Skoro nikt nie kwapi się do podjęcia tematu, zaserwuję kilka cytatów, które ten wątek wzbogacą. Chciałbym w ten sposób zachęcić innych, aby spisali przeróżne artykuły - głównie recenzje i wywiady niedostępnych w żadnej ze współczesnych książek o

czy w sieci - dotyczące albumu
Idee fixe.
Wiesław Królikowski w "CZESŁAW NIEMEN: robić coś ważnego" (Magazyn "Jazz", 1978) pisze:
Wydany w b.r. album jest najbardziej zaawansowaną muzycznie propozycją Czesława Niemena. Nagrywał go z zespołem - spełnia on jednakże marginalną rolę (wyjątek stanowią sola Namysłowskiego i Radziejewskiego). Utwory stricte rockowe obok wzbogaconych elementami modern i free-jazzu oraz elektroniczne, quasi-symfoniczne poematy o ciekawej polifonii składają się na oryginalną całość. Warto odnotować wzbogacenie i zróżnicowanie warstwy rytmicznej, interesujące eksperymenty kolorystyczne - także w sferze wokalnej, a w melodyce wprowadzenie elementów zaczerpniętych z polskiej muzyki ludowej.
To ostatnie pozostaje w, logicznym związku z wykorzystanymi w części utworów wierszami Cypriana Norwida. Pełen melancholii album "Idee fixe" ma już wyraźny program: mówi o potrzebie choćby chwilowego powrotu do życia blisko natury, wśród ludzi "co mają t a k z a t a k, n i e z a n i e", głosząc równocześnie pochwałę pracy. Nie - jako źródła bogacenia się, ale jako wyróżnika człowieczeństwa.
Słabą stroną są pewne muzyczne dłużyzny, szczególnie rażące w utworach instrumentalnych "Białe góry" i "Twarzą do słońca". Niemen zgadza się z tym zarzutem. Trudno mu ocenić cały album, realizował go przez blisko półtora roku po trochu - kiedy tylko studio było wolne. Pod koniec przestało mu się podobać to, co nagrał na początku i chciał poprawić. Ostatecznie "Larwa" trafiła na płytę w zupełnie nowej wersji. A i tak nie jest zadowolony, bo utwór został źle zmiksowany: słowa tekstu nie są w pełni zrozumiałe.
(cały artykuł znajduje się tutaj)Mateusz Święcicki w magazynie "Jazz Forum", nr 6 z 1978r. pisze:
Formalnie rzecz biorąc, Niemen to electric rock z wieloma różnymi elementami, jak soul, jaz, poezja śpiewana, ballada w stylu folk, archaiczny blues, folklor, orientalizm, rytmy wojskowe, śpiewy kościelne, obrzędy, efekty teatralne, filmowe oraz liryka, refleksja, ironia itd. (...). Tradycyjni krytycy muzyczni zaliczają Niemena do awangardy bądź do rock-awangardy, podczas gdy ja odbieram go jako klasyka, i więcej - jako hołd oddany przemijaniu, nostalgię nie tylko za miejscem urodzenia, lecz za światem, który odchodzi bezpowrotnie w przeszłość, bądź już dawno odszedł, a jego echa drzemią w starych kolumnach Grecji.
Jacek Cieślak, "Rzeczpospolita" 2004 pisze:
To pożegnanie na wiele lat z melotronem. Pełne rozmarzenia i melancholii brzmienie ustępuje nowoczesnym instrumentom elektronicznym. Pierwsza wersja Larwy - z podtytułem «wszechcywilizacji społeczny blues» - eksploduje funkowymi nastrojami, zjawiskowym odrealnionym przez przetwornik śpiewem. (...) Idee fixe II zaskakuje połączeniem Norwidowskich tekstów z jamowym graniem, w którym gitara elektryczna sąsiaduje z syntezatorami. Białe góry pokazują Niemena w samym centrum syntezatorowych eksperymentów. Takiego finału nie będzie już miała żadna rockowa płyta: Credo zainspirował Promethidion Norwida, zaś Sen srebrny Salomei - dramat Juliusza Słowackiego.
Marek Gaszyński w książce "Czas jak rzeka" pisze:
"Wszechcywilizacji społeczny blues" jest, jak powiedział sam Niemen, pastiszem o niebezpieczeństwach zachłannej nowoczesności, a Sygnały QSS odłaniają Ziemię z perspektywy wszechświata.
(trzy powyższe cytaty za książką M. Gaszyńskiego, "Czas jak rzeka")Wiesław Królikowski dla Teraz rock (marzec 2004) o tym albumie pisze:
Idee fixe, zestaw złożony w winylowej wersji z dwóch longplayów i małej płyty. Stanowi jakby rekapitulację działań z kilku poprzednich lat. I jeszcze jeden manifest artystyczny, tym razem przygotowany z zespołem. Wybrane przez Niemena wiersze Norwida układają się w bardzo czytelne i piękne przesłanie : są w świecie prewne trwałe, tradycyjne wartości, o których nie można zapominać. Finał stanowi fragment Promethidiona: bo piękno na to jest, by zachwycało/do pracy - praca, by się zmartwychwstało. Muzyka z tego albumu - zawierającego i tym razem tylko kompozycje naszego artysty - jest urozmaicona. Czego tu nie ma! Próba zbudowania utworu tylko z efektów, dziwnych brzmień (QSS I). Ale też bardzo skomplikowane akcje. Ostinatowy rytm funky, a do tego "masa muzyczna" z nałożonymi na siebie kilku improwizacjami instrumentalnymi, śpiew - mimo tekstu - też w gruncie rzeczy traktowany instrumentalnie; a gdy milknie głos Niemena, jego rolę w utworze przejmuje saksofon Zbigniewa Namysłowskiego (Larwa). Pojawia się wątek folkloryzujący, bardzo swojski: Moja piosnka ma melodię stylizowaną na ludową, fortepian imituje cymbały, jakby góralskie zwroty odzywają się w partii skrzypiec. Ludowo-elektronicznego-jazzrockowego Niemena mamy wręcz w nadmiarze w Białych górach. Szczerze mówiąc chwilami jest to album dla zagorzałych zwolenników artysty. Czasami Niemen jakby cierpi na brak jasnej koncepcji artystycznej (Twarzą do słońca). I stara się zaintrygować słuchacza już samym zestawieniem elektronicznej pulsacji z długimi, stojącymi dźwiękami syntezatora (Straceńcy). Natomiast finałowe Credo ma - wyraźnie wynikający z programowości niemenowych poczynań - pastoralny wstęp instrumentalny. Potem - poza interpretowanym z egzaltacją wierszem - pojawia się improwizowany dialog syntezatorowo-saksofonowy Niemena i Namysłowskiego... Dodana mała płyta jest dobrą próbką elektronicznej muzyki teatralnej Niemena, przypomina jego wkład w Sen srebrny Salomei Słowackiego.
wireq, dn. 24 stycznia 2006 pisze:
„Idee Fixe” – prawdopodobnie najbardziej niedoceniony album w jego dorobku (pamiętam zdawkowe, niechętne i chłodne – jakby pisane na zamówienie - recenzje tej płyty). Przypuszczam, że znalazłoby się wielu, którym te nagrania „przeczyściłyby uszy” na odbiór Sztuki, gdyby tylko – bagatelka – mieli możliwość zapoznania się z tym powszechnie nieznanym wydawnictwem. Według mnie z „Idee Fixe”, traktowanego jako spójna przemyślana muzyczno-tekstowa całość, przebija ogrom dystansu do współczesności, nostalgii za prawdami uniwersalnymi, ocalenia w człowieku wrodzonego pierwiastka dobra. Warstwa muzyczna (podobnie jak na płycie Niemen Enigmatic) nie pozostawia złudzeń, że mamy do czynienia z twórczością zakorzenioną w naszym kręgu kulturowym – nawet w QSS lub w „Twarzą do słońca” słyszę słowiańskie klimaty…
Dla wytrwałych czytelników, którzy mam nadzieję też w końcu coś skrobną - miły akcent na zakończenie tego postu:
N.AE. - "Moja ojczyzna", na żywo, Berlin 1978r.
Nagranie zostało umieszczone w celach edukacyjno-poznawczych, nie ma na celu przyniesienia komukolwiek szkody ani strat. Pewne jest także to, że większość forumowiczów dobrze zna ten utwór i jest w jego posiadaniu. Wierzę w wyrozumiałość Spadkobierczyń i serdecznie pozdrawiam!