07.07.2017 miała premierę najnowsza reedycja albumu "Aerolit" na winylu:
(źródło: witryna internetowa Polskich Nagrań)
Z jednej strony dobrą wiadomością jest, że maszyna wydawnicza nie zwalnia tempa i już w tydzień po premierze "Marionetek" na CD możemy cieszyć się z kolejnej płyty. Niestety, wysoka jakość, do jakiej przyzwyczaiły nas reedycje spod znaku "remastered & restored", przygotowywane pod czujnym okiem Fundacji im. Czesława Niemena, gdzieś została zatracona. Możemy się tylko domyślać, że na linii spadkobiercy CN - Warner Bros. pojawił się konflikt, w wyniku którego współpraca została najwyraźniej mocno ograniczona. W przypadku dotychczasowych wydań zwracałem uwagę na detale, które miast czynić nową serię idealną, sprawiały, że była ona "tylko" bardzo dobra. Niestety, zarówno w przypadku "Marionetek" jak i "Aerolitu" tych niedociągnięć jest wyjątkowo dużo, co znacznie obniża poziom wydawniczy wymienionych albumów.
W temacie głównym poświęconym współczesnym reedycjom poczułem się wywołany do odpowiedzi przez forumowego kolegę:
Uważam, że przy okazji wznowień CD lub LP nie tylko muzyka jest istotna, choć bezsprzecznie stanowi ich największą wartość. W odróżnieniu od towaru w marketach, który można kupić po okazyjnej cenie z uwagi na uszkodzone opakowanie (lub czasem jego brak), poligrafia wydawnictwa muzycznego to jego nieodłączny element, za który w końcu także się płaci (a czasami stanowi dopełnienie treści zawartych na grającym krążku!). Longplay "Aerolit" z jedną z najpiękniejszych okładek w dorobku Niemena zasługuje na wyeksponowanie swoich atutów. Przypomnijmy:
Swoją drogą, ciekawe, jak obrazek wyglądał pierwotnie. Może... tak?
- i to kilka lat przed "Ścianą" Pink Floyd
Dzięki uprzejmości Krzysztofa, który udostępnił mi materiał porównawczy, mogę poświęcić odrobinę więcej miejsca kwestii reprodukcji poligrafii dla rzeczonego albumu.
(lewy górny róg - reedycja WB'17, z prawej strony - wydanie PN'75)
Zbliżenie na górny napis - straszna ziarnistość w przypadku reedycji WB'17 (u dołu):
swoją drogą, nigdy nie zwróciłem uwagi, że na froncie pierwszego wydania okładki (i częściowo w reedycjach CD) ucięty został "ptaszek" namalowany nad literami "AE" A więc są jednak jakieś dobre strony tego wydawnictwa...
Zdjęcia zespołu są kiepskiej jakości skanem, posiadają niepożądane artefakty w postaci "siatki" i mają nieco zwiększony kontrast, przez co tracą wyrazistość (z lewej strony okładka LP z lat '70, z prawej współczesna):
irytuje mnie to tym bardziej, że nawet klient detaliczny może w pierwszej większej drukarni cyfrowej uzyskać efekt lepszy od Warner Bros.
Ciekaw jestem, jak szczęśliwi nabywcy oceniają brzmienie LP w stosunku do oryginału - sam Niemen nie był z niego przed laty zadowolony, twierdził, że przy reedycji CD z 2003r. osiągnął znacznie bardziej satysfakcjonujący rezultat.
(źródło: witryna internetowa Polskich Nagrań)
Z jednej strony dobrą wiadomością jest, że maszyna wydawnicza nie zwalnia tempa i już w tydzień po premierze "Marionetek" na CD możemy cieszyć się z kolejnej płyty. Niestety, wysoka jakość, do jakiej przyzwyczaiły nas reedycje spod znaku "remastered & restored", przygotowywane pod czujnym okiem Fundacji im. Czesława Niemena, gdzieś została zatracona. Możemy się tylko domyślać, że na linii spadkobiercy CN - Warner Bros. pojawił się konflikt, w wyniku którego współpraca została najwyraźniej mocno ograniczona. W przypadku dotychczasowych wydań zwracałem uwagę na detale, które miast czynić nową serię idealną, sprawiały, że była ona "tylko" bardzo dobra. Niestety, zarówno w przypadku "Marionetek" jak i "Aerolitu" tych niedociągnięć jest wyjątkowo dużo, co znacznie obniża poziom wydawniczy wymienionych albumów.
W temacie głównym poświęconym współczesnym reedycjom poczułem się wywołany do odpowiedzi przez forumowego kolegę:
Faktycznie, jakiś za zielony ten Aerolit,
Odnoszę wrażenie, że malarze tutaj dominują - "za zielony, za biały". Czy to aż takie istotne wobec zaniechań w zakresie innych wydawnictw ?!
Uważam, że przy okazji wznowień CD lub LP nie tylko muzyka jest istotna, choć bezsprzecznie stanowi ich największą wartość. W odróżnieniu od towaru w marketach, który można kupić po okazyjnej cenie z uwagi na uszkodzone opakowanie (lub czasem jego brak), poligrafia wydawnictwa muzycznego to jego nieodłączny element, za który w końcu także się płaci (a czasami stanowi dopełnienie treści zawartych na grającym krążku!). Longplay "Aerolit" z jedną z najpiękniejszych okładek w dorobku Niemena zasługuje na wyeksponowanie swoich atutów. Przypomnijmy:
Swoją drogą, ciekawe, jak obrazek wyglądał pierwotnie. Może... tak?
- i to kilka lat przed "Ścianą" Pink Floyd
Dzięki uprzejmości Krzysztofa, który udostępnił mi materiał porównawczy, mogę poświęcić odrobinę więcej miejsca kwestii reprodukcji poligrafii dla rzeczonego albumu.
(lewy górny róg - reedycja WB'17, z prawej strony - wydanie PN'75)
Zbliżenie na górny napis - straszna ziarnistość w przypadku reedycji WB'17 (u dołu):
swoją drogą, nigdy nie zwróciłem uwagi, że na froncie pierwszego wydania okładki (i częściowo w reedycjach CD) ucięty został "ptaszek" namalowany nad literami "AE" A więc są jednak jakieś dobre strony tego wydawnictwa...
Zdjęcia zespołu są kiepskiej jakości skanem, posiadają niepożądane artefakty w postaci "siatki" i mają nieco zwiększony kontrast, przez co tracą wyrazistość (z lewej strony okładka LP z lat '70, z prawej współczesna):
irytuje mnie to tym bardziej, że nawet klient detaliczny może w pierwszej większej drukarni cyfrowej uzyskać efekt lepszy od Warner Bros.
Ciekaw jestem, jak szczęśliwi nabywcy oceniają brzmienie LP w stosunku do oryginału - sam Niemen nie był z niego przed laty zadowolony, twierdził, że przy reedycji CD z 2003r. osiągnął znacznie bardziej satysfakcjonujący rezultat.