Właściwie to smutne,że nasz rynek dotyczący muzyki rockowej był w tamtych czasach tak ubogi,że jesteśmy niejako zmuszeni ciągle wałkować te same tematy.Klan,Dżamble teraz Nurt.To przecież zespoły efemerydy,które powstały,zdołały nagrać po jednej płycie i zaraz przestały istnieć.Na zachodzie takich kapel było pewnie kilkaset,a na pewno kilkadziesiąt.U nas ważnych płyt rockowych było w tamtych czasach pewnie nie więcej niż 10.Mniej ważnych kolejnych 10, a wszystkich może 50.Może.Co do Nurtu to ja w drugiej połowie lat 70-tych ich słuchałem.Mój koleżka ,który chodził ze mną do liceum tę płytę miał.Wtedy na naszym rynku takich zespołów nie było,więc to nawet brzmiało dobrze.Tylko,że to nie była muzyka porywająca ,a nadto była ona tak naprawdę wtórna.Muzycy rockowi walczyli w pewnym sensie z szablonem jakim była muzyka pop.Tylko,że oni nie zauważali,że tworzą jakby nowy szablon.Dzisiaj sobie tę muzykę odświeżyłem.Nawet teraz słucham na Youtube ich kawałka-Synowie nocy.Cóż,mam sentyment do tamtej muzyki i czasów i to nawet mi się podoba.Tylko,że przeze mnie przejawia właśnie sentyment i dlatego z całą pewnością nie jestem słuchaczem obiektywnym.Zresztą czy w ogóle jest możliwe i potrzebne bycie obiektywnym?Słucham czasem audycji Manna i Anny Gacek i tam widać tę różnicę pokoleniową.Dzisiaj słuchając przedpołudniowej audycji Trójki uświadomiłem sobie,że właśnie żadna z piosenek tam nadanych mi się nie podobała.Albo ja się zestarzałem i nie kumam co jest teraz dobre albo...
Mam wydawnictwo Digitonu z radiowymi nagraniami Nurtu, LP też kiedyś słyszałem. Niestety poza "Synem strachu" z gościnnym udziałem Stanki nic się tam nie broniło...
Gdy miałem te swoje "naście"lat,a były to lata 70-te to wszystko,co wykraczało poza konwencję muzyki popularnej i na dodatek miało w sobie jeszcze posmak owej "psychodelii"mnie pociągało.Dochodziły do tego jeszcze długie włosy ,gitary,dziwaczne teksty i poczucie pewnej pokoleniowej wspólnoty .Im zespół czy wykonawca brzmiał bardziej "zachodnio",cokolwiek miałoby to znaczyć tym lepiej.Tak przynajmniej wtedy mi się wydawało.Teraz patrzę na to inaczej. Wiele tzw. zwyczajnych piosenek,nagranych z orkiestrą /nawiasem mówiąc mieliśmy wtedy świetne orkiestry/,w sposób tradycyjny do dzisiaj się broni,a niektóre rockowe kawałki z tamtych czasów,choćby zespołu Nurt trącą myszką.Wczoraj słuchałem w Jedynce ciekawą rozmowę z Ewą Lipską,która w pewnym momencie tego wywiadu powiedziała,o czym ja już jakby zapomniałem,że kiedyś wielu wykonawców miało tzw.kierowników literackich,a więc kogoś,kto dzisiaj chyba nie ma już racji bytu.Wspominała choćby,że funkcję tę pełnił w zespole Skaldowie L.A.Moczulski.Kiedyś pewnie nie dopuszczałbym sobie do głowy,aby mogłaby mi się podobać choćby taka piosenka jak "Zielono mi"w wykonaniu Andrzeja Dąbrowskiego,a to jest z ładniejszych piosenek tamtych lat.Doskonała kompozycja Ptaszyna,piękne jego solo na saksofonie,świetny tekst Osieckiej,dobre wykonanie.Cóż trzeba więcej?
Byłem na koncercie zespołu Porter Band , ale koncert.
Pozdrawiam
Jurek
Wrocław jakoś nie mógł przebić się na rynku muzycznym. Nurt, Romuald & Roman ledwo zaistniały na rynku muzycznym. Za to kabareciarzy mamy świetnych. Elita, a z niej... usamodzielniony Drozda...
Muzyka Nurtu, który tak naprawdę powstał w 1970 i nie założył go Alek Mrożek (nie było go w pierwszym składzie) przeznaczona była tak naprawdę dla jednak dość wąskiego kręgu odbiorców, dla ówczesnej młodzieży i to głównie tej studenckiej i hippisowskiej. Biorąc pod uwagę prymitywne gusta ogółu Polaków i to, że ktoś tym wszystkim steruje, żeby było tak jak jest, no to mamy to, co mamy, prawda? Wystarczy zobaczyć, co stało się po 1980 roku. Wypłynęła cała masa prymitywnej muzyki... W latach 60 i 70 ciekawych zespołów było dużo więcej, niż piszącym tutaj się wydaje, ale napotykały na rozmaite trudności, które utrudniały im zaistnienie, czy wypłyniecie na szersze wody- łącznie z nagraniem sesji radiowej, czy płyty. Wielu myśli, że w tym czasie muzyka rockowa w Polsce nie istniała, bo nic nie wiedzą... Po prostu system komunistyczny masakrował to wszystko i dopiero wraz z przyjściem Muzyki Młodej Generacji w 1978 zaczęło coś się otwierać. Potem ten boom polskiego rocka lat 80. Przecież władza na to pozwoliła, nie czarujmy się. Wcześniej było bardzo ciężko, ale mimo tego zespoły grały dużo koncertów. Wszystkie te bardziej, czy mniej popularne, ale za to wartościowe grupy- Test, Nurt, R&R, Dżamble, Hokus itd. nieustannie koncertowały...