Jestem dosyć zajęty ostatnio i nic na ten temat nie słyszałem. Napisz coś więcej - kiedy , w jakich okolicznościach ?
Dziś przed południem Marek Niedżwiecki puszczając piosenkę "Na drugim brzegu tęczy"zwrócił uwagę na inną dziś wymowę tego tekstu: przepłynąć poprzez tęczę na jej nieznany drugi brzeg...
to mira nie mieszkala w rzeszowie?????
przeciez miala tam kiedys nawet sklep z farbami...
jak ten czas leci
bylem na koncercie miry w 1970 na famie w swinoujsciu - musil tam z nimi grac wtedy jozek skrzek!!! - sprzwdze na forum sbb
srednio lubilem ta czerwona plytke - i srednio czy mnie jeszcze pamietasz
pare lat temu kupilem reedycje na cd ale podczas jakichs domowych przejsc plyta sie zlamala
zostala tylko okladka...
Wczoraj Piotr Kaczkowski w MiniMaxie przypomniał największe przeboje Miry z pierwszej płyty oraz całą drugą płytę zespołu Breakout. Za tydzień następna płyta.
-
okazalo sie ze na tym koncercie w swinoujsciu ad 1970 gral js - hej - ale i z widowni po raz pierwszy uslyszal go tam lakis!!! no no - w bardzo historycznym koncercie uczestniczylem
mira byla tam wtedy z malym dzieckiem
"Powiedzieliśmy już wszystko..." – płyta wydana specjalnie dla koneserów.
Gdyby przyszło mi wymienić wokalistkę polską, której nagrania zabrałbym ze sobą na bezludną wyspę, byłaby to Mira Kubasińska. Nie ma bowiem i nie było w polskiej muzyce rozrywkowej drugiej tak muzykalnej i wrażliwej wokalistki, która by potrafiła bez zbędnego nadwerężania swoich strun głosowych zawrzeć w śpiewanych frazach cały wachlarz uczuć.
Dramat, refleksja, spokój, miłość- płyną z jej ust niczym żaglówka na spokojnych wodach, wprowadzając słuchacza w odpowiedni nastrój. „ Zabierz smutek”, kompozycja Tadeusza Nalepy do tekstu Bogdana Loebla, może być zachętą do bliższego zapoznania się z kunsztem wokalno- recytatorskim Miry. Mira bowiem, śpiewając, recytuje w bardzo romantyczny sposób, a jest to recytacja bardzo dyskretna; aż tak dyskretna, że tylko wrażliwy słuchacz jest w stanie ją rozpoznać. Bardzo poetycki i oryginalny tekst wspomnianej kompozycji, profesjonalna wokaliza i umiejętnie dozowana przy jej pomocy dawka uczuć – w tym przypadku jest to żal i rozczarowanie – sprawiają, że piosenka ta staje się ideałem, mogącym służyć za przykład niejednej damie aspirującej do miana piosenkarki. Śpiewając tę piosenkę, Mira nie łkała, nie wykrzykiwała, ani nie posługiwała się innymi sztuczkami aktorskimi. Śpiewała ją pięknym metalicznym głosem, czasami dyskretnie ozdabianym delikatną chrypką; śpiewała ją całym swoim wnętrzem – tak, jak wszystkie swoje piosenki.
Warta odnotowania jest aranżacja instrumentalna tej płyty, a właściwie jej znaczenie i udział w całej kompozycji. Otóż, aranżacja pełni w piosenkach Miry rolę tła i instrumenty nigdy nie usiłują rywalizować z wokalistką, Ich brzmienie w trakcie trwania każdego utworu potwierdza jedynie kunszt wokalistki, żaden z nich nie wyskakuje, nawet i w solówkach, ze zbędnym łojeniem- jak to nazywa Tomasz Jaśkiewicz.
Szkoda, że znajomość twórczości Miry Kubasińskiej ogranicza się dla wielu z nas do trzech, no - co najwyżej, czterech piosenek. Taką edukację zawdzięczamy ówczesnym prezenterom, a właściwie redakcjom muzycznym, radia i telewizji. Na talerze adapterów studyjnych najchętniej wrzucano tandetę- głośną i rytmiczną , a na dodatek z banalnymi, a często i głupimi, tekstami.
Straciliśmy w ten sposób Mirę, ale płyta ta pozwoli nam Ją odzyskać.
Wierzę w to, bo wielu z nas nadal Ją kocha tak, jak kocha się swojego Idola.
Wczoraj minęły dwa lata od śmierci Miry.
W nocnym MiniMaxie wspominali ją m.in. Piotr Kaczkowski i Bogdan Loebl.
Były moje ulubione nagrania Miry - "Czarno-czarny film" i "Wielki ogień".
Bogdan Loebl mówił też o swojej nowej książce pt. "Dbaj o miłość" dedykowanej pamięci Miry i Nalepy.
Dzisiaj w TVN w "Kulisach sławy" wspominano Mirę Kubasińską. Była rozmowa z Jej sąsiadką i młodszym synem.
Nie miałem pojęcia, że nie będąc na scenie, wiodła ciężki żywot, w niedostatku materialnym. Aby się utrzymać rozwoziła ciastka, handlowała na Stadionie X-cio lecia butami. Pod koniec życia weszła do studia, aby nagrać solową płytę. Wszystko dobrze się zapowiadało, aż tu nagle....
Ja też oglądałam. Słyszałam wcześniej, że nie najlepiej jej się powodziło materialnie, ale mimo wszystko byłam w szoku, kiedy pokazali, jak mieszkała tak wielka gwiazda. Z drugiej strony zawsze mówiła, że czuje się hippiską, więc może luksusy nie były jej potrzebne...
Trzeba ją podziwiać za to, że mimo przeciwności losu, potrafiła sobie jakoś poradzić i zapewnić byt sobie i synowi.
Ponoć Tadeusz Nalepa pomagał jej materialnie, również on zorganizowal pogrzeb Miry i ufundował pomnik.
Szkoda, że nie zdążyła nagrać tej płyty...
Do płyt Miry zawsze warto wracać: w chwilach nostalgii, w chwilach radości i w chwilach zadumy, jednym słowem- zawsze.
Choć słowa tu wypowiadane nie dotyczą konkretnej płyty, to dotyczą twórczości Miry, której cząstka tkwi w naszych umysłach- dinozaurów słuchajacych starego dobrego rocka- a zatem Mira i jej piosenki dźwięczą wszędzie tam - gdzie jej miłośnicy. I dobrze, że tak jest ! Może ta rozprawka będzie przyczynkiem do ziszczenia się marzeń miłośników talentu Miry o zebraniu jej nagrań z późniejszego okresu -okresu, kiedy jej popularność była w zupełnym zaniku – na płycie wspomnieniowej. Tej wielkiej Damie polskiego rocka należy się taka płyta, i to nie ze względów sentymentalnych, a ze względu na wielki talent wokalny i wartości artystyczne jakie wniosła na to- wciąż ubogie i skromne - poletko żeńskiej wokalistyki polskiego rocka. Bez niej to poletko byłoby zupełnie suchą i nieprzyjazną pustynią. Ona sprawiła, że widnieje na niej jeden, jedyny cudowny kwiat.
Niech za przykład posłuży piosenka nagrana wiele, wiele lat po okresie popularności- „Czy warto było ?”
W porzednim poście link do tej piosenki.