Doceniam, Gaskecie, ogromny wysiłek, jaki włożyłeś w zdania :
Nie przeczę, ze Niemen w swoim stylu śpiewać potrafił.
Natomiast nie można odmówić mu zdolności marketingowych !
Ależ można i nawet trzeba ! W kwestiach związanych ze sprzedażą swojej sztuki i działaniami promocyjnymi - Niemen na pewno nie był mistrzem !
Czy
Post scriptum była trudniejsza od
Sukcesu ?
Albo czy utwory z płyty
Terra deflorata były bardziej skomplikowane niż te z albumu "Człowiek jam niewdzięczny" ?
Dlaczego zatem płyty solowe nie uzyskały statusu złotych ?
Uwag o braku wirtuozerii w nagraniach - nie uznaję. To nie była muzyka dla popisu, ale organowe sola Skrzeka, struktura rytmiczna utworów, w których grali Piotr Dziemski i Jerzy Piotrowski, albo partie gitar Piwowara i Radzieja - to wyżyny jazz-rockowego grania !
Wreszcie partie klawiszowe lidera - czy coś w nich nie tak ? Proste środki nie muszą prowadzić do muzycznego prostactwa, tak jak elokwencja usera nie musi gwarantować wartościowych treści...
Inna sprawa, że z biegiem lat osób, którym naprawdę zależało na powodzeniu płyt Niemena było coraz mniej. Dążenie do samowystarczalności raczej nie sprzyjało działaniom promocyjnym.
Czas więc przywołać Tych, którzy dla spopularyzowania muzyki Niemena w latach 60-tych i 70-tych zrobili więcej niż można by sądzić.
Jak powszechnie wiadomo mistrzem w tej dziedzinie był u nas Franciszek Walicki.
"Człowiek, któremu zawdzięczam późniejszą popularność"- jak mówił sam Cz.Niemen. Te zasługi poprzez odkrycie i promocję talentu Czesława, wielkie wsparcie organizacyjne i artystyczne są powszechnie znane i nie do przecenienia. Przynajmniej dla nas...
Natomiast często pomija się przy tej okazji ludzi odpowiedzialnych za koncerty: Stanisława Cejrowskiego - szefa agencji koncertowej PSJ oraz Jerzego Bogdanowicza.
To koncertami i odtwarzanymi w radio płytami
pracował na swoją sławę, a w konsekwencji popularyzował polską poezję, polskich muzyków, polski soul i rythm'blues, polski rock i el-muzykę.
Na przełomie lat 60-tych i 70-tych promocją Jego płyt zajmował się w Polskich Nagraniach - Franciszek Pukacki. Nie było w naszej siermiężnej fonografii takiej przeszkody, której ów Ułan nie pokonałby. Kiedy Go zabrakło zaczęły się schody z wydaniem "Marionetek" oraz promocją tego i następnych albumów.
Na pewno trzeba też wspomnieć - zwłaszcza w kontekście płyt dla CGD i CBS Romana Waschko, Antonio Forestiego, Wernera Wunderlicha i wielu, wielu innych promotorów i dziennikarzy. Wymieniać można długo...
A jak wyglądała promocja solowych już poczynań Niemena ?
Marudne wywiady, nieustanne cyzelowanie nagrań, sięganie po wysokiej próby poezję, niechęć do robienia
za gwiazdę , odrzucanie udziału w programach typu talk-show, brak własnej strony w internecie, przekora wobec mediów i bulwarowych oznak popularności (gadżety, autografy, fotki). Nie wygląda mi to na autopromocję...
Warto sobie jeszcze przypomnieć, że albumy solowe wychodziły zazwyczaj z poślizgiem, bez spektakularnej premiery, bez klipu, a czasem nawet bez koncertu. Całości dopełniały publiczne wypowiedzi, w których opowiadał, co się nie udało, z czego jest niezadowolony, a przesłanie ogólne brzmiało :
a dalibyście mi spokój...
Kiedy zabrakło wokół Niego oddanych ludzi czujących specyfikę i wagę promocji, to utworów z ostatnich albumów nie dało się już spopularyzować samym graniem koncertów.
Bez przesady z tą skromnością Jaggera... I Stonesi i muzycy z the Who bez oporów kreowali się na prekursorów muzycznych mód i zjawisk (nawet skierowanego przeciwko nim punk-rocka ! ). Nigdy też nie słyszałem, aby komuś rzeczywiście pomogli, wylansowali ...
Natomiast Wydrzycki- Niemen pisał piosenki nie tylko dla siebie, ale i dla solistów
N- Czarnych. Towarzyszył zespołowi w chórkach i jako instrumentalista. To On doprowadził do debiutu płytowego Tadeusza Woźniaka. On także zorganizował trasę po Polsce Faridzie, dał szansę zaistnienia na scenie muzycznej trzem mało znanym muzykom ze Śląska z Jo.Skrzekiem na czele, wywalczył kontrakt płytowy dla H. Nadolskiego. Wychwalał Marylę Rodowicz, a później Teresę Haremzę, Małgorzatę Ostrowską i Kayah. Dyrygował chórem publiczności na koncertowej płycie Osjana, nie odmówił udziału w nagraniach Budki Suflera, 2+1, CETI, IRy, Heya (piosenka na rzecz powodzian). To mało ?
A to, że przez wiele lat w świecie zunifikowanych mód muzycznych budował własne oblicze, własny styl - to dobrze, czy źle ?
Że trudno zaszufladkować ten styl na
Idee fixe, czy na późniejszych płytach... Zgoda.
Ale jakim mianem zaszufladkować zróżnicowane stylistycznie utwory the Beatles, czy solowe dzieła Beatlesów ? Elektroniczne i inspirowane muzyką Indii eksperymenty Harrisona, dźwiękowe kolaże Lennona i Yoko Ono, albo symfoniczne próby Mc Cartneya ?
Bo Ringo - jak wiadomo - przyznawał się tylko do
country.
Niektórzy się nie przyznają...
Wychodzi na to, że jeśli ktoś jest tu mistrzem autopromocji to raczej Gasket niż Niemen ...
Tylko czemu Gość z krainy uśmiechu z takimi oporami popularyzuje własną twórczość ?