Ja już to kiedyś pisałem,ale powtórzę.Bycie fanem to zarazem często bycie zaślepionym w swojej milości i zapatrzeniu na swojego idola.Dotyczy to zwłaszcza ludzi mlodych,bo ich sądy bywają definiowane w sposob bezpardonowy i kategoryczny.Okazuje się jednak,iż nie dotyczy to tylko ludzi młodych.Byłem niedawno na pewnej uroczystości w moim rodzinnym Radomiu,gdzie to spotkałem się z moim bratem.Mój brat był kiedyś i chyba jest do dzisiaj wielkim milośnikiem twórczości Niemena.Przypominam sobie jak przed 30-tu laty przywoził z Warszawy,w ktorej studiował wszystkie plyty Niemena i namiętnie ich słuchał.Ja nie tylko nie do końca podzielałem ten zachwyt to jeszcze,jak przystało na bycie młodszym bratem,trochę się przed tą "jedynie słuszną" opcją buntowałem.Obecnie ,mam nieodparte wrażenie,iż mojego brata najbardziej drażni konfrontowanie Grechuty z Niemenem.Siedzielismy tydzień temu przy wspólnym stole i popijali mociejsze trunki i mnie nagle,po kilku głębszych,wyrwało się zdanie,które,owszem mogło go poirytować,ale nie sądziłem,że aż tak.Powiedziałem coś w rodzaju "Grechuta był dla mnie lepszy od Niemena",na co mój brat wyszedł z pokoju,a gdy po jego powrocie zdanie to powtórzyłem jeszcze raz,brat mój bez slowa,nie kryjąc oburzenia wyszedł.Byłem tym,przyznam,dość zaszokowany .Oczywiście nie żywię do mojego brata żadnej urazy,bo ma chyba,a nawet na pewno pracę bardzo stresującą.To zdarzenie może w zasadzie służyć za anegdotę i przyczynek do rozważań na temat w jak nieprzejednany sposób mogą się objawiać ludzkie gusta .P.S.Tak naprawdę w sztuce nie ma obiektywnie rzeczy gorszych i lepszych.To rzecz calkowicie,w przeciwienstwie choćby do sportu,niewymierna.Mówiąc o naszych wyborach zawsze dobrze jest dodać zwrot "dla mnie".
|