Powiedzenie,że ta biografia rzuca nowe światło na życie i twórczość Marka jest na pewno trafna,ale chyba niewystarczająca.Jego życie było rzeczywiście tragiczne,zwłaszcza czas od końca lat 80-tych do śmierci.Przed chwilą przeczytałem taką ciekawą wypowiedź internauty ,który posługuje się nickiem -hencol.Wprawdzie ona nie odnosi się do Marka,ale mogłaby do niego pasować.
http://kobieta.onet.pl/forum/danuta-ste ... zytaj.htmlJest takie określenie jak "ból istnienia" i pewnie wielu artystów,ale też i w ogóle ludzi na tę "przypadłość"cierpi.Można nawet powiedzieć,że dzięki tej specyficznej "chorobie"artyści,a przynajmniej niektórzy z nich są w ogóle artystami.Tak jak to nazwał ów internauta"cierpią na życie".W przypadku Marka owo cierpienie musiałoby być zwielokrotnione.Druga sprawa,która jakby wynika z tej biografii to fakt,że Marek został tutaj ściągnięty z pomnika,na który go wielu posadziło.Pewne fakty z jego życia rzeczywiście nie przynoszą mu chwały.Być może było to spowodowane jego chorobą,ale ocenić tego nie mogę.Nie zmienia to faktu,że ta książka nie wpłynęła na moje inne spojrzenie na twórczość Marka.Zawsze uważałem,że był artystą bardzo,ale to bardzo osobnym.Uważałem też,wbrew powszechnej opinii, że było w nim dużo jakiegoś bliżej nieokreślonego smutku.To się w jego piosenkach czuło.Od płyty"Krajobraz pełen nadziei"czuło się to już bardzo.