Niemen Aerolit

Archiwum forum fanów Czesława Niemena

Muzyko moja

Dyskusje o twórczości Niemena.

ARTYSTYCZNE KONTAKTY 2006-05-01 - 2016-06-20 szach' raj 49 36525
szach' raj
2006-05-01 06:37:07
Wielu muzyków próbowało nawiązać artystyczną współpracę z Czesławem Niemenem. Równiez Niemen niejednokrotnie dążył do takich kontaktów. Wśród wielu nazwisk o jakie się nasz Mistrz przynajmniej "otarł" były : Woźniak, Kurylewicz, Kulpowicz, Gaertner, Rodowicz, Kayah, Urbaniak, Namysłowski, Stańko, Dębski, Zembaty, Kciuk....zespoły : 2+1, Budka Suflera, CETI, Dżem, Perfect... Widzimy, że rozpiętość była duża, a klucza na pozór w tym żadnego nie widać...
Rezultatem tych spotkań najczęściej były interesujące nagrania lub wspólne występy. Może więc warto na forum zastanowić się nad kwestią kiedy, dlaczego, przy jakiej okazji i w jaki sposób zawiązywały się te kontakty.
Markovitz
2006-05-01 09:20:30
szach' rajWielu muzyków próbowało nawiązać artystyczną współpracę z Czesławem Niemenem. Również Niemen niejednokrotnie dążył do takich kontaktów .

W 1971r. Niemen odświeżył znajomość z kolegą z Trójmiasta - Helmutem Nadolskim.
W tym wypadku to Czesław chciał swoją muzykę wzbogacić o środki stosowane do tej pory raczej w muzyce poważnej i jazzie.
:N: przysłuchiwał się próbom, jakie odbywał Helmut Nadolski z pianistą Janem Fryderykiem Dobrowolskim i wpadł mu do głowy mariaż rockowego soundu z płomiennym kontrabasistą.
Pierwszą kompozycją, jaką w nowym (awangardowym) stylu grupa Niemen zrobiła jeszcze w składzie z Andrzejem Tylcem (pozyskanym z grupy Romuald i Roman) oraz Tomaszem Jaśkiewiczem była "Piosenka dla zmarłej" z długim wstępem na organy i kontrabas. Tomasz opowiadał, że od początku czuć było, że Czesław z Helmutem bardzo się nawzajem "napędzali" i to tak dalece, że w trakcie tych improwizacji zapominali o innych muzykach.
W 1972r. razem z Helmutem :N: nagrał muzykę do fimu "Dziewczyny do wzięcia" i gdy w następnym roku pojawiła się propozycja nagrania ścieżki dźwiękowej do filmu "Pies", a Czesław wówczas nagrywał w Niemczech - reżyser Janusz Kondratiuk o muzykę (nie bez kozery) poprosił Helmuta ...
W 1974r. w kościele św. Jerzego w Sopocie Helmut Nadolski nagrał swą pierwszą autorską płytę p.t. "Medytacje" . Na organach towarzyszył mu Niemen, a natchnioną recytacją misterium dopełnił aktor Olgierd Łukaszewicz.
szach' raj
2006-05-01 11:12:31
Gwoli ścisłości w Medytacjach Niemen gra na minimoogu, a w tle, na kościelnych organach Andrzej Nowak (kilka dni temu u szczytu ul. Monte Cassino odwiedziłem miejsce tego nagrania...).
A wracając do tematu : mam wrażenie , że Niemen S.Kulpowicza poznał dzięki festiwalowi Jazz Yatra - czy ktoś wie coś pewnego na ten temat ?
Markovitz
2006-05-01 11:59:38
szach' rajGwoli ścisłości w Medytacjach Niemen gra na minimoogu, a w tle, na kościelnych organach Andrzej Nowak (..).
A wracając do tematu : mam wrażenie , że Niemen S.Kulpowicza poznał dzięki festiwalowi Jazz Yatra- czy ktoś wie coś pewnego na ten temat ?

Wyłapałeś te organy Szach'raju :P
Rzeczywiście : po sopockim debiucie Andrzeja Nowaka w grupie :n: AEROLIT (grał na pianie Fendera) doszło do nagrania płyty H.Nadolskiego w kościele św.Jerzego. Sądziłem, że ktoś oprotestuje nie tylko organistę, ale i datę, bo podawane są b.różne daty tego recordu , a wynika to stąd, że nagrany materiał został wydany (w Veritonie) dopiero po kilku latach ...
Sprawdźcie sami - jakie daty podają nam w książkach ?

"Graliśmy w kościele przy Monte Cassino (...)Na dole, przy ołtarzu, Czesław na moogu; Helmut Nadolski obsługujący różne dziwne instrumenty. Ja grałem na chórze na organach kościelnych" - wspominał te wydarzenie dla M.Górki z "Gazety Krakowskiej" Andrzej Nowak- niegdyś pianista Piwnicy pod Baranami (1 V -piwniczny wieczór w Kino Polska), który ostatni raz widział się z Czesławem po koncercie w Krakowie, w lipcu 2002r.

Co do Sławomira Kulpowicza - to śmiało można dopisać Go do wątku Jazz Yatra.
szach' raj
2006-05-01 17:42:40
Do artystycznego kontaktu Perfectu z Niemenem doszło w 1995 na kortach Legii, gdzie odbył się okolicznościowy kocert zespołu. Inicjatorem tego spotkania był Perfect, który w ten sposób chciał nadać blasku temu wydarzeniu. Wspomina G.Markowski : " Gdy zadzwoniliśmy i zaproponowaliśmy mu wspólny występ, nie dał od razu odpowiedzi. Poczym pojawił się na próbie i gdy usłyszał jak Sygitowicz i Krzak grają ten wstęp do Dziwny jest ten świat - powiedział <tak> . Kiedy przyszedł na koncert, zobaczyłem człowieka ogromnie stremowanego ".
Trema nie przeszkodziła Niemenowi wspaniale wykonać Dziwnego i Papug....
Markovitz
2006-05-01 18:07:30
szach' raj Trema nie przeszkodziła Niemenowi wspaniale wykonać Dziwnego i Papug....

.. raczej Dziwnego i Płonącej stodoły :wink:

Rok później wystąpili razem także na jubileuszu klubu "Stodoła"/
szach' raj
2006-05-01 18:13:43
Jasne, jasne - wiedziałem ,że coś na "pe", he, he... :oops: :lol:
A jak Niemen nawiązał współpracę z CETI - może ktoś wyjaśni jak doszło do tego pozornie egzotycznego mariażu ? (Bieg straceńców i Ściana płaczu to chyba najmocniejsze utwory w jakich nagraniu uczestniczył Niemen).
Markovitz
2006-05-01 18:53:55
szach' rajA jak Niemen nawiązał współpracę z CETI - może ktoś wyjaśni jak doszło do tego pozornie egzotycznego mariażu ?


Nie pędź tak Szach'raju, pozwól pomyśleć , bo już nie nadążamy :wink:

O niektórych postaciach i zespołach było już na forum-w tym także o CETI :

http://www.venco.com.pl/~dsier/Niemen/f ... .php?t=665
szach' raj
2006-05-01 19:00:53
Myślę, że warto zacytować fragment wywiadu Grzegorza Kupczyka, który dotyka sprawy nawiązania współpracy CETI z Niemenem :
"(...) To były wspaniałe chwile i ogromne doświadczenie. Spełnienie marzeń… Gdy zakładaliśmy z Marihuaną Ceti i zaczęły powstawać pierwsze kawałki wymyśliłem sobie szaloną rzecz. Zastanawiałem się, czy nie zagrałby z nami Niemen. Wszyscy patrzyli na mnie jak na głupka. Pamiętam jak bębniarz Non Iron (Jędrzej Kowalczyk) powiedział "no Grzechu, jak Ci się to uda to osobiście pochylę głowę przed Tobą". Pomagali mi w załapaniu kontaktu z Niemenem Rysiek Gloger i Krzysiek Wodniczak. Kiedy już zostaliśmy sobie przedstawieni, zaprosił nas (Maryśkę i mnie) na swój koncert do UAM i tam po koncercie dogadaliśmy szczegóły. Niemen zawsze był moim Idolem i jestem dumny z tego, że udało mi się tego dokonać. Wielu poznańskich muzyków długo patrzyło z zawiścią na ten ruch. Nikt nie wierzył, że się uda. Wyobrażam sobie jak musiało ich gryźć takie posunięcie z mojej strony… "
szach' raj
2006-05-02 08:35:32
Markovitz wspaniale opisał początek i lata późniejsze jakże twórczej współpracy Niemena z Nadolskim. W uzupełnieniu dodam, że ci dwaj artyści spotkali się na scenie przynajmniej jeszcze raz - w 1975 roku na imprezie towarzyszącej Jazz Jamboree, gdzie podobno wykonali utwór "Narracja". Bardzo jestem ciekaw informacji na temat tej kompozycji, sam nie wiem o niej nic, a intryguje mnie od jakiegoś czasu.
Markovitz
2006-05-18 20:06:36
ci dwaj artyści (:N: i Helmut Nadolski) spotkali się na scenie przynajmniej jeszcze raz - w 1975* roku na imprezie towarzyszącej Jazz Jamboree, gdzie podobno wykonali utwór "Narracja".


* Z ustaleniem dokładnej daty tego koncertu powinien przyjść nam w sukurs Tadeusz Skliński w "Dyskografii" .
Niegdyś dzięki prawidłowej odpowiedzi na pytanie dotyczące właśnie tego utworu Tadeusz pokonał mnie w konkursie radiowym prowadzonym przez M.Gaszyńskiego.
Stąd też nie darzę specjalną sympatią "Narracji" :wink: , która -mam jednak nadzieję- zachowała się gdzieś w taśmotece Polskiego Radia.

P.S. Już 30 maja w tvp Kultura sztuka "Niobe" z muz.Helmuta Nadolskiego (z 1974r.).
szach' raj
2006-05-19 11:49:44
Edytowany 2 raz(y), ostatnio 2006-05-19 11:49:44 przez szach' raj
Oto kilka ciekawostek na temat kontaktów Niemena z innymi artystami wyszperanych na stronie Budki Suflera, szczególnie w dziale : „Prasa” . Wszystkie fragmenty pochodzą z Kuriera Lubelskiego z lat 1983/1984. Autor, Jerzy Janiszewski na temat momentu rozstania SBB z Niemenem pisał : „(…)Po imprezie w "Chatce Żaka" chciałem namówić Józefa Skrzeka na wywiad dla radia, interesowała mnie przyszłość byłej grupy Czesława Niemena. Odmówił, powiedział jedynie, że jego kapela wiele dokona w najbliższych miesiącach. Na hasło "Niemen" pojawiała się na jego twarzy nienawiść którą odbierałem jako siłę napędową przyszłej artystycznej zemsty. Nie znam okoliczności rozstania Niemena ze Skrzekiem nadal jednak twierdzę, że razem nagrali dwie swoje najlepsze płyty. (…)".
A teraz arcyciekawe informacje już wyłącznie o spotkaniu Budki z Niemenem przy okazji nagrywania LP Cień wielkiej góry:
„(…) Z Warszawy przyszła wiadomość, że możliwy jest udział w sesji nagraniowej Czesława Niemena, który na pierwszym w kraju moogu coś tam zagra. Również pomoc zaoferowały Alibaki. (…).
„(…) największą radość sprawił wszystkim słynny niemenowski Hammond, załatwiony dzięki wieloletniej przyjaźni managera Budki - Jurka Bogdanowicza z panem Czesławem. Nigdy już potem nie obserwowałem przy nagraniach tak wiele entuzjazmu, jak właśnie przy realizacji pierwszej płyty Budki Suflera. Ten entuzjazm zresztą z dnia na dzień topniał, chęć do pracy i życia odbierał muzykom apodyktyczny prof. Urbański, z którym - pod koniec sesji - nawet nie wytrzymywała pracująca przy stole mikserskim żona.
Zaczęło się od tego, że ekipa nagrywająca pod kierownictwem szefa Wydziału Realizacji PWSM zainstalowała przy perkusji 1 (słownie: jeden) mikrofon. Po błaganiach pan prof. Zgodził się na trzy. Zdarzały się pomyłki muzyków, które trzeba było poprawić - i wówczas wszyscy byli wpatrzeni w prof. Urbańskiego, zgodzi się? Zwykle odmawiał mówiąc - "i tak nikt tego nie usłyszy". To już nie była tylko nieuczciwość wobec młodych muzyków ale również wobec słuchaczy, którzy potem płytę kupowali. Plotki, że pracujemy z najgorszą ekipą "Polskich Nagrań" stały się prawdą, choć z jeszcze gorszą spotkał się zespół potem. Zaistniały nawet takie okoliczności, że zespół udał się do dyrektora firmy prosząc o zmianę ekipy nagrywającej. Entuzjazm i tylko entuzjazm sprawił, że tę płytę dokończono i jako tako zarejestrowano. Mnie osobiście prof. wyprosił z reżyserki w ostatnich dniach pracy (pełniłem wówczas funkcję inspektora nagrań) - a powodem było to, że sprowadziłem na nagranie Czesława Niemena. Nie zapomnę powitania, po którym wszystkim nam tam w studiu nogi się ugięły - "Panie Niemen! Jeszcze pana tu brakowało, nic tu po panu i proszę opuścić studio". Czesław Niemen może i by po tych słowach odszedł (był bardzo zmęczony po całodziennej pracy nad swoją płytą, którą realizował w iście spartańskich warunkach w budującym się studiu przy Długiej 5, przy okazji testując nowy wspaniały stół firmy "Neve" i 16-ślad Studera), ale dostrzegł rozpacz w oczach lubelskich muzyków - "To parę dźwięków profesorze i kilka minut pracy, nagram i nie ma mnie już". Atmosfera była tak podła, że nie zdołał już nagrać partii mooga w "Z dalekich wypraw", zrobił to potem na gitarze Andrzej Ziółkowski (…).” (wszystkie fragmenty autorstwa Pana Janiszewskiego).
Jezeli naprawdę nagranie improwizacji do Szalonego Konia zajęło Niemenowi ( w niekorzystnych warunkach !) jedynie kilka minut (nawet jeśli tylko w sensie przenośnym) - to - Panie i Panowie - "czapki z głów" przed tą eksplozją artyzmu...
szach' raj
2006-05-19 16:38:31
Do niezwykłego kontaktu w sensie artystycznym doszło między Niemenem, a brytyjską grupą The Chemical Brothers. Sprawa jest dość znana, gdyż dotyczy ostatnich lat życia Mistrza. Jako, że najdokładniejsza wypowiedz Niemena na ten temat pochodzi z przekazu telewizyjnego , pozwolę sobie na delikatną edycję i prezentację tej historii w formie tekstowej.
Najpierw jednak fragment rozmowy przeprowadzonej przez W. Królikowskiego. Wywiad ten ukazał się w grudniu 2001 roku w czasopiśmie Teraz Rock :
Niemen : ”Opowiem panu anegdotę. Zgłosił się do mnie zespół Chemical Brothers. Że chcą próbkę mojego nagrania „Pielgrzym” z płyty „Aerolit”. List zaadresowali do mnie i do Norwida?!...( :lol: )
– I na czym się skończyło?
– Pozwoliłem im. Chcieli wykorzystać tylko fragment improwizacji na moogu (…).”
Potem minął następny rok, w czasie którego miały miejsce kolejne fakty .
MTV CLASSIC, program prowadzony przez Z.Hołdysa ;
Wypowiedź Niemena :
- " (…) pod koniec ubiegłego roku (2001) ich manager’ka (Chemical Brothers) przysłała list z zapytaniem : czy mogę udzielić licencji na wykorzystanie moog’owego fragmentu z płyty Aerolit , a konkretnie z piosenki Pielgrzym. Ja tam takie trochę orientalizmy na mini-moogu wtedy wygrywałem, dość oryginalne – wbrew opinii jakobym nie grał, a tylko dotykał mooga…A oni właśnie wybrali z całej płyty tylko to.
- Dowiedziałem się, że znaleźli tą płytę na pchlim targu w Nowym Jorku, winylową oczywiście…Przysłali mi fragment nagrania, gdzie ukazali jak to wykorzystają (…)
- Posłuchałem i pomyślałem, że to jest jakiś ewenement – no bo skąd oni, w Londynie…
- Następnie spotkałem się z nimi przy okazji pięknego koncertu, jaki dali na Torze Stegny w Warszawie (…)
- Zażyczyłem tylko sobie, żeby na płycie napisali skąd mają źródło. Napisali… (…) „
Rezultatem tej oryginalnej współpracy „na odległość” jest utwór The Test (2002) – od pierwszych taktów przesiąknięty charakterystycznym niemenowym graniem…
szach' raj
2006-08-17 08:04:55
O ten temat „zahaczył” niedawno Markovitz w innym miejscu. Wiadomo, że do muzycznego spotkania Czesława Niemena z Dżemem, już bez Ryszarda Riedla, doszło w 1995. Jak wynika z informacji podanych na oficjalnej stronie fan clubu zespołu Dżem pierwotne zamierzenia były inne :
„ 14 sierpnia 1992 roku odbył się wyjątkowy koncert na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Impreza była zorganizowana przez Monar pt.Niech Świat się do Nich uśmiechnie. Przy okazji tego praktycznie dotąd największego w historii Dżemu koncertu doszło do spotkania zespołu z Czesławem Niemenem. Dla Ryszarda Riedla Niemen był swoistego rodzaju guru, jego idolem, cudownym przykładem. Podczas rozmowy w tę upalną sierpniową noc zbliżyły się do siebie te dwie Wielkie Postaci Polskiej Sceny Muzycznej. Poruszona została kwestia wspólnych nagrań, planowali nawet wydanie wspólnej płyty...

Niestety... wraz z odejsciem Ryśka plany zostały pogrzebane 2 lata poźniej na cmentarzu na Wartogłowcu w Tychach. A może nie do końca? Bo właśnie rok później Czesław Niemen po raz kolejny okazał swoją wyjątkową klasę i wrażliwość: nie tylko jako rewelacyjny muzyk, kompozytor, wykonawca, artysta w całym tego słowa brzmieniu, ale jako wyjątkowy człowiek - odnosząc się pozytywnie do zaproszenia zespołu do wzięcia udziału w koncercie "List do R. na 12 głosów".
Koncert ten był dwukrotnie rejestrowany [ :!: ], a Czesław wykonał utwory: Cała w trawie i Obłuda (…) „
Przypomnę, że koncert zakończyło wspólne wykonanie " Whisky". Wśród uczestników koncertu, którzy wykonali ten utwór, znalazł się i Niemen.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że w lipcu 1987 r. jarociński festiwal nie tylko Niemen zaszczycił swoją obecnością. W tym samym czasie również Ryszard Riedel, m.in. wraz z Józefem Skrzekiem i Leszkiem Winderem dali tam wspaniały koncert, z rewelacyjnym wykonaniem "Powiedz mi mała" na czele…
szach' raj
2006-08-20 16:25:30
Osobny rozdział w temacie artystycznych kontaktów można poświęcić współpracy Niemena z twórcami teatru. Szczególne związki łączyły Niemena z reżyserem przedstawień olsztyńskich, Bohdanem Głuszczakiem. W pierwszym rzędzie mam tu na myśli ich wspólną pracę twórczą nad unikalną formułą teatralną, jaką była Olsztyńska Pantomima Głuchych.
Dwadzieścia lat współpracy obu Panów zaowocowało takimi widowiskami jak : „Galatea”, „Bankiet”, czy „Błazen i Aktor”.
Sam Bohdan Głuszczak bardzo pozytywnie ocenia swój artystyczny związek z Niemenem, nadając mu miano złotego okresu – zarówno w życiu, jak i w olsztyńskiej kulturze ogólnie.
Oddajmy mu głos :
„Kiedy go spotkałem [C. Niemena], twierdził, że jest już zmęczony rozrywką, że zaczyna go pociągać komponowanie, a nie piosenkarstwo. Najpierw Niemen stał się moim przyjacielem, dopiero później kompozytorem muzyki do pantomimy. Był pierwszym człowiekiem, który nie zignorował mojej propozycji tworzenia specjalnie dla głuchych. Podchodził do tej pracy z wielkim zaangażowaniem. Zawsze jednak istniało niebezpieczeństwo, że w ostatniej chwili Czesław pod wpływem impulsu zaneguje swoje dzieło i zacznie je tworzyć od nowa. W archiwum pozostało osiem godzin jego muzyki dla pantomimy. Wykraczał poza wszelkie schematy artystyczne. Przez lata pisał muzykę do moich spektakli, również teatralnych. Apogeum naszej współpracy przypadło na realizację widowiska plenerowego "Księga Krzysztofa Kolumba" w Gdyni. Tworzyliśmy zgrany, twórczy duet. Trzymaliśmy się razem aż do jego śmierci”.

Ledwie kilka zdań, a jak wiele celnych spostrzeżeń charakteryzujących Czesława Niemena ,jako człowieka, i jako artystę.
szach' raj
2006-08-21 08:19:43
Sugestywną i oryginalną laurkę Niemenowi wystawił też inny reżyser, z którym kompozytor wpółpracował wiele lat :
"CZESŁAW NIEMEN - niepowtarzalne, silne zjawisko artystyczne na tle estradowych środowisk polskich rockmanów, bigbeatowców, aż po hip-hopowców.
Pieśniarz, kompozytor, poeta.
Czym porwał nas, ludzi kilku pokoleń?
Co jest istotą jego charyzmatu?

Z pewnością, trafiał na tajemną złotą żyłę w krwioobiegu naszej kultury.
Co to było?
Poezja, jej ton miłości, prawdy, piękna - podawany nam jakby na uwięzi, spoza przeszkód i mimo naszych obaw, ale i w rytm naszych marzeń o wolności, o wyrwaniu się z depresji i szarzyzny odgrodzonej od piękna.
Był człowiekiem dalekim od bezrefleksyjnego buntu, ale jednocześnie człowiekiem niezgody i wewnętrznej wolności, jaka stawała się wewnętrzną wolnością każdego
z nas.
Przez władzę był poniżany, a to go w naszych oczach wywyższało.
Artysta nostalgicznego tonu - wyrażał formą tajemnych porozumień to co zniknęło
z oficjalnego "spisu treści" dozwolonych dla "narodu - lawy."
Wulkaniczna energia Niemena była artystycznie tak sugestywna, ponieważ czuło się
w jego dykcji, sposobie emitowania głosu wspólną nam wszystkim blokadę, dającą wyraz piękna, prawdy i miłości - poprzez cierpienie w samym wysłowieniu marzeń.


Na Jego pogrzeb przyszła "cała Polska": od 70-latków po gimnazjalistów.
Stali w powadze skupienia ludzie sukcesu: ubrani w londyńskich i paryskich domach mody, obok tych ubranych w zużyte połatane ciuchy. Stali obok siebie ludzie o zmęczonych zmiętych twarzach i ci o wypielęgnowanych dłoniach i efektownych makijażach.
To się już nie zdarza, żeby takie same łzy i ciszę proponowali sobie ludzie tak różni,
jak ci z powązkowskich uroczystości pożegnania z prochami doczesnymi Niemena.
Jednak mimo odczucia, że ponad proch wznosi się ton Jego artyzmu - w górę,
w Niewidzialność - wszystkich przepełniał i przepełnia żal, że nie ma Go już wśród nas.
Co to za żal? Czy tęsknota?
To zapatrzenie w pełnię lirycznego zaśpiewu wyłaniającego się z witalnego ciała.
Niemen poza delikatnością wyswabadzającą się z szorstkiej powłoki stylów, zdań, konwencjonalizmu estrady, niósł POCIESZENIE.
Jego repetycje polskiej poezji, a szczególnie Norwida - stanowiły o duchowej randze pocieszeń. Artysta czujący się spadkobiercą proroczych wierszy Norwida - sam stawał się ożywioną NADZIEJĄ. Charyzmatyk.

Jako widz i słuchacz, stoję wobec trwania - mimo kresu ciała - fenomenu talentu.

Łączyła nas artystyczna przyjaźń trwająca od 1977 roku. Tworzyliśmy razem: widowiska telewizyjne "Kronika Polska Galla Anonima" i mickiewiczowskie "Zdania i uwagi", film fabularny "Klejnot wolnego sumienia" oraz spektakl pt. "13 grudnia - 10-lecie stanu wojennego" wystawiony w 1991 (w rocznicę rozpoczęcia stanu wojennego w Polsce) roku w Teatrze Nowym w Łodzi.

Wielkość Niemen osiągnął przez samodzielność i dzielność zarazem.

Był pocieszeniem, jest drogowskazem".

- GRZEGORZ KRÓLIKIEWICZ
szach' raj
2006-08-30 15:08:26
Edytowany 2 raz(y), ostatnio 2006-08-30 15:08:26 przez szach' raj
W 1973 r. na dobre kończy się artystyczna współpraca Niemena z muzykami SBB. Wyjątkiem był tu prawdopodobnie tylko Apostolis Antymos, z którym Niemen wystąpił jeszcze w 1991. Okazją ku temu stał się sopocki koncert „Trzy Dekady Rocka w Polsce” [Niemena wspomagali wówczas też : Wander, Popławski, Jaśkiewicz i Chojnacki - w tym okresie autorskie koncerty Niemena z towarzyszeniem innych instrumentalistów były wielką rzadkością]. Czy był to wynik cieplejszych relacji (na tle Skrzeka i Piotrowskiego) między obu artystami ? Kto wie, choć ich wspólne początki niekoniecznie na to wskazywały.
Wspomina Antymos :
„(...) Pamiętam że Niemen był przy naszych nagraniach w Warszawie, kiedy nagrywaliśmy jeszcze jako Silesian Blues Band. Podobała mu się nasza kapela, ale szczególnie Józek i z nim przede wszystkim chciał grać.

Najpierw ściągnął Józka, potem Piotrowskiego, a ja..., ja to już właściwie zwątpiłem..., myślałem że zostawili mnie samego..., aż tu po jakimś czasie dzwoni "Czeslaw" i mówi:
- Mały, co robisz?
Ja że na razie nic, na co on:
- No to wpadaj!!!
No i pojechałem.
Niemen był zawsze nowatorem, genialny facet, zawsze go uwielbiałem..."
I dalej, o pracy z Niemenem :
" Dużo było w tym wszystkim improwizacji, ale największą robotę robił Józek, on wszystko aranżował, Pomysły narzucał Niemen, ale aranże szlifował Józek. My dokładaliśmy swoje jako instrumentaliści i tak to funkcjonowało."
(Tawerna - Rozmowy pokładowe)
Nieco inaczej zapamiętał te wydarzenia Niemen :" "Piosenkę dla zmarłej" wykonywałem w bardziej konwencjonalnej wersji z poprzednim swoim zespołem, w którym Jacek Mikuła grał na instrumentach klawiszowych. W grudniu 1971 r. rozpocząłem współpracę z Józefem Skrzekiem. Słyszałem wcześniej jak grał z grupą Breakout i miałem świadomość jego wielkich możliwości... Nie bytem zadowolony ze swego dwupłytowego albumu zrealizowanego na przełomie 1970 i 1971 r., ani z późniejszych koncertów. Chciałem, aby moja muzyka była bliska rocka, jazzu i awangardowej muzyki poważnej. Na pierwszej próbie, na którą przyszedł Skrzek, staraliśmy się zmienić w tym duchu "Piosenkę dla zmarłej". Jednak gitarzyście i perkusiście z poprzedniego składu zupełnie to nie szło. Wtedy Józef powiedział mi: mam odpowiedniego gitarzystę. ściągnął Lakisa (Apostolis Antymos - przyp. W. K.)... A ten tylko graf bluesy w manierze B. B. Kinga. Ale szybko złapał, o co chodziło, okazał się niesamowicie muzykalny i bardzo go polubiłem. Naprawdę ruszyliśmy, gdy dołączył drugi muzyk z zespołu Skrzeka - Jerzy Piotrowski. Początkowo nie był przekonany do takiej muzyki, śmiał się z tego, ale wykonywał wszystko bezbłędnie.

- Sądzę, że duży wpływ na Pana miał wtedy Helmut Nadolski, awangardowy kontrabasista, który także znalazł się w Grupie Niemen...

- Z Nadolskim przyjaźniłem się od końca lal pięćdziesiątych. Przez jakiś czas mieszkaliśmy nawet razem w Sopocie. Około 1971 r. przychodziłem na próby, które odbywał z pianistą Janem Fryderykiem Dobrowolskim. Bardzo mi się podobała ta ich improwizowana muzyka. Istniałem już jako piosenkarz. ale chciałem być muzykiem, uczestniczyć w czymś bardziej poważnym. Kiedy pojawiło się szersze grono publiczności zainteresowanej awangardą, wydało mi się to bardzo obiecującym zjawiskiem. Jednak początkowo słuchacze byli nieufni. Pamiętam pierwszy nasz koncert we wrocławskim "Pałacyku": studenci jakby nic nie pojęli z naszej muzyki... Stopniowo byliśmy przyjmowani w kraju coraz lepiej. Niestety. nie udało mi się zaszczepić lego stylu na rynku RFN, chociaż mieliśmy lam świetne recenzje. W ramach mojego kontraktu z CBS zrealizowaliśmy dwie duże płyty w Niemczech Zachodnich, na pierwszej znalazła się m.in. "Piosenka dla zmarłej" z angielskim tekstem. Drugą płytę nagraliśmy już tylko w czwórkę, po rozstaniu z Nadolskim i z trębaczem Andrzejem Przybielskim, którego Nadolski wprowadził do zespołu. W tym, co robili zaczęło być za dużo filozofowania, okazało się, że interesowała ich muzyka całkowicie improwizowana, intuicyjna. "Sariusz", "Marionetki" - te utwory z moich polskich płyt z tego okresu były zaimprowizowane na poczekaniu, pierwszy podczas koncertu w "Rivierze", drugi w studiu nagraniowym. Ale na dłuższą metę nie dato się tak pracować, to wymaga specjalnej atmosfery... A my stopniowo traciliśmy ze sobą kontakt emocjonalny.

- Na pewno na atmosferę w zespole wpływały rosnące ambicje Skrzeka...

- Po nagraniu w Monachium longplaya "Oda do Wenus" próbowałem jakoś tę sprawę wyjaśnić. Występowaliśmy jako Grupa Niemen nie z powodu mojego samouwielbienia, ale dlatego, że kontrakt z CBS byt na moje nazwisko... Niestety, nie doszedłem wtedy ze Skrzekiem do porozumienia. Do dzisiaj uważam, że była to wielka, zaprzepaszczona szansa."

[Cytat pochodzi z wywiadu, jakiego Niemen udzielił Wiesławowi Królikowskiemu na łamach Magazynu Muzycznego]
szach' raj
2006-09-02 09:26:33
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2006-09-02 09:26:33 przez szach' raj
Gra na albumach :„Muzyka Teatralna i Telewizyjna” [ mógł przy tej okazji poznać Niemena], „Marionetki” i "Little Wing", widać go w filmie „Die Schussel”, słychać na koncertach Niemena tamtych czasów…Tajemniczy i małowmówny. Skutecznie unikający mediów. O kim mowa?
Mjr „Andy” Andrzej Przybielski, trębacz zwany „Szarą Eminencją Polskiego Jazzu”.
Z kim to on nie grał, w jakich projektach nie uczestniczył….
Poczytajmy. Będzie zabawnie :lol: :
http://www.mozg.art.pl/muzyka/przybiel-txt.htm
http://www.mozg.art.pl/muzyka/przybiel.htm
http://www.odnowa.umk.pl/main.php?PAGE= ... 3527628ffd
gasket
2006-09-04 13:12:42
Duzo sie pisze o jakims ceti, o tym, czy o tamtym - a nie spotkalem sie jeszcze z komentarzami dotyczacymi kasetki rogotu Di Rock Cimbalisten. Czy minimoogowe (chyba) solo nie zrobilo na nikim wrazenia? Czy ja przeoczylem?
szach' raj
2006-09-05 09:30:07
TOMASZ JAŚKIEWICZ :
http://www.amc.pl/index.php?wykonawca=jaskiewicz
szach' raj
2006-09-05 19:08:36
Edytowany 2 raz(y), ostatnio 2006-09-05 19:08:36 przez szach' raj
Zespół „Krzak” powstaje na Śląsku, pod koniec 1972 roku w składzie : Jan Błędowski (skrzypce, lider grupy), Maciej Radziejewski (gitara), Jacek Gazda (gitara basowa), Wojciech Grabiński (perkusja). W tym zestawieniu grają około roku. Kwartet wykonuje wówczas wyłącznie utwory instrumentalne, nagrywa pierwsze utwory dla Polskiego Radia (m.in. kompozycję… „Krzak”), w rockowym światku zdobywa renomę znakomitego zespołu koncertowego. Nic dziwnego, że zainteresował się wówczas nimi Niemen. Jako „Niemen Aerolit” współpracowali razem w latach 1973-74 (Gazda do lutego 1975), dając wiele koncertów, zwłaszcza za granicą. W składzie z J. Grunwaldem w połowie 1973 r. nagrywają muzykę do dokumentu filmowego "Sobie król" („Bolek i spółka”), w maju 1974 m. in. Błędowski i Gazda biorą udział w nagraniu dokonanym przez Polskie Radio („41 potencjometrów pana Jana”), a pod koniec roku 1974 Gazda uczestniczy w rejestracji albumu "Niemen Aerolit"… Stopniowo muzycy „Krzaka” byli zastępowani innymi ; w miejsce Grabińskego szybko pojawił się P.Dziemski, a po powrocie Niemena z Nowego Jorku Radziejewskiego zastąpił S.Piwowar. Po kłótni z Niemenem odchodzi Błędowski (dlatego nie gra na "Aerolicie"), który w 1975 r. reaktywuje (w nowym składzie) zespół „Krzak”.
W 1976 r. do zespołu Niemena powraca Maciej Radziejewski i współpracuje z nim do 1980 ", po drodze" biorąc udział w nagraniu albumu "Idee Fixe".
Widać tu kilka analogii z SBB - grupa młodych ludzi ze Śląska, po pierwszych nagraniach radiowych, kłótnia liderów... Zresztą, Jan Błędowski w 1974 r gościnnie brał udział w koncertach grupy SBB [ czyżby tuż po odejściu z Aerolit'u ?! - warto by było to wyjaśnić ].
Tadeusz
2006-09-06 09:11:35
Dzięki Szach'raju za namiary na wywiad z Tomaszem Jaśkiewiczem. Poznałem go osobiście na zlocie w Łagowie. Jest bardzo sympatycznym i pogodnym człowiekiem. Pokazuje to zresztą wywiad- ten dystans do swojej osoby, do swoich umiejętności, ten dowcipny język. Jednym słowem: luz całkowity. Tylko pozazdrościć !
Jego skromność jest za skromna, bo całkiem niesłusznie krytycznie odnosi się do swoich umiejętności instrumentalnych. Słyszałem jego grę w Łagowie - mistrzostwo.

PS Może ktoś wie co porabia Helmut Nadolski.
szach' raj
2006-09-06 09:56:36
Na poczatku roku był o nim film w TVP Kultura. Niestety , nie miałem okazji go zobaczyć.
"Reportaż opowiada o mieszkającym od kilkunastu lat w Bremie wirtuozie
kontrabasu, Helmucie Nadolskim. Ten bardzo popularny kiedyś muzyk jazzowy
wykonuje wyłącznie własną muzykę, głównie improwizacje.
Bohater opowiada o swojej twórczości i emigracji.
Materiał wzbogacony ikonografią oraz jazzowymi improwizacjami wykonanymi
przez Helmuta Nadolskiego na potrzeby reportażu".
Film zrealizowano w 2001 roku.
szach' raj
2006-09-06 17:49:30
Po rozpadzie grupy „Niemen Aerolit” zainteresowanie Niemena padło na formację „Laboratorium”, z którą dał szereg koncertów, przede wszystkim w 1975 roku, ale także w latach 1977-78.
Współpraca ta nie miała stałego charakteru, stąd sam Niemen określał pomoc muzyków z „Laboratorium” mianem występów „gościnnych”.
Zespół powstał w Krakowie, w 1970 z inicjatywy pianisty i późniejszego lidera formacji – Janusza Grzywacza. W momencie scenicznego spotkania z Niemenem grupa była już dość dobrze znana, zwłaszcza w środowisku muzyków jazzowych. Nie bez powodu w pierwszej połowie lat 70 tych była kilkakrotnie nagradzana m. in. na festiwalu Jazz nad Odrą, a już w 1972 roku dokonała pierwszych nagrań płytowych. Ich styl , pełen brzmieniowych i harmonicznych eksperymentów można określić jako jazz-rock z elementami fusion i funky.
„W 1975 zespołowi zaproponował współpracę Czesław Niemen, który porzucił swoją formację Aerolit. Wystąpił z Laboratorium na wielu koncertach i festiwalach, przedstawiając muzykę z płyty "Katharsis" oraz nowe kompozycje, które stały się podstawą wydanego kilka lat później dwupłytowego albumu "Idee Fixe". Współpraca miała jednak charakter "gościnny" - Niemen niebawem powołał do życia nowy zespół, a Laboratorium dalej szło wytyczoną przez siebie ścieżką”. A więc dzięki muzykom Laboratorium Niemen tworzy zespołowe wersje Katharsis i „testuje” w pierwotnym kształcie utwory , które znalazły się później na „Idee Fixe”.
W 1975 z Niemenem grali następujący muzycy formacji :
Janusz Grzywacz (fender, clavinet), Mieczysław Górka (perkusja), Marek Stryszowski (saksofony, instrumenty perkusyjne).
W 1978 roku, dzięki kontaktom M. Stryszowskiego z środowiskiem jazzowym Półwyspu Indyjskiego, dochodzi do wyjazdu polskiej ekipy na festiwal Jazz Yatra. Oprócz „Laboratorium” zaproszono do Indii także zespoły : Niemena i Zbigniewa Namysłowskiego.
Eksportowy program szlifowany był w Polsce, w ramach festiwalu Jazz Jantar (1977).
W tym czasie w grupie „Laboratorium” grali już także : Krzysztof (gitara basowa) i Paweł (gitara) Ścierańscy.
szach' raj
2006-09-08 09:51:07
Można też doszukać się pewnych korelacji między muzykami grup Niemena i zespołu "Breakout". U boku Nalepy i Niemena grali :
Maciej Radziejewski, Stanisław Kasprzyk, Janusz Zieliński, Andrzej Tylec i Józef Skrzek.
szach' raj
2006-09-08 17:38:01
Ostatnim stałym zespołem Niemena była grupa, która uformowała się pod koniec 1975 roku, a z którą występował z przerwami do roku 1980. Tadeusz Skliński pisze, że ten zespół miał nosić nazwę „Restless Blood” („Wzburzona Krew”), jednak na skutek sprzeciwu Wydziału Kultury KC PZPR nazwa ta nie mogła być używana. W takiej sytuacji Niemen powrócił do starego określenia „Niemen Aerolit”.
Trzon nowego składu formacji tworzyli :
Gitarzysta Maciej Radziejewski - grał też w pierwszym składzie „Aerolitu”, a także w grupach „Krzak”, En Face”, „Breakout”… Obecnie mieszka w USA,
Perkusista Stanisław Kasprzyk (w 1979 zastąpił go Maciej Czaj) – poprzedni „Aerolit”, „Romuald i Roman”, „Breakout”, grupa Maryli Rodowicz…,
A także multiinstrumentalista Jerzy Dziemski (gitara basowa, instrumenty perkusyjne, skrzypce), wcześniej „Niebo”.
Wspomina Niemen (Teraz Rock, 09.2003) :
„Na przełomie lat 75-76 udało mi się pozyskać bardzo sprawnych i, co najważniejsze, nie przerośniętych wybujałymi ambicjami, muzyków. Basowania podjął się Jerzy Dziemski (brat Piotra), bębnienia - Stanisław Kasprzyk, gitarowego jazzgotu - Maciej Radziejewski. Jesienią ’75, już koncertowaliśmy w zachodniej Polsce. Publiczność wciąż darzyła mnie zaufaniem, choć nie zawsze nadążała za nową jazzrockową konwencją, mimo że od czasu Marionetek upłynęły cztery lata i już nie pozwalałem sobie na dodekafoniczne klastery. Owe klastery (gwoli wyjaśnienia niewtajemniczonym), to nic innego jak granie łokciami po czarnych i białych klawiszach fortepianu, lub wyrażanie w inny sposób swojej bezkompromisowej „nowoczesności”... Aliści, słynne freejazzowe kotłowanie, już się mocno zdezaktualizowało i w moich poszukiwaniach form bardziej zwięzłych nie miało uzasadnienia. Wróciłem do źródeł. Echa folkloru samoistnie dochodziły do głosu przy powstawaniu nowych kompozycji, a scenariusz płyty sam się ułożył w opowieść poetycko-muzyczną, tym razem inspirowaną wyłącznie poezją Norwida.” Chodzi, oczywiście, o program „Zwątpienie i wiara”, którego finalnym efektem był albumu „Idee Fixe”, nagrany z udziałem wymienionych przez Niemena muzyków.
Czesław Niemen, Maciej Radziejewski i Stanisław Kasprzyk ostatni raz zagrali wspólnie 8.05.1993 r. na nowojorskim Manhattanie. Koncert, z którego honorarium Niemen przekazał „Children’s Medical Care Foundation”, odbył się pod szyldem : „ Niemen on Broadway”.
matt
2006-11-04 23:36:36
szach' rajTOMASZ JAŚKIEWICZ :
http://www.amc.pl/index.php?wykonawca=jaskiewicz



Wielkie dzieki szach'raju za ta strone. Wlasciwie byl to pierwszy wywiad z T. Jaskiewiczem, ktory przeczytalem i rzeczywiscie odbiera sie go jako naprawde przystepnego i szczerego czlowieka.
Zapewne on, po tylu latach wspolpracy, moglby wiele jeszcze poopowiadac o tamtym okresie i graniu z :N:-em.
szach' raj
2007-03-09 17:11:29
Mija dziesięć lat, kiedy w marcu 1997 roku Niemen na łamach „Tylko Rocka” wspominał : „Po półrocznym pobycie we Włoszech wracałem samotnie za kierownicą camioncino Ford Transit. Trasę Bolonia – Warszawa pokonałem non-stop w 35 godzin. Na granicy w Cieszynie czekał już mój włoski impresario Antonio Foresti udający się z wizytą do Polski. Był zaszokowany kiedy tłumy fanów na wiadomość o przyjeździe gwiazdy (…?) zaatakowały szlaban. W pośpiechu skrobnąłem kilkadziesiąt autografów i na gaz. Zajrzałem na chwilę do domu i bez odpoczynku pognałem prosto do Sopotu. Szaleństwo…
Nie ! Nie miałem wystąpić na Festiwalu. Nikt mnie nie zaprosił. Przybyłem raczej jako persona non grata…zwłaszcza, że sensacja i tu zbijała wszystkich z pantałyku.
Postanowiłem rozejrzeć się za nowymi muzykami, bowiem Akwarele stały się historią po spełnieniu misji na rynku spaghetti. Traf chciał, że w Sopocie bawił Czesław Bartkowski. Właśnie odbębnił służbę wojskową. Podczas rozmowy , sam zaproponował chęć bębnienia w planowanej przeze mnie formacji Niemen Enigmatic. Jak się rzekło, tak się i stało. Wkrótce nawiązałem kontakt ze Zbigniewem Namysłowskim, który Bartkowskiego spisał wtedy na straty dla sceny jazzowej w Polsce. Ale, że i ta „scena” sama się była straciła , Zbyszek ostatecznie uznał, że zagranie w rockującym zespole nie przyniesie polskiemu jazzowi ujmy. Kokieterię dwóch genialnych muzyków przyjąłem mając pełną świadomość , że „zdradzą” mnie, kiedy chwilowy kryzys jazzu minie. Odejdą. Zanim to nastąpiło zdążyłem zaaranżować i nagrać ten album w doborowym składzie już w październiku 69 roku. Poza najpiękniej malującym akwarelowe dźwięki Tomkiem Jaśkiewiczem ostał się jeszcze Zbyszek Sztyc. Basowanie podjął Janusz Zieliński, którego poznałem w warszawskiej „Dziekance” grał cos w rodzaju raczkującego jazzrocka z Namysłowskim. Gościnnie wzięli udział: Michał Urbaniak, który przyjechał na chwilę do kraju prosto z Głuchej Północy [ …a ciebie miną o Głucha Północy… tak nazywa Kraje Skandynawskie C.K. Norwid, „Pieśń od ziemi naszej”] precyzyjnie zestrojone Alibabki, oraz chór pod dyr. Romualda Miazgi. „Wibrujące struktury” wypełnił mój Hammond. (…) „

[ "wytłuszczenia" moje - szach'raj]
Pierwszy koncert Niemen Enigmatic odbył się 07. 09. 69 w Gdańsku. Jeszcze w tym samym miesiącu grupa daje koncerty w całym kraju. Pod koniec 1969 r i w pierwszej połowie roku następnego (do sierpnia 1970) zespół występuje m. in we Włoszech. Wykonują tam przede wszystkim światowe hity, z których ngarać i wydać udaje się tylko dwa :"The Best Man Cried" i "Shes Is Looking Good". W połowie 1970 roku Namysłowski rezygnuje ze stałej współpracy z zespołem, a nowym jej członkiem zostaje pianista, Jacek Mikuła ( wcześniej :"Metrum", "Old Timers"). Grupa nagrała dwa albumy studyjne, w październiku 1969 "Niemen Enigmatic", a na przełomie 1970/71 jeszcze bardziej enigmatyczny longplay, własciwie bez nazwy, od koloru okładki nazywany potocznie "Czerwonym". Tak jak "White Album" Beatlesów z 1968 r. stał się pierwszym podwójnym albumem rockowym, analogicznie "Czrwony Album" był pierwszym tego typu na rynku krajowym. W trakcie nagrywania tej płyty odszedł od zespołu Bartkowski, a zastąpił go Janusz Stefański ("Tomasz Stańko Kwartet" , "Tomasz Stańko Quintet"). W tym czasie wokalnie Niemena wspomagały panie : Krystyna Prońko, Zofia Borca i Elżbieta Linkowska .Podczas ostatnich koncertów "bębnił" Andrzej Tylec ("Romuald i Roman"). Poza wspomianymi płytami grupa Niemen Enigmatic wydała jeszcze utwory :"Lipowa Łyżka" i "Pożegnanie Harnasia" (jako fragment "śpiewogry" K. Gartner i E. Brylla - "Na szkle malowane").Jednym ze swych ostanich (ostatnim?) koncertów muzycy Enigmatic uświetnili Festiwal Opolski ( 26. 06. 1971), podczas którego wręczono Niemenowi "Złotą Płytę" za album "Niemen Enigmatic".
szach' raj
2007-04-05 20:11:51
Nieoceniony Capricorn podesłał mi prasowe materiały, wśród których znalazłem arcyciekawy fragment, przybliżający moment nawiązania współpracy Niemena z grupą Laboratorium. W zaprezentowanym niżej artykule interesujące są też i inne wątki, choćby ten na temat oryginalnego podejścia Niemena do pracy artystycznej, występów scenicznych. Autorem wspomnień jest Mieczysław Górka, ówczesny perkusista zespołu. Cytat pochodzi z Gazety Krakowskiej (23.01.04) :
" Czesława Niemena poznałem w lecie 1975 roku w gdańskim
Żaku. Jego koncerty były o 17.00 , a zespół Laboratorium
miał wieczorem na tej samej scenie grać do tańca, choć
nasze ówczesne propozycje z muzyką taneczną nie miały
wiele wspólnego. Po kilku dniach, nie wypełniwszy warunków
kontraktu, zostaliśmy zwolnieni. Ale zanim to się stało Czesław
codziennie zostawał po swoich koncertach i słuchał naszego
grania. Występowaliśmy w trio: Janusz Grzywacz, Marek
Stryszowski i ja.
Kilka dni po powrocie do Krakowa usłyszałem w słuchawce
telefonu charakterystyczny głos i słowa: — Mieczysław?
Mówi Czesław! I po długiej rozmowie, w której wypytywał
o wiele spraw (o nasze znaki zodiaku, nałogi, upodobania) zaproponował
wspólną trasę koncertową. Rozpoczynaliśmy od
krakowskiej filharmonii, by po przejechaniu całej południowej
Polski zakończyć we wrocławskiej Hali Ludowej.
Czesław traktował występy niezwykle poważnie. Każdy
koncert nagrywał, później było wspólne przesłuchiwanie,
analizowanie i tak codziennie. Między koncertami i w czasie
podróży wiele rozmawialiśmy. Opowiadaliśmy Czesławowi
jak z Januszem Grzywaczem w czasie naszych studiów polonistycznych
przesłuchiwaliśmy na zajęciach „Bema pamięci
żałobny-rapsod”.
Nie obyło się bez zabawnych zdarzeń. Gdy w jakiejś wrocławskiej
kawiarni Czesław zapytał, dlaczego wszyscy ludzie
tak mu się przyglądają, Grzywacz z powagą odpowiedział, że
widać jest do kogoś podobny.
Próby przed trasą odbywały się w naszej macierzystej siedzibie
przy ZPT w Czyżynach. Dyrektor zakładu z wyrzutem
zapytał kierowniczkę klubu: — Pani magister. Ponoć w zakładzie
jest Niemen. Dlaczego załoga o tym nie wie?
Nie muszę dodawać, że wspólne granie było dla nas ogromnym
wyróżnieniem. Laboratorium było na początku swej artystycznej
drogi, a Czesław u szczytu popularności. Miał za sobą
największe sukcesy i rozpoczynał przygodę z muzyką instrumentalną
i ilustracyjną.
Po dwóch latach, w 1977 roku, spotkaliśmy się znowu. Poprosił
nas o akompaniowanie w czasie letniego objazdowego
festiwalu jazzowego Jazz Jantar, a w 1978 roku odbyliśmy
wspólną podróż do Indii. Zostaliśmy zaproszeni na pierwszą
edycję, światowego festiwalu Jazz Yatra do Bombaju i Kalkuty.
Polskę reprezentowali: Laboratorium, Kwartet Zbyszka Namysłowskiego
i Czesław Niemen. Byliśmy jedynymi przedstawicielami
tzw. demoludów. Z Europy byli tylko muzycy z Niemiec
(oczywiście zachodnich) i Skandynawowie.
Po Indiach Czesław występował coraz rzadziej zamykając się
we własnym studio.
Kiedy w lecie 2002 roku po jego koncercie w Filharmonii
Krakowskiej zapytałem, czy nie brakuje mu inspiracji od muzyków
na scenie, odpowiedział, że może warto by jeszcze
wspólnie zagrać.
Być może zdarzy nam się to kiedyś, na jakimś niebiańskim
koncercie. "

c.d.n.
szach' raj
2007-04-06 10:19:07
13 lutego 2004 roku, również na łamach Gazety Krakowskiej, Mieczysław Górka kontynuuje wspomnienia związane z Niemenem. Tym razem wspomagają go inni współpracujący z artystą muzycy – Andrzej Nowak, Krzysztof Ścierański, Janusz Grzywacz i Marek Stryszowski. Będzie to znakomitym uzupełnieniem i podsumowaniem dotychczasowych tematów poruszanych w topicu „Artystyczne kontakty”.

„(…) Trzeba tu zaznaczyć, że choć mogliśmy zaliczyć się do licznej grających z nim muzyków, nigdy nie byliśmy jego zespołem. To powodowało, że nasze relacje były zawsze dobre ,jasne i klarowne. I takie pozostały. Niemen współpracował zawsze z dobrymi muzykami. Pierwszy autorski zespół Akwarele tworzyli muzycy nieistniejących już Chochołów. Nazwiska Jacka Mikuły, Tomasza Jaśkiewicza, Janusza Zielińskiego, Andrzeja Nowaka, Józefa Skrzeka, Antymosa Apostolisa, Jerzego Piotrowskiego (ta ostatnia trójka utworzyła po rozstaniu z Niemenem zespół SBB) – rekomendacji nie wymagają. Podobnie, jak nazwisko tragicznie zmarłego Piotra Dziemskiego – jego ulubionego perkusisty. Piotr był niezwykle utalentowanym i bardzo pracowitym młodym człowiekiem. Jak to się mówi, nadawali na tych samych falach. Czesław bardzo przeżył jego śmierć. A gdy go zabrakło, rozpadł dię najwyżej ceniony przez Czesława zespół – Niemen Aerolit.
W czasach PRL muzycy otrzymywali honoraria na podstawie tzw. Weryfikacji. Dotyczyło to wszystkich uprawiających muzykę rozrywkową czy jazzową, niezależnie od wykształcenia muzycznego. Egzamin weryfikacyjny należało złożyć przed specjalnie powoływana komisją. Weryfikacje dzieliły się na kategorie: A, B, S i tzw. Ministerialne. Otrzymywane stawki zależały od odpowiedniej kategorii. Jak wspomina Andrzej Nowak, dochody z jednego koncertu Niemena (lata 1974 – 75) sięgały kilkuset tysięcy złotych , a honoraria dla muzyków wraz z Czesławem dochodziły do sześciu tysięcy. Piotr chyba nie miał jeszcze wtedy weryfikacji i jemu wypłacał honorarium Niemen z własnej kieszeni.
- Przyszło nam współtworzyć z Czesławem trudną muzykę – mówi Andrzej Nowak.
- Efektem prawie dwuletniej współpracy jest płyta „Niemen Aerolit”, na której znalazła się zaledwie pierwsza część koncertu. Czesiek był bardzo pracowitym człowiekiem. Zawsze będę go cenił za wspaniały głos, niezwykłe pomysły muzyczne i odwagę. Na koncerty przychodziły kilkutysięczne tłumy i wysłuchiwały ponad dwugodzinnej dawki trudnej muzyki i poezji. Były to suity przeplatane recytacjami poezji Norwida i Herberta. Ten ostatni nie był mile widziany przez władze, ale Czesiek wcale się tym nie przejmował i robił swoje. Z Sopotem, gdzie w Operze Leśnej zagrałem z nim pierwszy koncert, wiąże się tez wspomnienie niezwykłego wydarzenia muzycznego. Graliśmy w kościele przy Monte Cassino w czasie mszy św. Na dole, przy ołtarzu, Czesław na moogu. Towarzyszył mu Helmut Nadolski obsługujący różne dziwne instrumenty. Ja grałem na chórze na organach kościelnych – kończy swe wspomnienia Andrzej Nowak.
Przed grupą Aerolit i Laborką zespoły Niemena zasilali czołowi polscy jazzmani : Janusz Muniak, Zbigniew Namysłowski, Czesław Bartkowski, Janusz Stefański, Michał Urbaniak. W tym kontekście współpraca z Czesławem była niezwykle nobilitująca.
W 1975 r. graliśmy repertuar z dwóch płyt i bardzo żałuję, że nie braliśmy udziału w nagraniu. Była to kontynuacja tego, co rozpoczynał z zespołem Aerolit. Czesław wymagał od muzyków pewnego oddania i współpracy. I trzeźwości. A z tym różnie bywało. My, szczególnie podczas wakacji w 1975 roku, do aniołków nie mogliśmy się zaliczać. Tuż przed naszym spotkaniem w Żaku spędziliśmy artystyczne lato zorganizowane przez studenckie środowisko Poznania w Mrzeżynie koło Międzychodu. Na koncerty do Żaka przychodziliśmy każdy ze swoją butelką czerwonego wina. Tak dla kurażu, w myśl modnego wtedy hasła : bez gazu nie ma jazzu. Nie zapomnę jak nas przywitała w garderobie śliczna dziewczyna (To była Małgosia – narzeczona, a w niedługim czasie żona Czesława) : „Panowie, czy wiecie jak szkodliwy jest alkohol ?” Potraktowaliśmy to z wyrozumiałą łagodnością, jak truizm. Ale Czesław w pierwszej rozmowie telefonicznej do tego wrócił i musiałem go solennie zapewniać, że to był tylko wakacyjny epizod i, że nigdy w czasie koncertów nie korzystamy z alkoholowego wsparcia.
W 1977 roku Jazz Jantar rozpoczynał się w Szczecinie. Laboratorium występowało w podwójnej roli – pod własnym szyldem i jako zespół akompaniujący Czesławowi. Graliśmy wtedy w kwintecie, z Pawłem i Krzyśkiem Ścierańskimi.
- Pamiętam te koncerty – mówi Krzysztof Ścierański.
- W czasie tej trasy i w Indiach miałem okazję z bliska obserwować człowieka, który zawsze mnie fascynował. Były to też wtedy całkiem nieodległe czasy, gdy od muzyków z nim grających (SBB) uczyłem się grać. Czesław Niemen wyznaczał w Polsce trendy i style. Gdy zamieszkałem w Warszawie, nasze spotkania były zawsze pełne ciepła i serdeczności. Tą bliskość zawdzięczam wspólnemu graniu – kończy Krzysztof refleksyjnie.
Czesław był człowiekiem bardzo wrażliwym i zawsze solidarnym z ludźmi dotkniętymi przez los.
- W środku lata 1977 roku wraz z grupą muzyków tworzących ten skrzyknięty ad hoc zespół Czesława znaleźliśmy się w Bukareszcie – wspominali Janusz Grzywacz i Marek Stryszowski.
- Miasto zostało zrujnowane trzęsieniem ziemi. Koncert miał być moralnym wsparciem dla mieszkańców. Zabraliśmy tylko aparaturę odsłuchową, bo gospodarze zapewniali profesjonalne nagłośnienie. O wadze, jaką Czesław przywiązywał do brzmienia przypominać nie trzeba. Jakież było nasze rozczarowanie, gdy okazało się, że to wspaniałe nagłośnienie to jedno-watowe głośniczki zamontowane do każdego z pięciu tysięcy foteli w ogromnej sali konferencyjnej jednego z pałaców Ceausescu. I wtedy Czesław, który początkowo nie chciał słyszeć o graniu zdecydował, że odwrócimy nasze odsłuchy w stronę publiczności i zagramy.
- Zawsze uczyliśmy się od Cześka najnowszych technologii, bo on się na wszystkim znał. Moje instrumenty próbowały nadążyć za Cześkowymi. Stąd pamiętam szok, jakiego doznałem na koncercie w zrujnowanym Bukareszcie – dodaje Janusz.

Nie zadzwonię już do Czesława. W jednej z moich ostatnich rozmów telefonicznych zapytałem go, jak by jednym słowem nazwał swój stosunek do świata. Po długiej ciszy usłyszałem – „ Zdumienie „.
matt
2007-04-07 20:52:12
szach' raj
- Efektem prawie dwuletniej współpracy jest płyta „Niemen Aerolit”, na której znalazła się zaledwie pierwsza część koncertu.


A co było w drugiej? Czy chodzi o poezje Herberta czy moze jeszcze jakies inne utwory? Jak wiadomo nic innego Herberta juz :N: nie nagral. A jesli chodzi o Norwida to moge przypuszczac, ze prezentowane wowczas utwory pojawily sie na Idee fixe. Chociaz pewnie juz w nieco zmienionych aranzacjach.
szach' raj
2007-04-07 20:59:10
Nie wdając się w szczegóły, to było właśnie tak jak napisałeś. Dodatkowo grywali jeszcze utwory z Katharsis (przed wydaniem płyty). Pisałem już o tym, choćby na poprzedniej stronie...
matt
2007-04-07 21:18:18
Dziekuje za odpowiedz.

szach' raj Pisałem już o tym, choćby na poprzedniej stronie...


Jak widac jeszcze sobie tego nie poukladalem :wink: (a pytanie zrodzilo sie tuz po przeczytaniu artykulu i okazalo sie ze nie jestem pewien odpowiedzi).


szach' rajDodatkowo grywali jeszcze utwory z Katharsis (przed wydaniem płyty).

Ciekaw jestem jak :N: wykonwywal utwory z Katharsis z innymi muzykami :twisted: :?: Chyba byly dosyc zmienione, jesli chodzi o aranzacje?
Chociaz probke tego typu grania mozna znalezc w koncercie 41 potencjometrów pana Jana - na tej podstawie mozna wysnuc wniosek, ze utwory byly podobnie wykonywane :).
szach' raj
2007-04-30 16:32:19
Przed 20 tu laty współpraca Sławomira Kulpowicza z Czesławem Niemenem przyniosła światu album "Samarpan". Na okładce do wydania CD z 2005 roku Kulpowicz wspomina :
Pierwszy raz pojawiłem się w Bombay'u w 1978 roku, aby zagrać na festiwalu Jazz Yatra. Potem, przez wiele następnych lat, bywałem w Indiach dla Ducha i Muzyki. Tam poznałem wielu wspaniałych ludzi, którzy zmienili moje widzenie tzw. Rzeczywistości. Pierwszym był Mohindar, potem Harprit i MAA. (...)
W 1987 roku, kiedy nagrywałem "Samarpan", nikt jeszcze nie nazywał takiej muzyki jako "new age", chociaż była nią z pewnością... wyprzedzając czas... Pamiętam, jak wielki szum medialny ta płyta w Polsce wywołała... (...)
Wydarzeniem był również udział Czesława Niemena. Czesław był wraz ze mną na festiwalu Jazz Yatra. Mam wrażenie, że i on został " dotknięty" przez Indie
[świadczą o tym choćby indyjskie aranżacje, jak i próby medytacji - przyp. autora] Stąd naturalnym dla mnie było poproszenie Czesława, aby zechciał zaśpiewać tę " inną "muzykę. Jego niewiarygodny głos, osobowość i duchowość w pełni oddały te wibracje, które chciałem przekazać. Swego rodzaju nowum było pierwsze użycie komputera w studiu Polskich Nagrań dla powstania tego albumu (...).
Domin189
2007-09-11 19:46:12
Drodzy forumowicze,

nie znalazłem wielu informacji na temat współpracy Zembaty-Niemen, ale niewątpliwie w utworze "Piosenka o Maruśce" Niemen wykonuje wokalizę, którą dość wyraźnie słychać w tle...

http://www.allegro.pl/item243188702_zem ... i_2cd.html

może mi się tylko tak wydaje, ale Niemen wyraźnie pod koniec owej wokalizy śmieje się (:?: :!:) :D Sam utwór nie jest szczególnie wart uwagi, choć nie można pozostać obojętnym wobec interesującego głosu wokalisty.
Domin189
2007-10-01 20:06:33
Współpraca Budki Suflera i Niemena:

- Gdy słucham Jest taki samotny dom w wersji z waszej pierwszej płyty, mam wrażenie, że organowy wstęp ma klimat początku Bema pamięci żałobnego rapsodu Czesława Niemena.

Lipko: To był klimat tamtego czasu... Pożyczyliśmy od Niemena jego Hammonda i sami, z pomocą właściciela, musieliśmy dźwigać ten instrument po schodach.

- Jak to się stało, że Niemen wziął udział w nagraniu jednego utworu, suity Szalony koń?

Lipko: Na pewno był wtedy czołową postacią polskiej muzyki rockowej i była to dla nas swego rodzaju nobilitacja... Ale nie będę ukrywał, że chcieliśmy użyć instrumentu, który on posiadał - mooga... Czesław w worku go przyniósł, zagrał, było bardzo przyjemnie.

Cugowski: Współpraca z nim i nasza znajomość z Niebiesko-Czarnymi, to było coś, co teraz się już chyba nie zdarza. Niebiesko-Czarni na kilku trasach, które graliśmy razem, jakby przekazywali nam pałeczkę. Serdeczni, wspaniali ludzie. Wspominamy to z rozrzewnieniem w dzisiejszym zalewie tego rozwydrzonego chamstwa.


...oraz jej efekt ;)

http://polset.wrzuta.pl/audio/4AggX3kjY ... zalony_kon

w których momentach właściwie gra Niemen? Czy to chodzi tylko o wstęp?
ratajczak bogdan
2008-02-13 15:45:56
Całkiem przypadkowo (w miejscu najmniej do tego przeznaczonym - markecie "Piotr i Paweł") natknąłem się dzisiaj na wydawnictwo "FERMENT" (przecenione do 14.50 NZP - #1/2005).
Obrazu nie udało się pobrać z zewnętrznego adresu.

Proszę poszperać w sieci tych sklepów - zapewniam - warto!
Dwie płyty CD "Księga liści" (Fryderyk 2004 i Najlepsza Folkowa Płyta Roku) oraz "Drzewo" grupy OSIAN - wydane w niespotykanej i rewelacyjnej szacie graficznej, a do tego prawie dwie godziny wspaniałej, improwizowanej muzyki i kilka związków z Niemenem.
Obrazu nie udało się pobrać z zewnętrznego adresu.

Bo to i muzycy grający swego czasu z Niemenem:Sławek Kulpowicz - tu zajmujący się miksowaniem i masteringiem w swoim studiu DSD System, to również znani ze wspólnego muzykowania w Spodku - Janusz Janina Iwański i Mateusz Pospieszalski, ale także niezrealizowane plany koncertowe, jak miało to miejsce w przypadku Wojtka Waglewskiego.
A przypomnijmy sobie, że (co prawda nie na tych 2 płytach) z Osjanem grał również Anthimos Apostolis. Tomasz Stańko również.
Dowiadujemy się również takich ciekawostek:
Obrazu nie udało się pobrać z zewnętrznego adresu.

Też uwielbiałem muzykę z tego longplaya ("Księga chmur"), ale ten fakt obecności Niemena podczas nagrywania tego koncertu był mi zupełnie nieznany. Niemen - wielbiciel Orientu - jak widzimy, to nie tylko Jazz Yatra, "Samarpan", wegetarianizm... Korzenie były dużo głębsze. Osjan zapewne też był jedną z odnóg tej fascynacji.
Warto to poznać.

(.)
Ewa
2008-04-19 21:09:54
We wczorajszej Wideotece Dorosłego Człowieka (powtórka jutro w TVP Polonia) Bogusław Mec opowiadał o swoich kontaktach z Niemenem. Po zwycięstwie w Opolu'72 z piosenką "Jej portret" rozpoczęła się współpraca Meca z Polskim Stowarzyszeniem Jazzowym, a Czesław Niemen stał się niejako jego opiekunem i pierwszym pracodawcą. Zaprosił Meca do udziału we wspólnej trasie koncertowej po Polsce jako tzw. support. Mec wspomina swoją wielką tremę oraz to, jak Czesław dodawał mu otuchy przed występem...
Domin189
2009-09-15 18:08:54
ratajczak bogdan w Kalendarium CodziennymA kontakty na linii Namysłowski - Niemen?

Obrazu nie udało się pobrać z zewnętrznego adresu.


Było ich dosyć sporo.

(...)

Może ktoś podejmie temat?


Byłem 11.09 w poznańskim BlueNote na koncercie Zbigniew Namysłowski Quintet i miałem okazję, by zamienić kilka chwil z panem Zbigniewem; gdy podałem do podpisu płytę "Idee fixe" spytał tylko: "czy ja tu gram?"...

Namysłowski po zakończeniu współpracy po przygodzie we Włoszech (wg własnych słów) nie interesował się muzyką i dokonaniami Niemena. Jak zapytałem go, o okoliczności ponownego spotkania na sesji nagraniowej "Idee fixe" roześmiał się mówiąc, że to było ponad trzydzieści lat temu i on już nic z tego nie pamięta... A jak wspomniałem nagranie z "Idącej kupić talerz pani M." odrzekł, że taki tytuł owszem kojarzy, ale nic poza tym.
ratajczak bogdan
2009-09-15 21:28:02
Domin189
miałem okazję, by zamienić kilka chwil z panem Zbigniewem; gdy podałem do podpisu płytę "Idee fixe" spytał tylko: "czy ja tu gram?"...
Namysłowski po zakończeniu współpracy po przygodzie we Włoszech (wg własnych słów) nie interesował się muzyką i dokonaniami Niemena. Jak zapytałem go, o okoliczności ponownego spotkania na sesji nagraniowej "Idee fixe" roześmiał się mówiąc, że to było ponad trzydzieści lat temu i on już nic z tego nie pamięta...


No widzisz Dominiku jak trudną materią są te zakulisowe wywiady?
Rozmowa z muzykami, a zwłaszcza tuż po koncercie, to trudna sztuka i w zasadzie, jeśli muzyka się nie zna osobiście, on niechętnie na nią przystaje, zwłaszcza, gdy temat tylko pośrednio go dotyczy.
Są to na ogół zdawkowe odpowiedzi, takie właśnie, jak uzyskałeś teraz.
Gdybyś z nim rozmawiał o jego dokonaniach i na dodatek przytaszczył kilka jego płyt do podpisania, lub był rekomendowany przez jego znajomego, być może byłaby szansa na rozjaśnienie pamieci naszego mistrza saksofonu.
A to, że Zbigniew Namysłowski mało pamięta okresu współpracy z Niemenem, prawdą chyba nie jest - przypomnij sobie choćby nie tak odległe czasy, kiedy z zapałem rozmawiał o Czesławie w studiu TVP Kultura w "Dniu Niemena", gdy miał interes do Pani Małgorzaty i prosił ją o swoje nagrania, zrealizowane przez Czesława, które on dokonał z Jasperem Vant' Hoffem.
Były też wspomnienia o trasie z Faridą...
Zatem chyba nie trafiłeś na dobry dzień Pana Zbyszka.
No cóż, zdarza się, ale nie trzeba się załamywać - to tylko przelotne spotkanie - drugi raz z pewnościa będzie już dużo łatwiej, ale najważniejsza była przecież muzyka, a ta chyba Cię nie zawiodła?

(**)
dzek
2009-12-14 16:57:44
Co do Zbigniewa Namyslowskiego i Czesława Niemena to wydaje mi się,iż sprawa wygląda następująco.Otóż odnoszę wrażenie,ze ich wspólne muzykowanie było bardziej znaczące dla Niemena niż dla Namyslowskiego.W końcu jedna z najważniejszych płyt "Niemen Enigmatic"nosi wyrażnie piętno Z.Namyslowskiego,ktory był kierownikiem muzycznym ówczesnego zespołu Niemena.Do dziś ta płyta,i slusznie ,jest uznawana za jedną z najwazniejszych w historii polskiej muzyki rozrywkowej.W dyskografii Namysłowskiego ta płyta nie jest już tak znacząca.Trzeba wziąść pod uwagę,iż przełom lat 60-tych i 70-tych to czas dla muzyki bardzo szczególny.To chyba apogeum rozwoju muzyki rockowej a zarazem czas mariażu tej muzyki z jazzem.Te próby,mniej lub bardziej udane ,wychodziły zarówno ze strony jazzmanów/"Bitches Brew "Davisa/jak i muzyków z kręgu rocka/chocby dokonania zespołu Blood sweat and tears/.Podobie działo się na podwórku polskim.Po latach te dokonania oceniane są bardzo różnie.Są wprawdzie fani Davisa,któyrzy uwielbiają ten "elektryczny"okres jego twórczości jednak większośc,zwłaszcza tych otroksyjnych wyznawców tej muzyki,bardziej cenią jego dokonania z końca lat 50-tych i poczatku 70-tych.Paradoks myzyki z pod znaku jazz-rock wynika często z tego,iż dla jazzfanów ta muzyka jest zbyt rockowa a dla fanów rocka zbyt odległa od rockowego mainstreamu. Zbigniew Namyslowski to jazzman z krwi i kości,oddany tej muzyce jak mało który polski muzyk.Ja się nie dziwie,iż nie rozpamiętuje w sposób jakiś szczególny wspólpracy z Niemenem.Dla niego to był tylko epizod w karierze a dla Niemena to kluczowy etap jego kariery/w każdym razie na pewno poczatek tego etapu/.Istota bycia artystą to nie oglądanie się wstecz tylko ciągły marsz do przodu.A poza tym to było tak dawno...
Andrzej Mróz
2009-12-19 17:12:34
Kiedy zapytano Zbigniewa Namysłowskiego jaki miał wpływ jako kierownik muzyczny na muzyczne oblicze muzyki Niemena... odpowiedział ...żaden.
ratajczak bogdan
2009-12-19 18:02:20
Nie wiem Andrzeju kiedy padła taka odpowiedź ze strony Namysłowskiego i w jakiej okoliczności mógł wyrazić taką opinę, ale przecież my wiemy doskonale jak wysoko cenił go sam Niemen i to zaprzecza temu stwierdzeniu.
Znamy kika utworów Niemena nagranych z udziałem Namysłowskiego i jasno widać (słychać) o ile uboższa byłaby ta muzyka bez znakomitych solówek tego saksofonisty i sporadycznie organisty.
Traktuję to raczej w kategoriach wypowiedzi nacechowanej...nadmierem skromności lub chęcią dystansowania się od tego okresu jego muzykowania.

(**)
Andrzej Mróz
2009-12-19 18:56:43
Bogdanie, Twoje argumenty w niczym nie zaprzeczają tej wypowiedzi Namysłowskiego. Przecież grał z Niemenem.

Namysłowskiemu w tej wypowiedzi chodziło o stwierdzenie, że Niemen sam decydował o tym jaką muzykę grają.
ratajczak bogdan
2009-12-19 19:31:39
Andrzej MrózNamysłowskiemu w tej wypowiedzi chodziło o stwierdzenie, że Niemen sam decydował o tym jaką muzykę grają.


Sam nie decydował - przynajmniej nie zawsze. Tak było w Grupie Niemen i wcześniej w ramach Niemen Enigmatic. Skoro dawał wolną rękę muzykom w kwestii aranżacji, kompozycji, czy improwizacji, to znaczy godził się na w s p ó ł t w o r z e n i e muzyki (a więc jej o b l i c z e ), którą firmował swoim nazwiskiem.

Wrócę w tym miejscu na moment do wywiadu Włodzimierza Kleszcza z Czesławem Niemenem, który pracowicie spisał swego czasu Mackie_Messer :

:arrow: viewtopic.php?f=7&t=509&p=1674&hilit=stary+Namys%C5%82owski+stary#p16742. piosnka"

W.K.: - Panie Czesławie, co chwila wraca tutaj do pana Zbigniew Namysłowski. Jest to jednym z naszych , ja wiem, no starych mistrzów, profesorów, twórców polskiej fali jazzu.
C.N.: - Dlaczego stary?
W.K.: - No wiem, przepraszam, ale przełom lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, okres bardzo twórczy..
C.N.: - Dobrze, ale Namysłowski jest ponadczasowy i tutaj nie można mowic o starym, młodym, wszystko jedno.
W.K.: - To prawda, ale ilu muzykow wyuczył, na przyklad, ile zespołów z nim grało...
C.N.: - To nie ma znaczenia. Namysłowski to jest Namysłowski.
W.K.: - No wie Pan, troche ma znaczenie.
C.N.: - Namysłowski przychodził na nagranie, nie wie, co ma nagrywać [smiech]. Odtwarzamy... "Wiesz Zbyszek, tu masz fragment do zagrania". Bierze sax i dmie. No i pięknie!

A zatem ten wpływ był. Niemen niczego Namysłowskiemu nie sugerował. Wskazał miejsce, które ten ma "wypełnić" dźwiękiem i ten robił to, co świetnie potrafi - improwizował na zadany temat.
Czyż to nie jest wpływ na muzykę?
Pewnie, że jeżeli chodzi o fascynacje Niemena np. rhytm and bluesem i soulem w tzw. "okresie włoskim", gdy Namysłowski objął funkcję kierownika artystycznego w Niemen Enigmatic, nie był w stanie tego zmienić na tyle, aby zespół zaczął grać formy czysto jazzowe, bo Niemen przecież nie był muzykiem jazzowym i nie miałoby to sensu, ale sporo elementów tej muzyki zdołał zaszczepić i tego nie można kwestionować.

(**)
Andrzej Mróz
2009-12-20 19:50:55
ratajczak bogdan A zatem ten wpływ był. Niemen niczego Namysłowskiemu nie sugerował. Wskazał miejsce, które ten ma "wypełnić" dźwiękiem i ten robił to, co świetnie potrafi - improwizował na zadany temat.
Czyż to nie jest wpływ na muzykę?


Bogdanie zatrzymaj się na chwilę w swoich rozważaniach i zauważ, że piszesz o czymś zgoła innym od tego co sugerował Dzek.

Każdy z muzyków wplatał w nagranie swoje umiejętności, możliwości i swoje rozumienie istoty utworu, temu nikt nie zaprzecza. Namysłowski dawał wiele bo był i jest wielkim muzykiem, ale nie on układał Niemenowi repertuar i jego formę.
ratajczak bogdan
2009-12-31 12:55:30
:arrow: Zbigniew Namysłowski - "Nieprzespana noc".*
Tak wyglądała ( DOMINIKU! :) ) scena JAZZ JAMBOREE w 1970 roku.
Wielu z muzyków Studia Jazzowego PR wzięło udział w koncercie Niemen Enigmatic.
Jacy?
Wystarczy się dobrze przyjrzeć.
Może jeszcze jedna sekwencja:
:arrow: Jan Ptaszyn Wróblewski - Jazz Jamboree 1970 - "Pretekst g minus"
i kolejna:
:arrow: Tomasz Stańko, Janusz Muniak - Jazz jamboree 1970 - "Szkic III"

Ten koncert z JJ'70 i... kilka innych zachował się znakomicie.
A Niemen Enigmatic + jazzmani???

*Czyżby aluzja do Sylwestra?

(**)
Ewa
2010-12-30 22:21:35
szach' rajDo niezwykłego kontaktu w sensie artystycznym doszło między Niemenem, a brytyjską grupą The Chemical Brothers. (...)
Rezultatem tej oryginalnej współpracy „na odległość” jest utwór The Test (2002) – od pierwszych taktów przesiąknięty charakterystycznym niemenowym graniem…

:arrow: Tu można przeczytać wywiad z członkami Chemical Brothers, w którym wspominają znalezioną w komisie płytę znanego polskiego muzyka i wykorzystanie jej fragmentu w utworze "The Test". Niestety nazwisko muzyka już wypadło im z głowy...
Ewa
2013-02-08 20:20:10
O współpracy :N: z Helmutem Nadolskim napisaliśmy już sporo, ale pewnie mało kto wie, że jego brat- Piotr też kiedyś zagrał z Niemenem. :)
Więcej wspomnień Piotra Nadolskiego dotyczacych zarówno Helmuta, jak i Czesława można wysłuchać tutaj:

http://www.youtube.com/watch?v=oWndd-d5S60
Jurek
2016-06-20 21:33:27
Czesław Niemen i Jerzy Grunwald , wspólne muzykowanie zarejestrowane w filmie "Sobie król " , rok 1973, widzę na http://www.youtube.com/watch?v=3h_zs0-ZzWw .
Jurek
Przejdź na: główną stronę z listą forów | listę wpisów z Muzyko moja | górę strony