Nie znalazłem podobnego tematu, więc postanowiłem go sam założyć. Mam nadzieję, że się spodoba. Interpretacje są w całości moje i możliwe, że często mogę źle rozumieć znaczenie jakichś słów. Nie było moim celem odczytywanie wierszy śpiewanych przez Niemena sercem, ale szkiełkiem i okiem (pomijam samą budowę wierszy – myślę, że byłoby to tutaj całkowicie zbędne – to przecież nie lekcja polskiego). Proszę wszystkich o wyrozumiałość. Być może ktoś nie zgodzi się z moją interpretacją.
Zbigniew Herbert
Kamyk
Kamyk jest stworzeniem
doskonałym
równy samemu sobie
pilnujący swych granic
wypełniony dokładnie
kamiennym sensem
o zapachu który niczego nie przypomina
niczego nie płoszy nie budzi
pożądania
jego zapał i chłód
są słuszne i pełne godności
czuje ciężki wyrzut
kiedy go trzymam w dłoni
i ciało jego szlachetne
przenika fałszywe ciepło
– Kamyki nie dają się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnym
Po co pisać wiersze o Kamykach? Myślę, że jest to potrzebne do ukazania natury człowieka. Kamyk jest stworzeniem doskonałym – różnym od człowieka pełnego ułomności. Jezuita, pisarz i kaznodzieja Piotr Skarga pisał: "Jezus jest wzorem doskonalstwa". W słowie Kamyk możemy odnajdywać pojęcia, osoby, czy czynności, które najlepiej nam odpowiadają.
Jest równy sobie samemu i niczego nie przypomina, co oznacza, że nie można go do niczego i nikogo porównać. Nikogo nie naśladuje, bo nie musi, ponieważ jest szczęśliwy i spełniony taki jakim jest – wypełniony sensem kamiennym, czyli doskonałym.
Nie jest także powodem do upadku innej istoty. Jest raczej drogowskazem do osiągnięcia, może nie doskonałości, ale słusznej satysfakcji. Może ją osiągnąć człowiek zdający sobie sprawę ze swojej niedoskonałości – patrz: Niemen.
Kamyki jednak niczego nam nie narzucają. Są na wyciągnięcie ręki. Spokojnie, wręcz serdecznie się nam przyglądają, czekając na następnego ucznia filozofii Kamyka. Podobnie jak Niemen, który miał nadzieję śpiewając ten tekst, że „filozofia ludzi” upadnie. A nadzieja ta jest spowodowana „potrzebą bezkompromisowego stosunku do nieustannej inwazji sezonowych kiczowatych przebojów.”
Cyprian Kamil Norwid
Larwa
Na śliskim bruku w Londynie,
W mgle – podksiężycowej, białéj
Niejedna postać cię minie,
Lecz ty ją wspomnisz, struchlały.
Czoło ma w cierniu? czy w brudzie? –
Rozeznać tego nie można;
Poszepty z Niebem o cudzie
W wargach... czy? piana bezbożna!...
Rzekłbyś, że to Biblii księga
Zataczająca się w błocie,
Po którą nikt już nie sięga,
Iż nie czas myśleć o cnocie!...
Rozpacz i pieniądz – dwa słowa –
Łyskają bielmem jej źrenic,
Skąd idzie?... sobie to chowa.
Gdzie idzie?... zapewne - gdzie nic!
Takiej to podobna jędzy
Ludzkość, co płacze dziś i drwi;
– Jak historia?... wie tylko: „krwi!..."
Jak społeczność?... – tylko: „pieniędzy!..."
Człowiek nie zdaje sobie sprawy jak życie ucieka mu przez palce.
Ludzkość bywa odrażająca, jest podobna jędzy – kobiety wyniszczonej przez chciwość. Ludzkość wie doskonale czego chce, nie wie dlaczego wciąż jest niesyta. Gdzie skrywa swoje korzenie? Nie powie, bo sama uważa, że nie ma sensu nic oprócz zysku. Jaka przyszłość ją czeka? Tego też nie wyjawi, bo sama nie ma pojęcia, zresztą... nie dba o przyszłość. Ważnym jest dla niej dzisiejszy dzień.
Ludzkość nie zna swojej historii, przez co nie zna nawet samej siebie.
Korzeniem kultury europejskiej jest w dużej mierze wiara chrześcijańska.
Głównym źródłem wiary jest słuchanie Pisma Świętego. Artysta Kiko Argüello: „wiara rodzi się ze słuchania”. Jednak dziś już nikt nie chce słuchać, a już na pewno słów Boga (może gdy nadejdą inne czasy).
Ludzkość jednak nie jest zła z natury. Przytoczenie przykładu Biblii jest nieprzypadkowe. Jędza jest jak Święta Księga leżąca w błocie. Kiedyś piękna kobieta dziś odrażająca, jednak wciąż posiadająca wartość duchową. Czy sama wybrała swój los, czy może nie miała na to wpływu? Nie wiemy.
Zbigniew Herbert
Kamyk
Kamyk jest stworzeniem
doskonałym
równy samemu sobie
pilnujący swych granic
wypełniony dokładnie
kamiennym sensem
o zapachu który niczego nie przypomina
niczego nie płoszy nie budzi
pożądania
jego zapał i chłód
są słuszne i pełne godności
czuje ciężki wyrzut
kiedy go trzymam w dłoni
i ciało jego szlachetne
przenika fałszywe ciepło
– Kamyki nie dają się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnym
Po co pisać wiersze o Kamykach? Myślę, że jest to potrzebne do ukazania natury człowieka. Kamyk jest stworzeniem doskonałym – różnym od człowieka pełnego ułomności. Jezuita, pisarz i kaznodzieja Piotr Skarga pisał: "Jezus jest wzorem doskonalstwa". W słowie Kamyk możemy odnajdywać pojęcia, osoby, czy czynności, które najlepiej nam odpowiadają.
Jest równy sobie samemu i niczego nie przypomina, co oznacza, że nie można go do niczego i nikogo porównać. Nikogo nie naśladuje, bo nie musi, ponieważ jest szczęśliwy i spełniony taki jakim jest – wypełniony sensem kamiennym, czyli doskonałym.
Nie jest także powodem do upadku innej istoty. Jest raczej drogowskazem do osiągnięcia, może nie doskonałości, ale słusznej satysfakcji. Może ją osiągnąć człowiek zdający sobie sprawę ze swojej niedoskonałości – patrz: Niemen.
Kamyki jednak niczego nam nie narzucają. Są na wyciągnięcie ręki. Spokojnie, wręcz serdecznie się nam przyglądają, czekając na następnego ucznia filozofii Kamyka. Podobnie jak Niemen, który miał nadzieję śpiewając ten tekst, że „filozofia ludzi” upadnie. A nadzieja ta jest spowodowana „potrzebą bezkompromisowego stosunku do nieustannej inwazji sezonowych kiczowatych przebojów.”
Cyprian Kamil Norwid
Larwa
Na śliskim bruku w Londynie,
W mgle – podksiężycowej, białéj
Niejedna postać cię minie,
Lecz ty ją wspomnisz, struchlały.
Czoło ma w cierniu? czy w brudzie? –
Rozeznać tego nie można;
Poszepty z Niebem o cudzie
W wargach... czy? piana bezbożna!...
Rzekłbyś, że to Biblii księga
Zataczająca się w błocie,
Po którą nikt już nie sięga,
Iż nie czas myśleć o cnocie!...
Rozpacz i pieniądz – dwa słowa –
Łyskają bielmem jej źrenic,
Skąd idzie?... sobie to chowa.
Gdzie idzie?... zapewne - gdzie nic!
Takiej to podobna jędzy
Ludzkość, co płacze dziś i drwi;
– Jak historia?... wie tylko: „krwi!..."
Jak społeczność?... – tylko: „pieniędzy!..."
Człowiek nie zdaje sobie sprawy jak życie ucieka mu przez palce.
Ludzkość bywa odrażająca, jest podobna jędzy – kobiety wyniszczonej przez chciwość. Ludzkość wie doskonale czego chce, nie wie dlaczego wciąż jest niesyta. Gdzie skrywa swoje korzenie? Nie powie, bo sama uważa, że nie ma sensu nic oprócz zysku. Jaka przyszłość ją czeka? Tego też nie wyjawi, bo sama nie ma pojęcia, zresztą... nie dba o przyszłość. Ważnym jest dla niej dzisiejszy dzień.
Ludzkość nie zna swojej historii, przez co nie zna nawet samej siebie.
Korzeniem kultury europejskiej jest w dużej mierze wiara chrześcijańska.
Głównym źródłem wiary jest słuchanie Pisma Świętego. Artysta Kiko Argüello: „wiara rodzi się ze słuchania”. Jednak dziś już nikt nie chce słuchać, a już na pewno słów Boga (może gdy nadejdą inne czasy).
Ludzkość jednak nie jest zła z natury. Przytoczenie przykładu Biblii jest nieprzypadkowe. Jędza jest jak Święta Księga leżąca w błocie. Kiedyś piękna kobieta dziś odrażająca, jednak wciąż posiadająca wartość duchową. Czy sama wybrała swój los, czy może nie miała na to wpływu? Nie wiemy.