Dla osób znakomicie znających dorobek artystyczny Niemena banalnie prostym zadaniem będzie wskazanie nagrań, w których Czesław gloryfikował polskość lub utworów, z których przebijała jego narodowa duma, podziw dla postaci zapisanych w podręcznikach historii, jak też pamięć o anonimowych bohaterach* - soli tej ziemi. Starsi z nas zapewne noszą w świadomości wspomnienia o tym, że w czasach PRL ówczesne władze starały się kształtować patriotyzm wśród młodzieży w sposób selektywny - instrumentalnie i dla doraźnych, narodowo nam obcych, celów politycznych. To co dzieje się po 1990 roku też zasługuje na krytykę, może i nie mniejszą, ale to już inna "bajka", nie na to forum ...
Chodzi mi o wszechstronne spojrzenie na Niemena, jako artystę afirmującego polskość. Domyślam się, że są userzy tego forum, którzy albo znali Go osobiście, albo bywali na wielu koncertach Niemena, względnie posiadają Jego powszechnie niedostępne nagrania - w tym koncertowe. Podzielcie się swoimi wspomnieniami i odczuciami. Z pewnością znacie mnóstwo przykładów - może też interesujących anegdotek - dowodzących odwagi, konsekwencji i nieustępliwości Czesława w promowaniu tego, co polskie.
Nie znałem Niemena. Wiedzę o tym, co zapoczątkowałem w tym wątku, czerpię wyłącznie z nagrań i dostępnych źródeł. Zacznę od pewnej znaczącej ilustracji. Jest rok 1978 - po troszę apogeum peerelowskiego sztucznego nadęcia w "budowie rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego" (z rzekomo - jak twierdzili nadworni, partyjni politolodzy i socjolodzy - zaszczepionym poczuciem internacjonalizmu). Niemen koncertuje w Berlinie - historycznie rzecz ujmując - w gnieździe prusactwa (proszę userów tego forum zainfekowanych "poprawnością polityczną" o milczące przełknięcie tego określenia). Jaki program serwuje słuchaczom zgromadzonym w Palast der Republik? Proszę przeanalizować chociażby dobór utworów, aby pozostać w przekonaniu, że Czesław dokonał tam wymownej i nieprzypadkowej manifestacji polskości. Zaczął od "Mojej ojczyzny", w jej pełnej wersji, bez pominięcia choćby jednej strofy z norwidowskiego wiersza (dosadniej zabrzmiałyby tam w zasadzie tylko tony naszego hymnu lub "Bogurodzicy"). Potem pojawił się oddech Tatr, czyli "Białe góry". Następnie "Pielgrzym" (nieśmiało zauważę, że błędem jest dosłowne rozumienie wiersza Norwida, jako dziełka poświęconego orientalnym wędrówkom). Gdy wygasły dźwiękowe ilustracje wędrującej karawany Niemen oznajmił dobitnie: "Wrócimy teraz do tego, co jest dla mnie najważniejsze, mianowicie muzyki polskiej. Będzie to Mazur, oparty na ludowym temacie polskim". W trakcie kolejnego utworu, bez zapowiedzianego tytułu, ujętego w formę improwizowanej (w stylu Urszuli Dudziak) wokalizy Czesława, pojawił się nagle zabawny komentarz Niemena: "Prawdopodobnie kiedyś w zamierzchłych czasach, tak poczynali sobie w rozległych lasach dzicy Słowianie" (a Berlin wszakże na słowiańskich ziemiach zbudowano …). Chylę czoło i przed muzyką, o którą tu wspominam, i przed postawą Czesława. Taki koncert - tam i wtedy – to symbol dumy Polaka świadomego swoich korzeni i dziejowej spuścizny.
Zapraszam więc miłośników twórczości Niemena do dyskusji nad przewrotnie nazwanym przeze mnie wątkiem: "Wstydliwe (?) hasło PATRIOTYZM".
* - "...i stąd największym prosty lud poetą,
Co nuci z dłońmi ziemią brązowemi …”
Chodzi mi o wszechstronne spojrzenie na Niemena, jako artystę afirmującego polskość. Domyślam się, że są userzy tego forum, którzy albo znali Go osobiście, albo bywali na wielu koncertach Niemena, względnie posiadają Jego powszechnie niedostępne nagrania - w tym koncertowe. Podzielcie się swoimi wspomnieniami i odczuciami. Z pewnością znacie mnóstwo przykładów - może też interesujących anegdotek - dowodzących odwagi, konsekwencji i nieustępliwości Czesława w promowaniu tego, co polskie.
Nie znałem Niemena. Wiedzę o tym, co zapoczątkowałem w tym wątku, czerpię wyłącznie z nagrań i dostępnych źródeł. Zacznę od pewnej znaczącej ilustracji. Jest rok 1978 - po troszę apogeum peerelowskiego sztucznego nadęcia w "budowie rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego" (z rzekomo - jak twierdzili nadworni, partyjni politolodzy i socjolodzy - zaszczepionym poczuciem internacjonalizmu). Niemen koncertuje w Berlinie - historycznie rzecz ujmując - w gnieździe prusactwa (proszę userów tego forum zainfekowanych "poprawnością polityczną" o milczące przełknięcie tego określenia). Jaki program serwuje słuchaczom zgromadzonym w Palast der Republik? Proszę przeanalizować chociażby dobór utworów, aby pozostać w przekonaniu, że Czesław dokonał tam wymownej i nieprzypadkowej manifestacji polskości. Zaczął od "Mojej ojczyzny", w jej pełnej wersji, bez pominięcia choćby jednej strofy z norwidowskiego wiersza (dosadniej zabrzmiałyby tam w zasadzie tylko tony naszego hymnu lub "Bogurodzicy"). Potem pojawił się oddech Tatr, czyli "Białe góry". Następnie "Pielgrzym" (nieśmiało zauważę, że błędem jest dosłowne rozumienie wiersza Norwida, jako dziełka poświęconego orientalnym wędrówkom). Gdy wygasły dźwiękowe ilustracje wędrującej karawany Niemen oznajmił dobitnie: "Wrócimy teraz do tego, co jest dla mnie najważniejsze, mianowicie muzyki polskiej. Będzie to Mazur, oparty na ludowym temacie polskim". W trakcie kolejnego utworu, bez zapowiedzianego tytułu, ujętego w formę improwizowanej (w stylu Urszuli Dudziak) wokalizy Czesława, pojawił się nagle zabawny komentarz Niemena: "Prawdopodobnie kiedyś w zamierzchłych czasach, tak poczynali sobie w rozległych lasach dzicy Słowianie" (a Berlin wszakże na słowiańskich ziemiach zbudowano …). Chylę czoło i przed muzyką, o którą tu wspominam, i przed postawą Czesława. Taki koncert - tam i wtedy – to symbol dumy Polaka świadomego swoich korzeni i dziejowej spuścizny.
Zapraszam więc miłośników twórczości Niemena do dyskusji nad przewrotnie nazwanym przeze mnie wątkiem: "Wstydliwe (?) hasło PATRIOTYZM".
* - "...i stąd największym prosty lud poetą,
Co nuci z dłońmi ziemią brązowemi …”