Dopiero dzisiaj udało mi się obejrzeć ten dokument i powiem, że jestem pod sporym wrażeniem, choć z małymi ale.... Pierwszy film monograficzny o Niemenie, potraktowany w zupełnie innym stylu niż dotychczasowe. To film przemyślany, choć nie ustrzeżono się miejscami spłycenia tematu, choćby poprzez nierówne rozłożenie akcentów biograficznych w różnych okresach życia Niemena. Reżyser i scenarzysta podszedł do tematu z ideą prezentacji Niemena, jako człowieka, który muzycznie wyrasta z korzeni głęboko wrośniętych w glebę kresów i czerpiącego z niej swe inspiracje w pierwszym etapie kariery. To były najbardziej wzruszające sekwencje filmu, ale z czymś podobnym mieliśmy już do czynienia w pierwszym reportażu Szpakowskiego. Tu dzięki znakomitym, malowniczym, wręcz sielankowym zdjęciom, udało się ukazać świat przemijania, świat odchodzący w zapomnienie, świat ginący. Za chwilę tych ludzi nie będzie, nie będzie komu snuć wspomnień. I to jest walor tego dokumentu. To przemijanie trwa - oto, krótko po zdjęciach, odchodzi z tego świata, wspaniała kobieta - Teresa Akściłowicz. Trwała na swym posterunku do końca i do końca przy Czesławie. Skromna, prosta, wierna sobie i rodzinie, w tym Czesławowi. A wspaniały, śpiewny przekaz innego mieszkańca? Wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia - bliskie dla tamtych ludzi, dla siostry Jadwigi, ale też bliskie dla nas, żyjących z dala od tamtych ziem, tamtych problemów dnia codziennego, poprzez historię i osobę Czesława. I w zasadzie cała późniejsza narracja autora filmu, choć przenosiła nas, poprzez wypowiedzi przyjaciół i znajomych do Opola, do Warszawy, do Nowego Jorku czy Gdańska, Szczecina i Kołobrzegu, była dalszym ciągiem wspomnień o człowieku. Niemen - Muzyk był tematem pobocznym. Tak to odebrałem. Kwestie muzyczne były niejako uzupełnieniem tego wizerunku Niemena - Człowieka, ale nie stanowiły tematu zasadniczego. Stąd, tę opowieść, mimo zamieszczenia wielu utworów ilustrujących, tu potraktowanych w miarę chronologicznie (chociaż z licznymi lukami - co naturalne), ale jakby na marginesie, traktować należy nie z punktu widzenia fana, śledzącego poszczególne etapy rozwoju muzycznego Niemena, ale jako próbę ukazania jego osobowości i wyznawanej filozofii. Film przekrojowy, nie pretendujący do dogłębnej penetracji żadnej sfery twórczości Niemena (pominięto twórczość poetycką, kompozytorską, plastyczną), mający jedynie zasygnalizować widzom zachodnim (tak odbieram angielskojęzyczne napisy), a nam przypominający, problem wybitnego muzyka rockowego (na dodatek spóźnionego repatrianta) w czasach PRL-u, borykającego się z niezrozumieniem i brakiem tolerancji na inność. Szykanowanego, a jednak potrafiacego pozostawić trwały ślad w pamięci ludzi. Zabrakło mi w tym filmie jakiegoś mocnego akcentu, pokazującego widzom (zwłaszcza nie znającym spuścizny po Niemenie - a tak jest z pewnością na zachodzie) ogrom dorobku i skalę ważności Niemena dla kultury polskiej i jego - w niej - pozycji. Fenomen Niemena nie został jasno sprecyzowany, a w zasadzie jedynie bardzo nieśmiało zaznaczony. Ale może to temat na zupełnie inną opowieść? Gratulacje dla wszystkich, dzięki którym przedsięwzięcie doszło do skutku i znalazło swe zwieńczenie w postaci tego - jakże potrzebnego filmu.
(.)
_________________ już nie żal nic choć żal tak wiele CN w rocznicę swoich 57. urodzin
|