Geronimo pisze:
[...]w latach 70-tych mellotron był bardzo popularny,bardzo często używany przez wiele grup grających rocka progresywnego.Józef Skrzek grał wówczas na Fenderach,czy Moogach,które też były wtedy bardzo popularne,natomiast nie używał melltronu.Ja chciałbym znać jego zdanie:dlaczego?
Może trochę zboczę z tematu, ale Skrzek nie jest jedynym znanym klawiszowcem , który nie używał mellotronu. Może mam jakieś braki, ale nie zarejestrowałam ani jednego nagrania z mellotronem w dorobku uznanego klawiszowego wirtuoza i pioniera zastosowania syntezatorów w rocku - Keitha Emersona. W jego przypadku to chyba jeszcze bardziej zaskakujące, bo na Zachodzie łatwiej było o każdy sprzęt

, a Emo raczej nie bał się eksperymentować ze wszystkim, co ma klawisze

. Usiłowałam zapytać kiedyś o to mistrza Keitha przez jego stronę www
(pytanie brzmiało nie "dlaczego...", a raczej "czy kiedykolwiek..."), niestety nie doczekałam się odpowiedzi

...
Nie wiem, jak odpowiedziałby Józef Skrzek, ale jeśli miałabym snuć przypuszczenia, to na pytanie "dlaczego są tacy, co nie używali mellotronu" odpowiedziałabym tak: mellotron był to chyba najbardziej awaryjny z seryjnie produkowanych instrumentów klawiszowych. Nie chcę się wdawać w szczegóły techniczne, ale już fakt, że źródłem brzmienia instrumentu były próbki zapisane na taśmach magnetycznych, jasno wskazuje, że nie mógł być to niezawodny i wytrzymały instrument :]. Z tego też powodu, przeciwnie do syntezatora Mooga
(i innych syntezatorów), organów Hammonda i pianina Fendera, konstrukcja ta nie wytrzymała próby czasu i już pod koniec lat 70. została wyparta przez polifoniczne syntezatory smyczkowe*, tak zwane
stringmaszyny (np. ARP Solina), a później przez cyfrowe samplery.
Oj, ale się rozpisałam

!
Aha, tak w ogóle to uwielbiam mellotron. I ubolewam, że zamiast niego mam tylko stringmaszynę z '77 roku. Co ja bym dała, żeby zbliżyć się choć trochę do tego specyficznego "taśmowego" brzmienia... Jednak, jak sobie pomyślę, że wtedy, w latach 70. prawie wszyscy progresywni twórcy grali na mellotronie... kto wie... zaryzykuję stwierdzenie, że to mogło być nawet postrzegane jako nudne! Może to jest drugi powód tego, że niektórzy mellotronu unikali?
* pisząc "smyczkowe" mam na myśli "symulujące brzmienia orkiestry smyczkowej" a nie "używane z zastosowaniem smyczka"
.