Dzisiaj, 11 maja High horse piosenką dnia w Trójce
Rozumiem,że każde nowa płyta Niemena jest tutaj witana z entuzjazmem.Ja,jako umiarkowany jego fan nie patrzę aż tak bezkrytycznie na te różne poczynania. Nawet nie znając daty tego nagrania można by było powiedzieć,że powstało ono w latach 80-tych.To wszystko brzmi dość plastikowo,ta perkusja/jakbym słyszał zespół Kombi/,to całe spreparowane elektronicznie brzmienie.Numer sam w sobie jest w porządku.Wokal Niemena ok,ale gdyby zamiast tych zabawek Czesława w roli głównej zagrał jakiś rasowy zespół.No,ale tak się wtedy grało.Niestety.
Wygląda na to,że niesłusznie obarczyłem winą Niemena za to "plastikowe"brzmienie.Sprawcą tego całego zamieszania okazał się Urbaniak
.Cóż,w tamtych czasach nawet sam Davis grał tematy muzyki pop i robił to w stylu dalekim do jakiego przyzwyczaił swoich fanów,pamiętających go z lat 50-tych czy 60-tych.Choć akurat np.jego wersja "Time after time"Cyndi Lauper nosi w sobie znamiona jego geniuszu.
.Dla mojego pokolenia,wychowanego na rocku podział był prosty.Był rock i to ten tzw.ambitny ,a na drugiej szali była muzyka pop,jako coś nie do końca wartościowego.Jakby poza kategorią była wtedy muzyka disco,jako synonim złego smaku i obciachu.Tymczasem teraz termin disco został wyparty przez "muzykę taneczną"i w żadnym razie nie jest już ona synonimem,przynajmniej w oczach współczesnych prezenterów,czegoś złego.Ba, to rozbuchana ponad miarę muzyka rockowa okazuje się podejrzana/słynna i w jakimś sensie symboliczna dla współczesnych prezenterów niechęć Anny Gacek do muzyki Pink Floyd/.Na naszych oczach zmienia się sposób patrzenia na muzykę.Sądze,że za 10 lat to ,o ile dożyję tych czasów,w Trójce nie będzie już czego słuchać/dla mnie/.
Teraz Zenon Martyniuk śpiewa z Marylą Rodowicz ,a raczej to Rodowicz śpiewa z Martyniukiem i nikogo to nie dziwi/choć dla mnie ta chęć pani Maryli bycia zawsze na topie,niezależnie od ceny wydaje się podejrzana/.Kiedyś byłoby to chyba nie do pomyślenia.Kiedyś Maryla Rodowicz,wychodząc trochę poza główny nurt swojej twórczości, śpiewała w "Szalonej lokomotywie"Witakcego.Witkacy i Martyniuk.To jakiś symbol .
.Ja czepiam się tego nagrania Urbaniak-Niemen ,bo burzy to moje wyobrażenie o tzw. muzyce ambitnej .Tymczasem ta cała elektronika,czasem z pogranicza jakiegoś disco czy też tzw. muzyki tanecznej,jakbyśmy to teraz nazwali, to dzisiaj pełnoprawny rodzaj ekspresji jaki słychać dzisiaj zewsząd.Wszystko się zmienia i to bardzo szybko.
Nie wiem czy jest jakieś encyklopedyczne hasło pod tytułem-plastikowe brzmienie.To raczej określenie potoczne i każdemu być może nie do końca z tym samym się kojarzy.Niemenowi czy Urbaniakowi ja stawiam duże większe wymagania niż pierwszemu lepszemu zespołowi spod znaku "new romantic"/oczywiście zespół Depeche Mode to nie jest zespół pierwszy lepszy/ a poza tym nie sądze,że miejsce w pierwszej 60-tce listy przebojów Trójki to jest jakiś duży sukces.Owszem,ja jestem stary ramol i nie bardzo kręcą mnie brzmienia elektroniczne.Nic na to nie poradzę.Mój ś.p.kumpel od jazzu choć był wielkim fanem Davisa, to nie darzył zbyt wielką estymą ostatnich jego płyt.Choć przyznać trzeba,że Miles szedł wtedy z duchem czasu.Nie on jeden.Sam H.Hanckock nagrywał płyty,a coś mi świta,że tego w Trójce słuchałem ,z pogranicza funky i disco.Co tu dużo mówić.Każdy chce żyć,a wtedy takie nagrania się sprzedawały.Może na podobnej zasadzie ,wielkiej popularności rocka, nagrał Davis w 1969 roku "Bitches Brew"/bo jak przekonywał mnie mój koleżka nie robił to z miłości do tej muzyki/?Wtedy gwiazdy jazzu sprzedawały się słabiutko. Zresztą tenże sam kumpel mówił mi,że przed laty,może były to lata 60-te ,może wczesne 70-te,bodaj na Newport Jazz Festiwal nagle zabrakło prądu i ,według niego,wtedy okazało się kto tak naprawdę umie grać.No,ale on gustował w jazzie akustycznym,choć pod koniec życia ściągnął z netu całą dyskografię Sun Ra/a ona jest dość pokaźna/i oczywiście nie zdążył tego posłuchać.