Miałem kiedyś okazję wspólnego oglądania na zapleczu (sceny) meczu w towarzystwie opisywanego tu barda z Krakowa i nie stwierdziłem jakiegoś przerostu EGO ponad normę. Za to z ARTYSTAMI ze STOLICY- różnie bywało...
Wstrzemięźliwa w odmowie reakcja na namolnych fanów nie powinna dziwić. Pamiętam natomiast niesympatyczną reakcję innego ARTYSTY i to nie gdzieś na korytarzu, ale po koncercie... Powiedzielibyśmy dziś, że Idol
strzelał focha.
Zapewne można to tłumaczyć niezadowoleniem ze średnio udanego występu, obawą czy fotka nie trafi do jakiegoś brukowca etc... Ale ja w tym względzie nie przyjmuję tak łatwych wyjaśnień.
Nie chcesz dać autografu dzieciakowi, czy porozmawiać z fankami, albo udzielić wywiadu - to trzeba było zostać księgowym! Przymusu bycia artystą nie ma (...).
Maciek z Krakowa kilkakrotnie na Forum pisał o tym, że
muzyk tworzy dla odbiorców. Mając w pamięci słowa naszego ARTYSTY, że nagrał coś DLA SIEBIE rozumiałem je - mniej więcej - że powstało jakieś nagranie DEMO, które prędzej, czy później (raczej ta druga opcja) trafi w końcu do odbiorców w postaci finalnego już nagrania płytowego. Coraz częściej myślę jednak, że mogło się zdarzyć, że efekt finalny utrwalony na jakimś nośniku był tak słaby, że eliminował możliwość dalszej pracy nad nagraniem. Ta hipoteza może dotyczyć wielu Jego produkcji z ostatnich 20 lat... Powraca pytanie postawione na początku tego topiku...
Darek pisze:
Niemen przesadził (..) zupełnie odcinając się od publiczności niezależnie od tego, czy próbowała za nim nadążyć, czy nie. Za czym mogliśmy "próbować nadążyć" przez ostatnie 20 lat ?
Po odejściu Niemena słyszałem w różnych wypowiedziach
Pani ze szlabanem, że raczej niemożliwe jest wydanie niedoskonałych, "lajfowych" nagrań. Przyjmowałem te zastrzeżenia ze zrozumieniem, albowiem na publikację czekały (i czekają) nagrania profesjonalne- znakomitej jakości artystycznej. Minęło kilka lat i oto na kompilacji nagrań radiowych zatytułowanej
"Pamiętam ten dzień" pojawił się utwór "
Moja ojczyzna" z pomyłką w wierszu śpiewanym podczas festiwalu piosenki radzieckiej (i do tego zapewnienia pani konsultantki, że opisy będą dobre- oczywiście nie były).
Czy ktoś uważnie - tj. z książką w dłoni- przesłuchał te fonogramy? Czy jednak była w tym wyborze niekonsekwencja?
Wracając do sytuacji około-scenicznych: tak się złożyło, że w towarzystwie kilku jazzmanów byłem na zapleczu dużego europejskiego festiwalu, gdy kończyła próbę światowa Gwiazda. Nasi muzycy (już po swojej próbie) mieli ochotę uwiecznić to spotkanie pamiątkową fotką, ale widząc krzątaninę wokół zabieranych ze sceny instrumentów nie mieli śmiałości podejść i zagadnąć. Poprosili mnie o przysługę. Gdy zbliżyłem się z aparatem, wielki Muzyk uśmiechnął się i przywołał gestem jazzmanów.
Skąd jesteście? Kocham Polskę! No problem. Spotkanie z kolejną Gwiazdą skończyło się w jej autokarze. To była życzliwość trochę ponad NORMĘ, bo gdyby padło kulturalne "sorry" - nie byłoby sprawy.
I choć
to nie FAN tworzy ARTYSTĘ, to jednak bez FANÓW ARTYSTA nie istnieje w przestrzeni publicznej.
Niektórzy wielcy ARTYŚCI nie przyswoili sobie tej zasady. Może mieli złe doświadczenia z namolnymi fankami?
Wyznaję w tej sprawie pogląd zbieżny z tezą największego polskiego ARTYSTY XX wieku- Tadeusza Kantora, który spektaklem "
Niech sczezną artyści",
gdzie wg słów autora "
swój szczątkowy, niepełny żywot wiodą egzystencje i zdarzenia już umarłe, choć nie do końca zapomniane", zrywał maskę konwencji i sztuczności z aktu artystycznego.
Uważam, że
nadszedł już czas sprzeciwić się pozerstwu, wizerunkowym kreacjom i traktowaniu z góry odbiorców - zwłaszcza tym demonstrowanym przez następców, którym daleko do deklarowanej skromności i otwartości...
P.S. Co napisawszy Mark.. udał się do tematu Śpiew ocalenia, aby robić promocję Pieśni...
edit 15 II_20_25