Jesienią 2004r. na zaproszenie Romana wziąłem udział w spotkaniu promocyjnym jego książki
"Kiedy się dziwić przestanę" w siedzibie Towarzystwa Chopinowskiego w Warszawie przy Okólniku. Gośćmi honorowymi były panie Małgorzata i Eleonora Niemen, a oprócz Romana obowiązki gospodarza pełnił szef wydawnictwa Iskry Wiesław Uchański. Dzięki fotkom po latach mogłem przypomnieć sobie i docenić grono, które 20 października 2004 przybyło do komnat przy PWSM, gdzie latem 1972r. Czesław z grupą NIEMEN nagrał dwupłytowy album niedawno wznowiony przez Warner Music Poland.
Roman Radoszewski podczas spotkania udzielał odpowiedzi w kwestiach zgłoszonych przez red. Pawła Brodowskiego oraz na moje pytania dotyczące m.in. "Snu końca i początku". Tekst tego utworu- tak wiele znaczącego dla ostatniego okresu twórczości Cz.Niemena- został w książce szczegółowo omówiony, ale nagranie przez lata było owiane mgłą tajemnicy i dopiero desperacka (jak miało się okazać) szarża wydawnicza innego
Romana (również obecnego na tym spotkaniu) miała ukazać fanom to nagranie w niedoskonałej, ale czytelnej wersji koncertowej. Wiedziałem o tym, że SŁOWO- tak pisane jak i śpiewane- miało dla Romana szczególne znaczenie. Uruchamiało niezwykłe skojarzenia związane z jego obszerną wiedzą ogólną (z wykształcenia był fizykiem) stając się punktem wyjścia dla refleksji sięgających poza doczesny wymiar.
Niemen w Śnie końca i początku pisze:
wzleciałem nagle nad szkielety miast
nad wibrujące wniebogłosy
Z obłoków grzybów
aż do gwiazd
w przestrzenie mgławic wszedłem
do Kosmosu…
i stamtąd nie dostrzegłem już
ostatnich Konkwistadorów
wypełzających z bunkrów kurz
okrywał upiornych konfiskatorów
zapewne jednak nie pozwolił im
ich własny miecz obosieczny
utrzymać przywłaszczony prym
na ziemi- Sąd rozstrzygnął Ostateczny
Dzięki Romanowi niektórzy zwrócili uwagę na teksty utworów pisanych przez Niemena w okresie "robotestrowym". Czytając forum można czasem odnieść wrażenie, że Czesław był docenianym autorem. Chyba tylko przez zagorzałych fanów! Jego teksty z ostatnich 20 lat życia nie były jakoś szczególnie wnikliwie analizowane- mimo, iż wiele z nich ukazało się drukiem w miesięczniku "(Tylko)Teraz Rock". A i wcześniej doceniano Go przede wszystkim jako wykonawcę i kompozytora.
Na marginesie- redaktor Wiesław Weiss też wtedy był na Okólniku, ale nic nie napisał o tej książce. Był tam też rzadko udzielający się publicznie menażer pan Jerzy Bogdanowicz, który mnie poznał i serdecznie wyściskał. Byli też inni animatorzy i organizatorzy życia muzycznego: Stanisław Cejrowski, Stefan Perskiewicz i Krzysztof Wodniczak. Byli przyjaciele rodziny Artysty: Chris Niedenthal z żoną i pani Krystyna Tarasiewicz. Byli też muzycy Niemena: Tomasz Jaśkiewicz i Jerzy Dziemski. Był Krzysztof Magowski, który przy wsparciu Romana przygotowywał się do realizacji fimu o Niemenie. Byli późniejsi autorzy książek: Marek Gaszyński i Tadeusz Skliński, a także wielu znanych po dziś dzień znawców tematu jak nasz forumowy kolega Ed i Tadeusz Dziemski, których uwiecznił na fotkach Janusz Stankiewicz. To było chyba ostatnie spotkanie w szerokim gronie, które później uległo dezintegracji.
Mam tę małą satysfakcję, że zdążyłem podziękować listownie Romanowi za jego prekursorską pracę- nadal wzbudzającą zainteresowanie
niemenologów.
Później spotykaliśmy się jeszcze w Budach, Łagowie,Opolu i w Kołobrzegu. Nie dane było nam spotkać się w Słupsku, ale wiem, ze prowadził tam prelekcje dla młodzieży o twórczości Czesława Niemena. Nie zawsze się zgadzaliśmy, ale zawsze się szanowaliśmy. W obliczu rzeczy ostatecznych blednie wszystko, co dzieli, a nabiera szczególnego znaczenia to, co łączyło- niosąc radość wspólnej pasji, a także szerzej- podobnych zainteresowań muzyką i literaturą.
Myślę, że to co możemy zrobić dla pamięci Romana- to sięgnąć po jego publikacje. Niekoniecznie po to, aby wynosić autora na niedostępne piedestały, ale by treści w nich zawarte skłaniały nas do refleksji, do dyskusji i dalszych poszukiwań.