Ledwie się obudziłem,a tu wiadomość o kolejnej śmierci jednej z legend rocka.Uwielbiałem Doorsów i Morrisona,a klawisze Manzarka były jednym ze znaków szczególnych tego zespołu.Wiadomo,że jego korzenie były w Polsce i nawet dał kiedyś temu wyraz umieszczając w kawałku "Hyacinth House"z płyty "L.Woman"fragment z Chopina.Pamiętam taką historię sprzed dokładnie 30-tu lat.Otóż byłem wtedy w wojsku i akurat tak się zdarzyło,że byłem gdzieś poza jednostką.Trafiłem jakoś do znajdującej się nieopodal kolektury,w której pracowała pewna dziewczyna.Zgadaliśmy się wtedy na temat muzyki,ale ona najwyraźniej z "prostym wojakiem",jakim pewnie w jej oczach byłem,kontynuować rozmowy nie miała ochoty.Gdy jednak wyznałem,że kocham Doorsów to prawie nie mogła w to uwierzyć.To teraz,w dobie internetu i swobodnego dostępu do wszelkich mediów za oczywiste wydaje się znać taki zespół.Wtedy właściwie była to grupa mało znana.Jedynie Kaczkowski nadawał czasem "Riders on the Storm",jako jedyny z repertuaru tej kapeli.No,może czasem pojawiał się też "Light my fire".Pamiętam,że gdy poprosiłem go kiedyś,dzwoniąc do Muzycznej Poczty UKF,o jakieś kawałki z nowo-wydanej wtedy płyty "An American Prayer",to zasugerował,że ma jakoś związane ręce i nie bardzo może to zrobić.Czyżby chodziło o cenzurę?Takie to były wtedy czasy.Nawiasem mówiąc trudność jaka wtedy była z dostępem do tego typu "zakazanych"przyjemności powodowała,że jeśli już się owe upragnione nagrania jakoś zdobyło,to radość była wielka.Miało się przy tym poczucie należenia do jakiejś wspólnoty,grona wtajemniczonych itd.Teraz mamy zalew wszystkiego.Mamy nawet przesyt wszystkiego.Jeśli nawet nie można jakiejś płyty kupić,to można ją skopiować,ściągnąć.To samo z innymi dobrami kultury.Nie wiem wszakże czy to,że wszystko,a może nawet więcej niż wszystko, mamy na wyciągnięcie ręki,czyni nas tak bardzo szczęśliwszymi.No,ale to już temat na całkiem inną dyskusję.