EwaBożena
A dla mnie większym szokiem była "Głęboka studzienka"
Tych pseudo-ludowych piosenek z Niebiesko-Czarnymi też nie lubiłam.
Nie lubić oczywiście można, ale czemu zaraz "pseudo-ludowych" ?
Ja obecnie bardzo dobrze oceniam to sięganie do muzyki ludowej. Oczywiście byli tacy, którzy robili to lepiej (Niemen, Skaldowie), tacy którym raz wychodziło, raz nie (No To Co) i wreszcie tacy, którym nie wychodziło to dobrze (nie wymienię), ale po latach stwierdzam, że wpływy ludowe stanowią pozytywny wyróżnik naszej rodzimej muzyki rockowej - podobnie zresztą jak muzyki rockowej z Węgier, czy byłej Jugosławii.
Przecież "Głęboka studzienka" i "Kawaliry" w wykonaniu
N-Czarnych nie straciły nośności swego przekazu. To po prostu przeróbki autentycznych melodii ludowych, tyle że zagrane w rytmie twista. Jeśli Pentangle, Led Zeppelin, czy Thin Lizzy sięgali do wyspiarskiej muzyki ludowej, to nikt nie wybrzydzał, że to niby-folklor albo przykład pseudoludowości.
Mało tego - muzycy i krytycy szczycili się tymi wpływami !
Wypromowali z natury wtórną muzykę celtycką na wielkie aj -waj
Tymczasem sięgając po TERAZ ROCK, czy JAZZ FORUM stale natykam się na takie zwroty w odniesieniu do polskich muzyków. Będę musiał chyba założyć oddzielny wątek, aby w czambuł potępić tę manierę i nonszalancję naszych krytyków.
A "Ulice niby piosenki" ? Jeśli podciągnąć tę piosenkę pod kategorię folkloru miejskiego, to można uznać ją za walczyk, jakich wiele rozbrzmiewało w stolicy za sprawą orkiestr ulicznych.
A czymże, jeśli nie walczykami są piosenki : "I, Me, Mine" Beatlesów, czy "Golden Brown" The Stranglers" ?
Czy ktoś pisał o nich jako o wzorcowych przykładach obciachu ?
Ja nie spotkałem się z taką opinią.
Wszyscy twierdzili, że to very