Przeszla pora na te... -mat o pieknie! I to z niemenowej perspektywy!
Na wstepie poprosze Panstwa o pomoc. Prosze o podeslanie textow, w ktorych Niemen mowi, badz tylko wspomina, piekno... Krotki osobisty komentarz bylby z pewnoscia wartosciowym dodatkiem...
Zaczne od siebie i od cytowanego juz kilkakrotnie "malego manifestu" Niemena:
Uczmy się
- odczuwać głębiej niż rozum praktyczny nakazuje
- kochać piękno i odnajdywać je w sobie samych
- słuchać muzyki angażując jedynie serca i sumienia
W pierwszym akapicie analizy wyrzuce z siebie nagromadzone od lat znaki zapytania do calego tego "manifestu" (w wersji, oczywiscie, silnie skroconej). Jak gleboko "nakazuje" odczuwac "rozum praktyczny"? Serce i sumienie to tradycyjnie jedno i to samo, jaka to roznica dzieli je u Niemena? Czy mozna sluchac muzyki angazujac "jedynie" osrodki naszej moralnosci? Samo sumienie jest aktem rozumu praktycznego; czy Niemen rozumial "rozum praktyczny" w tradycyjnym znaczeniu (Akwinata, Kant), czy tez jest to kolejny blizej nieokreslony twor niemenowej wyobrazni artystycznej? Czy przypadkiem "manifest" ten nie jest swojego rodzaju zagadka, puzzlami? Czy nie powinno byc raczej sluchac muzyki i odnajdywac w niej piekno? Kochac - angazujac jedynie serca i sumienia? Uczyc sie odnajdywac (ksztalcic?) serce i sumienie w sobie samych (jesli juz musza byc wymienione obok siebie)... Przypuszczalnie sa to jednak puzzle, przeznaczone dla nas do rozwiazania...
Nie sposob jednak pominac calkowicie aspektu moralnego w niemenowym rozumieniu sluchaniu muzyki. "Uczmy sie kochac piekno", wskazuje, ze reakcja na piekno powinna byc osobista, bardziej jednak w sensie uczuciowym (czy emocjonalnym), niz w tradycyjnym sensie estetycznego "zachwytu nad pieknem", podziwu (uczuc/przezyc estetycznych).
"Uczmy sie odnajdywac piekno w sobie samych". Bez zastanawiania sie czy jestesmy "dzielami sztuki", wiemy, ze ludzie wywoluja w nas najrozmaitsze uczucia... Takze estetyczne... Tego troszke nie lubie, bo akurat za to jak wygladamy nikt z nas nie jest w 100% odpowiedzialny. Czeslaw Niemen koncentrowal sie niestety czesto na estetycznej analizie ludzkiego ciala, podkreslajac jego brzydote (sam nie nauczyl sie doszukiwac piekna w sobie samym!). Wstret swoj opanowywal czasem w estetycznej ocenie osob z wlasnej artystycznej wyobrazni ("piekne schyla glowy"), badz osob z wlasnego bliskiego otoczenia ("raczkie rozane" oblapiaja "mlode kolana"; po Niemenie spodziewac by sie mozna raczej, w najlepszym wypadku, "dziwaczne raczki" oblapiaja "skrzypiace kolana", albo i czegos gorszego...).
W ludzkim ciele wiec, za wyjatkiem cial bliskich badz wyimaginowanych osob, Niemen piekna doszukac sie nie umial.
A czy "we wnetrzu" czlowieka jest cos pieknego? Tam Niemen doszukiwal sie raczej tzw. "piekna moralnego", wg. starogreckiej maxymy (choc wczesniejszej niz "mysli" zebrane niegdys przez sw. Maxyma), mowiacej, ze to co dobre jest piekne. Niemen nie zacheca nas do nauki bezposredniego poszukiwania tego co piekne - raczej tylko za posrednictwem dobra.
Dzieki spajajacemu "i" wiemy, gdzie, wg. Niemena, piekna nalezy szukac (w sobie samych - w ludziach) i jak do niego podchodzic (uczuciowo, z miloscia). Co ciekawe, Niemen nie zacheca nas do poszukiwania piekna w sztuce! Nie poszukuje tego co piekne, tylko tego co dobre aby moc spokojnie podsumowac, ze jest to piekne. Czy kiedykolwiek szukal piekna "estetycznego"?
Konczac, zastanawiam sie, czy rzeczywiscie powyzsze niemenowe motto jest ukladanka do ulozenia? Czy moze kolazem, ktorego elementami sa powaznie, jak i ckliwie brzmiace slowa, dajace w efekcie przyjemny, "cieply" a rownoczesnie "madry" nastroj, o niejakich wartosciach estetycznych, pozbawiony jednak wartosci poznawczej? Wspolpracowal przeciez wtedy z Helmutem Nadolskim, ktorego abstrakcyjne "twory" slowne znamy pewnie wszyscy...
Na wstepie poprosze Panstwa o pomoc. Prosze o podeslanie textow, w ktorych Niemen mowi, badz tylko wspomina, piekno... Krotki osobisty komentarz bylby z pewnoscia wartosciowym dodatkiem...
Zaczne od siebie i od cytowanego juz kilkakrotnie "malego manifestu" Niemena:
Uczmy się
- odczuwać głębiej niż rozum praktyczny nakazuje
- kochać piękno i odnajdywać je w sobie samych
- słuchać muzyki angażując jedynie serca i sumienia
W pierwszym akapicie analizy wyrzuce z siebie nagromadzone od lat znaki zapytania do calego tego "manifestu" (w wersji, oczywiscie, silnie skroconej). Jak gleboko "nakazuje" odczuwac "rozum praktyczny"? Serce i sumienie to tradycyjnie jedno i to samo, jaka to roznica dzieli je u Niemena? Czy mozna sluchac muzyki angazujac "jedynie" osrodki naszej moralnosci? Samo sumienie jest aktem rozumu praktycznego; czy Niemen rozumial "rozum praktyczny" w tradycyjnym znaczeniu (Akwinata, Kant), czy tez jest to kolejny blizej nieokreslony twor niemenowej wyobrazni artystycznej? Czy przypadkiem "manifest" ten nie jest swojego rodzaju zagadka, puzzlami? Czy nie powinno byc raczej sluchac muzyki i odnajdywac w niej piekno? Kochac - angazujac jedynie serca i sumienia? Uczyc sie odnajdywac (ksztalcic?) serce i sumienie w sobie samych (jesli juz musza byc wymienione obok siebie)... Przypuszczalnie sa to jednak puzzle, przeznaczone dla nas do rozwiazania...
Nie sposob jednak pominac calkowicie aspektu moralnego w niemenowym rozumieniu sluchaniu muzyki. "Uczmy sie kochac piekno", wskazuje, ze reakcja na piekno powinna byc osobista, bardziej jednak w sensie uczuciowym (czy emocjonalnym), niz w tradycyjnym sensie estetycznego "zachwytu nad pieknem", podziwu (uczuc/przezyc estetycznych).
"Uczmy sie odnajdywac piekno w sobie samych". Bez zastanawiania sie czy jestesmy "dzielami sztuki", wiemy, ze ludzie wywoluja w nas najrozmaitsze uczucia... Takze estetyczne... Tego troszke nie lubie, bo akurat za to jak wygladamy nikt z nas nie jest w 100% odpowiedzialny. Czeslaw Niemen koncentrowal sie niestety czesto na estetycznej analizie ludzkiego ciala, podkreslajac jego brzydote (sam nie nauczyl sie doszukiwac piekna w sobie samym!). Wstret swoj opanowywal czasem w estetycznej ocenie osob z wlasnej artystycznej wyobrazni ("piekne schyla glowy"), badz osob z wlasnego bliskiego otoczenia ("raczkie rozane" oblapiaja "mlode kolana"; po Niemenie spodziewac by sie mozna raczej, w najlepszym wypadku, "dziwaczne raczki" oblapiaja "skrzypiace kolana", albo i czegos gorszego...).
W ludzkim ciele wiec, za wyjatkiem cial bliskich badz wyimaginowanych osob, Niemen piekna doszukac sie nie umial.
A czy "we wnetrzu" czlowieka jest cos pieknego? Tam Niemen doszukiwal sie raczej tzw. "piekna moralnego", wg. starogreckiej maxymy (choc wczesniejszej niz "mysli" zebrane niegdys przez sw. Maxyma), mowiacej, ze to co dobre jest piekne. Niemen nie zacheca nas do nauki bezposredniego poszukiwania tego co piekne - raczej tylko za posrednictwem dobra.
Dzieki spajajacemu "i" wiemy, gdzie, wg. Niemena, piekna nalezy szukac (w sobie samych - w ludziach) i jak do niego podchodzic (uczuciowo, z miloscia). Co ciekawe, Niemen nie zacheca nas do poszukiwania piekna w sztuce! Nie poszukuje tego co piekne, tylko tego co dobre aby moc spokojnie podsumowac, ze jest to piekne. Czy kiedykolwiek szukal piekna "estetycznego"?
Konczac, zastanawiam sie, czy rzeczywiscie powyzsze niemenowe motto jest ukladanka do ulozenia? Czy moze kolazem, ktorego elementami sa powaznie, jak i ckliwie brzmiace slowa, dajace w efekcie przyjemny, "cieply" a rownoczesnie "madry" nastroj, o niejakich wartosciach estetycznych, pozbawiony jednak wartosci poznawczej? Wspolpracowal przeciez wtedy z Helmutem Nadolskim, ktorego abstrakcyjne "twory" slowne znamy pewnie wszyscy...