Lubie muzyke Pata. Swietny muzyk, gitarzysta. Duzo pisac nie trzeba. 28.02.2010 mialem przyjemnosc byc na jego koncercie w Hali Stulecia we Wroclawiu. Byl to koncert 46. edycji Jazzu nad Odra: Pat Metheny Solo & Orchestration. Moze byl ktos z Was? Do czego zmierzam? Otoz jak wiadomo Pat w pewnym momencie swojej kariery "odwrocil sie", podobnie jak nasz Niemen, od innych muzykow i postanowil tworzyc w pojedynke. Rozpoczal solowa aktywnosc posrod bedusznej maszynerii programowanej i sterowanej odgornie. Koncert byl swietny, publicznosc pod koniec wstala z krzesel i wrzala jak na koncercie rockowym. Pomimo jednego czlowieka na scenie.

Widac tutaj duzo podobienstwo w dzialaniu obu tych muzykow. Co o tym wszystkim sadzicie? W swiecie gitarzystow Pat uznawany jest za jednego z najlepszych zyjacych gitarzystow jazzowych na swiecie. Ja twierdze, ze sila i energia tkwi w zywym czlowieku. Czy Niemen rzeczywiscie nie mial juz sil szukac wlasciwych ludzi (po smierci Piotra Dziemskiego) i zaczynac niejako wszystko od nowa? O Pacie tez slyszalem kilka roznych ciekawostek. Otoz moj kolega z liceum byl kiedys szefem bodajze radia RAM i mial kilka wywiadow z Patem. Gosc byl bardzo surowy i nie lubil kompromisow. Pracowity, duzo gra. Nie znosi pomylek. Przerwal nagle probe i zapytal "Kto smial zagrac fis??!?".

O wlasnie wlaczylem TV co by obejrzec kolejny program o Niemenie w Kino Polska Muzyka, a tutaj w TVP2 Pat Metheny :) Zbieg okolicznosci.

Napiszcie co sadzicie o tworzeniu "w pojedynke" i skierowaniu sie w strone bezdusznej maszynerii.