Jurek pisze:
Antymos Apostolis wspomina: przyszedł do Grupy Niemen włoski menager, posłuchał, jak grają, i uciekł.
Co takiego grali muzycy Grupy Niemen, w czasie wizyty włoskiego menagera. Gdzie było to spotkanie , w Polsce, czy gdzie.
Pan Francesco Lo Bianco- włoski producent i menażer (z zawodu- dentysta)- odwiedził w styczniu 1972r. Niemena i jego grupę w Monachium podczas nagrywania longplaya "Strange is this World" (awangarda rockowa z Nadolskim). Nie chodziło tu o zaproszenie do Włoch (bo etap włoskiej kariery piosenkarskiej Czesława był zamknięty), ale o sprawdzenie postępów w sesji, którą sponsorował właśnie Lo Bianco.
Jak wynika ze wspomnień uczestników sesji- Włoch nie był zachwycony brzmieniem, ale po dyskusji dał Niemenowi wolną rękę w sprawach artystycznych, wspierając jego poczynania przez kolejne sesje aż do ostatniej płyty dla CBS.
O tym spotkaniu (jeszcze za życia Niemena) opowiadał Józef Skrzek w jednej z prywatnych telewizji.
TV Centrumedit: Z całego epizodu włoskiego najbardziej lubię piosenki "Una luce mai accesa" i "Firmamento", a także dwa utwory po angielsku zamieszczone na kompilacji "La Sette Stella dei Complessi"- zwłaszcza "The Best Man cried" z solem Namysłowskiego. Myślę, że Czesław Niemen we Włoszech powinien od początku być promowany jako awangarda rockowa a nie piosenkarz na San Remo...
The Best Man cried