Dawno juz nie dyskutowalismy o bohaterze naszego forum!
Zastanowmy sie wiec teraz pokrotce nad jego tozsamoscia. Mam na mysli glownie tozsamosc artystyczna ale jesli ktos bedzie chcial temat poszerzyc (tozsamosc narodowa, kulturowa, spoleczna etc) to tym lepiej.
Mawia sie, ze po poczatkowym, wczesnym okresie spiewania roznych piosenek, Niemen w koncu odnalazl swoj styl, badz, ze odnalazl sie - w piosenkach soulowych czy R&B. Malo kto zauwaza, ze wlasnie w tym momencie - stracil SWOJA tozsamosc.
Rozpoczal sie wtedy okres wtornego nasladownictwa "zachodu" - poczatkowo pod plaszczykiem R&B, aby potem zaadaptowac rock, badz, dosyc powierzchownie (jako Aerolit), popularny podowczas - jazz-rock wymieszany z elementami rocka progresywnego. W latach 80tych brzmienie rockowopodobne zostalo zamienione na popularne wowczas brzmienia elektroniczne (TD).
Ostatnia plyta, majaca najwieksze szanse na ukazanie nam wlasnego oblicza Niemena jest niestety dalszym ciagiem poprzedniej i pokazuje nam artyste spoczywajacego w stylistyce lat 80, niewrazliwego na kolosalne zmiany stylistyczne lat 90, dajac w rezultacie plyte przedatowana i przeznaczona wylacznie dla fanow pamietajacych lata rockowe.
Analize "powierzchownego nasladownictwa" zaczne od okresu soulowego. Wplywy R. Charlesa, Otisa Reddinga, Jamesa Browna i innych dominuja na pierwszych trzech plytach... Dlaczego jednak okreslam to nasladownictwo mianem "powierzchownego"?
Otoz, skupmy sie dla przykladu na Rayu Charlesie, ktory byl jednym z tych, ktorzy zapoczatkowali ruch R&B. Wychowany w rodzinie, w srodowisku ludzi o "afrykansko-karaibskim pochodzeniu", od malego wychowywany w ich muzyce, czy to na ulicy, czy to w kosciele, spiewajac gospel, wzial to "dziedzictwo" i wyniosl poza kosciol, wiedzac juz, jakie emocje muzyka ta wywoluje u odbiorcow. Rownoczesnie wielu innych zrobilo to samo (np. Sam Cooke). Zaczeli spiewac muzyke gospel poza kosciolem na dodatek z textami dotyczacymi tej zdecydowanie "cielesnej" czesci naszej dualistycznej natury, robiac tym furore (i oczywiscie wywolujac oburzenie) wsrod swoich a takze powoli, mimo segregacji,zdobywajac popularnosc wsrod "bialej" publicznosci.
Po co tyle o tym pisze? Zeby pokazac, ze to byla "ich" muzyka - oni nawet nie musieli sie z nia utozsamiac, bo to oni ja definiowali.
A nasz Niemen? Posluchal kilku soulowych plyt od Walickiego czy kogos tam i na tej postawie wkroczyl w swoj okres R&B. Markovitz pisze w innym miejscu, ze Niemen byl muzykiem soulowym...
Czy rzeczywiscie? Czy rzeczywiscie byl muzykiem soulowym? Ja bym raczej powiedzial, ze polizal soul, ale muzykiem soulowym nie byl. Stracil wlasna tozsamosc spiewajac piosenki wzorowane na soulowych ale przez to muzykiem soulowym sie nie stal! A nawet gdyby sie z tym soulem utozsamial, to bedzie to dla mnie tak smieszne, jak odpowiedz ojcu jednego z bohaterow "Strasznego filmu", ktory bardzo chcial zostac "raperem": "Nienawidzisz mnie, bo jestem czarny" (dla tych, ktorzy glupawego filmu nie ogladali - mlodzieniec i jego ojciec byli biali).
Na polskim podworku bylo to byc moze swojego rodzaju novum (vide wpisy Andrzeja Mroza i Tadeusza o Niemenie: "Nigdy wczesniej czegos takiego nie slyszalem!"), jednakze w skali wiekszej od naszego podworka praktycznie bez znaczenia. Wykonawcy 3-, 4-ligowi wzorowali sie na zachodzie i dlatego tylko zyskiwali popularnosc... Budka Suflera... A Wyrobek? Stal sie popularny nie dlatego, ze byl "dobry" - tylko dlatego, ze na przekor spiewal r'n'r. Jaki tam z niego byl rock-and-rollowiec? Nauczyl sie lamana angielszczyzna spiewac pare piosenek Presleya i juz zostal okrzykniety krolem polskiego r'n'r! A jego tozsamosc?
Podobnie Niemen z soulem. Powierzchownie przystroil sie w nieswoje piorka i... - odniosl sukces! Wyjatkowy jak na tamte lata sukces. Niestety, kosztem wlasnej tozsamosci i dzieki powierzchownemu nasladownictwu.
Zastanowmy sie wiec teraz pokrotce nad jego tozsamoscia. Mam na mysli glownie tozsamosc artystyczna ale jesli ktos bedzie chcial temat poszerzyc (tozsamosc narodowa, kulturowa, spoleczna etc) to tym lepiej.
Mawia sie, ze po poczatkowym, wczesnym okresie spiewania roznych piosenek, Niemen w koncu odnalazl swoj styl, badz, ze odnalazl sie - w piosenkach soulowych czy R&B. Malo kto zauwaza, ze wlasnie w tym momencie - stracil SWOJA tozsamosc.
Rozpoczal sie wtedy okres wtornego nasladownictwa "zachodu" - poczatkowo pod plaszczykiem R&B, aby potem zaadaptowac rock, badz, dosyc powierzchownie (jako Aerolit), popularny podowczas - jazz-rock wymieszany z elementami rocka progresywnego. W latach 80tych brzmienie rockowopodobne zostalo zamienione na popularne wowczas brzmienia elektroniczne (TD).
Ostatnia plyta, majaca najwieksze szanse na ukazanie nam wlasnego oblicza Niemena jest niestety dalszym ciagiem poprzedniej i pokazuje nam artyste spoczywajacego w stylistyce lat 80, niewrazliwego na kolosalne zmiany stylistyczne lat 90, dajac w rezultacie plyte przedatowana i przeznaczona wylacznie dla fanow pamietajacych lata rockowe.
Analize "powierzchownego nasladownictwa" zaczne od okresu soulowego. Wplywy R. Charlesa, Otisa Reddinga, Jamesa Browna i innych dominuja na pierwszych trzech plytach... Dlaczego jednak okreslam to nasladownictwo mianem "powierzchownego"?
Otoz, skupmy sie dla przykladu na Rayu Charlesie, ktory byl jednym z tych, ktorzy zapoczatkowali ruch R&B. Wychowany w rodzinie, w srodowisku ludzi o "afrykansko-karaibskim pochodzeniu", od malego wychowywany w ich muzyce, czy to na ulicy, czy to w kosciele, spiewajac gospel, wzial to "dziedzictwo" i wyniosl poza kosciol, wiedzac juz, jakie emocje muzyka ta wywoluje u odbiorcow. Rownoczesnie wielu innych zrobilo to samo (np. Sam Cooke). Zaczeli spiewac muzyke gospel poza kosciolem na dodatek z textami dotyczacymi tej zdecydowanie "cielesnej" czesci naszej dualistycznej natury, robiac tym furore (i oczywiscie wywolujac oburzenie) wsrod swoich a takze powoli, mimo segregacji,zdobywajac popularnosc wsrod "bialej" publicznosci.
Po co tyle o tym pisze? Zeby pokazac, ze to byla "ich" muzyka - oni nawet nie musieli sie z nia utozsamiac, bo to oni ja definiowali.
A nasz Niemen? Posluchal kilku soulowych plyt od Walickiego czy kogos tam i na tej postawie wkroczyl w swoj okres R&B. Markovitz pisze w innym miejscu, ze Niemen byl muzykiem soulowym...
Czy rzeczywiscie? Czy rzeczywiscie byl muzykiem soulowym? Ja bym raczej powiedzial, ze polizal soul, ale muzykiem soulowym nie byl. Stracil wlasna tozsamosc spiewajac piosenki wzorowane na soulowych ale przez to muzykiem soulowym sie nie stal! A nawet gdyby sie z tym soulem utozsamial, to bedzie to dla mnie tak smieszne, jak odpowiedz ojcu jednego z bohaterow "Strasznego filmu", ktory bardzo chcial zostac "raperem": "Nienawidzisz mnie, bo jestem czarny" (dla tych, ktorzy glupawego filmu nie ogladali - mlodzieniec i jego ojciec byli biali).
Na polskim podworku bylo to byc moze swojego rodzaju novum (vide wpisy Andrzeja Mroza i Tadeusza o Niemenie: "Nigdy wczesniej czegos takiego nie slyszalem!"), jednakze w skali wiekszej od naszego podworka praktycznie bez znaczenia. Wykonawcy 3-, 4-ligowi wzorowali sie na zachodzie i dlatego tylko zyskiwali popularnosc... Budka Suflera... A Wyrobek? Stal sie popularny nie dlatego, ze byl "dobry" - tylko dlatego, ze na przekor spiewal r'n'r. Jaki tam z niego byl rock-and-rollowiec? Nauczyl sie lamana angielszczyzna spiewac pare piosenek Presleya i juz zostal okrzykniety krolem polskiego r'n'r! A jego tozsamosc?
Podobnie Niemen z soulem. Powierzchownie przystroil sie w nieswoje piorka i... - odniosl sukces! Wyjatkowy jak na tamte lata sukces. Niestety, kosztem wlasnej tozsamosci i dzieki powierzchownemu nasladownictwu.