Markovitz pisze:
Andrzej pisze:
Mam też swoje, być może subiektywne, uwagi co do jakości masteringu.
Nawet bardzo subiektywne

, ale jestem w stanie je zrozumieć. Przez wiele lat przyzwyczailiśmy się do brzmień naszych nagrań z audycji, taśm, pocztówek i longplaya MUZY wydanego w serii "Gwiazdy mocnego uderzenia".
Remastering wykonany na potrzeby albumu "Pamiętam ten dzień" odbieram- jak na nasze realia- jako bardzo przyzwoity.
Zacznę od końca. Według mnie remastering tej płyty też jest przyzwoity i o tym napisałem.
Napisałem też że mam swoje subiektywne odczucia co do masteringu niektórych utworów z tej płyty, gdyż moim zdaniem poszedł on zbyt daleko.
Odświeżając brzmienie utworu powinno się mieć wizję optymalnego brzmienia i powinno się do tego optimum dążyć. Na optymalność brzmienia składa się wiele czynników bo, wizja autorska utworu, czas powstania, a więc możliwości techniczne okresu w którym utwór rejestrowano, techniczna jakość sprzętu zarówno muzycznego, jak i zapisującego, jak również czynnik ludzki, jakość studia itd.
Z poprawianiem wyrazistości brzmienia jest tak jak z ruchem punktu po odwróconej paraboli.
Na jej szczycie jest punkt optymalny. Po drugiej stronie szczytu jest już przedawkowanie remasteringu.
Już nie subiektywnie, ale obiektywnie można stwierdzić, że ten remastering przedawkowano i to znacznie na płycie „Pamflet” w utworach np. „Larwa”, „Sieroctwo”.
Przedawkowano go również, choć nieznacznie, dlatego wstawiłem słowo „subiektywność”, na płycie „Pamiętam ten dzień”. Moim zdaniem ucierpiała na tym autorska wizja wymienionych przeze mnie w poprzednim wpisie utworów. Może się mylę, nie chcę aż do upadłego upierać się przy swoim, ale .... też wolę dobre czyste i przejrzyste brzmienie nawet bardziej od tego z taśm, pocztówek i longplaya MUZY....
Gorzej jest natomiast gdy brzmienie kłamie, gdy przedstawia nam coś, czego w ogóle nie było, lub nie mogło być, bo tak chciał autor, bo takie były wówczas możliwości techniczne. Wystarczy skupić swoją uwagę na brzmieniu wokalu w "Pielgrzymie", aby dostrzec, że głos Niemena jest przekłamany. Skoro wokal jest przekłamany to i cała reszta dźwięku też musi kłamać. Z niedosytu surowej wersji, przeszliśmy do nadmiaru w wersji poprawionej.
Ale być może tylko ja tak odczuwam, dlatego, będę wdzięczny każdemu, kto podejmie ten temat i przekona mnie, że się mylę.
Na razie dziękuję Markovitzowi

za uwagi co do moich odczuć. Wolałbym się mylić, bo nie chodzi tu o moją rację, ale o jakość artystyczną sztuki, którą wpuszcza się w publiczny obieg.