W 1987r. wyruszyłem na koncert do Włocławka, nie martwiąc się o drogę powrotną. Bez trudu znalazłem halę sportową , w której Czesław z pomocą Janka Wiśniewskiego rozstawiał sprzęt, czemu przyglądała się mała grupa pracowników obsługi i .. mały chłopiec.
Czesław przywitał się ze mną serdecznie, pogadałem chwilkę z Nim i Jankiem, po czym Oni wrócili do swych zajęć, a ja ciekawskiemu chłopcu wyjaśniłem, jak sławny jest pan

i od jak dawna występuje, co ów przyjął z widocznym niedowierzaniem...
Chłopaczek w ogóle zachowywał się bardzo swobodnie i był podekscytowany tylko ustawionym tam instrumentarium Niemena.
Co rusz zadawał Czesławowi pytania w rodzaju :
a co to jest ?, a to do czego ?
Na co Czesław z właściwym sobie namysłem (cały czas kręcąc gałkami) usiłował odpowiadać .
Kiedy sprzęt był już gotowy do użycia rozochocony malec postanowił przeegzaminować Niemena:
-
To niech pan już coś zagra !
Czesław zaczął grać, a gdy skończył i pogłos jeszcze nie wybrzmiał w prawie pustej hali wszyscy obecni z uznaniem pokiwali głowami na dźwięk tak kunsztownie wydobytej frazy .. Wszyscy z wyjątkiem malca, który śmiało wyraził takie oto przypuszczenie :
-
Ale tak jak Jurop (b.popularny był wtedy "The final countdown" zespołu Europe)
to nie umiałby Pan zagrać !
Zanim obecni mieli szansę na przyswojenie tej śmiałej hipotezy -Czesław nadzwyczaj skromnie ocenił swoje możliwości, bo przyznał :
-
Tak jak Europe, to chyba bym nie potrafił , bo na pewno bym coś zmienił...
-
A tak to się nie liczy -odparł nieletni łobuz i z wyrazem tryumfu na buzi oddalił się do ciekawszych zajęć .
Co się działo później i jak wróciłem do akademika, to materiał na kolejną opowieść, ale chyba już dość tych moich opowieści.
29 III post edytowany