętej. Pozostałe upiększało się złocistymi „suchowiejkami" - miejscowa nazwa „nieśmiertelników". Tłumne procesje, przed kościołem i te wspaniałe pióropusze palm.
Gdy przyjdzie dzień wyniesienia się stamtąd bolszewików, pojadę, żeby choć raz jeszcze uczestniczyć w jednym z najpiękniejszych moich wspomnień.



* Niedziela palmowa (in. "Niedziela Męki Pańskiej", zwana też Kwietną lub Wierzbną) – święto ruchome w kalendarzu chrześcijańskim przypadające 7 dni przed Wielkanocą. Rozpoczyna Wielki Tydzień. Zostało ono ustanowione na pamiątkę przybycia Chrystusa do Jerozolimy. Według obrzędów katolickich tego dnia wierni przynoszą do kościoła palemki, symbol odradzającego się życia.

Cytat z Wikipedii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Niedziela_Palmowa

Na marginesie dodam kilka spostrzeżeń i refleksji osobistych - takich nieco z boku głównego tematu, ale sądzę, że ciekawych, wartych zauważenia i uwypuklenia.
Co dojrzały mężczyzna z bagażem najprzeróżniejszych doświadczeń życiowych najbardziej zapamiętał z tego najwcześniejszego okresu? Jak każdy z nas, najmilej powracał do chwil, gdy rodzina w komplecie przygotowywała się do świąt. Jak mocno utkwiło to w jego pamięci, niech świadczy ta, powyżej zamieszczona jego wypowiedź, związana ze świętami wielkanocnymi. Potrafił opowiadać o tym z pasją i z takimi szczegółami, że niejeden etnograf nie uczyniłby tego lepiej. A przy tym ten obrazowy styl... Czuje się nie tylko emocje, ale plastyczne widzenie świata, jakie mają wytrawni, a przy tym wrażliwi malarze, wyczuleni na wszelkie otaczające nas detale i zachodzące między nimi najsubtelniejsze niuanse kolorystyczne.

(*)
ratajczak bogdan
2008-09-07 17:40:13
Początek roku 2000.
Niemen w kolejnym felietonie "Pantheon" w lutowym numerze "Tylko Rocka" w podsumowani napisał:

"Sobota. Pierwszy dzień stycznia 2000 roku. Stało się. Doczekaliśmy.
Tylko Jerzy Waldorff pozostał na zawsze w ledwo co minionym grudniu '99. Na szczęście legenda i Święta Pamięć o nim przetrwa wieki.(...)"


Święta Pamięć...
Tak ważna dla katolików.
Dana nie każdemu z nich...

(*)
Markovitz
2008-11-15 11:58:05
Właśnie przypomniałem sobie i zachęcam innych do przeczytania postów z tego tematu, a szczególnie tych zamieszczonych na pierwszych trzech stronach topiku. Znajdujemy tam ciekawe rozważania na temat światopoglądu Czesława Niemena i wyznawanej przez niego religii i co warte docenienia : temat ten nie uległ spłyceniu do kwestii światopoglądowo- politycznych, co na forach często się zdarza....

A więc spotykamy się w tym topiku z filozofią życiową artysty, której podstawę w jednym z pierwszych postów tak opisał założyciel topiku :

Bogdan Ratajczakpo rozmowach z bliskimi i znajomymi Czesława, mogę stwierdzić, że Niemen jednoznacznie określił się jako wyznawca religii chrześcijańskiej – wyznania Rzymsko-Katolickiego, co więcej, całe jego życie i, co istotne, dokonania artystyczne wskazują, że tak w istocie było


Co prawda Ewa wrzuciła małe ziarenka wątpliwości do tego starannie wypielęgnowanego przez Bogdana ogródka, cytując fragmenty wywiadów Cz.Niemena z lat 70-tych, ale nie były to wypowiedzi, które w istotny sposób mogły podważyć ów - opisany przez Bogdana i dodatkowo uzasadniony przez Andrzeja- fundament.

Dlaczego zatem w radiowej wypowiedzi Natalii Niemen, a także prowadzącego z nią rozmowę Piotra Starzyńskiego pobrzmiewał powtarzany przez oboje zwrot człowiek poszukujący jako widoczna próba zdystansowania się od postulowanego przez fanów pojęcia Niemena- człowieka religijnego :?:

Co ciekawe ten pogląd wyrażony w audycji Radia Emaus dość dobrze koresponduje z potocznym oglądem światopoglądu Niemena wyrażanym także w tym topiku przez userów nie zagłębiających się tak mocno jak Andrzej, czy Bogdan w problematykę filozoficzno-religijną.

Pamiętam, że dla kilku znajomych dużym zaskoczeniem było dokonane w sławnej audycji RDC odkrycie, że Niemen śpiewał modlitwę "Ojcze nasz", albo że poruszał w swoich tekstach kwestie natury filozoficzno- egzystencjalnej. Dotąd cenili go po prostu tylko jako wykonawcę i kompozytora piosenek o znacznie lżejszym ciężarze gatunkowym :)

Nawet jeśli znali niemenowskie interpretacje przesiąkniętych chrześcijańską filozofią wierszy Norwida, to przecież aby przejmująco zaśpiewać "Mój psalm" niekoniecznie trzeba być chrześcijaninem. Daleki od katolicyzmu aktor potrafił znakomicie zagrać zakonnika.

I jeszcze coś : nie dyskutowaliśmy jeszcze w tym wątku o poglądach Niemena na problemy obyczajowe wobec których nie tylko filozof, ale też współczesny artysta raczej nie przechodzi obojętnie... Trzeba to nadrobić.
Geronimo
2008-11-15 17:26:39
moje spostrzeżenie:

człowiek religijny praktykujący swoją wiarę też może być człowiekiem poszukującym-poszukującym Boga,jego głosu,jego wezwań.Właściwie doświadczenie Żywego Boga w kościele to ciągłe poszukiwanie,bo On każdemu z nas ma do powiedzenia codziennie coś nowego-Objawia się na nowo.Człowiek religijny to człowiek w drodze tu na ziemi,przez to jest wezwany do poszukiwania codziennie dróg Pańskich,do zadawania sobie pytań "Boże czego dziś ode mnie oczekujesz?","Jak to jest naprawdę dziś z moją wiarą,nadzieją i Miłością ku Tobie?".Poszukiwania ku pełniejszemu Zjednoczeniu,Komunii z Bogiem.

Tak mogło być i w przypadku Czesława Niemena.Należy myślę jednak pamiętać,że relacja Bóg-człowiek zawsze pozostanie jednak pewną Tajemnicą.
Stach
2008-11-16 03:32:52
NIEMEN nam wszystkim pokazywał w swych wypowiedziach, utworach " co Mu w duszy gra" i to "granie" próbował zaszczepic w nas."Chodząc po trawie pamietajmy,że tam też jest życie" a więc żyjesz to daj życ innym."W codziennym mięs pożeraniu" jasno mówi Nie zabijaj....
Swoją postawę Niemen ukształtował jako" kolekcjoner doświadczeń".Niemen wierzył , wierzył w ludzi,że ci wreszcie się opamietają,gdyby tak nie było to nie nawoływałby do zastanowienia się. Jaką rolę pełnią Ziemianie we Wszechświecie?
Ewa
2008-11-16 09:54:32
MarkovitzDlaczego zatem w radiowej wypowiedzi Natalii Niemen, a także prowadzącego z nią rozmowę Piotra Starzyńskiego pobrzmiewał powtarzany przez oboje zwrot człowiek poszukujący jako widoczna próba zdystansowania się od postulowanego przez fanów pojęcia Niemena- człowieka religijnego

Tak, określenie „człowiek poszukujący” chyba bardziej oddaje prawdę o Niemenie, niż „człowiek religijny”…

Niedawno miałam okazję przeczytać wywiad z Niemenem dla miesięcznika „Prometej” z 1972r., w którym Niemen na pytanie o swój stosunek do religii, jednoznacznie stwierdził, że jest ateistą:
Chociaż wychowałem się w rodzinie katolickiej, to jednak jestem ateistą. Sprawdzalna świadomość śmiertelności w przeciwieństwie do niewidzialnej natury w sensie kierownictwa światem i jego doskonałości, musi w mym przekonaniu apoteozować racjonalny element zagadnienia, wyłączając w ogóle metafizykę z kręgu rozważań. Sama logika podpowiada, że tylko człowiek w swym bałwochwalstwie mógl zajść tak daleko, by Boga stworzyć na swe podobieństwo. Zrezygnujmy przeto z własnej pychy.

Bogdan w tym temacie napisał, że „Niemen w latach 70-tych, a Niemen po roku 1981 - to dwa różne światy w spojrzeniu na religię, na wiarę” i nawet skłonna byłam się do tego przychylić, ale w świetle wypowiedzi dwóch jego córek, które w ostatnim czasie usłyszałam, myślę, że nie możemy go nazwać wyznawcą religii chrześcijańskiej. Przypomnę, Natalia w rozmowie z Piotrem stwierdziła, że jej ojciec do końca poszukiwał Boga, a najstarsza córka, Maria również się z tym zgadza - według niej Niemen był gnostykiem.

"Moje hobby to jest nieustanne analizowanie, dlaczego jestem i dokąd zmierzam."(wypowiedź Niemena z czatu na onet.pl w 2001r.)


edit.godz.22.10 W pierwszej wersji pomyłkowo użyłam określenia agnostyk, a Marii chodziło o gnostyka.
Geronimo
2008-11-16 16:03:23
Jest taka zastanawianająca myśl,która mi się przypomina- w świetle tego co piszecie:

Choćby ktoś uważał się za ateistę-człowieka,który uważa, że nie ma Boga,to jeśliby tu na ziemi kochał choć jedną osobę miłością czysto ludzką-dla niej samej-to już, choć tego nie wie, kocha Boga.

I wreszcie:

Dlaczego muzyka Niemena uwrażliwia mnie na piękno,dobro-przymioty Boga?Jak to się ma w świetle wypowiedzi Cz.Niemena,że jest ateistą?
Piekarz
2008-11-16 16:10:17
To dla mnie bardzo smutne, co piszesz Pani Ewo. Jeżeli rzeczywiście tak było, to czuję się w pewien sposób nawet oszukany.
Bo przecież Niemen tak wiele śpiewał o Bogu.
Kiedyś nawet widziałem w TVP Kultura kolędy w Jego wykonaniu. Śpiewał je tak, że nie sposób było się nie wzruszyć i nie uwierzyć Mu!
Markovitz pisze, że aktorzy wcielają się w role, które często nie mają nic w sobie ze swoich odtwórców. Ale Niemen nie był odtwórcą ani aktorem, on sam tworzył, dając nam cząstkę siebie.
W Terra Deflorata zwraca się bezpośrednio do Boga. Nie do jakiegoś tam bożka, czy nie wiadomo czego jeszcze, ale do Boga chrześcijan. Czym są „Święte Prawa”, jak nie starotestamentowym DEKALOGIEM?
Niemen nie był obłudny!
Geronimo
2008-11-16 16:30:02
Dlaczego Niemen, śpiewał teksty Norwida,który wprost zwraca się wierszem-modlitwą do Pana? np.:"Moja Piosnka".
Gdyby nie wierzył w Boga,to bardzo wątpię,żeby w ogóle myślał o śpiewaniu tekstów,w których jest odniesienie do Boga,czy zwracanie się do Boga.

Wiara chrześcijańska też zakłada ufność w dobro,które jest w ludziach,wiarę na przekór często złu.Co się nasuwa?A choćby: "Dziwny jest ten świat".
Stach
2008-11-16 17:02:30
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2008-11-16 17:02:30 przez Stach
Sierpień 1984" Antropocosmicus" frag. "kto z prochu/ten w proch/kto z małpy/ten w co?"

15 stycznia 1984 fragm."Sen końca i poczatku" ,"od wszechgalaktyk Kosmos/ runął/ kurczącej się materii impetem/ w znikomy punkt powbijał/ zsunął/ Wszechrzeczy wszystkie/ rykoszetem/ aż Moc niepojętego ruchu/ poczęła Nowy Wszechświat w/ Prawybuchu"

Tylko Rock Nr 11 listopad 1992 fragm."Sączy się wywiad ze mną. Abnegacki stosunek do wszystkiego słychac nawet w intonacji głosu."

Tylko Rock Nr 3 marzec 1992 fragm."Niedziela Palmowa. W dzieciństwie, w wielkopostne okresy, ... Grasowałem w okolicznych zaroślach w poszukiwaniu najokazalej ukształtowanych bazi. Jadzia, moja siostra, wyczarowywała później z tych gałązek piękne palmy. W Polsce centralnej nie widziałem takich. Kresowe były płaskie, bardziej podobne do prawdziwych, jerozolimskich. ... Do złudzenia przypominały palmy z Ziemi Świętej."

Myślę ,że Niemen był "człowiekiem w drodze" "Pielgrzymem" ,który bardzo często dochodząc do rozdroża musiał wybrac jedną z dróg.Jednak wybór tejże drogi niczego nie rozwiązywał,ponieważ owa droga miała również ... rozdroża. Aż do kresu, szedł ku światłu Nadziei.
Andrzej Mróz
2008-11-16 17:12:13
Ewa
MarkovitzDlaczego zatem w radiowej wypowiedzi Natalii Niemen, a także prowadzącego z nią rozmowę Piotra Starzyńskiego pobrzmiewał powtarzany przez oboje zwrot człowiek poszukujący jako widoczna próba zdystansowania się od postulowanego przez fanów pojęcia Niemena- człowieka religijnego

Tak, określenie „człowiek poszukujący” chyba bardziej oddaje prawdę o Niemenie, niż „człowiek religijny”…

Niedawno miałam okazję przeczytać wywiad z Niemenem dla miesięcznika „Prometej” z 1972r., w którym Niemen na pytanie o swój stosunek do religii, jednoznacznie stwierdził, że jest ateistą, mimo, że wychował się w rodzinie katolickiej…

Bogdan w tym temacie napisał, że „Niemen w latach 70-tych, a Niemen po roku 1981 - to dwa różne światy w spojrzeniu na religię, na wiarę” i nawet skłonna byłam się do tego przychylić, ale w świetle wypowiedzi dwóch jego córek, które w ostatnim czasie usłyszałam, myślę, że nie możemy go nazwać wyznawcą religii chrześcijańskiej. Przypomnę, Natalia publicznie stwierdziła, że jej ojciec do końca poszukiwał Boga, a najstarsza córka, Maria również się z tym zgadza - według niej Niemen był gnostykiem.


Świetnie Ewo podgrzałaś temat, zrobiło się ciepło, a nawet gorąco, więc musimy jakoś własnymi siłami dojść do prawdy.

Z tym, że w takim temacie prawda o duchowości Niemena nie leży tylko i wyłącznie w Nim samym. Musimy spojrzeć szeroko i rozumnie na wszelkie aspekty człowieczego zawieszania w nieznanym. Nieznane to, to co jednym kojarzy się z Bogiem i duchowością, a innym kojarzy się tylko z materialną i w pełni wytłumaczalną stroną wszechrzeczy. Wszechświata, który według Niemena był "myśli wiecznej arcydziełem".

Dodatkowo dodam czy zasadnie, czy niezasadnie, ale prasa i media nie raz nas informowały o różnych postawach Niemena. Np. o tym, że poparł On stan wojenny, że przestaje koncertować, że zdjął spodnie, itp. Czy można bezkrytycznie wierzyć artykułowi, gdy to co obserwujemy u zainteresowanego sugeruje coś zgoła innego?

Z wypowiedzi Pani Jadwigi, siostry Niemena jednoznacznie wynika, że Niemen był wierzący i to bardzo mocno.

Ale skoro różnych głosów tych za i tych przeciw jest tyle więc wniknijmy sami na tyle głęboko w temat aby w oparciu w naszą dedukcję i własne doświadczenia móc stwierdzić co jest najbliższe prawdy.
Geronimo
2008-11-16 17:36:58
Bóg w świecie to nie tylko duchowość,ale w wielu sytuacjach też to co widzialne,materialne.Bóg przenika tak naprawdę wszystkie aspekty życia człowieka,jeśli oczywiście on Go przyjmuje do siebie w całej pełni.
Wreszcie słowo "nieznane" nie jest słowem adekwatnym do słowa "Tajemnica" w relacjach osób,w tym przypadku Osoby Boga z osobą człowieka.Słowo "nieznane" można odnieść wyznając zasadę,że w świecie oddziaływują na nas różne siły-wtedy można powiedzieć,że w wielu przypadkach są one nieznane.Miłość zaś objawia się tylko w relacjach konkretnych osób.Tajemnica relacji osób-w tym tej najważniejszej Boga z człowiekiem zachęca nas do podjęcia wyzwania,z pokorą-do Boga często posłuszeństwem,pozostawienia siebie do Jego dyspozycji-do końca,permanentnie.
Andrzej Mróz
2008-11-16 18:05:04
Geronimo przyznaję Ci rację w Twoich uwagach, choć nie w pełni. Myślę, że po uporaniu się z głównym tematem będziemy mogli do zauważonych przez Ciebie szczegółów w celu ich wyjaśnienia powrócić.
Ale to napiszę teraz. Boga bardziej określa słowo "nieznane", niż inne, ale słowo "Tajemnica" doskonale oddaje Jego istotę.

Bóg w świecie to istotnie nie tylko duchowość. To przecież wszystko co nas otacza. Ale Bóg w człowieku to przede wszystkim duchowość. Lub inaczej Bóg w świadomości ludzkiej to.... duchowość.

Skoro zaczęliśmy to Miłość ( ta z dużej litery) to coś większego od tego co przejawia się w układach pomiędzy konkretnymi osobami. Miłość, podobnie jak Wieczność, jak Cisza, jest bezosobowa.

Jednak te uwagi pozostawmy na razie na marginesie.
Ewa
2008-11-16 22:31:50
Geronimo, bardzo podoba mi się to, co wcześniej napisałeś:
Geronimo Choćby ktoś uważał się za ateistę-człowieka,który uważa, że nie ma Boga,to jeśliby tu na ziemi kochał choć jedną osobę miłością czysto ludzką-dla niej samej-to już, choć tego nie wie, kocha Boga.

To był rok 1972, kiedy Niemen uważał się za ateistę, później jego poglądy mogły ewoluować, tak jak ewoluowała jego muzyka.
Piekarzu, nie powinieneś czuć się oszukany, skoro Niemen porusza Twoje uczucia. Napisałeś:
Piekarz
Ale Niemen nie był odtwórcą ani aktorem, on sam tworzył, dając nam cząstkę siebie.
W Terra Deflorata zwraca się bezpośrednio do Boga. Nie do jakiegoś tam bożka, czy nie wiadomo czego jeszcze, ale do Boga chrześcijan.

Ja też uważam, że dawał nam cząstkę siebie, a to, że poszukiwał i wątpił, jest przecież bardzo ludzkie. Myślę, że to, co robił, cały czas zbliżało go do Boga...
Bardzo dobrze dobrze ujął to Stach:
Stach
Myślę ,że Niemen był "człowiekiem w drodze" "Pielgrzymem" ,który bardzo często dochodząc do rozdroża musiał wybrac jedną z dróg.Jednak wybór tejże drogi niczego nie rozwiązywał,ponieważ owa droga miała również ... rozdroża. Aż do kresu, szedł ku światłu Nadziei.

Andrzej powołuje się na słowa siostry Niemena:
Andrzej Mróz
Z wypowiedzi Pani Jadwigi, siostry Niemena jednoznacznie wynika, że Niemen był wierzący i to bardzo mocno.

W dzieciństwie na pewno tak, bo w końcu wychował się w bardzo religijnej rodzinie, ale później najwyraźniej miewał różne okresy, od całkowitego zwątpienia w Boga poprzez długie poszukiwania. Możemy się tylko domyślać jak zakończyły się te poszukiwania...
Geronimo
2008-11-16 22:34:04
Do Andrzeja:

Zgodzę się z Tobą,że jeśli Boga widzisz jako Siłę sprawczą,coś co oddziaływuje na ludzi i świat,to określenie "nieznany" jest właściwe.Ja natomiast postrzegam Boga jako Osobę,która zawsze pozostaje w relacji w Trójcy Świętej i wreszcie w relacji do swoich stworzeń.Relacja z Bogiem jest Tajemnicą.Co do Osoby Boga,to może On nam się objawiać w różnych sytuacjach,jednak tu na ziemi nie widzimy całej pełni jego Bóstwa.I raczej bym się skłonił określić słowem "Tajemnica" zawsze relację Bóg-człowiek,niż samą jego istotę.

Bóg w człowieku to zarazem duchowość jak i jego cielesność.Bo Bóg jako Osoba ukochał człowieka i jako osobę duchową i cielesną,dlatego czujemy często przecież konieczność dbania o sferę ducha jak i ciała.Jezus Chrystus Bóg-człowiek został wywyższony przez Ojca,w nim pokonane zostało wszelkie zło i śmierć.Właśnie w Chrystusie Bóg umiłował każdego człowieka jako istotę duchową i cielesną.Gdyby tak się nie stało i -załóżmy-Bóg by kochał w człowieku tylko ducha,to człowiek nie byłby w stanie przezwyciężyć lęku przed śmiercią.Wreszcie w nowym życiu w Bogu cżłowiek będzie miał i duszę i ciało tyle,że odnowione.

Jak uważasz Twoim zdaniem Miłość może istnieć poza jakimiś osobami?To jakaś abstrakcja.Ja Ci na to odpowiadam,że to Miłość stanowi istotę Boga.A Wieczność? jest przymiotem Boga.Choć jest też wieczność piekła.
Andrzej Mróz
2008-11-17 07:19:07
Bóg w człowieku to istotnie jego duchowość, cielesność i jeszcze umysłowość, no i jeszcze uczuciowość.

Ale w człowieku o wątłym, nie wykształconym, zaniedbanym, czy wręcz zniekształconym duchu cielesność nie jest w stanie przejawić boskości. Wprawdzie dla innego człowieka nawet kaleki duchowo człowiek, będzie tworem bożym, ale w nim samym nie ma miejsca na Boga. Cielesny żyje w zadowoleniu jedzenia, picia, używania, umysłowy w zabieganiu o dobra doczesne, w wymądrzaniu się itd. Ci ludzie realizują się poza Bogiem. Jak w każdym człowieku jakaś iskierka boskości może być i w nich, ale czy rozpali ona kiedykolwiek płomień Bożego Światła?

Miłość jest bezosobowa. Jest wolna od osoby, wolna od czasu. Gdyby była osobowa była by nietrwała, podlegała by czasowi.

Uczucie do innej osoby, innych ludzi, nazywane również miłością jest osobowe. Gdy jest w Tobie Miłość, a nie miłość, to nie jesteś w stanie kochać (przejawiać jej w stosunku do) kogoś konkretnego, kogoś wybranego. Kochasz wszystko, nawet własne cierpienie.
Andrzej Mróz
2008-11-17 07:53:36
Wracając do tematu spójrzmy najpierw na problem poszukiwania. Spróbujmy ustalić, czym ono jest.
Poszukiwanie leży w naturze ludzkiej. Każdy z nas czegoś poszukuje. Być poszukującym to znaczy szukać. Jeżeli szukać, to czego? Czego poszukujemy?
Prawdy, Boga, przyjaźni, miłości, lub sukcesu, zysku, majętności, szczęścia, zdrowia, wiedzy, lub władzy, powodzenia, panaceów, używek, itd.

Poszukiwania nasze są więc zróżnicowane. Jedynie człowiek zakotwiczony w swoich prawdach, ideach, ideologiach, światopoglądach, to człowiek nie poszukujący, lub nie pasjonujący się poszukiwaniem. To istota zaplatana w twory własnej wyobraźni i najczęściej bardzo aktywny osobnik w przekonywaniu innych, że wszystko ma jedynie ten jeden wymiar, który on sam postrzega i rozumie. Człowiek nie poszukujący, to człowiek żyjący w stanie permanentnego zadowolenia, przede wszystkim zadowolenia z siebie.
Gdy człowiek zamyka się w tym stanie zachłyśnięcia sobą, zakotwiczenia w egoizmie, to wówczas wieczny (nieustający) ruch ducha, ten naturalny niepokój, to ciągłe bycie otwartym na nieznane zanika i następuje u niego duchowe zamieranie. Człowiek staje się duchowym trupem. Nie jest jednak tego świadomy. Żyje w przestrzeni zakreślonej jedynie horyzontem materializmu naukowego. Jest pewny swoich racji. Nie ma, lub nie dopuszcza wątpliwości.

Człowiek poszukujący natomiast, to człowiek świadomy swego zagubienia w wielkim, wielopłaszczyznowym i nie pojętym świecie, jednak wolny od pętających świadomość zwyczajnych i szeroko rozprzestrzenianych ideologizmów, oraz wolny od potrzeby zagnieżdżania się w konformizmie.

Poszukiwanie to inaczej mówiąc zgłębianie własnych relacji z Bogiem, poszerzanie dostrzegania, rozumienia przejawów boskości w naszym otoczeniu, jak i w naszym życiu.

Poszukiwanie jest więc ciągłym stawaniem twarzą w twarz z rzeczywistością i wykraczaniem poza dotychczasowe jej pojmowanie.

To formujące ludzkiego ducha wykraczanie to najwspanialsza przygoda jaka może nam ludziom tu na tym ziemskim padole się przytrafić. Kształtuje nam ona ducha, lub inaczej kształtuje nam naszą postawę życiową, lub jeszcze inaczej kształtuje nam rzecz absolutnie bezwzględną czyli moralność.

Etyka tymczasem jako moralność względna, jest kształtowana przez światopoglądy. Może ona być katolicka, ale może też być i faszystowska, czy bolszewicka. Etyka to inaczej mówiąc nie tyle ponadczasowe wartości, ale przede wszystkim modne, chwilowe standardy społeczne, czy kulturowe, będące wynikiem ideologizowania stosunków społecznych.

Życie duchowe jak już wspomniałem to możliwość przeżycia wielkiej przygody. Przygody odkrywającej człowiekowi rąbki tajemnicy świata i tajemnicy życia.
Ludzie z głębszą świadomością niż przeciętna społeczna potrzebują prawdy do życia niemal tak jak powietrza, jak pokarmu. Szukają więc prawdy o sobie, o swoich rodzinach, o losach swojej Ojczyzny, o wielkości Jej kultury, wreszcie szukają prawdy o rzeczach zwanych ostatecznymi. Szukają Boga.
Nie czynią tego jedynie ludzie wyjałowieni duchowo, lub nie uformowani duchowo w procesie wychowawczym. Nie maja oni potrzeby poszukiwania na tak wielka skalę. Starają się wysiąść z pociągu zwanego życiem na przystanku zadowolenie. Nastawieni są na modne obecnie i z rozmysłem propagowane, zabójcze dla ludzkiego ducha tzw. korzystanie z życia.

Tekst ten świadomie pisałem językiem pomijającym sformułowania religijne, aby wykazać, że o rzeczach absolutnych można rozmawiać każdym językiem, nawet „świeckim”.

To tyle na temat samego poszukiwania. Czy można być poszukującym i być jednocześnie wierzącym, czy nawet być katolikiem? Proponuję podjąć ten temat, jeżeli czujemy się na siłach.
Geronimo
2008-11-17 17:25:55
Andrzeju,

Każdy człowiek otrzymuje w pewnym momencie swojego życia znak od Boga-wezwanie do przyjęcia jego Łaski i podjęcia zgodnego z duchem otrzymanej Łaski życia.I jak już pisałem na forum Bóg nie ma względu na osoby:chory,cierpiący,bogacz,używający życia-każdy otrzymuje w pewnym momencie zaproszenie od Boga by dać odmienić swoje życie.I Bóg nie nakłada nigdy na człowieka ciężarów ponad jego miarę-każdy może żyć w jego Miłości odmieniać życie pod jednym warunkiem:gdy odpowie Bogu na jego Łaskę,przyjmując ją,otwierając się na nią.Człowiek oczywiście może też Łaskę Boga odrzucić, ma bowiem wolną wolę.
Przykładem może być tu choćby św.Paweł,który przecież tak gorliwie prześladował chrześcijan.Dziś jasno,wielu żyjących w Kościele Boga od razu powiedziałby,że to zły człowiek,że wróg Kościoła.A jednak Jezus wkroczył w jego życie nagle,porażająco,przemieniając jego życie całkowicie.Także nie można nigdy przekreślać życia żadnego człowieka.W tym kontekście widać wyraźnie Tajemnicę relacji Bóg-człowiek.Bo to Bóg wybiera człowieka,a nigdy na odwrót.

Napisałeś:

Miłość jest bezosobowa. Jest wolna od osoby, wolna od czasu. Gdyby była osobowa była by nietrwała, podlegała by czasowi.

To Bóg jest Miłością.Czy Bóg w Twoim pojęciu nie jest wolny od czasu,podlega czasowi?Wreszcie nawet miłość ludzka,czy jest nietrwała?Przecież dusza ludzka jest nieśmiertelna,nie podlega czasowi.Człowiek jest stworzeniem Boga na jego obraz i podobieństwo,zatem nie było by w nas życia gdyby nie działanie osoby Ducha Św.

Sprawa miłości do innych ludzi.Najpierw człowiek musi kochać Boga,okazywać mu największe poświęcenie.Dopiero z Miłości do Boga powinna wypływać miłość do bliźniego.
Wreszcie nawet miłość czysto ludzka nie jest nigdy tylko uczuciem.Zapewniam Ciebie,że nie przetrwałaby tych wielu,wielu lat tu na ziemi.Samo uczucie nie da takiej siły.

Gdy jest we mnie Miłość,to znaczy,że kocham Boga jako mojego Stwórcę i kocham swoich bliźnich.A tym się różni od miłości czysto ludzkiej,że nie zachowuje urazy,nie pamięta krzywd m.in.Cierpienie można akceptować,umieć przeżywać,kochać jednak można tylko osoby.Nawet jeśli mówię,że kocham przyrodę,to głębiej chodzi o to,że kocham Boga,który w niej się objawia.

Wreszcie co do sprawy czy człowiek religijny może być poszukującym:

człowiek religijny praktykujący swoją wiarę też może być człowiekiem poszukującym-poszukującym Boga,jego głosu,jego wezwań.Właściwie doświadczenie Żywego Boga w kościele to ciągłe poszukiwanie,bo On każdemu z nas ma do powiedzenia codziennie coś nowego-Objawia się na nowo.Człowiek religijny to człowiek w drodze tu na ziemi,przez to jest wezwany do poszukiwania codziennie dróg Pańskich,do zadawania sobie pytań "Boże czego dziś ode mnie oczekujesz?","Jak to jest naprawdę dziś z moją wiarą,nadzieją i Miłością ku Tobie?".Poszukiwania ku pełniejszemu Zjednoczeniu,Komunii z Bogiem.
Darek Sieradzki
2008-11-17 17:54:00
Wybaczcie, że przerywam wam dyskusję, ale chyba już zbyt daleko odbiegliście od tematu "Niemen - światopogląd, religia" w kierunku który znacznie wykracza poza tematykę forum. Proponuję wrócić do tematu, albo wątek zamknąć.
Markovitz
2008-11-17 18:43:07
E..no.. Przecież to podforum miało być takie do pogadania :)

Bardzo mądrze piszą tu o religii i chyba zmierza to do związku z postawą Niemena...

Przynajmniej taką mam nadzieję. Na wszelki wypadek rzucę kotwiczkę.

W roku 1992 Czesław Niemen wystąpił w kilku dużych kościołach z cyklem koncertów. Podczas tych wieczorów czytał fragmenty dziennika Pantheon, w których pozytywnie odniósł się do idei ochrony życia poczętego.

Choć w latach 90-tych odżegnywał się od ortodoksji, to jednak taka postawa była zgodna z nauczaniem Kościoła katolickiego. Został wtedy niemiłosiernie schlastany przez pismo "Angora" (nie mylić z nazwą koncernu prasowego).

Do tej pory pisaliście o wymowie jego utworów i wypowiedziach dla prasy.

W przypadku tych koncertów był to dość spektakularny czyn.
Ewa
2008-11-17 22:42:28
MarkovitzPrzecież to podforum miało być takie do pogadania :)

Bardzo mądrze piszą tu o religii i chyba zmierza to do związku z postawą Niemena...

Zgadzam się z Markovitzem. Skoro to podforum przeznaczone jest do luźniejszych rozmów, pozwólmy zatem naszym kolegom dokończyć ich rozważania. Zresztą ich posty nawiązują w pewnym sensie do postawy Niemena, ponieważ zastanawiają się nad tym, czy można być poszukującym i jednocześnie wierzącym...
Romuald Juliusz Wydrzycki
2008-11-18 15:59:33
Zanim zamkna albo usuna spiesze doniesc .
WIERZYL ! :cry:
wladek
2008-11-18 20:03:04
? :N:
Geronimo
2008-11-20 16:45:11
dlaczego zamykać wątek?
Przecież całe nasze ludzkie życie powinno mieć zawsze odniesienie do Stwórcy.I dotyczy to również artystów,ale zresztą i każdego z nas.
Czy chcecie koniecznie zawsze i tylko dyskutować o samym Niemenie?Czy nie można spojrzeć na to,że może przy okazji powstać w nas jakieś Dobro?Co macie do zarzucenia religii?Czy ktoś Was zmusza do takich,a nie innych postaw?Nie,każdy ma wolną wolę.Poszukiwać prawdy-wszędzie.Niemen też poszukiwał prawdy.Wreszcie już napisałem przy innej okazji zdanie odnośnie także jego postawy życiowej: Kto go takim uczynił,jakim był?
Ewa
2008-11-20 17:17:53
Geronimo
Czy chcecie koniecznie zawsze i tylko dyskutować o samym Niemenie?

Może nie tylko, ale to Niemen jest głównym tematem naszych rozmów.
Geronimo
Czy nie można spojrzeć na to,że może przy okazji powstać w nas jakieś Dobro? Co macie do zarzucenia religii?

To nie jest forum religijne, lecz muzyczne, więc poruszanie przez Ciebie spraw wiary w każdym temacie uważam za niepotrzebne.
Ten temat wyjątkowo traktuje o religii, ale w odniesieniu do Niemena, a nie do nas.
Geronimo
2008-11-20 20:19:46
Ewo,

każdy prawdziwy artysta-również Niemen-swoimi dziełami oddziaływuje na nas,często odkrywa jakąś cząstkę nas,dzięki ich dziełom często zbliżamy się do prawdy o nas samych.Wreszcie są pewnie i tacy,których droga Niemena jako człowieka i artysty doprowadziła do zrodzenia się w nich samych pasji do tworzenia muzyki,obrazów,poezji.To jest też element misji jaką może spełniać człowiek odkrywający piękno w Niemenowskich nutach.A Piękno przecież też pochodzi od Stwórcy.

I nie generalizuj Ewo,że w każdym temacie dyskutuję o sprawach wiary.A nawet jeśliby tak się działo to co-jakiś problem,brak poprawności?Sztuka to też przestrzeń w której odnajdujemy Boga.Sztuka prawdziwa.
ratajczak bogdan
2009-07-18 12:15:17
Ewa przywołała wypowiedź Niemena z „Prometeja” z 1972r.

Ewa
Chociaż wychowałem się w rodzinie katolickiej, to jednak jestem ateistą. Sprawdzalna świadomość śmiertelności w przeciwieństwie do niewidzialnej natury w sensie kierownictwa światem i jego doskonałości, musi w mym przekonaniu apoteozować racjonalny element zagadnienia, wyłączając w ogóle metafizykę z kręgu rozważań. Sama logika podpowiada, że tylko człowiek w swym bałwochwalstwie mógl zajść tak daleko, by Boga stworzyć na swe podobieństwo. Zrezygnujmy przeto z własnej pychy.

Ciągle zastanawiam się i nie daje mi to spokoju, czy to był w jego wykonaniu klasyczny kamuflaż, taka swoista mimikra, pozwalająca mu przetrwać w ówczesnej rzeczywistości, a może był to zwykły wymysł dziennikarza, który nigdy nie sprostowano?
Bywało to wówczas dosyć nagminnie stosowane, a i dzisiaj tę metodę stosuje się bez pardonu.
Dziennikarz, skoro tak napisałt, tego nie uczynił, bo to byłoby alogiczne.
Niemen zaś nie prostował i miał spokój, zamykając gęby wszystkim tym, którym taka deklaracja była na rękę.
Mogło tak być...?

(*)
Ewa
2014-01-22 00:37:33
Fragment wywiadu z Natalią Niemena dla portalu w Polityce.pl:

wSumie.pl: Wygląda na to, że Tata miał jakiś wyjątkowy kontakt z Bogiem. Niewielu twórców śpiewa Pismo Święte.

Natalia Niemen: Tata był zwykłym grzesznikiem, jak my wszyscy. W kwestii ducha był osobą poszukującą. Nie sądzę, by miał jakiś szczególny kontakt z Bogiem. Wielcy artyści nie są wybrańcami Boga. Nie można łączyć geniuszu artystycznego z jednoczesnym świętym status quo. Wspaniali artyści często są dalej od Boga, niż zwyczajni ludzie, parający się mniej oglądanymi publicznie i mniej docenianymi zajęciami. To, że ktoś śpiewa zapisy z Pisma Św. nie musi świadczyć o jego szczególnej więzi z Bogiem. Może natomiast pokazywać, że dla takiej osoby kwestie duchowe oraz sam Bóg są po prostu w jakiś sposób istotne. Nie tylko chrześcijanie zaglądają do Pisma Św. Jeśli chodzi o mego tatę, powiem tak: był po prostu niezmiernie wrażliwą, poszukującą osobą, która nosiła w sobie jakąś bojaźń Boga, z tym że ojciec miał swój obraz Boga, który, jak obserwowałam zmieniał się z latami. Czesław Niemen nie był katolikiem, jak kilka postronnych osób gdzieś ostatnio, nie wiem po co, rozpowiedziało.

Całość wywiadu tutaj
szach' raj
2019-06-30 18:19:55
- Bóg moim drogowskazem.

- Szukałem raczej jakiejś uniwersalnej prawdy, przekazu, a nie tylko tekstu religijnego.

- Zachęcam słuchaczy do własnych poszukiwań (interpretacji mojego doboru repertuaru).
(powyższe cytaty - Czesław Niemen)

Przez lata nie zaglądałem na to Forum-niemenum. Po latach zajrzałem (na początku czerwca) aby przed zlotem (na który, namówion przez Domina, wybrałem się w końcu po 10 latach nieobecności) przypomieć sobie kto zacz ten Niemen.... I odkryłem wielce ciekawy topic, ten topic, na którym, łamiąc samozakazy, postanowiłem się jednorazowo wypowiedzieć.
Przeczytałem tu wiele godnych uwagi rozważań i spostrzeżeń, sporo wciągających dyskusji i merytorycznych sporów, które mogą inspirować do głębszego wniknięcia w temat. Chętnie teraz podsumuję i uzupełnię to, co tu znalazłem. Czy jednak słowo: "światopogląd" jest trafnym określeniem na wewnętrzne przeżycia wielkiego wrażliwca jakim był Niemen? Światopogląd, o tempora, o mores!, ale od dziecka nieodłącznie, i wiem, trochę niedorzecznie, kojarzy mi się z marksizmem (a Niemen nie), natomiast religia z dość ciasnym i ortodoksyjnym traktowaniem duchowości (a Niemen nie!). Może trafniejszym tytułem np. byłby: Niemen - człowiek duchowego pogranicza, albo ... z duchowych rozstajów?

W innym miejscu i czasie zdarzyło mi się pisać o wpływie rodzinnych okolic Niemena na jego późniejszą twórczość muzyczną. Wielokulturowość Białoruskiej SRR związana z długą i złożoną historią tych ziem, zakończona migracjami zesłańców i wojennych przesiedleńców mogła odcisnąć swoje piętno także na wymiar duchowy autora Dziwnego świata.
Oczywiście, ze względu na dominację kulturowego chrześcijaństwa, w którym się wychował, chrystusowa wiara mogła być pierwszym drogowskazem, za którym podążał. Przy takim założeniu początek jego duchowej podróży można by odnaleźć już w dzieciństwie, kiedy to jako młody mieszkaniec Starych Wasiliszek należał do chóru kościelnego, albo np. w 1962 r., kiedy będąc już w Polsce zaczął wykonywać Ave Maria. W tych przypadkach jak sądzę, o doborze takich, a nie innych utworów nie decydował jeszcze sam przekaz religijny, to przyszło znacznie później, po okresie zwątpienia, które przeżywał na początku lat 70 tych. Wydaje się, że dopiero praca nad albumem Idee Fixe (1975-78), który nieprzypadkowo roboczo nazywał: Zwątpienie i wiara, głębiej i bardziej świadomie związała go z chrześcijańską ideologią. Świadectwa dominującej roli wiary przodków zaczynają się mnożyć, na dowód przypomnę tu tylko parę, może najbardziej reprezentatywnych tytułów: Moja piosnka [II], Modlitwa Pańska, Chrystus Pan się narodził, Mizerna cicha stajenka, Chwila ciszy uroczystej, Litania pielgrzymska, Zdania i uwagi, W imieniu Niepodległej, Hymn o miłości, Pokój temu domowi, Do najświętszej Marii Panny litania, Terra Deflorata, Osiem błogosławieństw, Hallelujah [ponoć w latach 90-tych nagrał więcej utworów L. Cohena], czy kilka Psalmów ze Starego Testamentu. W międzyczasie jednak Niemen poszukuje prawd uniwersalnych w innych systemach religijnych, a nawet poza nimi, z jednej strony docierając w ten sposób do Dänikenopodobnej wizji początków ludzkości, zaprezentowanej na płycie Katharsis (1976), a z drugiej do refleksji dalekowschodnich, do których mógł dojść np. idąc za Beatlesami, duchowo i fizycznie podróżującymi do Indii [wypowiedź z 2002 r.: Beatlesi podobali mi się cały czas.(…) Zachwycał mnie jako kompozytor George Harrison (czyli ten najbardziej uduchowiony)]. Niemen dostrzega więc duchowość w różnych filozofiach, jednak całkowicie i do końca żadne ideologie zwieść mnie nie zdołały, jak sam twierdził, czy też jak wspominała jego córka Natalia: mój ojciec poszukiwał Boga, ale do końca był religijnie nieokreślony.
W tych poszukiwaniach najważniejszą wychowawczynią od 1968 r. ostatecznie stała się literatura, a szczególnie norwidowska poezja, której Niemen pozostawał wierny do ostatka twórczego życia. Norwid jest dla mnie przewodnikiem, drogowskazem (...) drogowskazem estetyczno-filozoficznym, jak wspominał w jednym z wywiadów. Idąc tropem poetyckich fascynacji Niemena znajdujemy wiele miejsc, które mogły być punktami zaczepienia dla nowych duchowych, czy nawet ezoterycznych obserwacji, jak np. w wierszu Pielgrzym (1973): Przecież ja - aż w nieba łonie trwam/gdy ono duszę mą porywa/jak piramidę! - nie tylko z punktu widzenia New Age można to odczytywać jako proces duchowego wzrastania, podążania ku Chrystusowej Świadomości. Koresponduje to z, wykonywanym przez Niemena mickiewiczowskim fragmentem Zdań i uwag (1998): Niebo samo nie spadnie, trzeba je osiągnąć/I Pan Bóg sam nie zstąpi, potrzeba go ściągnąć. Podobnie w Piosence dla zmarłej (1973) Iwaszkiewicza: Wszystko jest od Boga i do Boga droga/niby Jakubowa drabina uboga - wtajemniczeni rozumieją, że dodatkowo fragment ten może mieć związek nie tylko z drogą ku oświeceniu, ale i ze wspomnianą wcześniej Dänikenowską paleoastronautyką, której piękny wyraz dał Niemen na wspomnianej Katharsis. Będąc przy Iwaszkiewiczu, Niemen wyśpiewywał w innym jego tekście, Nim przyjdzie wiosna (1979): (...) i tylko duchem słucham i badam/(...) bo wiem, że jestem w nieskończoności/w morzu miłości do ludzi - dzięki rozmowom z bliskimi Niemena wiem, że miał okresy wyciszenia, kontemplacji, a nawet transcendentalnej medytacji. Z kolei o miłości do Boga i ludzi Niemen wyśpiewywał także w Hymnie o miłości św. Pawła (1981) i pośrednio w norwidowskiej Chwili ciszy uroczystej (1981). Tu należy wtrącić, że utwory te był fragmentem większej poetyckiej całości nagranej dla telewizji polskiej na kilka godzin przed wprowadzeniem stanu wojennego (!). Zaprezentowany w dwa tygodnie po nagraniu, uzupełniony zmanipulowanym wywiadem, który można było przez to błędnie odczytać jako krytykę "Solidarności", stał się ważną cezurą również i w duchowej transformacji Niemena. No bo kiedy nagrywa się najbardziej religijny program, z uniwersalnym przesłaniem A miłość największym jest darem, aby w konsekwencji chwilę potem stać się obiektem ciężkiego i długotrwałego ataku nienawiści, to nie może to być przypadek. Na pewnym etapie rozwoju świadomości człowiek zaczyna rozumieć, że przypadki nie istnieją - wszystko jest wynikiem i konsekwencją - myśli, emocji, czynów, lub wszystkiego naraz.... Inna kwestia, na ile jesteśmy świadomi tej prawdy, "prawa przyciągania"...czy potrafimy je kontrolować?
Ostatecznie jednak te wydarzenia, i wspomniane wcześniej teksty wielkich poprzedników naszego artysty, były jedynie preludiami czy też intermediami wobec jego własnych prób poetyckich, w których odnaleźć można wiele mniej lub bardziej poukrywanych duchowych ideologii. Pierwszym znaczącym tekstem tego gatunku był, przełomowy również wokalnie, Dziwny jest ten świat – utwór nagrany w stylu soul, a soul to przecież muzyka duszy! Wyśpiewuje w nim m.in.: Nadszedł już czas, najwyższy czas nienawiść zniszczyć w sobie. Nagrania tego utworu dokonuje w kwietniu 1967 r., dokładnie w tym czasie na Monterey Pop Festival w Kalifornii rozpoczyna się długie hipisowskie Lato Miłości, w kreatywnej formie propagujące ideały wolności, pokoju i miłości. Myślę, że Niemen, ze swoją wykonawczą ekspresją, gdyby wyśpiewał ten tekst na wspomnianym festiwalu, to jego pacyfistyczne przesłanie miałoby spore szanse stać się jednym z hymnów tej kolorowej epoki. Być może jednak błędem było przyjęcie w międzyczasie przez Niemena postawy, wg której artysta ma prawo, a wręcz obowiązek głośnego oceniania otaczającej rzeczywistości. Niestety, w przypadku Niemena z biegiem lat chyba nazbyt często przyjmowało to formę coraz bardziej ostrej krytyki… Szkoda też, że nigdy nie powstała długo planowana kontynuacja: Piękny jest ten świat. Taki latami wyśpiewywany publicznie przekaz, wzmocniony silnym emocjonalnym ładunkiem, mógłby wykreować nam wszystkim nieco sympatyczniejszą rzeczywistość...
Jeszcze więcej antywojennych treści znajdziemy w kolejnym niemenowym protest-songu z roku 1968. W Spiżowym krzyku z misyjnym zacięciem nawołuje bowiem do pojednania i światowego pokoju. Z kolei już dalej i wyżej spogląda w Człowieku jam niewdzięcznym (1971), śpiewając: A wokoło Wszechświat (...)/myśli wiecznej Arcydzieło!/Uszanować chciałbym niebo - nawiązanie nie tylko do biblijnego: A Słowo Ciałem się stało, ale i być może do ezoterycznych poglądów traktujących dosłownie wszystko jako boskie dzieło, bo przecież zrobione z boskiej substancji (w świecie stworzonym przez Boga nie istnieje nic, co mogłoby nie być Jego częścią). Po latach temat uzupełnia piosenką Antropocosmicus (2001), gdzie głosząc kreacjonizm staje w wyraźnej opozycji do teorii Darwina. Natomiast w Spojrzeniu za siebie (1989) niejeden mistyk doszukałby się wiary w reinkarnację i metempsychozę. Mam tu na myśli otwierający fragment: W wieczystym migotaniu zdarzeń/wędrując w czasie nieskończenie/znalazłem się u progu marzeń/przed labiryntem przeznaczenia/Aż wszedłem do Świątyni ciała/przez Boga w drzwi otwarte/na Jego Cześć i Chwałę/Ludzkości rozpocząłem kartę. W Zezowatej biedzie (1989) przestrzega przed zazdrością, zawiścią i ocenianiem bliźnich - uniwersalne pouczenia wielu dawnych i nowych duchowych systemów (na czele z: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe). Rozwija ten temat w późniejszej Sonancji (2001) radząc: Żeby z patosu słów nadużytych/wyodrębnić sens najpiękniejszych idei/to jakby odbudować ruiny domu/odnowić ducha Per Gratiam Dei. Natomiast już wcześniej pisał o - być może! - tak modnym obecnie "byciu tu i teraz" (tzw. "wieczne teraz"), o pełnej kontroli świadomości istnienia, o buddyjskiej w swej wymowie iluzji czasu [Z listu do M. ("M." - jak maja/ułuda?!.)]. Przyjrzyjmy się jeszcze pieśni: Sen końca i początku (1983), w której, będąc mało ostrożnym analitykiem, łatwo można doszukać się opisów podróży astralnej wywołanej środkiem halucynogennym: Wzleciałem nagle nad szkielety miast/nad wibrujące wniebogłosy/z obłoków grzybów aż do gwiazd/w przestrzenie mgławic wszedłem do Kosmosu. Tu można wspomnieć o czymś, co Roman Radoszewski nazwał niemenową ekologią duchową, polegającą nie tylko na nawoływaniu do ochrony przyrody [np. Moja piosnka [II] (1978), Hymn do Matki Ziemi (1978), Terra Deflorata (1989), Niepokój o pokój (1984)], ale też na abstynencji alkoholowej (Niemen odstawia używki pod koniec 1976 r.) i wegetarianizmie (Niemen unika mięsa od roku 1983 r.; wegetarianizm niesie bowiem w sobie pierwiastek Dobra i to cenię w nim najbardziej - uzasadniał). Jednak nie było w tym porzucaniu ortodoksji i dogmatyzmu: Jak wynika z moich rozmów z rodziną Niemena, stosował tu raczej podejście tybetańskich mnichów, którzy w szczególnych sytuacjach np. mogli spożywać świeże mięso.
Piosenkowe wypowiedzi Niemena na tematy hermetyczne uzupełniają poezje, które nie doczekały się muzycznej oprawy. Choćby wiersz Przestroga (1994), w którym mowa o wędrówce dusz (Nadzieja w reinkarnacji - pisze), o kolejnych wcieleniach, których nie powinniśmy bezmyślnie trwonić. W innej poetyckiej próbce, wierszu Gdyby tak (2003) w swoistej poetyckiej wizualizacji podkreśla rolę pozytywnego myślenia i optymistycznego podejścia do życia. Z kolei w tekście Niepojęte (2002) pisze o znaczeniu 7 i 9 w numerologii, a także rozwija wątek kosmicznego pochodzenia ludzkości, rozpoczęty jeszcze na płycie Katharsis. Całości dopełniają wywiady i felietony prasowe ostatnich lat życia, w których m.in. opowiada się za ochroną życia poczętego i pełną ascezą (nie chcieć niczego - pragnie). Część tej publicystyki Niemen - artysta wszechstronny, wzbogacił o własne grafiki, nierzadko o wymowie transcendentalnej; jedną z pierwszych umieścił jeszcze we wnętrzu okładki albumu Idee Fixe (1978). Natomiast we wkładkach do boxów (także bogato ilustrowanych) i w niektórych wywiadach wspomina o własnych komputerowo kontrolowanych biorytmach i bioenergetycznej aurze. Było to już w czasach, gdy poważnie chorował i jego zwrot ku duchowości był przez to jeszcze bardziej sugestywny. Kiedy zdrowie traci człowiek dosyć często „płynący pod prąd”, wegetarianin, dość naturalnym jest, że szuka też rozwiązań pozamedycznych. Może i stąd ten poszerzający się krąg duchowo-ezoterycznych poszukiwań Niemena? Po operacji w 2003 r. miał powiedzieć: zdrowy duch - zdrowe ciało - a nie odwrotnie, czy w podobnym tonie - duch choruje to i ciało szwankuje - jedynie ktoś od dawna idący duchową ścieżką może świadomie wypowiedzieć podobne słowa. W tym czasie Niemen się wewnętrznie wycisza i wreszcie, po latach poszukiwań, możliwe, że odnajduje piękniejszy świat w swojej własnej/boskiej jaźni/Jaźni (Moje hobby to jest nieustanne analizowanie, dlaczego jestem i dokąd zmierzam).
Niemal od początku swej duchowej twórczości Niemen chrześcijańskie przesłanie umiejętnie łączy z wielkim dorobkiem duchowym subkontynentu indyjskiego. Wspomniałem, że wystarczyło uważnie śledzić poczynania Liverpoolskiej Czwórki, aby dotrzeć w te rejony. A Niemen dociera tam najpóźniej w 1973, kiedy to w kilku wersjach rejestruje Pielgrzyma. Chcąc mocniej zaznaczyć przesłanie wiersza nagrywa go w aranżacjach wyraźnie wschodnich, persko-indyjskich - rzekłbym precyzyjniej. W tym momencie idąc śladami Niemena uświadamiamy sobie coś niezwykłego, odkrywamy, że dalekowschodnia duchowość nierozerwalnie wiąże się z oryginalnymi formami muzycznymi, wykonywanymi na oryginalnych instrumentach. Po latach wgłębiania się w tą muzykę, zauważamy jeszcze, że nie tylko bhajany i kirtany, ale nawet instrumentalna indyjska raga tradycyjnie niesie za sobą pewne religijne przesłanie...! Dlatego w twórczości Niemena duchowość widać nie tylko w tekstach, ale i w samej muzyce, w sposobie jej komponowania i aranżowania! Mam wrażenie, że kiedy Niemen chciał mocniej podkreślić duchowe przesłanie literackiej wypowiedzi aranżował utwór korzystając ze wschodnich rozwiązań - stricte instrumentalnych, jak i wokalnych (np. melizmaty czy dwugłos).
Jednak szczególne nasilenie wschodniopodobnych aranży zauważamy od chwili jego festiwalowej podróży do Indii na początku 1978 r. Niemen wnikliwie tam słucha i obserwuje, a także wykonuje norwidowskie kompozycje z udziałem indyjskich muzyków, wśród których znajduje się muzyczny guru wspomnianych już Beatlesów, ojciec Norah Jones - Ravi Shankar. Przed powrotem do Polski nasz artysta zakupuje też kilka indyjskich instrumentów. Sławomir Kulpowicz, który również grał na festiwalu Jazz Yatra'78, stwierdził, że właśnie tam na dobre Niemen został "dotknięty" przez Indie. Wspaniałym, muzyczno-duchowym rezultatem spotkania z Indiami i Kulpowiczem była nagrana w 1987 r. płyta Samarpan (promowana po latach przez wydawnictwo...diecezjalne!). Niemen wprawdzie użycza tam jedynie swego głosu, ale śpiewa inaczej niż zwykle, bardziej delikatnie, pastelowo i ciepło - w pełni oddając wibracje Ducha (Kulpowicz). W tym samym czasie sam tworzy podobne programowe i poetyckie dzieło. Co zrobić z życiem, które trwa tylko mgnienie, nagrane dla telewizji składało się z kilku motywów instrumentalnych i trzech pieśni do słów indyjskiego myśliciela Rabindranatha Tagore - wszystko precyzyjnie wystylizowane na hinduską modłę. Kulminacyjnym momentem widowiska była prezentacja utworu Ciepłe słowa. W tym lirycznym wyznaniu hinduistycznej wiary, m. in. mowa jest o kluczowym w duchowym rozwoju znaczeniu wybaczania i wadze dobrego słowa, najlepiej podkreślonego szczerym ciepłem uśmiechu. Cały utwór kończy się karmicznym przesłaniem: Ten kto bólu na świecie nikomu nie zadał zazna szczęścia na ziemi i w niebie. Od tej pory wschodnie pierwiastki będą już przy nim na stałe: frazowanie czy skale w bardzo wielu moich utworach mają dużo wspólnego z muzyką hinduską. Najłatwiej to dostrzec w z biegiem czasu coraz bardziej raga-rockowo brzmiącym Pielgrzymie (Nad stanami jest i stanów-stan, jako wieża nad płaskie domy) i Mojej Ojczyźnie (Ja ciałem zza Eufratu, a duchem sponad Chaosu się wziąłem).
A wiatr od Azji tętni i pośwista - kolejny norwidowski cytat (Sariusz) wyśpiewany w 1972 r. ustami Niemena nasuwa mi jeszcze jedno wschodniomuzyczne skojarzenie...
Otóż nawiążę teraz do awangardowego wątku w muzycznym dorobku Niemena, którego szczyt przypadał na lata 1972-73. Nie bez podstaw rozpowszechniony jest pogląd, w którym stwierdza się, iż w tym czasie wybijały się trzy grupy z kręgu najszerzej pojmowanego rocka, które torowały drogę i wyznaczały najambitniejsze cele najzdolniejszym rockmanom. Mam tu na myśli Mahavishnu Orchestra Johna McLaughlina, King Crimson Roberta Frippa, i naszą Grupę Niemen. Każda z tych formacji mniej więcej w tym samym czasie, doszła (różnymi drogami!) do podobnych muzycznych wniosków, których płytowe rezultaty do dziś pozostają najambitniejszymi eksperymentami w dziejach eklektycznie pojmowanej muzyki rockowego pogranicza. Tym, co dodatkowo łączy te grupy, są wyraźne wschodnie wątki w życiu ich liderów. U McLaughlina będzie to okresowy rozbrat z muzyką, w którym to lider Orchestry podążał za naukami indyjskiego mistrza jogi i wschodniej medytacji Śri Chinmoya. Co ciekawe, nakłaniał on do alkoholowo-narkotykowej abstynencji oraz zachęcał do łączenia muzyki z poezją celem wyrażania wdzięczności dla Boskości! (zresztą, "Mahavishnu" to przecież jedno z imion boga Wisznu...). Podobnie było z Frippem, który między 1975 a 1976 r. oddawał się prawie wyłącznie studiom nad dorobkiem znanego mistyka i przywódcy duchowego Georgija Gurdżijewa (inny muzyk K.C., Jamie Muir, w 1973 r. wstępuje nawet do buddyjskiego klasztoru). Czyżby więc jakaś wspólna wrażliwość, metafizyczny węzeł rockowej awangardy z południowo-wschodnią duchową tradycją?! Bo przecież, jak już wiemy, także w duchowej ewolucji Niemena wschodnie nurty były niezwykle ważne i intensywne. Jednak Niemen nie pozostałby Niemenem, gdyby nie zrobił tego po swojemu, czyli stopniowo, bez okresu duchowego odosobnienia, czerpiąc jednocześnie z wielu źródeł, szukając własnej, niepowtarzalnej ścieżki, drogi środka, jakby mógł powiedzieć Budda, czy Lao-Tsy. Niemen nawet na krótką metę nie daje się ograniczyć do jakiejś jednej tradycji, duchowej czy religijnej, nie izoluje się do ram konkretnej ideologii. I w końcu - u kresu życia, umęczony śmiertelną chorobą porzuca w ostatniej chwili zgorzkniały ton obserwatora "rzeczywistości" skupiając resztki energii na jednym Celu - odnaleźć największą z prawd we własnym wnętrzu... I to, jak odchodzi, wielka osobowość nie tylko rodzimej sztuki - cicho, spokojnie, bez zbędnego rozgłosu... finis coronat opus - jakże w zgodzie z uniwersalnymi prawdami, które nie tylko dostrzegał ale i - co chyba najbardziej wymowne - często stosował. Magna Finis Magnum Opus.... nota aenigma solvitur?!
Młody Moog
2019-07-03 09:44:35
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2019-07-03 09:44:35 przez Młody Moog
Niemenowe niechcenie niczego przypomina mi słowa Sokratesa, które nie kiedy indziej, jak wczoraj, przeczytałem w ramach swoich studiów u Ksenofonta w "Memorabiliach":
Wydajesz się, Antyfonie, podobny do tego, który uważa, że szczęście jest jakąś rzeczą zbytkowną, albo czymś kosztownym. Ja jednak jestem zdania, że niepotrzebowanie niczego jest czymś boskim, potrzebowanie zaś rzeczy jak najmniejszych jest bliskie bóstwu. A że bóstwo jest najpotężniejsze, to coś najbliższego bóstwu jest zarazem najbliższe najpotężniejszemu. (Xen. Mem. I, 6, 10)

W ogóle filozofia Sokratesa wiele miejsca poświęca życiu oszczędnemu i poprzestawaniu na niewielkich potrzebach. Nie jest mi wiadomo na ile znał Niemen myśli Sokratesa i się nimi inspirował - podejrzewam, że podobieństwo myśli wynika z ich trafności, która nasuwa się sama w wielu miejscach niezależnie od siebie.
Co zaś się tyczy "Spojrzenia za siebie" - mi z kolei przypomina Platońskie twierdzenie o tym, że nieśmiertelne dusze w niebie (czy innym nieziemskim środowisku) przebywają i pojawiają się na ziemi w momencie narodzin człowieka - poczym znowu wracają, skąd przyszły. Oczywiście sama ta myśl przywodzić może na myśl reinkarnację - nie jestem fachowym filozofem, by się w to wgłębiać i rozstrzygać - natomiast nie mogę otrząsnąć się z wrażenia, że to właśnie "po Platońsku" rozpoczyna swoją wielką pieśń Niemen. Smaku Platońskiego dodawać może nawet "Klaustrofobia", która jest wyrazem ściśnięcia w dziwacznym ciele - wyraźną więc Niemen stawia granicę między ciałem a duszą, podsyca to przekonanie opisując ten utwór na koncercie w Szczecinie w 1984 - że to rodzice jego wybrali, że będzie człowiekiem. Najwyraźniej więc dusza unosząca się "w wieczystym migotaniu zdarzeń" czeka na swoje ucieleśnienie - niekoniecznie w formie ludzkiej.
Nawiązując z kolei do odwołań persko-indyjskich, do "Pielgrzyma", "Mojej ojczyzny": zdaje się być to ciągła droga "w poszukiwaniu źródła". My - Europejczycy, a jeszcze swoiściej Słowianie (o których związkach z Persami mętnie, bo mętnie, ale mówi się) - powiązani jesteśmy z Indiami. Wszak języki nasze są indo-europejskie… Są to związki jeszcze z czasów najdawniejszych wędrówek rodzaju ludzkiego, gdy z Afryki wyszedł człowiek trafiając zrazu na żyzne okolice Tygrysu i Eufratu. Toteż Norwid nie chybił, mym zdaniem, twierdząc, że on "ciałem zza Eufratu". Znowu, gdy pisze, że "duchem sponad Chaosu się wziąłem" - pachnie mi to Platonem. Wracając jednak do praźródła - mówiący jednym językiem - praindoeuropejskim - homo sapiens rozpierzchł się z czasem dalej, w głąb m.in. Europy. Wtedy rozchodzą się drogi - dotąd wspólne - Europy ze Wschodem. Niemen o poszukiwaniu źródła, czy wręcz praźródła wypowiadał się czasem:
Sonancja - takie słowo ładnie brzmiące, jak piękna kobieta. Sonancja jest słowem zapomnianym, ale za tym słowem się kryje pojęcie źródła, praźródła, właściwie osnowy. To jest korzeń, z którego wyrasta wszystko. Tutaj pokusiłem się o taką trochę ilustrację muzyczną z rejonów zza Eufratu (…).
Niemen więc, świadom praźródeł naszej kultury, odwołuje się do niej, szuka wspólnego (już chyba nie praindoeuropejskiego) języka, który - jak myślę - znajduje w muzyce. Szczególnie widoczne wydaje mi się to w "Mojej ojczyźnie", która jest w mym odczuciu pieśnią bardzo ziemską (nie przy-ziemną!) - sięga do tych prastarych źródeł, swą sielskością jest słowiańska, a melodyką wschodnia. Lecz jednocześnie daje jawne świadectwo obywatelstwa świata. Niemen to nie tylko "talentem świata obywatel", cytując za Norwidem. Sam przecież Artysta podkreślał, że odwołuje się do pojęć szerszych, niż polskość - do słowiańskości. Poza tem komu bliższe może być umiłowanie ziemi jako szerokiego pojęcia, zamiast ziemi stricte ojczystej, jak temu, kto tyle się po świecie nawłóczył? Wpierw kresy, różne miasta Polski, aż wreszcie działalność zagraniczna... Poza tem zauważa się liczne nawiązania do umiłowania wsi, prostego życia (np. "Za płotem", wiele motywów z "Przeprowadzki", "Credo", "Dialog"), które przecież podporządkowane jest tym samym prawom, co w pradawnych czasach - i to prawom przyrody, nie ludzi.
Piękna jest w mym odczuciu ta miłość do natury - a w tym do tego, co pradawne, rzekłbyś: pierwotne.
Być może moje zauważenia przysłużą się jakkolwiek dalszej dyskusji. :wink:
Dziękuję Szach-rajowi za spełnienie obietnicy i w nadziei, że jednak nie będzie to akt jednorazowy, pozdrawiam go serdecznie - najmłodszy zlotowicz. :D
dzek
2019-07-04 08:13:40
Jeszcze chwila,a będzie tak jak w tym słynnym skeczu"Sęk".Za chwilę zamiast dyskusji o Niemenie będzie tu seminarium o filozofii.
A tymczasem,gdyby chcieć przekuć trochę ten balon patosu,powagi,to można by przecież powiedzieć,że Niemen cały swój manifest zawarł w piosence "Dziwny jest ten świat".I czy tego chcemy czy nie za 100 lat,pewnie będzie wspominany głownie jako autor tej pieśni.Później to były tylko wariacje na temat.Przecież ,gdyby chcieć użyć języka najzwyklejszego,to on chciał świata "ludzi dobrej woli"z całą konsekwencją tych słów.Po prostu.
Bez przesady.On nie był wielkim filozofem ,a tym bardziej nie był wielkim tekściarzem.Ale czy to jest najważniejsze?Najważniejsze,że on żył w zgodzie z tym o czym mówił i pisał.Miał kochającą rodzinę,żonę,dzieci i pewnie widział jak bardzo rozmijają się czasem słowa piosenek śpiewanych przez różnorakie gwiazdy i gwiazdeczki z ich życiem osobistym.Widział ten cały,pożal się Boże showbiznes,ten rodzący się kapitalizm, i chyba ,mówiąc delikatnie,nie był tym zachwycony.Chyba nie do końca było mu po drodze z tym współczesnym światem.Z reguły największy wpływ na rozwój człowieka ma dzieciństwo.I tak było w przypadku Niemena.Pewien etos,który wyniósł stamtąd ,z tej biednej wsi białoruskiej,gdzie,żeby zacytować Norwida"kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie"stał się zarazem jego moralnym kręgosłupem.I on z tym szedł przez swoje życie i świat.
Domin189
2019-07-04 10:36:12
dzekJeszcze chwila,a będzie tak jak w tym słynnym skeczu"Sęk".Za chwilę zamiast dyskusji o Niemenie będzie tu seminarium o filozofii.

mnie to nie przeszkadza - przynajmniej w tym topicu ;-) szach'raju, ukłony!
Domin189
2019-07-06 17:24:58
Młody MoogNiemen to nie tylko "talentem świata obywatel", cytując za Norwidem. Sam przecież Artysta podkreślał, że odwołuje się do pojęć szerszych, niż polskość - do słowiańskości. Poza tem komu bliższe może być umiłowanie ziemi jako szerokiego pojęcia, zamiast ziemi stricte ojczystej, jak temu, kto tyle się po świecie nawłóczył? Wpierw kresy, różne miasta Polski, aż wreszcie działalność zagraniczna... Poza tem zauważa się liczne nawiązania do umiłowania wsi, prostego życia (np. "Za płotem", wiele motywów z "Przeprowadzki", "Credo", "Dialog"), które przecież podporządkowane jest tym samym prawom, co w pradawnych czasach - i to prawom przyrody, nie ludzi.


Dysponuję bliżej niezidentyfikowanym nagraniem utworu "Za płotem", którego wykonanie :N: poprzedził następującymi słowami:

To będzie dedykacja chłopom polskim... szczęść Boże!

- co publiczność przyjęła gromkimi brawami :) To tylko luźne nawiązanie do tematu, którym chciałem się z Wami podzielić.
Młody Moog
2019-07-07 09:56:10
Domin189Dysponuję bliżej niezidentyfikowanym nagraniem utworu "Za płotem", którego wykonanie :N: poprzedził następującymi słowami:

To będzie dedykacja chłopom polskim... szczęść Boże!

- co publiczność przyjęła gromkimi brawami :) To tylko luźne nawiązanie do tematu, którym chciałem się z Wami podzielić.


Dominiku, też dysponuję już tym nagraniem, co więcej dysponuję też innym, na pewno Ci znanym, gdzie :N: dedykuje "Za płotem" tym, którzy mają cieplejszy stosunek do życia na wsi (życie na wsi opatrzył jakimś epitetem, którego nie chcę powtarzać z pamięci, a nie będę miał przez dłuższy czas możliwości sprawdzenia - czy było ono ciche, czy spokojne, czy błogie? Nie pomnym, nie chcę przypisywać Mistrzowi nie jego słów).
Domin189
2019-07-11 13:10:35
W opracowaniu szach'raja brakuje mi tylko jednego faktu z życia Niemena, mianowicie udziału w Festiwalu Artystów Chrześcijan (Katowice, 1990). Czy artysta-niechrześcijanin wziąłby w nim udział? To ciekawa kwestia, bo jeden ze znanych mi muzyków swego czasu często występował w kościołach, choć deklaruje, że jest ateistą.

Tutaj fragment występu i wywiadu z :N: :
https://www.youtube.com/watch?v=0SHt5X-6Oz4
Ewa
2019-07-11 18:52:42
Domin189W opracowaniu szach'raja brakuje mi tylko jednego faktu z życia Niemena, mianowicie udziału w Festiwalu Artystów Chrześcijan (Katowice, 1990). Czy artysta-niechrześcijanin wziąłby w nim udział?

No właśnie- dobre pytanie.
A co z udziałem Niemena w mszy świętej w kościele św.St. Kostki w 1999 r. z okazji 15.rocznicy śmierci Jerzego Popiełuszki, gdzie Niemen wykonał modlitwę "Ojcze nasz" i psalmy?
Występ przed Katedrą Polową po poświęceniu Kaplicy Katyńskiej w 2002 też chyba był nieprzypadkowy...
Domin189
2019-07-28 20:27:49
Jakiś czas temu pewna użytkowniczka facebooka zwróciła moją uwagę na... no właśnie, pewności nie mam, na co w rzeczywistości patrzę - różaniec? wisiorek z koralikami? oceńcie sami.
Młody Moog
2019-09-02 18:43:27
Jest to ewidentnie różaniec. Uważne oko wypatrzy, że wisiorek ma jedno zakończenie z podłużną blaszką, a od blaszki błyskają odblaski (jaka ładna aliteracja, czyż nie?) - nie mam wątpliwości, że to odblaski metalowego krzyżyka. Wydaje mi się, że nawet widzę, spowalniając nagranie, belkę poprzeczną, lub choć jej cień, ale może ulegam sugestii. Niemniej jednak jeśli artysta śpiewa w jednej z pieśni "bronić będę różańca, pereł dobrej nadziei", to pojawienie się wymienionego przedmiotu w jego dłoniach nie zaskakuje. Co więcej, gest :N: na nagraniu zdaje się być raczej modlitewnym pochyleniem głowy, nie zaś ukłonem wobec publiczności. Czy można to uznać za deklarację wyznaniową?
Młody Moog
2019-12-29 21:10:24
Obejrzałem właśnie koncert Być jak Niemen w TVP2. Zakończył się przywoływanym wyżej nagraniem "Hymnu". Na dużym ekranie i w lepszej jakości ujawniło, że skojarzenia Domina oraz moja wnikliwa analiza były niecelne. Aż mnie śmiech bierze, z jaką zawziętością "broniłem różańca, pereł dobrej nadziei"! :lol: Nie zauważyłem jednego - ten wisiorek ciągnie się jeszcze po całym boku :N: i jest to najzwyczajniejszy w świecie spiralnie zwinięty kabel zakończony grubym jackiem! Może od odsłuchu, czy czegoś podobnego. Źródło nieważne, natomiast ważne, że to żaden różaniec. Rodzina obecna przed telewizorem potwierdza. ;)
Przejdź na: główną stronę z listą forów | listę wpisów z Dziwny jest ten świat | górę strony