Andrzej Mróz pisze:
(Na koncertach Stańki byłem już w latach 70 - tych)
Ja tez!
Andrzej Mróz pisze:
I tu nam się dyskusja zapętliła, przeszliśmy 360 stopni wokół problemu.
A problem nie tkwił w istocie naszego rozumienia, czy postrzegania, a jedynie w
zbyt powierzchownym jego ujmowaniu
No, nie dokladnie o to chodzilo...
Chodzilo o to, ze Malenczuk "olewa" publicznosc. I jak poznac czy artysta "olewa", zabiega, czy robi jeszcze co innego...
Dla mnie artysta zabiega o publicznosc swoim produktem. Dla migaweczki za to "mowa ciala" byla istotna.
Usmialem sie gdy przeczytalem post Ewy:
Ewa pisze:
Dlatego artyści tacy jak Niemen czy Grechuta mieli swoją własną publiczność, do której docierali z tym, co tworzą. I na scenie nie musieli o nią specjalnie zabiegać ani dawać jakiegoś show z dymami i przebierankami. To wszystko było niepotrzebne, bo ich sztuka broniła się sama.
Dymow moze i nie bylo... Ale przebieranki??? Rzeczywiscie nie bylo? Czy moze ktos tu traci pamiec?
(Ewie jej obraz Niemena calkowicie przeslania rzeczywistosc!!!)