Veriton pisze:
Instrumentalnie bez zarzutu, lecz i bez odjazdów, które zawsze cechowały SBB.
I tutaj polemizowałbym, bo miałem kilka razy ciarki na plecach, a publiczność reagowała wtedy bardzo żwawo

Byłem na tym koncercie. Po raz pierwszy na SBB. Dziekuję Katarzynie - naszej forumowiczce za zmotywowanie mnie do działania i nie poddania się. Wszedłem na koncert za dużo mniejsze pieniądze. Kupiłem wejściówkę na miejsca stojące.
Jerzy Piotrowski pokazał klasę. Takiej gry na perkusji już dawno nie słyszałem na żywo. Bił bardzo mocno, jak zwykle "gęsto", często atakował talerze. Grał w skomplikowanym „połamanym” metrum. W jednej ze skomplikowanej partii wypadła Jerzemu pałeczka, ale szybko wziął nową. Potem potrącił któryś ze środkowych bębnów na statywie, prawie go przewracając, ale szybko przestawił go na swoje miejsce. Jak dla mnie geniusz. Była za nim ścianka działowa wykonana z przezroczystego materiału (z pleksi), która chyba odbijała talerze. Było bardzo głośno. Ściany i podłoga drżały od basu. Józef Skrzek rządził. Naprzemian: fortepian-gitara basowa, harmonijka ustna, organy... Antymosa mało widziałem, bo zasłaniał mi betonowy słup. Wymiatał solówki aż miło. Czytałem gdzieś opinie, że jest słabym gitarzystą, ale ja jako gitarzysta samouk (miałem kiedys nauczyciela gry na gitarze) mam własne zdanie i uważam, ża Antymos bardzo dobrze gra na gitarze. Może nie jest wielkim wirtuozem, ale nie zawsze o to w prawdziwej muzyce chodzi, by się popisywać i grać pierwsze skrzypce. Od tego jest Józef Skrzek. Tak uważam.
Na początku kilka dość prostych kawałków blues-rockowych - na rozgrzewkę. Potem przyładowali progresją. Gdzieś w połowie pojawiła się orkiestra symfoniczna z Katowic. Niestety słabo było ją słychać – zapewne za sprawą Jerzego Piotrowskiego, który niemiłosiernie mocno bił w "gary". Pojawił się czwarty muzyk – basista i potem piąty – na gitarze zagrał Marcin Pospieszalski. Orkiestra była tłem. Ale bardzo przyjemnym tłem. Zapowiadał Piotr Metz.
Największe wrażenie zrobiły na mnie utwory „Ze słowem biegnę do Ciebie”, „Z krwi których krew moja” i „Memento z banalnym tryptykiem”. Dzisiaj po powrocie do domu zapuszczam je z winyla.
Koncert świetny! Nie żałuję że byłem. Wręcz przeciwnie. I pozdrawiam Katarzynę o ile teraz czyta co napisałem

Tutaj jedna fotka słabej jakości, za co przepraszam. Ale na koncert wybrałem się aby posłuchać, a nie fotografować.

P.S. Wiecie czego/kogo brakowało mi najbardziej? Czesława Niemena

Mielibyśmy Grupę Niemen....