Markovitz
2007-09-30 19:24:18
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-09-30 19:24:18 przez Markovitz
Ten koncert dla zgromadzonych na widowni Gości rozpoczął się uroczą gawędą redaktora Marka Gaszyńskiego, który kończąc na scenę zaprosił Maćka Wróblewskiego. Ale tego wieczora nie na nostalgiczne dźwięki ślicznej dwunastrostrunowej gitary oczekiwałem najbardziej...
Następnie młody, chyba opolski zespół 4mation wywołał radość widowni wplatając motyw z "Rivers of Babylon" w skoczne "Jodełki sosenki". Podobali się bardzo (zwłaszcza w tym utworze i w "Ciuciubabce"), ale ja krążyłem z widowni do kulis jak bokser przed walką... Czekając.
Gdy ze sceny dochodził śpiew Anny Serafińskiej ("Obok nas") bardzo przejęty występem Janusz Radek przemierzał jeszcze korytarze Collegium Maius z po cichu skandowaną "Stodołą" na ustach.
I on spodobał się bardzo opolskiej widowni.
Następnie spotkała nas wielka niespodzianka, bo muzycy występujący pod szyldem Piotr Łukaszewski Projekt przygotowali niezwykły set. Nie tylko przejmująco wykonali "Marionetki", których wg programu mogliśmy spodziewać się po zespole występującym jako ostatni, ale znakomicie przygotowali grunt pod ten zespół ... Pierwszy raz od lat słuchając muzyki Niemena miałem ciary na plecach. Publiczność trwała jak zahipnotyzowana oglądając taniec młodej baletnicy z ..wstążką
Teraz już wiecie, co to był za utwór, ale gdy zabrzmiały cudowne dźwięki gitary Wojtka Hoffmana wzruszenie ścisnęło mi gardło.... "Z miłości jestem" jako skradający się wstęp do norwidowskiego liryka "Daj mi wstążkę błękitną"...
Tak powróciły klimaty sprzed trzydziestu kilku lat. Pytałem o to później Wojtka - oczywiście był na koncertach grupy Niemen, a później także podziwiał SBB (geniusz- mówi o Józku) , ale nie wiedział, że gdy Czesław grał ten utwór z Piotrem i z muzykami Krzaka w Łagowie, to i Józek z kolegami próbował tam swoje utwory.
Z uroczego letargu wyrwał mnie telefon od St.Cejrowskiego (przed trzydziestu trzema laty zredukował nazwę śląskiego tria do trzech liter, które następnie redaktor Franciszek Walicki rozwinął w całe hasło - Szukaj, burz, buduj) :
- A gdzie są chłopaki z SBB ? Bo już niepokoją się panowie E.Spyrka i M.Gaszyński.
W niecałą minutę obiegłem gmach Collegium Maius stanowiący zaplecze sceny.
W garderobach na dole nikt z muzyków Ich nie widział . Na szczęście starszy pan z logo zespołu na czarnej bluzie wiedział, gdzie Ich szukać...
Ostatnie piętro wystawy "Niemen znany i nieznany" było o tej porze opustoszałe. Tam się trochę posilii i .. leżeli sobie na ławach, koncentrując się przed koncertem
Kiedy Jo. Skrzek i Gabor Nemeth zeszli na dół, Anthimos już tam był i uśmiechał się słuchając rytmów reggae. Gabor zaczął naśladować rytm grany przez Bakszysz i było trochę śmiechu, ale chwilkę później spoważnieli, wzięli się za ręce i coś sobie powiedzieli.
-Esbebe !!! -zagrzmiało ze sceny i szybko się na niej pojawili : Józef w czarnej kurteczce, Lakis w dżinsach i bluzie z kapturem, no i nowy w zespole, przesympatyczny Madziar Gabor z koszulą zawadiacko sterczącą spod kurtki, którą zaraz zdjął (tak zresztą jak i koszulę, bo grał w samym T-shircie).
Na początku Józek Skrzek rzekł parę zdań, o tym jak przyjmowano przed laty w mediach progresywną muzykę Niemena.
-Tego, co graliśmy jako Grupa Niemen nie usłyszycie w mediach. Może dzisiaj zaprezentujemy Wam trochę muzyki z tego czasu kreatywnego...Jeszcze kiedy mówił, to gitara nieśmiało podjęła z nim dialog. Stroili się krótko
Pierwsze dźwięki i wraca nastrój z "Piosenki dla zmarłej", ale to nie ten utwór, bo gitara Lakisa zahacza o arabskie skale i nagle z hipnotycznym rytmem wchodzi perkusja Gabora. Starsi ludzie z pierwszych rzędów czmychają w popłochu,ale czoła muzyce SBB stawiają mężnie Romuald Wydrzycki i siostra Czesława - Pani Jadwiga z mężem Kazimierzem.
-Co oni grają ? - pyta mnie autor książki schowany na zapleczu sceny przy automacie do kawy (to nie Roman, który czujnie łowi każdy dźwięk na widowni ). Zbliżam się do grających jak w transie muzyków i poluję na dobre ujęcie. Stoją na scenie bardzo blisko siebie. Jedno spojrzenie i następuje zmiana frazy, albo przejście , natężenie dźwięku rośnie i po chwili wszystko jasne - wśród nas gości "Pielgrzym".
Józef ten utwór śpiewał swoim jasnym głosem nie próbując naśladować fraz Czesława. Całość była taka, jak powinna zabrzmieć gdyby po latach znów stanęli na jednej scenie. Razem...
Drugim utworem był "Z pierwszych ważniejszych odkryć", ale w mocnym funkowym rytmie. Wykrzyczane jak skarga na współczesną cywilizację.
Kiedy jeszcze gitara wzbudzała kolumnę Marshalla do rzęchotliwej skargi, zastanawiałem się, co usłyszymy na końcu...
Przyznam, że spodziewałem się wyciszenia nastroju i "Marionetek", ale przecież już słyszeliśmy tego wieczora ów nonkonformistyczny manifest Norwida. Może zagrają "Rock for Mack" ???
Nic z tych rzeczy. Pierwsze dżwięki spod klawiatury Józka i wiatr ze sceny porywa nas na szybki spacer.. gdzieś stromym urwiskiem.
"Walkin Around The Stormy Bay" w prawdziwie rockowym wydaniu.
Czad, pasja, gniew - jak bym słyszał Grupę Niemen, choć bez Lidera ...
Dziękowałem po koncercie, dziękuję jeszcze raz.
Brodaty pan - w wieku młodzieży powiedzmy z lat 70-tych - ociera ukradkiem łzę, próbował zrobić fotkę, ale nie wyszło. Ręce mu się trzęsły ze wzruszenia. Idę za kulisy, a tam pan Stanisław mówi, że mu zimno.
Zdejmuję kurtkę i w koszulce na krótki rękaw jest mi bardzo gorąco.
Wracamy z Jerzym Wydrzyckim i całą paczką do akademika "Niechcic".
Za dwie godziny przyjeżdża do nas Lakis z Gaborem. Jerzy wyściskał się z Lakisem serdecznie, a Romuald dogadał się nawet z Gaborem ! Siedzieliśmy do rana.
Fotka wyszła tak sobie, ale jest w tym jakiś powiew muzyki i niech ta pamiątka już TU zostanie ...
aut.Marek Zawadka
Następnie młody, chyba opolski zespół 4mation wywołał radość widowni wplatając motyw z "Rivers of Babylon" w skoczne "Jodełki sosenki". Podobali się bardzo (zwłaszcza w tym utworze i w "Ciuciubabce"), ale ja krążyłem z widowni do kulis jak bokser przed walką... Czekając.
Gdy ze sceny dochodził śpiew Anny Serafińskiej ("Obok nas") bardzo przejęty występem Janusz Radek przemierzał jeszcze korytarze Collegium Maius z po cichu skandowaną "Stodołą" na ustach.
I on spodobał się bardzo opolskiej widowni.
Następnie spotkała nas wielka niespodzianka, bo muzycy występujący pod szyldem Piotr Łukaszewski Projekt przygotowali niezwykły set. Nie tylko przejmująco wykonali "Marionetki", których wg programu mogliśmy spodziewać się po zespole występującym jako ostatni, ale znakomicie przygotowali grunt pod ten zespół ... Pierwszy raz od lat słuchając muzyki Niemena miałem ciary na plecach. Publiczność trwała jak zahipnotyzowana oglądając taniec młodej baletnicy z ..wstążką
Teraz już wiecie, co to był za utwór, ale gdy zabrzmiały cudowne dźwięki gitary Wojtka Hoffmana wzruszenie ścisnęło mi gardło.... "Z miłości jestem" jako skradający się wstęp do norwidowskiego liryka "Daj mi wstążkę błękitną"...
Tak powróciły klimaty sprzed trzydziestu kilku lat. Pytałem o to później Wojtka - oczywiście był na koncertach grupy Niemen, a później także podziwiał SBB (geniusz- mówi o Józku) , ale nie wiedział, że gdy Czesław grał ten utwór z Piotrem i z muzykami Krzaka w Łagowie, to i Józek z kolegami próbował tam swoje utwory.
Z uroczego letargu wyrwał mnie telefon od St.Cejrowskiego (przed trzydziestu trzema laty zredukował nazwę śląskiego tria do trzech liter, które następnie redaktor Franciszek Walicki rozwinął w całe hasło - Szukaj, burz, buduj) :
- A gdzie są chłopaki z SBB ? Bo już niepokoją się panowie E.Spyrka i M.Gaszyński.
W niecałą minutę obiegłem gmach Collegium Maius stanowiący zaplecze sceny.
W garderobach na dole nikt z muzyków Ich nie widział . Na szczęście starszy pan z logo zespołu na czarnej bluzie wiedział, gdzie Ich szukać...
Ostatnie piętro wystawy "Niemen znany i nieznany" było o tej porze opustoszałe. Tam się trochę posilii i .. leżeli sobie na ławach, koncentrując się przed koncertem
Kiedy Jo. Skrzek i Gabor Nemeth zeszli na dół, Anthimos już tam był i uśmiechał się słuchając rytmów reggae. Gabor zaczął naśladować rytm grany przez Bakszysz i było trochę śmiechu, ale chwilkę później spoważnieli, wzięli się za ręce i coś sobie powiedzieli.
-Esbebe !!! -zagrzmiało ze sceny i szybko się na niej pojawili : Józef w czarnej kurteczce, Lakis w dżinsach i bluzie z kapturem, no i nowy w zespole, przesympatyczny Madziar Gabor z koszulą zawadiacko sterczącą spod kurtki, którą zaraz zdjął (tak zresztą jak i koszulę, bo grał w samym T-shircie).
Na początku Józek Skrzek rzekł parę zdań, o tym jak przyjmowano przed laty w mediach progresywną muzykę Niemena.
-Tego, co graliśmy jako Grupa Niemen nie usłyszycie w mediach. Może dzisiaj zaprezentujemy Wam trochę muzyki z tego czasu kreatywnego...Jeszcze kiedy mówił, to gitara nieśmiało podjęła z nim dialog. Stroili się krótko
Pierwsze dźwięki i wraca nastrój z "Piosenki dla zmarłej", ale to nie ten utwór, bo gitara Lakisa zahacza o arabskie skale i nagle z hipnotycznym rytmem wchodzi perkusja Gabora. Starsi ludzie z pierwszych rzędów czmychają w popłochu,ale czoła muzyce SBB stawiają mężnie Romuald Wydrzycki i siostra Czesława - Pani Jadwiga z mężem Kazimierzem.
-Co oni grają ? - pyta mnie autor książki schowany na zapleczu sceny przy automacie do kawy (to nie Roman, który czujnie łowi każdy dźwięk na widowni ). Zbliżam się do grających jak w transie muzyków i poluję na dobre ujęcie. Stoją na scenie bardzo blisko siebie. Jedno spojrzenie i następuje zmiana frazy, albo przejście , natężenie dźwięku rośnie i po chwili wszystko jasne - wśród nas gości "Pielgrzym".
Józef ten utwór śpiewał swoim jasnym głosem nie próbując naśladować fraz Czesława. Całość była taka, jak powinna zabrzmieć gdyby po latach znów stanęli na jednej scenie. Razem...
Drugim utworem był "Z pierwszych ważniejszych odkryć", ale w mocnym funkowym rytmie. Wykrzyczane jak skarga na współczesną cywilizację.
Kiedy jeszcze gitara wzbudzała kolumnę Marshalla do rzęchotliwej skargi, zastanawiałem się, co usłyszymy na końcu...
Przyznam, że spodziewałem się wyciszenia nastroju i "Marionetek", ale przecież już słyszeliśmy tego wieczora ów nonkonformistyczny manifest Norwida. Może zagrają "Rock for Mack" ???
Nic z tych rzeczy. Pierwsze dżwięki spod klawiatury Józka i wiatr ze sceny porywa nas na szybki spacer.. gdzieś stromym urwiskiem.
"Walkin Around The Stormy Bay" w prawdziwie rockowym wydaniu.
Czad, pasja, gniew - jak bym słyszał Grupę Niemen, choć bez Lidera ...
Dziękowałem po koncercie, dziękuję jeszcze raz.
Brodaty pan - w wieku młodzieży powiedzmy z lat 70-tych - ociera ukradkiem łzę, próbował zrobić fotkę, ale nie wyszło. Ręce mu się trzęsły ze wzruszenia. Idę za kulisy, a tam pan Stanisław mówi, że mu zimno.
Zdejmuję kurtkę i w koszulce na krótki rękaw jest mi bardzo gorąco.
Wracamy z Jerzym Wydrzyckim i całą paczką do akademika "Niechcic".
Za dwie godziny przyjeżdża do nas Lakis z Gaborem. Jerzy wyściskał się z Lakisem serdecznie, a Romuald dogadał się nawet z Gaborem ! Siedzieliśmy do rana.
Fotka wyszła tak sobie, ale jest w tym jakiś powiew muzyki i niech ta pamiątka już TU zostanie ...
aut.Marek Zawadka