apias pisze:
1434 strony w PDF-ie [36MB] i trzy miesiące pracy nad projektem. Doszedłem do ściany... nie mogę umieścić plików tej wagi na forum. Wyraziłem chęć udostępnienia na PW - bez odzewu. Dziwny jest ten świat...
- tak to się zwykle kończy, niezależnie, czy ów użytkownik "objawia się" jako capricorn, Kosma, Tunrida czy ostatnio apias

Myślę, że nikt nie ma ochoty pomagać komuś, kto i tak ostatecznie uknuje jakąś intrygę w celu zerwania kontaktów. I do tego ten Pana irytujący zwyczaj niepodawania źródeł zdjęć czy grafik (przy tworzeniu swoich PDF-ów garściami korzysta/-ł Pan nie tylko z otrzymanych ode mnie plakatów/okładek czasopism, ale także z zasobów facebookowych grup

)... niejasne intencje, wątpliwe motywacje, pozorna chęć współpracy - o co w tym wszystkim chodzi...?
Jak wspomniałem uprzednio, za pomocą magicznych przycisków (ctrl+c i ctrl+v) wszyscy zainteresowani, nawet ci milczący, mogliby cieszyć się z lektury takich i innych wywiadów:
apias pisze:
39. 1985 XII 08 Panorama Leszczyńska - Świat Niemena
Cytuj:
Po kilkunastu latach zawitał do Leszna Czesław Niemen. Człowiek — legenda. Dawny idol muzyki pop. Jedyny koncert w sali Miejskiego Ośrodka Kultury zgromadził nadkomplet widzów. Przybyli nań „starzy" wielbiciele talentu artysty a także przedstawiciele młodej generacji. I jednych i drugich Niemen zaskoczył. Na scenie towarzyszyła mu jedynie elektroniczna aparatura. Zaprezentował zupełnie nowy program, który został przyjęty bardzo gorąco... Po występie przeprowadziliśmy z artystą rozmowę.
„Panorama": — Może rozpoczniemy od przypomnienia najważniejszych szczebli Pana kariery...
CZESŁAW NIEMEN: Nie chcę sobie tego wszystkiego przypominać. Zbyt wiele szczegółów. Pozostawiam te spraw ludziom zajmującym się pisaniem biografii.
— Pomówmy w takim razie o sukcesach. Na różnych etapach Pana artystycznej działalności wiele się o tym słyszało. W tak zwanej muzyce rozrywkowej był Pan jednym z Pierwszych naszych wykonawców, którzy próbowali podbić rynki zachodnie. We Włoszech sukces byt bardzo blisko...
— Mam własny stosunek do tak zwanego sukcesu. Bodaj najlepiej wyrażam go w tekście jednej z ostatnich piosenek zatytułowanej „nic nowego":
lepiej spojrzeć w jutra nic
znieść niemiłe krytyk kretesy
poskręcane w wątłą nić
bardziej strawne będą sukcesy
Po prostu śmieję się z ludzi zapatrzonych wyłącznie w siebie, w swoje kariery... Są to najczęściej pięknisie‚ napuszeni jak pawie — głupcy.
— Jaka, wobec tego, Jest recepta na przyjmowanie sukcesu?
— Rozszerzając temat na wszystkie dziedziny życia, proponuję: skromność, pokorę, bytowanie w zgodzie z naturą. Współczesna cywilizacja jest zbyt zadufana w sobie. Ludzie pysznią się wielkimi osiągnięciami, ujarzmianiem przyrody, tymczasem przyrody nie można dowolnie przeobrażać. Można ją tylko zniszczyć. Widzę, że do tego właśnie zmierzamy. Z pewnością nie jest to powód do dumy.
— Jest Pan pesymistą...
— Nie, nie jestem pesymistą. Jestem natomiast bardzo uczulony na Prawa natury. Śledzę je. Męczy mnie uzurpatorska postawa ludzi. Nie zgadzam się na absolutne wywyższenie człowieka. Swój światopogląd i sposób rozumowania próbuję przekazać w muzyce i tekstach, które sam piszę. Ponieważ publiczność przychodzi na moje koncerty myślę, że trafiam do odbiorców. To mnie oczywiście cieszy.
— Po 18 latach pracy estradowej w końcu 1979 roku zszedł Pan dobrowolnie ze sceny. Tak potrzebny artyście bezpośredni kontakt z publicznością został nagle zerwany. Co zadecydowało o podjęciu takiego kroku?
— Piosenkarstwo estradowe to zajęcie dość kłopotliwe. Trzeba godzić się niemal na ciągły pobyt poza domem, daleko od najbliższych. Często mieszka się w polowych warunkach. Byłem tym znużony. Zniechęciły mnie też zakulisowe działania, drobne zawiści w tak zwanym środowisku artystycznym. Mówiło się o mnie i pisało przeróżne — na ogół nieprawdziwe brednie. Był to dobry sposób na obrzydzenie dalszej pracy. Zacząłem więc tworzyć na zamówienie — dla teatru, filmu. Nie trwało to jednak długo. W końcu "zaszyłem się" we własnych czterech ścianach.
— Jednak po czterech latach odosobnienia wrócił Pan na estradę. Recitale organizowane są w wielu miastach całego kraju. Aktualnie odbywa Pan trzecią trasę koncertową. Co tak ciągnie na scenę?
— Śpiewanie to moja profesja, a jednocześnie hobby. Po prostu lubię to co robię. Estrady nie darzę jednak zbyt dużym sentymentem. W publicznym występie jest coś z kabotyństwa. Mój powrót między innymi jest czymś w rodzaju rozliczenia z przeszłością. Chcę trochę przygadać tym, którzy zbyt pochopnie wydali o mnie rozmaite opinie. Zapewniam jednak, iż nie noszę w sobie żadnej urazy. Chciałem się też pokazać moim przyjaciołom, których mam — jak się okazuje — wielu. Odczuwam satysfakcję jeśli mogę im dać trochę radości, jeśli potrafię wprowadzić ich w nastrój zadumy.
— A skąd wzięta się ta fascynacja elektroniką? Czy aby nie jest to kolejna modna fala?
— Dla mnie elektronika była jedynym rozwiązaniem. Dotarła we właściwym momencie. Dzięki niej mogę pracować sam, a tylko taki rodzaj pracy mnie interesuje. Ten sposób przetwarzania dźwięku traktuję jako środek twórczości, a nie cel sam w sobie. Zresztą, jak to słychać podczas koncertu, preferuję naturalne dźwięki instrumentów. Rzecz jasna nie rezygnuję z innych brzmień, z pewnych poszukiwań. Całą aparaturę obsługuję sam. Podczas koncertów pomaga mi jedynie operator światła i akustyk.
— Proszę o kilka zdań na temat najbliższych planów.
— Myślę o wydaniu przynajmniej części skomponowanych ostatnio utworów. Pracuję więc nad płytą. Powinna się ona ukazać na początku przyszłego roku. Tytuł: „terra deflorata". Przygotowuję już materiał do następnego krążka. Wiosną wznowię koncerty w kraju. Skorzystam też z przynajmniej kilku propozycji zagranicznych. Dzięki nim mogę zapracować na sprzęt.
— A jakie wrażenia wywozi Pan z Leszna po dwóch dniach pobytu w tym mieście?
— Bardzo miłe. Leszno bardzo mi się podobało. Nie lubię metropolii z wielkimi i szerokimi arteriami. W tym mieście jest zachowany ludzki wymiar. Jego klimat sprawia, że czuję się tutaj jak u siebie. Chętnie do Leszna wrócę.
Serdecznie dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał ROMAN MAJEWSKI
Załącznik:
1985-panorama-leszczynska.jpg [ 45.91 KiB | Przeglądany 6745 razy ]
...i co, Panie
apias, takie to trudne?
