migaweczkaWszędzie ludzie cieszą się życiem...
Takie jest życie, że co jakiś czas mamy w nim styczność ze śmiercią i uważam, że jest ono zbyt krótkie, żeby tak poważnie je traktować.
Kiedy bylem malym chlopcem hej, przeczytalem ksiazke Schopenhauera "Aforyzmy o madrosci zycia". Piekna, spokojna ksiazka napisana przez starszego juz autora... To co mi z niej utkwilo, to to, ze dlugosci zycia ludzkiego nie mozna oceniac, czy jest dlugie czy krotkie, bo po prostu jest takie jakie jest... I to ono raczej powinno byc miara w odniesieniu do trwania innych rzeczy.
Troche od tego czasu minelo lat... Powyzsze stwierdzenie nadal wydaje mi sie wiele mowiace. Zastanawiam sie jednak ostatnio nie tylko nad przeplywem zycie w czasie (model 1D) ale takze nad przeplywaniem zycia w sensie pseudo2D (nie chodzi o 1.5D w ktorym extrapoluje sie 1D w 2D). Chodzi raczej o podzielenie regularnych odcinkow 1D i poukladanie jednego nad drugim. Powiedzmy na osi poziomej beda dnie a na pionowej godziny (jak w terminarzu). Po prostu: ile godzin w ciagu dnia zyjemy?
Wyobrazmy sobie plynacy waski strumien, do ktorego wkladamy glazy czy cegly czy betonujemy: do 1/3 szerokosci to sen, nastepna 1/3 to praca, a potem inne obowiazki. I tak codziennie... I co zostaje z wartkiego strumienia? Zatkanego jak zwyrodniala, miazdzycowa zyla? Czy to nadcisnienie, czy stan przedzawalowy? No to wlasnie to zycie, ktore ma byc miara uplywu czasu dla wszystkiego innego...
Ale co to ma wspolnego z postem migaweczki? Ano to, ze takim lekiem "antyzawalowym" moze byc wlasnie radosc i smiech szczery.
migaweczkaTakie jest życie, że co jakiś czas mamy w nim styczność ze śmiercią i uważam, że jest ono zbyt krótkie, żeby tak poważnie je traktować.
Bardzo ciekawe i piekne zdanie... Smierc? Tak, na codzien spotykamy sie ze smiercia... Jest nieodlaczna czescia zycia... Od pewnego czasu bardzo zaczalem cenic model rodziny wielopokoleniowej, w ktorej kazdy ma swoje zadanie do spelnienia. I przychodzi taki czas, za ktos ze starszego pokolenia odchodzi... I Ci mlodsi widza ze wlasnie - takie jest zycie!
Z jednym slowem sie nie do konca moge zgodzic. Chodzi o "powazne" traktowanie zycia. W zaleznosci od swiatopogladu zycie moze byc darem, albo przypadkiem, albo setka innych rzeczy. Ale zgodzimy sie chyba, ze jest przypadkiem "nieprawdopodobnym". Tak, zycie jest nieprawdopodobne. I dlatego nalezy mu sie nie tylko jakas forma ochrony (jak rezerwat) ale glownie podejscie... Podejscie, ktore powinno byc jednak powazne - w sensie madre, odpowiedzialne i z mozliwie jak najwiekszym zrozumieniem. Moznaby jeszcze uzupelnic ale czas juz konczyc aby uniknac kilometrowych postow.
W skrocie: zycie zasluguje na to, zeby je traktowac powaznie. Ale nie patetycznie!!!
Przypuszczam, ze o to wlasnie chodzilo w poscie migaweczki.
Powaznie ale nie patetycznie - gasket