wireq pisze:
Domin189 napisał:
Cytuj:
Niemen wybada baaardzo ubogo przy studyjnym sprzęcie XXI wieku! Przydałby się odpowiedni mastering dźwięku, ale z tych taśm nagraniowych pewnie niewiele możnaby wykrzesać. Gdyby taki utwór jak ten został nagrany chociażby w 2000 roku, to różnica byłaby kolosalna...
"Bema pamięci żałobny - rapsod" w płytowej wersji nagranej w 1969 roku stanowi, moim zdaniem, klasykę muzyki rockowej. W skarbnicy arcydzieł stworzonych przez rockmenów
Dobrze, ze ktos mlodszy od 50 latkow sie odzywa... Posluchajmy ich zdania. Mlodziezowa muzyka to przeciez - ich muzyka.
Trudno mi nie zgodzic sie z nimi, ze jak na dzisiejsze warunki tamte nagrania (z 1969r.) brzmia rzeczywiscie nienajlepiej. Nie ma co sie podpierac wybitnoscia dziela - to i tak nie pomoze technicznej jakosci, ktora jaka jest taka jest.
wireq pisze:
O randze dzieła nie decyduje, moim zdaniem, sprzęt lecz 150 innych czynników.
rzadko kiedy kolejne wersje (mutacje) określonych utworów rockowych lub jazzowych artystycznie przerastają pierwowzór.
To, ze inni powtarzali i nie odniesli wiekszego artystycznego sukcesu, oznacza wlasnie, ze nagrania te byly "czasowe" (w odroznieniu od "ponadczasowe"). Wtedy sie podobaly, wtedy pasowaly. W 30 lat pozniej nie bedzie pasowala ani nowa wersja dark sie of the moon, ani wersja odczyszczona - ani nic na ta modle stworzone - bo to juz bylo i koniec kropka. Podniecac sie tym mozemy jeszcze my, ktorzy pamietamy tamte realia i jak niesamowicie brzmialo wtedy Abbey Road, Meddle czy Ciemna Strona.
Sam Niemen nie odnowilby rapsodu... Zagralby go jeszcze raz moze, jak Pink Floyd swojego Diamenta i Oldfield Dzwonki, ku extatycznemu zachwyceniu Ewy,
Markovitza i Tadeusza... Na starych robi to mile, sentymentalne wrazenie a na mlodych... Hmmm, nie przypuszczam, zeby dla nich byla jakas roznica miedzy starymi Dzwonkami a nowymi. Raczej bardziej podobalaby im sie nowa wersja, bo lepiej nagrana. Dla nich to nie jest przerobka, bo oni tego jeszcze nie znaja! My znamy, przyzwyczailismy sie do oryginalu i wybrzydzamy, bo to juz nie tak jak pamietamy, lubimy i znamy.
Sam
Malenczuk, w sposob dla nas juz nieakceptowalny,
przyblizyl niemenowo/norwidowy rapsod wspolczesnemu pokoleniu. Nie jest to ani popelina, ani slamazarstwo pod szeroko rozumiana publiczke - tu mamy surowe rockowe granko, bez zadnego wzorowania sie na Niemenie.
migaweczka pisze:
Na YouTube jest koncertowa wersja właśnie... najpierw słuchałam tylko nagrania, potem obejrzałam też ten koncert. Nie uważam, żeby była szczególna różnica. Jak ktoś fałszuje, to nawet live mu nie pomoże Wink
Co do koncertowych wykonan, mialem na mysli bycie na koncercie razem z calym cialem i moze jeszcze paroma znajomymi... Chociaz musze przyznac, ze wersje youtubowa udalo mi sie wczoraj przegladnac w calosci i nie bylem juz tak poirytowany glosem Malenczuka. Szukalem tych kilku moich ulubionych piosenek i zadnej tam nie ma. Kichane mam jakies gusta; a moze Ci co podsylaja tam piosenki...
Co do falszowania, sama pisalas, ze artystom wiele sie wybacza (temat o ortografiji), czemu wiec Mackowi nie wybaczasz falszow?
Podsumowujac, wg mnie niepotrzebnie sie czepiamy Malenczuka. Nie przypuszczam, zeby zrobil wieksze swietokradztwo, niz Niemen odwrzaskujac sobie glowe we wlasnej interpretacji wiersza Norwida (gorszac tym jakiegos profesora). Malenczuk zaspiewal po swojemu piosenke Niemena, przyblizajac ja zachwyconemu tym wykonaniem, mlodemu pokoleniu. Nic gorszacego nie widze. W dalszym ciagu - "ideal siegnal bruku".