Sen- 11.01.2006:
Śnił mi się
- żywy. Pierwsze, co do mnie powiedział,to to że pokonał swoją chorobę nowotworową. "Dzięki Bogu"- powiedziałem i okazałem jemu, że się bardzo z tego ucieszyłem.
Było to raczej w Poznaniu, wynajął mieszkanie, w którym mieszkał sam- był dość młody, energiczny. Żywo interesował się wiadomościami w prasie i pytał mnie o repertuar kin, bo właśnie dziś wieczorem tam chciał się udać. Chciałem go zapytać o coś dot. jego córki Natalii, ale chyba nie chciał o niej rozmawiać. Potem wyszedł z mieszkania, ja z kimś zostałem; po chwili wrócił z dwiema młodymi kobietami ( tak, jakby je zaprosił ).
Zastanawiałem się, czy ludzie go rozpoznają.Gdzieś usiedliśmy na dworze, a ja zapytałem, wskazując na Niemena, jakąś dziewczynę i grupkę młodzieży,czy wiedzą, kto to jest. Chyba go rozpoznawali. W tym momencie twarz jego zaczęła się zmieniać- najpierw był nie bardzo do siebie podobny- krótkie włosy, rzadki, jasny zarost, a po chwili zaczynał być podobny do siebie-czarny zarost i takież włosy, wyostrzyły się jemu rysy- to był ten Niemen,którego znaliśmy- tajemniczy, szlachetny, piękny.
W całym moim śnie odbierałem go takim, jakim dla mnie był- moim najważniejszym przyjacielem,wobec mnie przychylny, traktujący mnie z dużą życzliwością...
Rzeczywistość:
Zapomniałem w moim telefonie zablokować klawisze, i gdy go wyciągnąłem była ustawiona opcja dla dżwięku dzwonka...NIEMEN.
Nie wiem jak się to stało, bo żadnego numeru wcześniej nie wybierałem, jakoś ominięte zostały opcje Dżwięki ( naciśnij- kto to zrobił?), Dżwięk dzwonka (naciśnij- kto??) i dopiero wskazywało NIEMEN.
Wybaczcie tak dużo szczerych wynurzeń, lecz wszystko to wydarzyło się
dziś na prawdę...
Piotr S.