Niemen Aerolit

Archiwum forum fanów Czesława Niemena

Muzyko moja

Dyskusje o twórczości Niemena.

PIOSENKI, KTÓRYCH NIEMEN NIE NAGRAŁ, A... MÓGŁ LUB PLANOWAŁ 2009-07-06 - 2009-08-05 ratajczak bogdan 14 9357
ratajczak bogdan
2009-07-06 13:11:50
Czesław Niemen często opowiadał o tym, że przymierza się do tego, czy innego tekstu.
Jak wiemy, wiele z tych zamiarów pozostało na zawsze w sferze niezrealizowanych planów.
Pewnie dzisiaj żal, że nie usłyszymy tych nienagranychych utworów, ale możemy spróbować ustalić, jak liczna to grupa.

Dzisiaj w radiowej jedynce, gościem Pawła Sztompke był Krzysztof Logan Tomaszewski.
Opowiedził ciekawą historię piosenki "Wspinaczka do nieba", do której napisał tekst.
Wspominał, że zwrócił się z nim do Katarzyny Gaertner, Felicjana Andrzejczaka oraz Czesława Niemena.
Nikt z wymienionych nie wykazał specjalnego zainteresowania.
Dopiero Grażyna Łobaszewska stwierdziła, że tekst jej odpowiada i ona tę piosenkę obecnie wykonuje.

"WSPINACZKA DO NIEBA"

Czasem się czuję
Jak stary statek
Opadły żagle.
Mam pot na czole
Nogi zmęczone
I buty zdarte.
Myśli dalekie
lecz raz za razem
Ktoś ściąga mnie na ziemię.
Mam szczyt przed sobą
Daleko czy blisko?
Tego nie wiem.

Tak w wolnym pulsie
Drogą do końca każdy z nas
Toczy swe życie jak wielki głaz
Drogą pod górę
Idę do słońca
Czy spali mnie?
Drogą pod górę
Ale do końca
Czy chcę czy nie.

Noc się już zbliża
Samotna sowa
Na dębie czuwa.
Wszystko odchodzi
Noga za nogą
Za chmurą chmura.

Tak w wolnym pulsie
Drogą do końca każdy z nas
Toczy swe życie jak wielki głaz
Drogą pod górę
Idę do słońca
Czy spali mnie?
Drogą pod górę
Ale do końca
Czy chcę czy nie.


A brzmi to tak.

(*)
ratajczak bogdan
2009-07-28 10:26:54
Przygotowując się do festiwalu w Sopocie w 1979 roku Niemen opowiadał, że miał przygotowanych kilka gotowych projektów na festiwalowe zmagania. Ostatecznie, jak dobrze pamiętamy, wykonał dwie piosenki: "Pokój" i "Nim przyjdzie wiosna". Tą drugą piosenką Czesław zdobył nagrodę Grand Prix Interwizji.
Ale wróćmy do planów, a być może zarejestrowanych piosenek, możliwe że leżących w zakamarkach domowych szuflad.
Ach, ta magia szuflad Niemena! :)
Z wypowiedzi Czesława Niemena, jaką D. Michalski zamieścił w książce (Niemen o sobie str.167), wynika, że był gotów wykonać piosenkę bazującą na muzyce z filmu dokumentalnego "Żyć przeciw wojnie" do tekstu znanego wierszyka dla dzieci "Chrząszcz", autorstwa Jana Brzechwy.

"CHRZĄSZCZ"

W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie
I Szczebrzeszyn z tego słynie.
Wół go pyta: "Panie chrząszczu,
Po co pan tak brzęczy w gąszczu?"
"Jak to - po co? To jest praca,
Każda praca się opłaca."
"A cóż za to pan dostaje?"
"Też pytanie! Wszystkie gaje,
Wszystkie trzciny po wsze czasy,
Łąki, pola oraz lasy,
Nawet rzeczki, nawet zdroje,
Wszystko to jest właśnie moje!"
Wół pomyślał: "Znakomicie,
Też rozpocznę takie życie."
Wrócił do dom i wesoło
Zaczął brzęczeć pod stodołą
Po wolemu, tęgim basem.
A tu Maciek szedł tymczasem.
Jak nie wrzaśnie: "Cóż to znaczy?
Czemu to się wół prożniaczy?!"
"Jak to? Czyż ja nic nie robię?
Przecież właśnie brzęczę sobie!"
"Ja ci tu pobrzęczę, wole,
Dosyć tego! Jazda w pole!"
I dał taką mu robotę,
Że się wół oblewał potem.
Po robocie pobiegł w gąszcze.
"Już ja to na chrząszczu pomszczę!"
Lecz nie zastał chrząszcza w trzcinie,
Bo chrząszcz właśnie brzęczał w Pszczynie.


(*)
ratajczak bogdan
2009-07-28 11:50:06
W tym samym wywiadzie Czesław Niemen wspominał o utworze, nad którym pracował od kilku lat. Mam na myśli poemat "Wybór" - Krzysztofa kamila Baczyńskiego.
Muzyka nie była jeszcze na tym etapie całkiem gotowa (konkurs Interwizja '79), ale przecież jakiś szkic po tych latach przymiarek, musiał gdzieś istnieć.
Nie wiemy nawet precyzyjnie jaki fragment poematu miał być wykorzystany.
Niemen wprawdzie stwierdza:"To wiersz "Wybór" Krzysztofa Kamila Baczyńskiego - o matce spodziewającej się dziecka (...)", lecz wiersz jest obszerny i Niemen musiałby dokonać wyboru części, którą ubrałby w muzykę.

"WYBÓR"

Uczyniwszy na wieki wybór,
w każdej chwili wybierać muszę.
J.LIEBERT
Noc zielona była, po dniu skwarnym
głębokość jej szumiała jakby liście czarne,
w których mleczny rdzeń wyrósł, i kroplami gwiazd
odmierzał się powoli nieostrożny czas.
Maria czekała cicho. I zdało się, płynął
świat ogromny w oddechu nieba jak otchłanie,
co wiało wielkim oknem na stół, na posłanie
białe i nie dotknięte. Czekała. W milczeniu
na piersi ręce kładła i wtedy się pienił
krwi jej rozgrzany nabój i owoce mleczne
pęczniały jej pod dłonią, i czuła, jak bije
bolesna piąstka serca. I czuła, że żyje
łodyżka w niej maleńka, listeczkami dwoma
obejmująca miłość całą, jaką ona
i on zamknęli w sobie. I gdy rękę niżej
obsunęła, poczuła, jak ją szorstko liże
płomienny język ciszy. Brzuch miała jak kroplę
ogromną, w rozłożystą misę biódr zamknięty.
W takiej ciszy słyszała, jak na godzin stopnie
pnie się w niej ten roślinny puch, twardnieje w orzech -
- to było dziecko małe, które wkołysali
ciepłym ciał swych pomrukiem jak szelestem morza
w jej pełnię i dojrzałość, która równa ziemi
ogarnęła i rosła rączkami drobnemi,
zarysem ust różowych, roślinką maleńką,
którą czuła pod lekko wyciągniętą ręką
i która dziś się spełni i wzejdzie człowiekiem
nad przymróżoną lekko ziemi złej powiekę
żeby się stać czym? kwiatem, powłoką czy łzą?
A on był z nimi razem. Drzewa niebo niosły
i jak rybak, co trąci nieostrożnym wiosłem
tataraki - i kwiaty podwodne ukaże,
tak wiatr obłokom zwijał nachmurzone twarze
i odsłaniały gwiazdy czystsze od pian bieli.
Oni stali bez ruchu. W ciemności widzieli,
jak z wolna ich otacza wróg, a hełmy lśniły
jak łuski wielkiej ryby, która nocą drąży.
Jan stał pośrodku, cichy jak wielki chorąży,
który sztandar przedśmiertny ogromnych niebiosów
unosi. Jego głowa i płonące włosy,
w których gwiazdy spalały ostatni swój płomień,
stały w sklepieniu nocy, w milczenia ogromie.
Tacy byli żołnierze, którzy bez mundurów,
w cywilnych czapkach, z bronią zza pasa wydartą
stali u serca ziemi jak burzliwe chmury
przeciw wierze bezsilnej i miłości martwej.
A tamci jeszcze bliżej. Więc ujęli w ręce
broń jak rzeźbiarz, co długo ujmuje z namysłem,
aby wyciąć nagrobny pomnik, w takiej męce
w takim bólu krzesany, aby czyny wszystkie,
wszystkie cierpienia i burz grzywy wciosać
w pomnika twarz, ramiona, w usta i we włosy.
Więc runął łańcuch strzałów. Najpierw po ogniwie
sypał się na bruk dźwięcząc, potem coraz ciężej.
I świst, jakby jęk łuku zerwanej cięciwy.
To ziarna kul jak długie, rozpalone węże.
Ulica była ciemna. Bił głos. Z okien nisko
zlęknionych oczu płatek. Od krwi było ślisko.
Sypki grzechot o ściany. Potem świst. Schyleni,
przypadali głowami - jak do dna - do ziemi.
Pocisk. Więc ciemność drgnęła, odprysło od bruku
i rozerwani na sylwetek palce
pełzali naprzód, już się gięli w walce:
to przypadną i bąki ostrych strzałów grają,
to z granatem w powietrzu bez ruchu przystają,
oczy szukają szybko, potem chmura tryśnie
i jeszcze większa ciemność w powietrzu zawiśnie.
Jan widział ciała ciemne i jeszcze raz nabił,
i jak oporne zwierzę długo w dłoni dławił
broń. Znów trzepotał skrzydłem ołowianym
zerwany łańcuch strzałów. Potem granat w górę
trysnął i raz na zawsze zamilczał w ciemności
zmiażdżony bruk i bezruch czarnych ciał.
On jeszcze chwilę wyższy jakby stał
u ściany, przedłużony cieniem, potem skośny
jak kostur, co przy murze postawiony czeka,
ruszony, upadł. Tylko plusk bezgłośny
zamknął się nad nim cicho. Noc się jak powieka
zmrużyła i zapadła. Jeszcze gwiazd ulewa
zza chmury wynurzona opadała w drzewa
i łopot strug ciemności wydymał się w wietrze,
i stało skamieniałe nad światem powietrze.
Więc cisza ogromna się stała jak woda,
ciemna, głęboka i ciepła, wchłonęła kształty i świat.
A anioł lekki nad ziemią cicho mu rękę podał
i szli wysoko, w obłoków rozchylający się kwiat.
I już się Jan kołysał nad ziemi dnem wypukłym,
kiedy dom w dole ujrzał i łzy jak ciężkie gwiazdy,
pełne obrazów zmieszanych, w dół spadły, rozprysły się, stłukły.
I począł ciążyć w dół jak próżny dźwięku dzwon,
bo widział Marię białą jak brzozę w burzy zgiętą,
schyloną nad dzieciątkiem w ogromnym lustrze lęku.
"Podaj mi rękę - mówił anioł - bo jeszcze jeden krok,
a trwoga cię ogarnie i spadniesz suchym liściem
w drapieżną czułość ziemi, w pożary ludzkich rąk,
w jezioro mroczne czasu podobne ciemnym snom."
Znów się muzyki ciepłej płomyk zapalił biały,
a on strwożony jeszcze, choć w górę lekko szedł,
zapłakał: Czym nie zgrzeszył odchodząc od cierpienia,
odchodząc, kiedy za mną bolesne kwiaty wiały
jej dłoni i jej oczu uderzał motyl trwożny,
i do jej stóp maleńkich przykuta ciężka ziemia?
Jam szedł za tym płomieniem, co pali nieostrożny
i nieobaczny na nic". A anioł mówił tak:
"Tyś był miłości wiernej nierozdzielony ptak,
który miał tyle serc, ileś twych braci miał,
i z każdym serc powiewem twój wielki płomień drżał,
i uczyniłeś wybór po wszelki świata czas,
jakże chcesz, żeby w trwodze o jedno ciało gasł?
Bo dusza jej to strumień, srebrzysty, żywy ton,
a nie napłynie otchłań w zielony, boży dom".
I znów się ciszy całun w muzyki krąg układał,
a znów go strwożył czas i mówił: Nim dorośnie
dzieciątko, czym się stanie, czy groza go nie wchłonie?"
A anioł wziął go w ciszy mocno za obie dłonie
i rzekł: "Czyś ty zapragnął krzyżować smugi dróg,
które wydrążył przed nim ognisty boży pług?
Ale wiedz, kto zaufał, gdziekolwiek niesie lot,
miłością pooddziela od miłowanych zło".
Wtedy się serce Jana skruszało w miękki popiół,
to serce, które z duszą porwane - ziemskie było.
I próchno się na ziemię jak rosa albo łza
zsunęło. Nisko w dali fala chmur białych szła.
Jeszcze dzwonek na wieży,
ptaki w locie i obłok,
wietrzyk dzwonił i gasł.
"Podaj mi rękę - mówił anioł -
oto się stajesz zapatrzeniem gwiazd."


ukończone 14 września 1943 roku
pisane w miesiącach: maj, lipiec,
sierpień, wrzesień 1943r.

(*)
ratajczak bogdan
2009-07-28 12:03:04
Idąc dalej tym tropem, dowiadujemy się o kolejnej piosence, której Niemen nie nagrał, a nad nią pracował tuż przed Interwizją '79 , a jedną wersję muzyki zrealizował do końca.
Powołuję się na tekst zamieszczony w książce Dariusza Michalskiego Niemen o sobie (str. 168), a tam znajduję błędny tytuł: "Kupiję łzy, sprzedaję sny", co należy sprostować, bo sam się łapię, że czasami powielam ten błąd. Poprawnie brzmi tak: "SPRZEDAJĘ ŁZY, KUPUJĘ SNY".
Piosenka została wykonana przez Teresę Iwaniszewską-Haremzę na festiwalu w Opolu w 1979 roku.
"Sprzedaję łzy, kupuje sny" do tekstu Jadwigi Has.

"SPRZEDAJĘ ŁZY, KUPUJĘ SNY"

Muzyka: Czesław Niemen
Słowa: Jadwiga Has

Sprzedaję łzy, sprzedaję łzy
Małe i duże
Jak sznur pereł, jak białe róże
Słone i gorzkie, jakie kto woli
Kupujcie proszę, łez mam do woli

Sprzedaję łzy, sprzedaję łzy
Kupujcie chętnie, bo powiedziano
Kto często płacze, ten widzi głębiej

Kupuję sny, kupuję sny
Dawne i nowe
Sny czarno-białe, sny kolorowe
Mogą być nawet trochę zużyte
Mogą być jawne i te ukryte

Kupuję sny, kupuję sny
Co przeszły obok, by je uzbierać
Na noc bezsenną - zapłacę drogo

Sprzedaję łzy, kupuje sny
Swoje i cudze
Więc chodźcie do mnie
Tu dobrzy ludzie
Kupię i sprzedam, nawet zamienię
Ziemię na Niebo, Niebo na Ziemię

Sprzedaję łzy, kupuje sny
I zysku nie chcę
Chcę sobie sprawić na stare lata
Z bursztynu serce



Chciałoby się usłyszeć może i nawet obje wersje zaśpiewane przez Niemena, a tak znamy tylko tę w interpretacji Teresy Haremzy, no i nagrany po czasie, inny coverowy przykład w wykonaniu Barbary Sade.

(*)
ratajczak bogdan
2009-07-31 12:03:18
Przed jakimś czasem rozmawiałem z kimś, kto był blisko Czesława i dowiedziałem się, że Czesław Niemen planował nagranie jednego z kolejnych wierszy Cypriana Norwida, jak wiemy do tego nie doszło, ale czytając te strofy, wyobraźmy sobie hipotetycznie i postarajmy się odpowiedzieć na nieproste pytanie.
Gdyby doszłoby do realizacji tego pomysłu, jaką formę mógł przybrać ten zaśpiewany tekst?
"Larwy"? "Sieroctwa"? "Sariusza"? A może "Bema pamieci..."?


"DO OBYWATELA JOHNA BROWN"

Przez Oceanu ruchome płaszczyzny
Pieśń Ci, jak mewę, posyłam, o! Janie...

Ta lecieć długo będzie do ojczyzny
Wolnych - bo wątpi już: czy ją zastanie?...
- Czy też, jak promień Twej zacnej siwizny,
Biała - na puste zleci rusztowanie :
By kata Twego syn rączką dziecinną
Kamienie ciskał na mewę gościnną!

Więc, niźli szyję Twoją obnażoną
Spróbują sznury, jak jest nieugiętą;

Więc, niźli ziemi szukać poczniesz piętą,
By precz odkopnąć planetę spodloną -
A ziemia spod stóp Twych, jak płaz zlękniony,
Pierzchnie -
więc, niźli rzekną: "Powieszony..." -
Rzekną i pojrzą po sobie, czy kłamią? - -

Więc, nim kapelusz na twarz Ci załamią,
By Ameryka, odpoznawszy syna,
Nie zakrzyknęła na gwiazd swych dwanaście:
"Korony mojej sztuczne ognie zgaście,
Noc idzie - czarna noc z twarzą Murzyna!"

*
Więc, nim Kościuszki cień i Waszyngtona
Zadrży - początek pieśni przyjm, o! Janie...
Bo pieśń nim dojrzy, człowiek nieraz skona,
A niźli skona pieśń, naród pierw wstanie.


(*)
bitels
2009-07-31 14:38:39
ratajczak bogdan
Gdyby doszłoby do realizacji tego pomysłu, jaką formę mógł przybrać ten zaśpiewany tekst?
"Larwy"? "Sieroctwa"? "Sariusza"? A może "Bema pamieci..."?


Obstawiałbym raczej Larwę lub Sieroctwo.
ratajczak bogdan
2009-07-31 14:42:05
bitels
Obstawiałbym raczej Larwę lub Sieroctwo.

Też tak sądzę, ale kusi mnie ten niepokój z "Sariusza".
To mogłoby dobrze zabrzmieć.
Nie sądzisz?
Tylko w jakim układzie wykonawczym? Tym z Idee Fixe, czy lepiej Grupy Niemen?

(*)
bitels
2009-07-31 18:10:57
Czy ja wiem ??? Myślę, że z okresu Idee Fixe byłoby ok.
ratajczak bogdan
2009-07-31 18:20:28
Mogło by być i tak jak myślisz, ale czy nie uważasz, że to jest warte zrealizowania, kompozycji i muzyków będących w zasięgu ręki.
Myślę o tych, którzy nadal są czynni i pełni werwy, a może także chętni do podjęcia tego niezrealizowanego zamierzenia.
Jo Skrzek i Lakis poznali sposób pracy Czesława, Jo nawet śpiewał w duecie z Czesławem - "Z pierwszych ważniejszych odkryć".
Nadal jest w formie wokalnej.
Oni czują bluesa (w przenośni również) i są na pewno w stanie zrobić to tak, że mucha nie siada.
Warto im o tym napomknąć?
Nie uważasz?
To byłoby dopiero... ech!
Marzenie...

(*)
ratajczak bogdan
2009-07-31 19:15:32
Temat planów nagraniowych i pomysłów często był przedmiotem wypowiedzi dla prasy i radia.
W 1978 rku pismo "Jazz" zamieściło wywiad Wiesława Królikowskiego z Czesławem Niemenem, w którym muzyk stwierdził m.in.

Najbliższe plany nagraniowe: longplay dla "Supraphonu". Ponadto zamierza skomponować muzykę do utworu Edwarda Stachury "Missa pagana", ale traktuje to jedynie jako punkt wyjścia: "Chcę zrobić spektakl. Teatralna scenografia, obrazy. Sam będę wykonywał".


I dalej w tym samym piśmie:

"Czytam często miesięczniki literackie, coś tam wyławiam. Ale nie szaleję na tym punkcie. Dla mnie poezja Norwida jest współczesna" - zwierza się Niemen. Norwidowska "Moja ojczyzna" będzie tytułowała jego czechosłowacki album.


Miało być zatem kilka nowych nagrań dla Suprafonu.
Jakie? Trudno powiedzieć.
Może własnie "Do obywatela Johna Brown"?
Na pewno nowa wersja "Mojej ojczyzny", bo mowa jest o nagraniu płyty, a nie wydaniu kompilacji np. z istniejących nagrań, które znamy z LP "Idee Fixe".

(*)
ratajczak bogdan
2009-07-31 21:24:43
"Poezja" nr 9 (wrzesień) z 1982 roku.

Cz.N.:Pod koniec lat sześcćdziesiątych Konrad Swinarski proponował mi Pasję wg św. Łukasza, ale byłem wtedy zbyt jeszcze niedojrzały, aby się tego podjąć.


To faktycznie przerastało wówczas możliwości Niemena i chyba dobrze, że odmówił Konradowi Swinarskiemu.

:arrow: http://pl.wikipedia.org/wiki/Konrad_Swinarski

Niemen zapewne zapoznał się z najsłynniejszą wersją tej Pasji - dziełem Jana Sebastiana Bacha.

:arrow: http://pl.wikipedia.org/wiki/Pasja_według_św._Mateusza_(BWV_244)

Znał chyba także dzieło Krzysztofa Pendereckiego.

:arrow: http://www.culture.pl/pl/culture/artyku ... ecki_pasja

To było zatem trudne zawsze, zarówno w latach 60. jak i później.
Być może za trudne w ogóle, zważywszy na zainteresowania Niemena innym gatunkiem muzycznym.

(*)
ratajczak bogdan
2009-07-31 22:16:53
"Poezja" nr 9 (wrzesień) z 1982 roku.

Cz.N.: Myślałem o płycie "Fortepian Szopena"z transpozycją na syntezatory.


Mowa oczywiście o poemacie Cypriana Norwida.

"FORTEPIAN SZOPENA"

Do Antoniego C .............

La musique est une chose étrange!
Byron
L`arte? ... c`est l`art - et puis,Voilà tout.
Béranger


I
Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie
Nie docieczonego wątku -- --
-- Pełne, jak Mit,
Blade, jak świt...
-- Gdy życia koniec szepce do początku:
"Nie stargam Cię ja -- nie! -- Ja, u-wydatnię!..."

II
Byłem u Ciebie w dni te, przedostatnie,
Gdy podobniałeś -- co chwila, co chwila --
Do upuszczonej przez Orfeja liry,
W której się rzutu-moc z pieśnią przesila,
I rozmawiają ze sobą struny cztéry,
Trącając się,
Po dwie -- po dwie --
I szemrząc z cicha:
"Zacząłże on
Uderzać w ton?...
Czy taki Mistrz!... że gra... choć -- odpycha?..."

III
Byłem u Ciebie w te dni, Fryderyku!
Którego ręka... dla swojej białości
Alabastrowej -- i wzięcia -- i szyku --
I chwiejnych dotknięć jak strusiowe pióro --
Mięszała mi się w oczach z klawiaturą
Z słoniowej kości...
I byłeś jako owa postać, którą
Z marmurów łona,
Niźli je kuto,
Odejma dłuto
Geniuszu -- wiecznego Pigmaliona!

IV
A w tym, coś grał -- I co? zmówił ton -- I co? powié,
Choć inaczej się echa ustroją,
Niż gdy błogosławiłeś sam ręką Swoją
Wszelkiemu akordowi --
A w tym, coś grał: taka była prostota
Doskonałości Peryklejskiej,
Jakby starożytna która Cnota,
W dom modrzewiowy wiejski
Wchodząc, rzekła do siebie:
"Odrodziłam się w niebie
I stały mi się arfą -- wrota,
Wstęgą -- ścieżka...
Hostię -- przez blade widzę zboże...
Emanuel już mieszka
Na Taborze!"

V
I była w tym Polska, od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wzięta, tęczą zachwytu -- --
Polska -- przemienionych kołodziejów!
Taż sama, zgoła,
Złoto-pszczoła!...
(Poznał-ci-że bym ją -- na krańcach bytu!...)

VI
I -- oto -- pieśń skończyłeś -- -- I już więcéj
Nie oglądam Cię -- -- jedno -- słyszę:
Coś?... jakby spór dziecięcy -- --
-- A to jeszcze kłócą się klawisze
O niedośpiewaną chęć:
I trącając się z cicha,
Po ośm -- po pięć --
Szemrzą: "Począłże grać? Czy nas odpycha??..."

VII
O Ty! Co jesteś Miłości-profilem
Któremu na imię Dopełnienie:
Te -- co w Sztuce mianują stylem,
Iż przenika pieśń, kształci kamienie...
O! Ty -- co się w Dziejach zowiesz Erą,
Gdzie zaś ani historii zenit jest,
Zwiesz się razem: Duchem i Literą,
I "Consummatum est"...
O! Ty -- Doskonałe-wypełnienie,
Jakikolwiek jest Twój, I gdzie?... znak...
Czy w Fidiasu? Dawidzie? Czy w Szopenie?
Czy w Eschylesowej scenie?...
Zawsze -- zemści się na tobie: BRAK!...
-- Piętnem globu tego -- niedostatek:
Dopełnienie?... go boli!...
On -- rozpoczynać woli
I woli wyrzucać wciąż przed się -- zadatek!
-- Kłos?... gdy dojrzał jak złoty kometa,
Ledwo że go wiew ruszy,
Deszcz pszenicznych ziarn prószy,
Sama go doskonałość rozmieta...

VIII
Oto -- patrz, Fryderyku!... to -- Warszawa:
Pod rozpłomienioną gwiazdą
Dziwnie jaskrawa -- --
-- Patrz, organy u Fary; patrz! Twoje gniazdo:
Owdzie -- patrycjalne domy stare
Jak Pospolita-rzecz,
Bruki placów głuche I szare,
I Zygmuntowy w chmurze miecz.

IX
Patrz!... z zaułków w zaułki
Kaukaskie się konie rwą
Jak przed burzą jaskółki,
Wyśmigając przed pułki,
Po sto -- po sto -- --
-- Gmach zajął się ogniem, przygasł znów,
Zapłonął znów -- -- I oto -- pod ścianę
Widzę czoła ożałobionych wdów
Kolbami pchane -- --
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają... runął... runął -- twój fortepian!

X
Ten!... co Polskę głosił, od zenitu
Wszechdoskonałości Dziejów
Wziętą, hymnem zachwytu -- --
Polskę -- przemienionych kołodziejów;
Ten sam -- runął -- na bruki z granitu!
-- I oto: jak zacna myśl człowieka,
Poterany jest gniewami ludzi,
Lub jak -- od wieka
Wieków -- wszystko, co zbudzi!
I -- oto -- jak ciało Orfeja,
Tysiąc Pasyj rozdziera go w części;
A każda wyje: "Nie ja!...
Nie ja" -- zębami chrzęści -- --
Lecz Ty? -- lecz ja? -- uderzmy w sądne pienie,
Nawołując: "Ciesz się, późny wnuku!...
Jękły-- głuche kamienie:
Ideał -- sięgnął bruku" -- --


Co z tego zostało zrealizowane, a przynajmniej, co nam Niemen zaprezentował na koncertach?
Niestety jedynie jeden fragment (chyba po raz pierwszy zaprezentował go w 1984 roku) większej całości - "Etiudę rewolucyjną c-moll" op.10 nr 12 - Fryderyka Chopina.

:arrow: http://pl.wikipedia.org/wiki/Etiuda_rewolucyjna_(Chopin)

(*)
ratajczak bogdan
2009-08-01 08:42:26
"Poezja" nr 9 (wrzesień) z 1982 roku.

Było więc i tak, że wielu ludzi podsuwało Niemenowi przeróżne pomysły, które, ich zdaniem, doskonale pasowały do jego stylistyki i kręgów zainteresowań, w związku z powyższym powinny go zainteresować na tyle, że włączy je do swego repertuaru.
I cóż w tych rozmowach miał im odpowiedzieć?
Oczywiście, zastanawiał się i jakaś luźna odpowiedź-deklaracja zawsze w końcu z jego strony padała, bo paść musiała (jak to w rozmowie), ale czy było to realne do wykonania?
Stawiam tezę, że nie.
Niemen, tak naprawdę, na dobre odkrył już w sobie tę nutkę poetycką, która dawała mu niezależność i pozwalała mówić o sprawach dla niego istotnych i teksty, nawet Noblistów, chyba już nie bardzo go w tym okresie (1982 rok - po nagraniu LP "Postscriptum" z jego własnymi wierszami) interesowały.

W tym numerze "Poezji" Jan Marx zadał też i takie pytanie-propozycję:

J.M: Myślę, że i pan w końcu sięgnie po Miłosza, np. po "Piosenkę o końcu świata", albo, znając pana predylekcje kompozytorskie do ludowych motywów, szczególnie góralskich; bardzo byłbym ciekaw muzyczno-wokalnej wersji "Kolędników".

Cz.N.: Tak o Miłoszu myślałem. Ale widzi pan, zawsze rodzi się we mnie bunt, kiedy na coś jest moda. Po Miłosza sięgnę jak monie euforia, moda, koniunktura.
To zreszta w tym przypadku pojęcia bliskoznaczne.


"PIOSENKA O KOŃCU ŚWIATA"

W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.

W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.

A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.


I jeszcze wspomniany wiersz Czesława Miłosza "KOLĘDNICY"

Obrazu nie udało się pobrać z zewnętrznego adresu.



(*)
ratajczak bogdan
2009-08-03 11:03:24
:arrow: Bohdan Głuszczak opowiada... o propozycji, jaką podsunął Czesławowi Niemenowi, na krótko przed śmiercią.
Nie chodziło o piosenkę, ale muzykę do spektaklu w oparciu o dramat FAUST -Johanna Wolfganga von Goethego.
Niemen nie odmówił, nie powiedział też tak, zrobię to - sprawa zawisła w oczekiwaniu...
Ale temat został poruszony, była więc szansa i to wcale nie mała.
Niestety, okrutna rzeczywistość nie pozwoliła na kontynuację tej rozmowy i podjęcie zadania.

(**)
ratajczak bogdan
2009-08-05 12:22:08
Tę piosenkę, ze słowamia Leszka Aleksandra Moczulskiego miał, (w założeniach kompozytora) zaśpiewać Czesław Niemen - mówił o tym Andrzej Zieliński.*

:arrow: Ostatecznie wraz ze Skaldami wykonał ją Stanisław Węglorz w 1977 roku w Opolu.
Poźniej znalazła się na LP "Rezerwat miłości" SX 1763 Muza (rejestracja - marzec 1979)

"NIE WIDZĘ CIEBIE W SWYCH MARZENIACH"


Nie widzę ciebie w swych marzeniach
Dokąd odeszłaś w dzień ten nie wiem
Szaloną chmurą płyną ludzie
Dzień się zaczyna, dzień bez ciebie

Ciemnieje ludzi wielka chmura
W ulicach nagle rozjaśnionych
I nie wiem gdzie jest moje miejsce
I nie wiem, w którą pójdę stronę

Krzyczą wystawy nowych sklepów
W ulicach nagle rozkręconych
Tak łatwo minąć się w pośpiechu
I nie wiem, w która pójdę stronę

Być może jesteś tą dziewczyną
I wczoraj byłem znów u ciebie
Szaloną chmurą płyną ludzie
I dokąd pójdę jeszcze nie wiem

Być może wracam tą ulicą
Być może chodzę tak bez celu
I nie wiem w którą pójdę stronę
I dokąd pójdę jeszcze nie wiem

Nie widzę ciebie w swych marzeniach
Dokąd odeszłaś w dzień ten nie wiem
Szaloną chmurą płyną ludzie
Dzień się zaczyna dzień bez ciebie


*Pisał o tym Maciek, cytując wywiad z Andrzejem Zielińskim.
Niemen nie zdążył zaśpiewać Twojej piosenki Nie widzę Ciebie w swych marzeniach
A. Z.: Nie zdążył, chociaż go o to prosiłem. Chciałem, żeby to właśnie on zaśpiewał, ale Czesiek śpiewał tylko poezję, którą akceptował, albo śpiewał tylko swoje utwory. W początkowym okresie śpiewał oczywiście wszystko, bo przecież te wszystkie wielkie przeboje to nie jego piosenki – Wspomnienie to jest Marek Sart, Pod Papugami to jest Mateusz Święcicki. Komponowali więc dla niego różni ludzie, słowa pisali też różni autorzy. Czesiek śpiewał przecież utwory popowe, ale później, w okresie kiedy ja pisałem, on już był na etapie śpiewania wyłącznie – powiedzmy – proroczej poezji i miał inne ambicje; „robienia” muzyki bardziej elektronicznej niż mieszczącej się w kategoriach popowych.


(**)
Przejdź na: główną stronę z listą forów | listę wpisów z Muzyko moja | górę strony