Niemen Aerolit

Archiwum forum fanów Czesława Niemena

Muzyko moja

Dyskusje o twórczości Niemena.

Tożsamość Niemena 2007-07-20 - 2010-09-27 gasket 29 15775
gasket
2007-07-20 15:42:06
Dawno juz nie dyskutowalismy o bohaterze naszego forum!

Zastanowmy sie wiec teraz pokrotce nad jego tozsamoscia. Mam na mysli glownie tozsamosc artystyczna ale jesli ktos bedzie chcial temat poszerzyc (tozsamosc narodowa, kulturowa, spoleczna etc) to tym lepiej.

Mawia sie, ze po poczatkowym, wczesnym okresie spiewania roznych piosenek, Niemen w koncu odnalazl swoj styl, badz, ze odnalazl sie - w piosenkach soulowych czy R&B. Malo kto zauwaza, ze wlasnie w tym momencie - stracil SWOJA tozsamosc.

Rozpoczal sie wtedy okres wtornego nasladownictwa "zachodu" - poczatkowo pod plaszczykiem R&B, aby potem zaadaptowac rock, badz, dosyc powierzchownie (jako Aerolit), popularny podowczas - jazz-rock wymieszany z elementami rocka progresywnego. W latach 80tych brzmienie rockowopodobne zostalo zamienione na popularne wowczas brzmienia elektroniczne (TD).
Ostatnia plyta, majaca najwieksze szanse na ukazanie nam wlasnego oblicza Niemena jest niestety dalszym ciagiem poprzedniej i pokazuje nam artyste spoczywajacego w stylistyce lat 80, niewrazliwego na kolosalne zmiany stylistyczne lat 90, dajac w rezultacie plyte przedatowana i przeznaczona wylacznie dla fanow pamietajacych lata rockowe.

Analize "powierzchownego nasladownictwa" zaczne od okresu soulowego. Wplywy R. Charlesa, Otisa Reddinga, Jamesa Browna i innych dominuja na pierwszych trzech plytach... Dlaczego jednak okreslam to nasladownictwo mianem "powierzchownego"?

Otoz, skupmy sie dla przykladu na Rayu Charlesie, ktory byl jednym z tych, ktorzy zapoczatkowali ruch R&B. Wychowany w rodzinie, w srodowisku ludzi o "afrykansko-karaibskim pochodzeniu", od malego wychowywany w ich muzyce, czy to na ulicy, czy to w kosciele, spiewajac gospel, wzial to "dziedzictwo" i wyniosl poza kosciol, wiedzac juz, jakie emocje muzyka ta wywoluje u odbiorcow. Rownoczesnie wielu innych zrobilo to samo (np. Sam Cooke). Zaczeli spiewac muzyke gospel poza kosciolem na dodatek z textami dotyczacymi tej zdecydowanie "cielesnej" czesci naszej dualistycznej natury, robiac tym furore (i oczywiscie wywolujac oburzenie) wsrod swoich a takze powoli, mimo segregacji,zdobywajac popularnosc wsrod "bialej" publicznosci.
Po co tyle o tym pisze? Zeby pokazac, ze to byla "ich" muzyka - oni nawet nie musieli sie z nia utozsamiac, bo to oni ja definiowali.

A nasz Niemen? Posluchal kilku soulowych plyt od Walickiego czy kogos tam i na tej postawie wkroczyl w swoj okres R&B. Markovitz pisze w innym miejscu, ze Niemen byl muzykiem soulowym...
Czy rzeczywiscie? Czy rzeczywiscie byl muzykiem soulowym? Ja bym raczej powiedzial, ze polizal soul, ale muzykiem soulowym nie byl. Stracil wlasna tozsamosc spiewajac piosenki wzorowane na soulowych ale przez to muzykiem soulowym sie nie stal! A nawet gdyby sie z tym soulem utozsamial, to bedzie to dla mnie tak smieszne, jak odpowiedz ojcu jednego z bohaterow "Strasznego filmu", ktory bardzo chcial zostac "raperem": "Nienawidzisz mnie, bo jestem czarny" (dla tych, ktorzy glupawego filmu nie ogladali - mlodzieniec i jego ojciec byli biali).

Na polskim podworku bylo to byc moze swojego rodzaju novum (vide wpisy Andrzeja Mroza i Tadeusza o Niemenie: "Nigdy wczesniej czegos takiego nie slyszalem!"), jednakze w skali wiekszej od naszego podworka praktycznie bez znaczenia. Wykonawcy 3-, 4-ligowi wzorowali sie na zachodzie i dlatego tylko zyskiwali popularnosc... Budka Suflera... A Wyrobek? Stal sie popularny nie dlatego, ze byl "dobry" - tylko dlatego, ze na przekor spiewal r'n'r. Jaki tam z niego byl rock-and-rollowiec? Nauczyl sie lamana angielszczyzna spiewac pare piosenek Presleya i juz zostal okrzykniety krolem polskiego r'n'r! A jego tozsamosc?

Podobnie Niemen z soulem. Powierzchownie przystroil sie w nieswoje piorka i... - odniosl sukces! Wyjatkowy jak na tamte lata sukces. Niestety, kosztem wlasnej tozsamosci i dzieki powierzchownemu nasladownictwu.
Andrzej Mróz
2007-07-20 16:58:48
Tym razem kolejna próba pod nowym tytułem (czyt. na innym cmentarzu) wykopania grobu dla dorobku artystycznego Niemena, przez namolnego grabarza tej twórczości. I cóż nowego nam to mówi.....?
Markovitz
2007-07-20 18:14:02
Gasket
A nasz Niemen? Posluchal kilku soulowych plyt od Walickiego czy kogos tam i na tej postawie wkroczyl w swoj okres R&B. Markovitz pisze w innym miejscu, ze Niemen byl muzykiem soulowym...
Czy rzeczywiscie? Czy rzeczywiscie byl muzykiem soulowym? Ja bym raczej powiedzial, że polizal soul, ale muzykiem soulowym nie byl.


Żeby coś ciekawego o tym napisać musiałbyś Gaskecie wiedzieć : jakich wykonawców słuchał :N: w młodości, kiedy i kto zainteresował Go soulem, jak Jego nagrania z N-czarnymi i Akwarelami oceniali inni muzycy i krytycy. Czemu szczera fascynacja soulem, czy jazz-rockiem jest traktowana jako przyczyna utraty tożsamości ?
A piosenką latynoską już nie ? To jakiś nonsens.
Wygląda na to, że sam trochę polizałeś i piszesz na forum, że z soulem zaznajomił :n:-a Fr.Walicki... :o

Jak zauważył Andrzej- zdążyliśmy już poznać dziesiątki topiców na temat : jakim to słabym muzykiem był :N: ...

Chyba brak zapotrzebowania na nowe wersje tego wątku, bo nie widzę chętnych do podjęcia takiej dyskusji...
ratajczak bogdan
2007-07-20 21:08:35
Markovitz
Chyba brak zapotrzebowania na nowe wersje tego wątku, bo nie widzę chętnych do podjęcia takiej dyskusji...


Marku, wreszcie dociera do Ciebie wredny charakter gasketa. Lepiej późno...
Ale nie należy go tak żegnać, wziąwszy pod uwagę zainteresowania naszego "Fizyka" teologią katolicką.
[vide - Profil]
Powiedzmy mu razem na pożegnanie głosem Niemena AMEN
gasket
2007-07-23 16:03:16
Andrzeju- a kto Ci broni napisac dziesiatki tematow typu "Niemen i slowianska dusza - soul", "Niemen - polski awangardzista", "Bystry obserwator i krytyk zla" ?
Kto broni Ratajczakowi Bogdanowi zalozyc w koncu temat "Filozofia Niemena", i nastepne i nastepne..?

Nie zamykajcie ludziom geby na sile, tylko wysilcie sie i napiszcie pare postow czy tematow.
Ludzie pisza, sa tacy, ktorzy pisza nawet wiecej ode mnie. Krotkie i dlugie posty...

Wysil sie a nie narzekaj. I badz optymista. Wesolym optymista. Gdy smiejesz sie - caly swiat smieje sie z Toba!

MarkovitzŻeby coś ciekawego o tym napisać musiałbyś Gaskecie wiedzieć : jakich wykonawców słuchał Niemen w młodości, kiedy i kto zainteresował Go soulem, jak Jego nagrania z N-czarnymi i Akwarelami oceniali inni muzycy i krytycy.

Mysle, ze wytlumaczenie takim ignorantom jak ja powyzszych zagadnien i przyblizenie faktow jest zadaniem dla znawcow... Chetnie widzialbym tu ich przedstawienie - tylko, ze nikt nie kwapi sie przedstawiac... Moze Ty...?

Wracajac jednak do wlasciwego tematu:

MarkovitzCzemu szczera fascynacja soulem, czy jazz-rockiem jest traktowana jako przyczyna utraty tożsamości ? A piosenką latynoską już nie ?
To jakiś nonsens.

Oczywiscie nie bylem w stanie w i tak juz przy-dlugawym poscie wymienic wszystkich gatunkow ktore podobaly sie Niemenowi i ktore adaptowal w swoich piosenkach. Moznaby przeciez jeszcze np. dodac doo-wop, bo i taki pozyczony chorek odkrylem w "Pod Papugami".

Wyjasnie o co mi konkretnie chodzi jeszcze raz (na przykladzie tylko(!) a nie jako jedyny potencjalnie nie-tozsamy z Niemenem gatunek). Muzyka soul, czy r'n'b, powstala w, jak to chce jeden z naszych kolegow, "rynsztokach getta". Doslownego getta i niedoslownego, spowodowanego segregacja rasowa w Stanach, powszechna jeszcze 50 i mniej lat temu. Wyrosla nie tyle z bluesa, co z koscielnej muzyki gospel. Wyprowadzona na ulice przez tych, ktorzy ja spiewali w kosciolach, dotarla do bialych rozglosni radiowych i z czasem zyskala takze "biala" publicznosc i "bialych" nasladowcow. (***1)

Muzyka ta byla "tozsama" z Rayem Charlesem, z Samem Cookiem, bo to oni spiewali ta muzyke najpierw w kosciele a potem odwazyli sie ja wyniesc poza, narazajac sie na "gromy" ze strony swoich. To byla "ich" muzyka, wyrosla z ich kultury.

Kolej teraz na jakiegos znawce Niemena, aby pokazal nam, ze Czeslaw Niemen spiewal poczatkowo gospel w kosciele, a potem mozna bylo uslyszec jego nagrania w niezaleznych stacjach radiowych. Pochodzenie "afrokaraibskie" by nie zaszkodzilo i nieco ciemniejszy kolor skory. Stad, znawca Niemena, wyciagnie latwy wniosek, ze od dziecka nasiaknawszy ta kultura, muzyka gospel, rytmami i zaspiewami, soulowe spiewanie Niemena bylo jego wlasnym, tozsamym z nim.

Gdyby jednak mialo sie okazac, ze innych "rytmow i zaspiewow" sluchal w dziecinstwie, i ze wychowal sie w kulturze innej od kultury bylych niewolnikow amerykanskich, to wtedy jak najbardziej na miejscu bedzie pytanie o jego wlasna tozsamosc. Bo spiewajac "soul", musial pogrzebac w sobie gleboko wlasna tozsamosc i przyjac cudza. Bardzo obca. Bo dla niego musiala byc ona bardzo obca...

Przypisy:
***1. Tu nasuwa mi sie dygresja o nasladowaniu "afrokaraibskich" oryginalow muzycznych. Zauwazcie, jak wiele biali zapozyczyli sobie z "czarnej" muzyki (jazz, soul, funk). Ale czy widzieliscie kiedys czarnoskorych wykonawcow grajacych powiedzmy bialy heavy metal albo jakies inne biale wynalazki (choc oczywiscie wyrosle glownie z bluesa czy rock and rolla)? Oni zadziwiajaco pozostaja muzycznie soba!
Tadeusz
2007-07-23 21:38:13
Gasket, sp...oro trudu sobie zadałeś. Pozwól nam odpocząc od siebie.
gasket
2007-07-24 09:15:36
TadeuszGasket, sp...oro trudu sobie zadałeś. Pozwól nam odpocząc...

Dyskusje o Niemenie nie sa dla mnie meczace.
W tym wlasnie wyraza sie moje fanstwo. Jestem nim, po prostu, zainteresowany!


Wracajac do dyskusji, w jej soulowym aspekcie...

Otoz, sygnalizowalem kiedys istnienie "perelki" Beyonce. Wysmiane bardzo szybko przez Markovitza. Ale...
Kto zrobil wiecej dla r'n'b, kto byl bardziej "tozsamy" z r'n'b, kto znowu wyrastal z jego kultury i korzeni? Niemen czy Beyonce?
Beyonce+Destiny's Child wziely muzyke r'n'b w formie zespolu Diany Ross, w stylu zapozyczonym od Mary J. Blige, w tradycji "czarnej" muzyki. Wziely r'n'b jaki wtedy byl, w silnym zastoju i zblizajacy sie do najzwyklejszego popu (Jackson, Whitney Houston) i - odnowily go w tak doskonaly sposob, o jakim marzyla zapewne Mary J. Blige, ktora mimo, ze podala pomysl i recepte, ale nie dala rady, z roznych, powodow zrealizowac.

Kto wiec jest bardziej tozsamy z soulem, bedacym muzyka wyrosla i laczona z okreslonymi srodowiskami? Niemen, czy Beyonce?

Czy bylibysmy teraz bardzo wzruszeni i szczesliwi, gdyby ktoras z "naszych" mlodych wykonawczyn, zafascynowana takim r'n'b, zaczela swoje piosenki urozmaicac wstawkami a la Beyonce? Spiewac koledy jak Beyonce? Wzorowac sie na oczywistym, nie wlasnym, stylu? Czy tak sie w rzeczywistosci nie dzieje?

Ano wlasnie sie dzieje. I jest to, przynajmniej dla mnie, straszliwie "sztuczne" i nie na miejscu. Nasze mlode artystki rowniez zatracaja wlasna tozsamosc i strosza - nieswoje - piorka...
gasket
2007-07-25 11:20:12
Na pytania ratajczaka bogdana odpowiem w tym temacie, bo do tego tematu naleza jego pytania.
ratajczak bogdanCo dla Ciebie jest tożsamością "białego" wykonawcy. I kiedy ten "biały" ją traci?
Takie stawianie sprawy do niczego nie prowadzi, bo "czarny", asymilując się z "białymi" i wplatając elementy muzyki i kultury "białych", też zgodnie z tą logiką, traci swą tożsamość.
W ten sposób dochodzimy do sytuacji, że nie ma juz czystej muzyki (chyba, że korzenna: afrykańska, aborygeńska, każda inna, nie skażona "cywilizacją") i jak wówczas odnieść się do tożsamości muzycznej, społecznej, kulturowej kogokolwiek.

Bardzo ciekawe pytanie! Pytanie o wlasna tozsamosc... Bo przeciez nie tylko artysci - my rowniez zyjemy we wspolczesnym swiecie, atakowani z wszystkich stron nadmiarem informacji a wlasciwie w wiekszosci informacyjnymi smieciami. Jezeli zawezimy pole widzenia do muzyki - jestesmy zarzuceni muzycznymi smieciami! Dzwiekowymi smieciami. Odnosi sie to przynajmniej do mnie, mieszkajacego w duzym miescie w ktorym cisza praktycznie nie istnieje.

Muzycznie zalewani jestesmy wrecz strumieniami smieci. Czasami bardzo trudno nie dac sie wciagnac wszechogarniajacemu wirowi i wyrwac sie, powiedzmy, na koncert, czy usiasc w domu, zgasic swiatlo wieczorem i sluchac tylko muzyki...

Umozliwiono wiekszosci z nas domowe sluchanie muzyki i nie dosc, ze wciska sie do sluchania smieci, to niestety jakze czesto blahostki przeszkadzaja nam i w tym. Dzwoniacy telefon przerywa nam w najpiekniejszym momencie Mozarta; przyciszamy "gigantyczne" erupcje Beethovena. A i to tylko pod warunkiem, ze uda nam sie wczesniej wyrwac z wiru smietniska!

Umozliwiono nam nie tylko mozliwosc sluchania ale i uprzystepniono w niespotykany dotad sposob muzyke najrozmaitsza! Mamy dostep do muzyki europejskiej, japonskiej, indyjskiej, indianskiej, balijskiej, aborygenskiej, praktycznie - kazdej. Mamy dostep do europejskiej muzyki dawnej, do najprzerozniejszych wykonan, az po wspolczena muzyke wlacznie!

Teraz pytanie zadam jeszcze raz... Gdzie w tym jest nasza tozsamosc. Czy utozsamiamy sie z informacyjno-muzycznym smietnikiem? Czy moze dostep do muzyki stal sie nasza tozsamoscia? Czy potrafimy odnalezc wlasna tozsamosc posrod nawrzucanych nam do wnetrza elementow? Czy moze z tych elementow ja budujemy?

Dawniej tradycja, rodzina i srodowisko budowaly "tozsamosc". Teraz srodowisko rozroslo sie jakby w caly "swiat", pod postacia srodkow masowego przekazu. Czy w wyniku tego otrzymujemy tozsamosc "swiatowa"? Czy moze jednak "smietnikowa", pomieszana i powierzchowna?

Obecnie duzo jest dotkniete ale nie - przezyte, nie - zrozumiane.
Czy potrafimy odroznic jeszcze wlasne poglady od powtarzania wbijanych do glowy regulek?

Czy tworzacy artysta potrafi odroznic wlasna muzyke od otaczajacego halasu? Czy tworzy wlasna muzyke, czy powiela elementy tego halasu? Pytacie, czy daje sie to odroznic. Ano, odpowiadam, daje sie. Mozna sprobowac wyszukac te "elementy halasu" w tworczosci danego delikwenta i zobaczyc czy tam sa, czy tez ich nie ma.

Tamat pozyczania, zabierania aby wlaczyc w swoja tworczosc jest szeroki i nalezaloby poswiecic mu przynajmniej caly post. W tym miejscu tylko napomkne (ogolnie), ze kazdy artysta jest osadzony, wyrasta z jakiejs tradycji. Zwrocmy uwage, ze nie koniecznie musi korzystac wylacznie z elementow "rownoleglych" mu czasowo. Moze rowniez siegnac "wertykalnie" do swojch wlasnych korzeni! Czerpac z wlasnej tradycji! Wtedy z pewnoscia zachowa swoja tozsamosc, bedzie soba i bedzie w zgodzie z - samym soba.


PS. Jeszcze na koniec mysl poboczna nieco.
Kazdy z nas chcialby byc soba, jak Zyszek Holdys w popularnej niegdys piosence. Tylko co to znaczy? Smiac sie kiedy cos cie smieszy i plakac kiedy smutno? Czy tez nie smiac sie, by nie stracic powagi, bo nie wypada. Nie plakac, bo chlopaki nie placza. Ubrac sie w (przenosna!) peruke, pozaslaniac szczelnie, zeby tylko oczy bylo widac i byc soba - wewnetrznie? Czy moze jeszcze, byc soba to ma znaczyc odrozniac sie od innych? Zobaczyc czego inni nie robia i robic wlasnie to! Dla odroznienia, wtedy jestem soba, bo jestem inny? Bzdura, no nie? Chcemy zachowac tozsamosc a nie - indywidualnosc na sile.

Indywidualnosc mozna zyskac takze - zatracajac tozsamosc.
ratajczak bogdan
2007-07-25 13:25:19
gasket
Tamat pozyczania, zabierania aby wlaczyc w swoja tworczosc jest szeroki (...) W tym miejscu tylko napomkne, ze kazdy artysta jest osadzony, wyrasta z jakiejs tradycji. Zwrocmy uwage, ze nie koniecznie musi korzystac wylacznie z elementow "rownoleglych" mu czasowo. Moze rowniez siegnac "wertykalnie" do swojch wlasnych korzeni! Czerpac z wlasnej tradycji! Wtedy z pewnoscia zachowa swoja tozsamosc, bedzie soba i bedzie w zgodzie z - samym soba.


No i o to chodzi! Niemen tak czynił. Był osadzony w tradycji polskiej kultury chrześciańsko-narodowej. Ponadto stykał się z konglomeratem kultur pogranicza: kulturą polską, rosyjską, litewską, białoruska, ukraińską, żydowską, tatarską, innych narodów ówczesnej ZSRR (wpływy orientalistyki, zaczerpnięte z kultury narodów kaukaskich i zakaukaskich - np. pieśni Raszyda Bejbutowa), tam poznał, jak wiesz, również muzykę południowo-amerykańską, słuchał audycji radiowych - musiał zatem słyszeć i inne gatunki muzyki jazzowej, rozrywkowej, klasycznej (podstawy klasyki rosyjskiej i radzieckiej poznał również w szkole w Grodnie), a gdy do tego dodamy wpływy i przenikania kościołów i religii (chorał gregoriański poznany w cerkwiach, chóralny śpiew kościoła rzymskokatolickiego oraz śpiewy modlitewne, żałobne, bożonarodzeniowe, wielkopostne etc. Widzimy z jakiej skarbnicy kulturowej czerpał i ile z tych elementów słyszymy w jego muzyce. I to nie tylko w formie fenomenalnie przetworzonej i zinterpretowanej w sposób, jaki nigdy później i u nikogo nie spotkaliśmy - na CBS-owskiej "Russische Lieder", ale wiele innych (np. zaśpiewanych na Festiwalu w Zielonej Górze, czy zarejestrowanych dla PR, lub prywatnie i okazjonalnie śpiewanych na koncertach i spotkaniach nieoficjalnych).
Słychać to również w wokalistyce (z wykorzystaniem dóbr cywilizacyjnego postępu, także możliwości zestawu instrumentalnego i wielośladowego nagrywania partii chóralnych poprzez nakładanie kolejnych, dogrywanych elementów tego jednoosobowego (24 ślady) chóru.
Gdzie? Choćby w "Pieśni milenijnej" i dziesiątkach innych nagrań.
W tych elementach zawsze korzystał z "własnej tradycji", a asymilacja nowych trendów i mód (jako konsekwencja uprawiania zawodu muzyka estradowego) nie zabiła w nim nigdy tkwiących w nim głęboko owych korzeni i pozostał im wierny do końca. I muzycznie, i mentalnie, etycznie i światopoglądowo. Wszystko to owszem ewoluowało, tak jak ewoluuje każdy rozumny i otwarty na świat, wrażliwy i ciekawy tego świata człowiek. To pozwalało pozostać mu w zgodzie z sobą i nie zatracić własnej tożsamości, na tyle ile postęp cywilizacyjny, pozwala zachować ją każdemu z nas.
Tadeusz
2007-07-25 16:11:03
Gasket napisał:
Kazdy z nas chcialby byc soba, jak Zyszek Holdys w popularnej niegdys piosence

Ja słyszałem piosenkę Grzegorza Markowskiego o tytule i refrenie: chcemy byc sobą.
migaweczka
2007-07-25 16:25:04
TadeuszGasket napisał:
Kazdy z nas chcialby byc soba, jak Zyszek Holdys w popularnej niegdys piosen

Ja słyszałem piosenkę Grzegorza Markowskiego o tytule i refrenie: chcemy byc sobą.

A ja słyszałam piosenkę Perfectu o tytule: "Chcemy być sobą" - skomponowaną przez Hołdysa...
Uskutecznił ją chyba w latach 80tych, czy coś koło tego 8)
ratajczak bogdan
2007-07-25 16:35:32
migaweczka
A ja słyszałam piosenkę Perfectu o tytule: "Chcemy być sobą" - skomponowaną przez Hołdysa...
Uskutecznił ją chyba w latach 80tych, czy coś koło tego 8)


A jakie to ma znaczenie dla Gasketa, walczącego o ujawnienie prawdziwej tożsamości Niemena?
Markowski? Hołdys? Perfekt?
Ważny jest ON - i JEGO "GASKETOWA" TOŻSAMOŚĆ, o którą dbając i będąc sobą, pozostaje jej wierny!
gasket
2007-07-26 14:40:49
ratajczak bogdanMarkowski?Hołdys?Perfekt?

Nie przypuszczalem, ze akurat moje PS wzbudzi tyle kontrowersji... Holdys ulozyl piosenke, spiewana potem przez Markowskiego w Perfekcie. Az takie to bylo trudne? Samo "bycie soba" bylo wtedy dosc popularne, spiewalo o nim tez Kombi, Dzem i inni...

ratajczak bogdanON - i JEGO "GASKETOWA" TOŻSAMOŚĆ, o którą dbając i będąc sobą, pozostaje jej wierny!

Dziekuje za trafna i dosyc sluszna ocene!

A skoro juz o tozsamosci mowa: planowalem wczesniej poswiecic jeszcze jeden post "czarnej" muzyce i zanalizowac jej wplyw na biala (i odwrotnie) i dodac do tego artystyczna tozsamosc wykonawcow. Zagadnienie mam nadzieje nie ucieknie i chociaz latwiej zapewne byloby nam po takim przedstawieniu dyskutowac o tozsamosci Niemena, to jednak podejme watki przedstawione nam przez ratajczaka bogdana powyzej (tzn. kilka postow powyzej...).

W znakomity sposob nakreslil on wlasciwa, naturalna jakby, tozsamosc Niemena. To z czym i on sam, i my, moglibysmy go utozsamiac. Jego "normalne" muzyczne korzenie... Ciesze sie, ze ktos znajcy dokladnie Niemena pokusil sie o taka analize, jako ze w mojej mogloby zabraknac dokladnosci, jak tez, ze wzgledu na forumowa opinie - wiarygodnosci... Tak - to jest chyba najwlasciwiej przedstawiona muzyczna tozsamosc Niemena.

Teraz czas na moje trzy grosze. Pragne zwrocic uwage Panstwa na jeden ciekawy aspekt sprawy. Nigdzie nie zostalo wymienione afro-karaibskie ("czarne") pochodzenie (badz latynoamerykanskie, zeby uspokoic Markovitza). Brakuje tradycji spiewow gospel... To oczywiscie zart! Ale dzieki temu zrozumiemy zapewne jeszcze lepiej trafnosc mojego inicjujacego sformulowania:

"odnalazl sie - w piosenkach soulowych czy R&B. Malo kto zauwaza, ze wlasnie w tym momencie - stracil SWOJA tozsamosc.". No wlasnie! Bo jak te piosenki maja sie do wymienionego przez ratajczaka bogdana bogactwa tradycji i - wlasnej tozsamosci... Jak (w sposob naturalny) mozna wyrastajac z jednej tradycji, zabierac sie za inna tradycje nie zatracajac rownoczesnie zwiazkow z wlasna? (Bo oczywiscie, ze mozna to robic i najrozmaitsi artysci tak wlasnie postepuja.)

***
Na koniec podam i ja kilka innych przykladow na odrywanie sie Niemena od wlasnych korzeni, tradycji, czyli w sumie - od siebie samego... Co ciekawe, sa to te, zauwazone takze przez innych - przyklady. Podam tylko kilka oczywistosci:

- wiemy z relacji, ze Niemen zostal w trakcie koncertu zapytany, czemu nie spiewa po polsku. Mniejsza o to co odpowiedzial. Najwazniejszy jest fakt zastosowania przez Niemena nieswojego i nietradycyjnego w zaden sposob jezyka. To jest zdecydowane odejscie od wlasnej tozsamosci. Nikt z nas, najnormalniej w swiecie, nie zacznie sobie podspiewywac wlasnych piosenek - po angielsku! O coz wiec chodzilo? O pochwalenie sie zdolnoscia zaspiewania, przetlumaczonego wczesniej (przez kogos innego) na angielski, textu?
I nie tylko o utrate tozsamosci chodzi... Jak mozna w "obcym" jezyku wyrazac sie szczerze i prawidlowo?
Nie ma to tez najmniejszego zwiazku, z szeroko nakreslona przed przedmowce tozsamoscia Niemena. Spiewy gregorianskie, prawoslawne, etc nie mialy zadnego zwiazku z angielszczyzna.

- polski Ray Charles (bo przeciez nie - polski muzyk soulowy: nie wyrastal przeciez z tradycji gospel czy getta, tylko z plyt Raya Charlesa). Dosyc juz napisalem na ten temat, wiec nie bede go juz dluzej drazyl.

- a moze dodam jeszcze tego nieszczesnego "awangardziste". Niemen nie mial tozsamosci awangardzisty; nie da sie awangardy utozsamic z Niemenem. Niemen mial od poczatku tendencje do zapozyczania i laczenia roznych elementow. Stad raczej moznaby przypisac mu tozsamosc postmodernistyczna. Ale to juz byla jego indywidualna tozsamosc - ktorej, co ciekawe, tez sie wypieral, pragnac uchodzic za awangardziste... Byc moze na podstawie tej sklonnosci uda nam sie w przyszlosci okreslic lepiej niemenowska tozsamosc.
ratajczak bogdan
2007-07-26 17:25:22
gasket
Nie przypuszczalem, ze akurat moje PS wzbudzi tyle kontrowersji... Holdys ulozyl piosenke, spiewana potem przez Markowskiego w Perfekcie. Az takie to bylo trudne? Samo "bycie soba" bylo wtedy dosc popularne, spiewalo o nim tez Kombi, Dzem i inni...


Przytoczmy to PS. Bo twoje PS, to prawdziwy dylemat! Jedni dopatrują się nieścisłości.
I mają absolutną radcję. Należy pisać dokładnie, sprawdziwszy, co się pisze, by nie wywoływać polemik.
Dla mnie są zaczynem skłaniającym do rozmyślań i dywagacji.
Może więc lepiej tych PS nie dopisuj? Zostaw temat zasadniczy i skup się na jednym.

gasket
PS. Jeszcze na koniec mysl poboczna nieco.
Kazdy z nas chcialby byc soba, jak Zyszek Holdys w popularnej niegdys piosence. Tylko co to znaczy? Smiac sie kiedy cos cie smieszy i plakac kiedy smutno? Czy tez nie smiac sie, by nie stracic powagi, bo nie wypada. Nie plakac, bo chlopaki nie placza. Ubrac sie w (przenosna!) peruke, pozaslaniac szczelnie, zeby tylko oczy bylo widac i byc soba - wewnetrznie? Czy moze jeszcze, byc soba to ma znaczyc odrozniac sie od innych? Zobaczyc czego inni nie robia i robic wlasnie to! Dla odroznienia, wtedy jestem soba, bo jestem inny? Bzdura, no nie? Chcemy zachowac tozsamosc a nie - indywidualnosc na sile.
Indywidualnosc mozna zyskac takze - zatracajac tozsamosc.


Mam swoja tożsamość, tak mi sie przynajmniej zdaje, a jednak czasami chcialbym być kimś innym. Gasket przecież to też naturalne. Nie chciałeś być strażakiem, pilotem, kosmonautą, ptakiem...?
W końcu zostałeś Gasketem, ale to już twój wybór. Gasket to ty i kropka.
Ja zostałem indywidualnością zwaną ratajczakiem bogdanem, odróżniam się od innych i wcale przez to mojej tożsamości nie utraciłem.
Wyobraź sobie Gasket, że mam też takie momenty, że robię właśnie to, czego inni nie robią!!!
Gasket, co o tym myślisz? Czy to już utrata tożsamości, będąca efektem zyskania indywidualności? Czy jeszcze nie? To chyba jednak bzdura by była? No nie?
Zdarza się, że czasami odróżniam się od innych. Tak, tak mi się czasami zdarza.
A do tego śmieję się, kiedy jest ku temu powód, a płaczę, gdy jest mi smutno. Czasami jednak się nie śmieję, by nie utracić powagi, bo nie wypada.
Tylko jeszcze nie udaje mi się jedno - "ubrac sie w (przenosna!) peruke, pozaslaniac szczelnie, zeby tylko oczy bylo widac i byc soba - wewnetrznie?" Czy to zły omen? Co mam z tym zrobić?
Widzisz, z jednej strony chciałbym być sobą, z drugiej czasami chce mi się zrobić coś na przekór. To coś złego?
Tylko nie wysyłaj mnie do psychiatry, bo tam duże kolejki.
Staram się nasladować mądrzejszych, a nie głupszych, czerpać z nich same dobro (niestety nie zawsze w pełni mi się to udaje, nad czym ubolewam - bom widać, tak jak Niemen: "Niewdzięczny, bo niedoskonały") i poprzez to... nie zatracam jakoś swej tożsamosci.
Choler... sorry, tu się nie przeklina. Ale człowiek czasami musi...
No to jak z tą tożsamością, indywidualnością, bo już się w tym powoli zaczynam gubić?
rutek66
2007-07-26 20:27:58
Trudne te dyskusje. :D
Chyba ich nie rozumiem. :(
:P
ratajczak bogdan
2007-07-26 20:45:48
rutek66
Trudne te dyskusje. :D
Chyba ich nie rozumiem. :( :P


Poczekaj "rutek66".
Trudne to one dopiero będą, to zaledwie takie preludium dla nowo wstępujacych (jak miło) :D "rutków66", żeby ich zanadto nie zniechęcić i przestraszyć.
Zapraszamy do dyskusji. :D
Alicja Nocoń
2007-07-26 21:32:32
Czuję się wywołana do odpowiedzi zacytowaniem przez Gasketa mej relacji z koncertu w Hali Ludowej. Do Hali na koncerty przychodziła inna publiczność niż do Teatru Polskiego, było wśród niej więcej młodych, agresywnych ludzi, którzy szukali okazji do zadymy, zaistnienia w kręgu swych rówieśników. Nie lubiłam takich reakcji, niszczyły klimat, atmosferę koncertu. A to, że Niemen śpiewał po angielsku wydaje mi się zrozumiałe, chciał w ten sposób przedstawić fragmenty płyt , nagrywanych za granicą, a niedostępnych w PRL-u, wykonywał też w tym języku piosenki Raya Charlesa i innych, bliskich sobie wykonawców. Czy to źle? Nie mieliśmy wóczas tak szerokiego jak teraz dostępu do płyt, ukazująch się za granicą, muzyja mojego pokolenia z trudem przebijała się na anteny radiowe, ówczesna władza nie była zainteresowana w jej popularyzowaniu, pamięta to każdy z mego pokolenia. Czy więc śpiewanie po angielsku było zatracaniem tożsamości - nie sądzę. Przecież na pierwszych czwórkach, nagrywanych z NC Niemen śpiewał po angielsku (Lokomotion, Hippy hippy shake i in.), portugalsku. Obecnie wszyscy śpiewają po angielsku i nikt nie zarzuca im zatracania tożsamości - Basia Trrzetrzelewska jest najlepszym przykładem, a Anita Lipnicka i John Porter? W jakim języku śpiewają polscy wykonawcy, startujący w konkursie Eurowizji? Nie można realiów lat 60-tych, 70-tych oceniać z dzisiejszego punktu widzenia. Pozdrawiam Ala
gasket
2007-07-27 11:24:16
Na samym wstepie jeszcze raz powtorze o ocenie zatracania tozsamosci:
Alicja NocońCzy to źle?

Nie wiem. Nie zastanawiam sie nad tym jeszcze. Na razie chodzi mi o stwierdzenie, czy cos takiego bylo w przypadku Niemena. Bo to jego forum a nie Basi Trzetrzelewskiej ani Portera, ktory akurat spiewal w swoim ojczystym jezyku (i w tym tozsamosci nie zatracil!).

Alicja NocońDo Hali na koncerty przychodziła inna publiczność niż do Teatru Polskiego, było wśród niej więcej młodych, agresywnych ludzi, którzy szukali okazji do zadymy, zaistnienia w kręgu swych rówieśników. Nie lubiłam takich reakcji, niszczyły klimat, atmosferę koncertu.

Jest to bardzo ciekawe co piszesz, bo laczy sie nam z poprzednia nasza pisanina o "bialych" i "czarnych" wykonawcach, ktorego to tematu niestety nie wyczerpalismy. Ale w wystarczajacym stopniu zauwazylismy, ze "biali" muzycy czesciej zapozyczali od "czarnych", niz odwrotnie! Wiazac sie to moze wlasnie ze stopniowym zatracaniem tozsamosci; cos podobnego do przejscia od egoistycznej samo-swiadomosci do swiadomosci zbiorowej!

Generalnie "czarny" wykonawca nie utozsamia sie z "bialym", z roznych powodow. Jest bardziej zwiazany ze swoim srodowiskiem. Zamyka sie w skorupie swojej "rodzinno-plemiennej" tozsamosci (choc na wieksza skale). Zamyka sie z SWOJEJ srodowiskowej tozsamosci.
I to odroznia go od zrelaxowanego "bialego" muzyka, ktory nie przejmuje sie skad czerpie, bo jest "ponad" srodowiskowe struktury. Byc moze czuje sie obywatelem swiata? Jego tradycja, to swiatowa tradycja! Moze czerpac skadkolwiek chce! Bo to wszystko jest - jego!

"Czarni" muzycy zachowuja "czarna" tozsamosc. "Biali" za swoja tozsamosc uwazaja wymieszana i "biala" i "czarna"! Czy w ten sposob nie traca swojej tozsamosci?

Byc moze podobnie jest w nazywanych przez niektorych "prymitywnymi", srodowiskach. Sa "prymitywne", bo silniej odczuwaja wlasna tozsamosc. Tozsamosc narodowa na przyklad. Pamietacie te niedawne czasy kiedy jakies panstwa bylej Jugoslawii ciagle sie dzielily, podczas gdy Europa zaczynala sie juz laczyc?

W podobny byc moze sposob reagowala publicznosc w Hali. Prosto i "srodowiskowo", a w tym bardziej "polsko". Wolala glosno: "Czemu spiewasz po angielsku???". To byla ""czarna"" publicznosc. ""Biala"" publicznosc, bardziej wyrobiona, wrazliwa i swiatowa przyszla do Teatru. Wieksza czesc prawdopodobnie, jak i w przypadku Hali, spiewanego textu nie rozumiala (kto z nas i teraz w pelni rozumie wszystkie angielskie texty spiewane przez Niemena?). Ale bedac swiatowa, nie odezwala sie ani slowem, tylko udawala wzruszenie (przepraszam - ona sie naprawde wzruszala) niezrozumialymi textami spiewanymi w obcym jezyku przez "naszego" wykonawce. To byla publicznosc swiatowa - caly swiat byl jej tradycja, na wszystko sie zgadzala, wszystko przyjmowala. Nawet "naszego" Niemena spiewajacego do niej swoje piosenki po angielsku.

Rozpisalem sie, wiec juz koncze... Jeszcze tylko jedna uwaga:
Alicja Nocoń...wykonywał też w tym języku piosenki Raya Charlesa i innych, bliskich sobie wykonawców.

Spiewal piosenki Raya Charlesa w jezyku i stylu Raya Charlesa. Spiewal swoje piosenki w jezyku i stylu Raya Charlesa i "innych bliskich sobie wykonawców". Byl konglomeratem "bliskich sobie wykonawców" (a jacy oni "bliscy"?). Sama to piszesz. Stad wiec pytanie o jego tozsamosc artystyczna. Gdzie jest Niemen, ktorego lubimy? Czy lubimy konglomerat ulubionych wykonawcow Niemena czy jego samego? A jezeli jego, to gdziez on jest, poprzykrywany zapozyczonym soulem, awangarda, etc.

Pozdrawiam - gasket
gasket
2007-07-27 14:08:36
Nie odpowiedzialem jeszcze na post ratajczaka bogdana - ale Panie maja pierwszenstwo!
W typowo gasketowy sposob pozwole sobie zacytowac Twoja wypowiedz:
ratajczak bogdanNo to jak z tą tożsamością, indywidualnością, bo już się w tym powoli zaczynam gubić?
...
To coś złego?

I znowu powtorze - w tej dyskusji, przynajmniej na razie, nie ma znaczenia, czy to "coś złego" czy dobrego. Coscie sie tak, tym razem, uwzieli na etyke???

ratajczak bogdanMam swoja tożsamość, tak mi sie przynajmniej zdaje, a jednak czasami chcialbym być kimś innym. Gasket przecież to też naturalne. Nie chciałeś być strażakiem, pilotem, kosmonautą, ptakiem...?

Uwazasz wiec, ze Niemen nie zatracil swej tozsamosci, bo kiedys jego marzeniem bylo spiewanie po angielsku, jak Ray Charles? Czy to, ze chcialem byc np. ptakiem zmienia w jakimkolwiek stopniu to kim/czym jestem? Nie staje sie przeciez przez to ptakiem!

ratajczak bogdanWyobraź sobie Gasket, że mam też takie momenty, że robię właśnie to, czego inni nie robią!!!
Gasket, co o tym myślisz? Czy to już utrata tożsamości, będąca efektem zyskania indywidualności? Czy jeszcze nie? To chyba jednak bzdura by była? No nie?

Tu juz wyjasniem - jezeli robisz cos innego ("czego inni nie robią"), ale w oparciu o wlasne wynalazki - jestes soba i tozsamosci nie tracisz. Jezeli mieszasz cudze wynalazki i potem uwazasz je za swoje - to tozsamosc tracisz. Bo to nie Twoje wynalazki!

ratajczak bogdanWidzisz, z jednej strony chciałbym być sobą, z drugiej czasami chce mi się zrobić coś na przekór. To coś złego?

Wolnosc daje nam mozliwosc przyjecia kajdan zasad!

ratajczak bogdanNo to jak z tą tożsamością, indywidualnością, bo już się w tym powoli zaczynam gubić?

Podsumowujac: co Twoje - to Twoje, a co cudze - to cudze. Mozesz ukrasc, mozesz kupic - ale nie zyskasz przez to ciaglosci wlasnosci! Chyba, ze wyprzesz sie wlasnego ojca i tego od ktorego "pozyczyles" zaczniesz nazywac ojcem... Ale wlasnie wtedy utracisz ta "swoja tozsamosc"...
Markovitz
2007-07-27 19:16:56
Problem tak rozumianego dziedzictwa pojawia się w utworze "Pojutrze szary pył" , więc jednak sam Czesław doceniał wagę tego problemu...

GasketChyba, że wyprzesz się własnego ojca i tego od którego "pożyczyłeś" zaczniesz nazywać ojcem...


Raya Charlesa Niemen nazwał ojcem wszystkich dobrze i bardzo dobrze śpiewających wokalistów .
I chyba miał sporo racji, bo wpływy legendarnego Raya da się usłyszeć i w wokalistyce Joe Cockera, Steve Marriotta, Michaela Boltona, Leszka Semelki i wielu innych wybitnych "pożyczkobiorców" o wyrazistej osobowości scenicznej i wokalnej 8)

Natomiast wpływu ojca - Antoniego Wydrzyckiego- Czesław nigdy się nie wypierał... Wybór pseudonimu i dodanie go do nazwiska (omawialiśmy tą kwestię) nic w tym względzie nie zmienia. W wielu wypowiedziach (np. w programie tv "Plus-minus", w audycji radiowej "Panel Trójki") :N: wspominał postać Ojca jako kogoś, na kim całe życie się wzorował wybierając postawę niezależnego i samodzielnego człowieka i artysty.

Wzory i inspiracje wyniesione z rodzinnego domu i rodzimej kultury tworzyły podwaliny Jego tożsamości artystycznej , których nigdy nie przesłoniły style muzyczne i wykonawcy, którymi później się fascynował. Przypomnę tu porównanie do nie do końca odciętej pępowiny...
rutek66
2007-07-27 23:50:52
gasket
Gdzie jest Niemen, ktorego lubimy? Czy lubimy konglomerat ulubionych wykonawcow Niemena czy jego samego? A jezeli jego, to gdziez on jest, poprzykrywany zapozyczonym soulem, awangarda, etc.
aaaa! teraz rozumiem!

Co prawda, to prawda :))
ratajczak bogdan
2007-07-28 09:23:41
rutek66 aaaa! teraz rozumiem!
Co prawda, to prawda :))


"rutku66"
Co ma oznaczać to stwierdzenie?
O jakiej prawdzie mówisz?
Bo ja tym razem nie rozumiem ! :)
rutek66
2007-07-29 22:32:15
ratajczak bogdanBo ja tym razem nie rozumiem! :)

chyba zrozumiałem ale juz zapomniałem :D :D
(żartuję! :lol: )

Rayu Charles i inni. :idea: Ja rozumiem że pytacie o ilość Niemena w Niemenie! :)
100% to wszystko! =Niemen+Ray Charles i inni. Rozwiązać ile jest czego! :P :P
Dobre pytanie!

Dobrze rozumiem???
:?:
ratajczak bogdan
2007-07-30 21:42:58
Edytowany 1 raz(y), ostatnio 2007-07-30 21:42:58 przez ratajczak bogdan
rutek66
Ja rozumiem że pytacie o ilość Niemena w Niemenie! :)
100% to wszystko! =Niemen+Ray Charles i inni. Rozwiązać ile jest czego! :P :P
Dobre pytanie!
Dobrze rozumiem???
:?:


Ilość Niemena w Niemenie była 100%, niezależnie czy "kręcił" go akurat Ray Charles, Otis Redding, Stivie Wonder, Pink Floyd, Zappa, Mahavishnu...
W tym wszystkim potrafił zachować wyważony umiar i zachować swą tożsamość myślenia i działania. To nie była ślepa miłość i pogoń za czymś wyimaginowanym, ku zatraceniu swej wizji działania docelowego.
Potrafił wyczuć tę granicę, której przekroczenie zmusiłoby go do rezygnacji ze swobodnego działania i myślenia, obwarowanego zakazami i nakazami mocodawców i wpędziło w świat wewnętrznej niespójności.
Był wielkim indywidualistą, trudnym partnerem, ale wiernym sobie, choć czasami zapędzał się zanadto w rejony sobie zbyt odległe. Ale to efekt poszukiwań, błądzenia, znajdywania, gubienia, odszukiwania, kluczenia, ucieczki i powrotów. Jak to artysta - ciągle w napięciu, twórczym niepokoju, ciągle poszukujący najlepszej formy wyrażenia siebie, swej wrażliwości, swego rozumienia świata dźwięków i treści słowa.
Jaka wagą chciałbyś zważyć ile czego w nim było? To jest niewymierne i w związku z tym pytanie uważam za niezasadne.
Gdybyś postawił je inaczej, np. kto wywarł na niego wpływ największy, co inspirowało go najmocniej w danym okresie twórczości, byłby juz powód do rozważań. Bo niewątpliwie takie wpływy były, są widoczne i on sam tego nie negował. Nigdy. Ale co innego inspiracja, a co innego utożsamianie się z tymi chwilowymi zauroczeniami, modami, oczekiwaniami (zwłaszcza w pierwszym okresie kształtowania osobowości estradowej). Były okresy nasladownictwa, kopiowania, ale czy to one w ostatecznym rozrachunku stanowią o jego niepodważalnej wielkości? Nie!
Nie one, a katorżnicza praca, upór, konsekwencja (no nie zawsze może 100%), cel. Czy wszystko z pozostawionej spuścizny podoba się nam w jednakowym stopniu? Z pewnością nie wszystko i każdemu co innego.
Ale to normalne i naturalne. Pokaż mi jednego artystę, którego dzieła lubisz w jednakowy sposób. Nie ma takiego, bo być nie może. Zwłaszcza u artysty działającemu na takiej rozciągłej przestrzeni czasowej i to w dziedzinie sztuki tak dynamicznie się rozwijajacej, podlegającej ciągłej ewolucji. Poza tym, jak każdy twórca (niezależnie od dziedziny i gatunku sztuki) miał swoje apogeum i okres schyłkowy. Musiały siłąrzeczy być i wzloty, i upadki. Dzieła zróżnicowane, bo i on sam ulegał zmianom i ewolucji mentalnej, światopoglądowej, stawał się coraz dojrzalszy, inaczej, głębiej i pełniej pojmował świat w różnych okresach i znajdowało to odbicie w tym, co wówczas tworzył.
rutek66
2007-07-30 21:59:01
ratajczak bogdanciągle poszukujący najlepszej formy wyrażenia siebie, .

I co? znalazł tę formę? :D

Pewnie w Marionetkach! Bo ja najbardziej lubię płytę Marionetki. To jest mój Niemen! :!: :idea:
:)
ratajczak bogdan
2007-07-30 22:45:54
rutek66
ratajczak bogdanciągle poszukujący najlepszej formy wyrażenia siebie, .

I co? znalazł tę formę? :D
Pewnie w Marionetkach! Bo ja najbardziej lubię płytę Marionetki. To jest mój Niemen! :!: :idea: :)

Dla Ciebie w "Marionetkach", dla inych zapewne gdzie indziej, dla siebie?
To jest trudne pytanie.
Bo jak wiesz, sporządzając artystyczny rachunek sumienia, za taki uważam pracę nad dwoma boxami (oraz płytami do dziś nieopublikowanymi - ze względów obiektywnych) odniósł się z pieczołowitoscią do niemal całego swego dorobku, do jakiego miał dostęp (pominął nagrania próbne i zespołowe, w których pełnił role jednego z współtworzących chórki oraz nagrania live), a zatem można sadzić, że każdy okres był mu jednakowo drogi i trudno (jak ojcu mającemu córki) byłoby mu wskazać, które z dokonan kochał najbardziej.
Zapewne jedne cenił wyżej z tych czy innych względów, ale dorobek był na tyle bogaty, iz samemu trudno było mu stwierdzić, co było jego opus magnum. Będąc perfekcjonistą miał zastrzeżenia do każdego dzieła, wszedzie dopatrywał się jakichś uchybień, niedociągnięć, zawsze twierdził, że można było zrobić to lepiej, inaczej, coś jeszcze poprawić. Nadać innego wyrazu, inaczej zaakcentować, dobrać inną formę wyrazu...
I to była ta forma wyrażania siebie, ta ciągła postawa roszczeniowa do efektu końcowego. To nie był cel lecz droga do celu. Poszukiwanie, drążenie tematu, zmiany, udoskonalanie. Tak właśnie wyrażał siebie, w tym ciągłym nienasyceniu i niezaspokojeniu i nieosiadaniu na laurach.
Permanentny ferment.
Akos
2009-07-02 22:26:25
Może tu jest dobre miejsce na takie rozważania… o tożsamości….
Wszyscy zastanawiają się nad tym dlaczego Niemen, przy takim potencjale, nie zrobił wielkiej światowej kariery … Odpowiedź jest prosta – urodził się w niewłaściwym czasie, w niewłaściwym miejscu.
Choć w końcu, po latach, wylądował w krajach Zachodu – we Włoszech, Niemczech i Stanach, ale cały czas ciągnął się za nim Sojuz i PRL – kompleksy, ale też ambicje, które uniemożliwiały dostosowanie się do tamtejszych warunków.
Mówili o tym Michał Urbaniak i Urszula Dudziak w filmie Eugeniusza Szpakowskiego: gdyby ze swym genialnym głosem nagrał najbardziej melodyjne stare przeboje i przebił się na rynku, mógłby potem realizować nowe, ambitne pomysły.
Pod znakiem zapytania stoi też sprawa niespełnionego dołączenia do Blood Sweat and Tears na miejsce Davida Claytona-Thomasa – czy to zbieg okoliczności, czy własna decyzja… A byłoby to dobre wejście na rynek, choć bocznymi drzwiami.

Czesław Niemen od czasów gdańskich był ciekawy innych muzycznych światów, ale brakowało mu możliwości, warunków, luzu i rozmachu, jaki mieli Peter Gabriel, Plant/Page i gwiazdy im podobne.

http://www.youtube.com/watch?v=SWOP5jI6ubs&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=Jzzl8ag3Q5U
http://www.youtube.com/watch?v=R93IPqjx_9w&feature=related

Z drugiej strony - jak mówił w wywiadzie w Marią Szabłowską i Krzysztofem Szewczykiem, nie byłby chyba specjalnie szczęśliwy gdyby stał się gwiazdą na zachodnim rynku. To był Artysta w ogromnym stopniu genialny, ale jednocześnie prostolinijny i skromny Człowiek.
Wyobrażacie sobie tam Czesława z MN???

http://www.youtube.com/watch?v=qLIAA1WZLKo&feature=fvw

Jeszcze ciekawostka:
Przy zamieszczonym w YouTube „A Pilgrim” niektórzy stwierdzili, że „Pielgrzyma” do wiersza Norwida skopiował Niemen z pieśni "Nana del caballo grande", napisanej i wykonywanej przez jednego z najsłynniejszych śpiewaków flamenco Camarona de La Isla do wiersza autorstwa Federico García Lorki. Oczywiście to bzdura, bo nagranie Camarona ukazało się na LP "La leyenda del tiempo" w 1979 roku, a „Ode To Venus” w 1973 roku, ale coś tu pasuje w klimatach.

Niemen lubił od młodości latynoskie melodie, a także wschodnie pieśni z melizmatami, więc pewnie lubił też flamenco, gdzie jest to wszystko połączone…

http://www.youtube.com/watch?v=ZWkKWzl_-sI
http://www.youtube.com/watch?v=gGNhgn9fMi8&feature=related

Oto pieśń Camarona w różnych wersjach… Ciekawostką jest fakt, że pierwsza była z towarzyszeniem sitaru, a nie gitary – klasycznej dla flamenco… Była też potem wersja z orkiestrą.

http://www.youtube.com/watch?v=gL00OYyd8bk
http://www.youtube.com/watch?v=QmleikUJIT8
http://www.youtube.com/watch?v=gpxgmuEJ8Go

Ciekawe co by było, gdyby zamiast do Włoch, czy Niemiec Niemen pojechał do Hiszpanii i Maroka… aby pośpiewać z Camaronem i arabskimi „prawdziwkami” jak zrobili to Gabriel i Plant. A miał warunki…

Ciekawe jak brzmiałby "Pielgrzym" z instrumentarium jakie zastosowali Plant i Page na DVD "Unleded"...

http://www.youtube.com/watch?v=toUggF3XzNM&feature=related
ratajczak bogdan
2009-07-03 08:56:08
Chapeau bas!
Akos wykonał kawał dobrej roboty i ciekawie zestawił materiały filmowe i muzyczne, prezentując wiele przykładów. Zadał przy okazji kilka ciekawych pytań.
Spotkanie dwóch światów muzycznych - Wschodu i Zachodu - ciekawy temat i znany w muzyce od stuleci.
W muzyce rozrywkowej zdecydowanie krócej, a rockowej - siłą rzeczy - najkrócej.
Ale też najgłośniej, bo były to spotkania gwiazd światowego formatu np. Beatlesów, Gingera Bakera, Page'a i Planta, Gabriela...
AkosCiekawe jak brzmiałby "Pielgrzym" z instrumentarium jakie zastosowali Plant i Page na DVD "Unleded"...

Niemena też to nie ominęło - na Jazz Yatra w 1978 roku zetknął się z oryginalną muzyką hinduską, zagrał współnie z tamtejszymi muzykami...
Maciek Radziejewski wspominał mi z jakim niesamowitym entuzjazmem i zaskoczeniem, widzowie odebrali w Indiach właśnie "Pielgrzyma".
Wszystko zatem jeszcze przed nami - nagrania przecież są.
Trzeba je tylko opublikować.

(*)
Markovitz
2010-06-08 21:34:56
Akos Z drugiej strony - jak mówił w wywiadzie w Marią Szabłowską i Krzysztofem Szewczykiem, nie byłby chyba specjalnie szczęśliwy gdyby stał się gwiazdą na zachodnim rynku. (...)
Ciekawe co by było, gdyby zamiast do Włoch, czy Niemiec Niemen pojechał do Hiszpanii i Maroka… aby pośpiewać z Camaronem i arabskimi „prawdziwkami” jak zrobili to Gabriel i Plant.

Wierzę w to, że był daleki od marzeń o szalonej karierze gwiazdy muzyki pop. A jednak przywołane nazwiska znanych i świetnych muzyków pokazują, że możliwe jest spożytkowanie sławy dla popularyzacji ambitnej sztuki. Przykład podziwianego przez Niemena Stinga każe się zastanowić, czy rzeczywiście nasz artysta był szczery mówiąc, jak to się cieszy, że nie zrobił w Ameryce kariery jaką mu przepowiadano...

A niby po co przez wiele lat jeździł na Zachód i nagrywał tam płyty ? Nie pragnął uznania dla swej muzyki ?

W połowie lat 70-tych pozwolił oddalić się wielkiej szansie. Poświęcił ją dla żony i rodziny. Tak to widzę.
Stach
2010-09-27 09:41:49
Markovitz
Poświęcił ją dla żony i rodziny.

Decyzja jak najbardziej słuszna i godna naśladowania.
Przejdź na: główną stronę z listą forów | listę wpisów z Muzyko moja | górę strony